Rada 15
Nim Daniel zdążył już się totalnie schlać paprykową zalewą usłyszał pewien głos. Głos, który znał chyba od zawsze. Albo, czekaj. Nie, nie od zawsze.
- Danny... - zaczął Papa, potrząsając ramieniem chłopaka, który natychmiastowo się zbudził widząc swojego ukochanego trenera.
- Trenuś.. - powiedział słodko Tande z rozmazanym uśmiechem na twarzy (to chyba przez alkohol). Uniósł swoje dłonie do policzków trenera, które lekko ścisnął.- Jakie śliczne.. Słodkie.. Polisie.. Ojeju.. Jej...
- Upiłeś się..? - zapytał.
Czy trener wie, jakie głupie pytania zadaje?
- Nie, misiu, on jest głupi. - zaczął się śmiać, chwiejąc się na krześle.
- Zaraz do ciebie wrócę. Siedź tu! - rzucił trener i jak najszybciej spieprzył od Norwega.
Danny, chodź idziemy...
- Ja tu zostaje! - rzucił, sięgając po butelkę coli.- Jeszcze nawet nie zatańczyłem..
To ja z tobą zatancze, chodź..
- Ty? Tyle, że ja kocham o tą najważniejszą... - rzucił, pokazując na pannę młodą, która wspaniale się bawiła w towarzystwie swojego świeżo upieczonego męża.- Tyle, że ona mnie nie...
Danny, z pierwszym mężem jest, jak z pierwszym naleśnikiem. Nie wychodzi.
- A jak będą mieli bachora? Ja też chciałbym mieć dziecko... - powiedział ze łzami w oczach. - Jednak masz rację.. Muszę spiąć swoją płaską dupę i się ogarnąć...
Czy ja coś takiego powiedziałam???
Chłopak grzecznie wstał, podsunął krzesło i powolnym krokiem wyszedł z sali. Zabrał swoją kurtkę i ruszył na ulicę.
*Wychodzę z mojego łóżeczka*
No i wtedy łapie go za ramię, ja - dziewczyna w szarej, dresowej piżamce i z cudownymi kapciami. Jakby buldog pożerał mi stópki.
- Jesteś..! - krzyknął i mocno mnie objął, gdzie ja omal się nie udusiłam.
- Chodźmy do domu.
Uśmiechnął się wzrokiem pedofila i szybko złapał za rękę, podążając za mną, jak pies za kiełbasą.
- Ale ona ze mną będzie, c'nie? - zapytał, stojąc blisko mnie.
- Jak jej nie odstraszysz to możliwe, że będzie chciała z tobą być. Ale w to wątpię.
- Wiedziałem, że będziesz po mojej stronie! Zostaniesz, moją druhną? Będziesz mnie pieścić i masować po brzuszku, a ja będę biegał, jak tylko rzucisz mi patyczek.
- Kusząca propozycja.
- Fannemel też może! Zresztą to on w ogóle, jak rzep na dupie jest!
- Chyba, jak rzep, który się uczepił psiego ogona.
- A masz ogon? Myślałem, że jesteś człowiekiem. - rzucił, zaczynając obmacywać moją twarz, kiedy nagle usłyszałam kiedy pisk. Tande patrzył się na moje stopy i był zachwycony. No cóż, ja nic nie poradzę na takie fetysze.
- ALE MASZ PAPCIE! - krzyknął. - JA TEŻ TAKIE CHCE! MOGĘ???
- Po co ci moje kapcie?
Chłopak uklęknął i objął mnie w pasie.
- Kocham papcie...
- Ugh.. Dobra, ale oddajesz mi swoje lakierki bo na boso iść nie będę.
Tande krzyknął z radości i skacząc zdjął buciki, po czym założył moje papcie. I szczęśliwy, jak gdyby nigdy nic, ruszył przed siebie. Ciągle patrząc się na nowe cudeńka.
- PAPCIE! - krzyknął a ja pociągnęłam go na drugą stronę ulicy.
Wtem za nami usłyszeliśmy krzyk, który brzmiał jak imię Daniela. Co, ja mówię, przecież Papa krzyczał "Danny!". Pffff, co ja wam wygaduje.
- Trenuś! - krzyknął szczęśliwy chłopak, który puścił moją dłoń i pobiegł przytulić mężczyznę. - Patrz na moje papcie!
- Danny, słońce skąd je wstrząsnąłeś? - powiedział lekko pijany.
*pstrykam*
- Poza tym, kochanie mówiłem Ci żebyś nigdzie nie odchodził...
Rzucił trener mocno przytulając trenera.
- Już cię nigdy nie opuszcze! Obiecuję.. Promisuje ci to! Będę z tobą na wieki wieków.
Alex zamruczał lekko nachylając się do Daniela. Jednak pocałunek przeszkodziło im to, że Danny natychmiastowo się odwrócił.
- Pa, cholernie wkurwiająca dziewczyno od papci! - krzyknął machając ku niebu.
O god, nie przyznaje się do ciebie.
- Do kogo mówisz..?
- To takiej jednej... Papcie! - zaśmiał się.
- Czyli... Masz kogoś..?
- Niet! Chciałem być z pańską córką, ale ona wyszła za jakiegoś napakowanego fagasa od którego jestem o niebo lepszy, więc nie wiem co ona w nim widzi! Poza tym przeleciałem pańską żonę, gdyż sama mnie o to poprosiła. Pokazała mi faka i krzyknęła "Pierdol się!". Pamiętam że wtedy mocno ją wkurwiłem, kiedy Pan sobie poszedł i zostawił mnie z tą bestią, która kazała nakładać sobie farbę do włosów. Nie moja wina, że farba była zielona, a jej włosy później też! Poza tym kazała mi się pierdolić a tylko ona była pod ręką. Ale powiem jedno! Dupy nie urywa!
- Jestem gejem.
Wait, WHAT!?
- Ja też jestem! Ja i Fanni, może się Pan dołączyć!-zaśmiał się, nie wiedząc w co się wpakował.
Nagle rozległ się okropny pisk, jakby ktoś obrywał kota ze skóry i mówię tu już o Maćku.
Ten donośny krzyk sprawił, że cały hotel się pobudził a przez korytarz biegł nagi Tande, zakrywający się koszulą na dole.
Wbiegł on szybko do swojego pokoju, gdzie w kuchni znalazł Fannisa. Debil bawił się cytryną... Lizał, kwaśny owoc, przy czym skręcał twarz. Dochodząc do tego, jaki ma okropny smak, odłożył cytrusa na stół, po czym wziął go znowu. Co nim kierowało?
*myśl Fannemela*
O, cytryna! Chyba jej nie próbowałem!
I tak w kółko.
- Anders!
Chłopak nic a nic się nie odezwał, nawet za piątym razem, gdy wolał go Daniel. Ciągle albo lizał cytrynę, albo wyginał śmiało twarz. W końcu Tande się zamachnął i walnął mu takiego karate kida, że cytrus spadł na podłogę.
- Ej, właśnie miałem spróbować, jak smakuje ten nowy owoc! Ej, coś się stało..?
- Dlaczego znalazłem się w łóżku wraz z Stoecklem!?!?
________________
Rada 15.
Alkohol sprawia, że ludzie mówią całą prawdę. Więc po co były w Harry'm Potterze jakieś eliksiry, które sprawiały, że dana osoba mówi czystą prawdę? Nie lepiej było im od razu podać polską wódkę?
GIF pod tytułem "Bang, bang, szmaty, przeleciałem się z trenerem."
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top