Rada 23
Dziadek Hofer wygodnie usiadł na sofie, a wokół niego usadowili się wszyscy skoczkowie i inni, tworząc Klub Adoracji. Część z nich siedziała na podłodze, a część zajęła miejsca na krzesłach tylko po to aby wysłuchać cudownej opowieści Waltera. Większość patrzyła na niego maślanymi oczami, kiedy ten zakładał swe okulary.
Tylko my siedzieliśmy jak te mokre cioty, zastanawiając się do jakiej mrocznej galaktyki trafiliśmy i czy jest możliwość, że nie oślepniemy na widok gęby Kylo Rena.
~WALTER DISNEY PRZEDSTAWIA~
Dawno, dawno temu w odległej galaktyce...
- Boże, jak wam oprevcowało, to ja nie wiem! - rzucił Walter.- Siedziałem sobie w spokoju, kiedy przyszła do mnie cała czeska kadra, tylko po to aby oznajmić mi, że chcą mnie wyruchać. Czułem, że to kolejny z ich żartów, gdyż młodzi chłopcy śmiali się wniebogłosy. Jednak zdziwiło mnie to kiedy do mego pokoju hotelowego zawitało jeszcze kilkunastu innych skoczków, którzy nadmiernie usiłowali dowiedzieć się, czy to prawda o czym mówili Czesi na Instagramie. Zrobiło się dość duże zamieszanie, a do drzwi ciągle ktoś pukał. A kiedy otworzyłem po raz kolejny wejście do mojego hotelowego pokoju, ukazała mi się ta trójka. Fannemel, Tande i jakaś dziewczyna, która mogłaby być ich córką.
- Przepraszam, że się wtrącę, jednak to niemożliwe żebyśmy mieli z Danielem dziecko, ze względu na DNA. Ja i Daniel to dwa samce o blond włosach, a Lena ma brązowe, więc to...
- Już myślałem, że powiesz, że to niemożliwe, bo obaj jesteście facetami.- rzucił Walter.
- Poza tym, jeżeli w waszym przypadku blond włosy to heterozygoty, to istnieje 25% szans, że wasze dziecko może mieć brązowe włosy.- powiedział Vancura, a Walter zaczął zastanawiać się, czy przypadkiem nie wysadzić tych wszystkich debili w powietrze.
- O nie, pszyrka! - krzyknął Domen, który próbował zatkać sobie uszy, byleby nie ingerować w słuchanie mądrej wypowiedzi Tomasa. Jednak chyba mu się to nie udało, gdyż młody Słoweniec upadł na podłogę, a jego ciało zaczęło się trząść, jakby walnęło w niego 1000 Woltów.
- Ty on chyba ma padaczkę! - pisnął Lanisek, wskakując na Petera.- Czy to zaraźliwe?
Wracając do naszej opowieści, uwiesił się mnie Tomas, który stracił koszulkę w przegranej bitwie z Polaskiem na "papier, kamień, nożyce". Chłopak chciał natychmiastowo wyjść z tego pomieszczenia, jednak przeszkadzała mu moja osoba. Tomas nie mógł się przecisnąć między mną, co wyglądało, jakby niedźwiedź Wanczurka oznaczał na mnie swój teren.
Uśmiechnięta dziewczyna podała mi butelkę czystej i weszła wraz z Norwegami do środka. Na co mi to było? Nie rozumiałem nic, a szczególnie zachowania tej trójki. Śmiali się, jakby słyszeli kolejny z bardzo dobrych żartów Strasburgera. Jednak słychać było ich gromkie, krzyki, które oznaczały, że mają zamiar zgwałcić Fannemela.
Zdziwiony ich zachowaniem i ich tańcem przypominający padaczkę Domena, poszedłem do kuchni, skąd wyjąłem parę leków. Coś na uspokojenie, może im pomoże?
- Hofer chce mnie zgwałcić, podaje mi pigułkę gwałtu.- zaśmiał się Daniel, kiedy wziął ode mnie proszek. - Bierz mnie kocie!
Pozostała dwójka bez problemu wzięła tabletki.
Jednak to nie pomagało, a większość skoczków wpatrywała się w trójkę niedorozwojów.
Daniel podniósł Fannemela i wraz z brunetką poszli do pokoju. Z jednej strony woleliśmy nie wiedzieć, co będą tam robić, jednak niezbyt bezpieczne było zostawić tą trójkę samą w pokoju.
- Jesteśmy aż tak niebezpieczni? - zapytałam Daniela.
- Niebezpieczny to jest Anders tańczący na stole i na dodatek myślący, że niezły z niego striptizer.- powiedział Hofer.
- Zdejmijcie tego krasnala ze stołu!- krzyknął Johan, kiedy Fannemel siłował się z własnymi spodniami.
- NEIN!- krzyknął Markus, kiedy jego oczy miały ujrzeć Andersa bez dolnej części garderoby. Uznałem, że muszę wziąć sprawy w swoje ręce.- Znowu mi nie stoi! - krzyknął i pokazał na kwiatka, który powoli więdł.
- Markus pochyl się, pomożemy Fannysowi.- rzucił Granerud, kiedy wskakiwał Eisenbichlerowi na plecy. Złączył dłonie wraz z Andersem i z moją pomocą próbował go ściągnąć.
Kamil z Peterem za to usiłowali ściągnąć Daniela, który wlazł na rurę i udawał dziką małpę.
- Jeszcze raz orzełku!- krzyknął Kamil, kiedy Peter próbował zdjąć Tande'go, próbą łaskotek.
- Czyli Peterowski orzeł w spodenkach to kłamstwo?- zapytał Daniel.
- Twoje życie to jedno wielkie kłamstwo.-rzucił Walter.
- Spokojnie Danny, pomogę ci jak fundacja TVN'u.- poklepałam go po ramieniu.- A tak w ogóle to czemu Kraft tam taki speszony? Coś się stało?
Michael objął ramieniem Stefana, który powoli zaczął się trząść.
- Coś się stało???- powtórzył Walter.- Chłopak ma traumę, po tym, jak zaczęliście zlizywać z niego wodę myśląc, że to wódka. Oprócz tej młodej, jednak Daniel nieźle wywijał językiem na ciele chłopaka. Wiesz ilu ludzi cię odciągało od niego? Przyssałeś się, jak glonojad do szyby.
- Nigdy więcej.- jęknął Austriak.
- Później jeszcze zacząłeś go gonić z paskiem w dłoni, usiłując mu wmówić, że musicie "uczcić" jego wygraną w Pucharze Świata. Nawet Polasek zrobił demonstrację, krzycząc "Niech żyje wolność", abyś w końcu przestał bić małego Krafta.
- Stop przeciw przemocy!- krzyknęłam śmiejąc się.
- Dla ciebie to powinno być "stop przeciwko rozbieranemu wężykowi".- przybrałam poważną minę, kiedy zdałam sobie sprawę z tego, co powiedział.- A dla Fannemela "stop przeciwko striptizowi na stole i nie tylko"
- Ten cały burdel słychać było nawet w moim pokoju.- rzucił Horngacher.- Nie można nawet we własnym pokoju, w ciszy wysłuchać mowy przenajświętszego Kacpra Skrobota. Więc wraz z innymi trenerami musieliśmy interweniować.
- To interweniowanie widzieliśmy inaczej, jakbym powróciła do życia za czasów III Rzeszy.-rzuciłam.
- "Jakbyś wróciła?"- zapytał Fannys.
- Kiedy wybuchła II Wojna Światowa żyłam w postaci gołębia wojskowego...
- Skończmy pierdolić, to dziwne bo my widzieliśmy coś zupełnie innego. Całujących się chłopaków, Kraftboecka, Procha.- Kamil spojrzał na Petera mówiąc jedynie "fuuuj".- Widzieliśmy połączenie Celiny i Ewy, oraz twerkującego Simona.- powiedział Daniel, a wszyscy głęboko się zamyślili.
- Lanisek... Co to były za tabletki, która nam dałeś..?- zapytałam a wszyscy odwrócili się w stronę Słoweńca. Chłopak głupkowato się uśmiechnął.
- Ale przynajmniej dobrze się bawiliście.- zaśmiał się.
________________
Rada 23.
Z towarem od Laniska, zawsze można się dobrze bawić.
_______________
Ej, czy tylko mi się zdaje, że to fufu (czytaj: ff) schodzi na psy? Niekiedy zastanawiam się, czy nie zakończyć tej opowieści, bo i tak nie jest to dobre fufu, ani śmieszne.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top