Rada 13
Chłopcy obudzili się w nienaruszonym stanie. Fannemel leżał na nogach Daniela, który w czasie snu, macał plecy Andiego. No cóż, najwyraźniej pomylił równą płaszczyznę, z wypukłościami niektórych dziewcząt. I tak on macał cycuszki (czyt. plecuszki) Andersa. Jednak po jakiejś godzinie nasi książęta wybudzili się ze słodkiego snu. Daniel przetarł oczy dłońmi i rozejrzał się wokół siebie, nie było żadnych kadrowiczów, oprócz tego tam na dole. Spojrzał na Fannisia i brutalnie go zepchnął ze swoich nóg, a ten po chwili jęknął.
- I tak traktujesz swojego chłopaka..?-rzucił Fannemel, który wstał z podłogi i oparł się o ścianę, jak pijany.- Współczuje twojej dziewczynie...
- Julii? No co ty!- zaśmiał się Danny i usiadł w kuchni.
- Zdradzasz mnie, tak?
- Nałogowo.- Tande posłał mu buziaka, a Fanni natychmiastowo go odwzajemnił i usiadł przy chłopaku.
- Miałem taki popierdolony sen...- zięwnął niziutki.
- Ja tak samo... Wiesz czemu chłopcy sobie wszyli?- rzucił Daniel patrząc głęboko w oczy Andiego. Chłopak miał tak przenikliwy wzrok, że można było go poczuć na każdym najmniejszym skrawku swojej skóry. Był niczym cieplutki promyczek słońca wiosną. Łaskotał twoją zimną, norweską skórę, doprowadzając cię do rozkoszy.
- Skończ tą przemowę.-rzucił Daniel pod nosem.
- Że co...?- zapytał zdziwiony Fannis.- Jaką przemowę, przecież nic nie mówię. To ty mi miałeś powiedzieć, czemu reszta tych palantów sobie wyszła.
Haha, palantów. O Boziu, Fanni, jak ty coś powiedz...
Ty i Daniel to jest już level hard palantozy.
- Sorrki, zadawało mi się, że coś mówiłeś.
On może nie, ale ja tak.
Danny wstał z krzesła, by sięgnąć po małą karteczkę ktróra leżała przy niezmytych talerzach.
- Nie wiem, czemu tak szybko stąd wyfrunęli, ale znalazłem to. Coś czuje, że jeden z nas chlapnął.- powiedział pokazując Fannemelkowi kartkę, która była doczepiona na małym pudełeczku, na której było napisane "Jakby was naszła ochota, wasz T. i E. <33333". Do tego dołączone były gumki i to nie to do ścierania ołówków, czy kredek, czy do związywania włosów. Musiałam wam to wytłumaczyć, bo nie wiem z jakim IQ mam do czynienia.
- Po co nam to?- zpaytał Andi.
- A po co są gumki, tumanie? Pierwszy raz na oczy widzisz?
- No wiesz, nie mam takiego doświadczenia, jak ty ze swoją mamą. Mi moja, prezerwatyw na "ptaszka" nie zakładała.- zaśmiał się i zaczął bawić małym opakowaniem.- Rozumiem, że sława gejów polega na tym, że będą zostawiać nam gumki na każdym kroku.
- E tam, nie wiem, jak tobie, ale mi się przydadzą.- powiedział Tande zabierając paczkę od Fannisiątka.- Dzisiaj jest ślub, muszę się przygotować.
Oho, będzie eleganto pedałto.
*Sen Andersa*
"Zepsułem kolejny kwalifikacyjny skok. No nie wierzę, jak można być takim idiotą żeby ledwo, co punkt K przeskoczyć? Przecież stać mnie na więcej, prawda? Nie rozumiem, gdzie się podziała moja forma. Ja chcę ją odzyskać! I to jak najszybciej!
Tylko, jak to zrobić...? Sirytus, majeranek, kardamon, parpryka, bułka z bananem? Mam to wszystko połączyć? Sam już nie wiem, co robić.
Przez mógł dziwny umysł zaczęły przechodzić ciemne myśli. Skoki mi nie wychodzą, pokłóciłem się z ojcem, a na dodatek mój brat się nie odzywa, bo wypomina mi, jak w piątek klasie wyrwałem mu dziewczynę. Przecież nie zrobiłem tego specjalnie! Na dodatek trener uważa, że stać mnie na więcej, sam to wiem, ale jego naciskanie na moje skoki, nie polepszy mi formy. A szkoda...
Jestem życiowym dupkiem.
Na dodatek nie mam dziewczyny. Wkurza mnie mój popierdolony umysł i to, jak widzę Kennetha, czy Stjernena miziających się z jakimiś laskami. Już nawet zgubiłem się w tych ich dziwacznych pomysłach. W piątek jest brunetka, w środy blondynka, a poniedziałki farbowańce. Raczej nie jestem typem, co chce zabierać swoim kumplom laski, no, ale... Mogliby mi przecież jakąś odstąpić!
W końcu wszedłem do hotelu, gdzie jakimś cudem udało mi się ominął napalone hotki.
"Anders widziałeś gdzieś Forfanga?
A może Kennetha?
Możesz mi podać jego numer?
Fanniś zrób to dla mnie!
Tak bardzo go kocham.
Johan będzie moim mężem!
Zrób coś żeby Daniel mnie pokochał!
Stjernen jest boski, a dzisiaj jak się do mnie uśmiechnął... *mdleje*"
No cóż, a ja jak ten debil próbuje do nich zarwać, ale i tak kończy się na tym, że mówię im, gdzie się aktualnie znajdują ich przyszli "mężowie". Tylko czemu żadna nie poleci na mnie? Przecież jestem rekordzistą świata, jestem dość przystojny.. No proszę, niech się zacznie czas Fannisiomani! Ja też chce żeby ktoś na mój widok dostawał orgazmu.
Kiedy wszedłem do swojego pokoju, natychmiastowo ułożyłem narty na łóżku i zdjęłem wszystkie niepotrzebne rzeczy, pozostawiając po sobie porządek.
- Chce się ruchać...- powiedziałem opierając się o ścianę i upijając mały łyk soku.
- Mówiłam ci, że on potrzebuje kogoś!? Popatrz na tego samotnego gołąbka!-rzuciła narta nr 1.
- Mówiłaś? Niby kiedy? Zawsze tylko "Patrz na te Slatnar'owe narty, czyż one nie wyglądają cudownie? Z chęcią miałabym z nim małe narciątka."- rzuciła narta nr 2.
- Nie masz lepszych pomysłów?- zaśmiałem się- Małe narciątka?
- Nie moja wina, że mam popęd, co do tego chodzącego orgazmu... Ty czegoś takiego nie masz?
- On nie przechodzi w stan krytyczny, jak ty. Poza tym popatrz na naszego malca...
- A co w nim takiego specjalnego? Jest z rodu Slatnar'a???
- Chciałbym..- rzuciłem.- Przynajmniej miałbym normalne narty.
- A my nie jesteśmy normalne!?- krzyknęła narta nr 1
- Mówi to ta, która wczoraj wieczorem twerkowała.
- To nie był twerk, uwierz mi. Już lepiej wykonuje to krótkofalówka przed Hofciem.- zaśmiałem się, boże, co ja robię? Nawet normalnych przyjaciół nie mam.- A tak zmieniając temat, to ja na serio kogoś potrzebuje...
- Fanni, mógłbyś ją stąd zabrać? Mam ci coś ważnego do powiedzenia...- powiedziała narta nr 2, a ta nr 1 zaczęła momentalnie protestować.
- Nie możesz tego przy mnie powiedzieć?!?!
Narta popatrzyła na mnie błagalnie, a ja zrobiłem, co kazano. Brutalnie wyrzuciłem ją do salonu, gdzie została na resztę nocy. Tam zaczęła użalać się nad swoim życiem i powiedziała, że się potnie i to będzie moja wina... Nie mogłem nic na to poradzić, że jedna z moich ukochanych nart musi ze mną pogadać sam na sam. Przecież zrobiłbym to też, gdyby i ona tego chciała.
No cóż, usiadłem na łóżku, centralnie przy niej.
- O czym chciałaś pogadać...?
- Kocham cię..- powiedziała a ja przez chwilę nie wiedziałem, co się ze mną dzieje. Natychmiastowo ją pocałowałem! Nie wiem, jak to zrobiłem, ale moje wargi od razu dotknęły jej cudownej powierzchni. Pocałowałem ją jeszcze mocniej, tak że zacząłem pozostawiać na niej mokre ślady. Mocno ją objąłem i położyłem się na niej to było coś, czego pragnąłem od dawna. Tylko ona i ja. W końcu razem, zdesperowani, młodzi, ukazani przez los. Przecież ona też miała swoje przejścia... Inne narty wyśmiewały się z niej, że jest zrobiona krzywo, że jest brzydka.. Po tym natychmiastowo się załamała i podjęła decyzję. Chciała zrobić sobie operację plastyczną u stolarza, to był jedyny mężczyzna, który mógł jej pomóc. A teraz? Wyglądała cudownie, jak najpiękniejsze uosobienie moich najgorętszych marzeń.
Szybko zerwałem z siebie koszulkę i mocno przejechałem po niej językiem.
- On na serio potrzebuje dziewczyny.-rzucił trener."
*Sen Daniela*
"Specjalnie zerwałem się z ważnego spotkania naszej kadry, na którym nie chciało mi się siedzieć, szczególnie gdy miałem inne plany do załatwienia. O wiele ważniejsze, niż słuchanie Papcia, który nas o wszystko opieprza.
Poszedłem na mój ulubiony obiekt sportowy, tak - skocznie. Szybko wbiegłem na trybuny i zacząłem rozglądać się za moim władcą. Tak. Nie tylko moim władcą, jak i belki, wiatru i krótkofalówki. Poszukiwałem mojego Waltera, który już wczoraj dał mi znać, że jestem przez niego pożądany. Nie wiem, jakim cudem udało mi się zwrócić jego uwagę... Ale on był kimś. Był nie tylko moim autorytetem, był kimś kogo uwielbiałem. Bez kogo nie mogłem żyć.
Nagle go zauważyłem, tak jego... Jego cudowne włosy lekko powiewały na wietrze, a w dłoni, jak zawsze, trzymał swój sekstelefon.. Nawet mi udało się z niego skorzystać. Było to coś tylko pomiędzy nami. Kiedy zwoływał mnie na dół żeby móc się z nim spotkać.
- Chodź tu..- powiedziałem nieco piskliwym głosem, na który Walter się uśmiechnął.
O MÓJ BOŻE! Zrobiłem z siebie totalnego debila! Powiedziałem to takim damskim głosem, boże gdzie moja męskość!? Daniel ogarnij się kurwa, bo inaczej przepadnie twoja miłość życia. No chyba, że ona cie wyśmieje... No właśnie... Spuściłem głowę, kiedy mój Bóg do mnie podchodził.
- Witaj Daniel... Miło cię znów widzieć.- powiedział powoli a mnie przeszedł lekki dreszcz. I to nie dlatego, że było zimno. Jego wzrok, głos, usta, gesty... To było coś czego nie mogłem ocenić, czemu nie mogłem się oprzeć.- Może spotkamy się dzisiaj...? U mnie? Wybacz, ale teraz mam strasznie dużo pracy...
Szybko złapałem go za dłoń tak, aby nigdzie nie odszedł. Nie chciałem żeby on tam szedł. Żeby mnie zostawiał.
Lecz jednak tym razem chciałem pokazać mu, że stać mnie na coś więcej niż lekki pocałunek. Tak naprawdę, to Walter powiedział, że będzie na mnie czekał... Czekał tak długo, aż się zdecyduje... Podjąłem decyzję.
- Zajdę cię od tyłu..- rzuciłem nieśmiało patrząc w jego cudowne oczy.
- Mów dalej...- powiedział i obrócił się w moją stronę, mocno trzymając mnie za rękę.
- I wtedy tylko twój krzyk cię uratuje...- powiedziałem i zacząłem się nachylać. Chciałem tego. On też. Przybliżyłem się do niego, zamykające delikatnie powieki, tak by móc go...
- ZBOCZENIEC! Zboczeniec jebany! Puść mnie ty świrze!-krzyknęła jakaś starsza kobieta, tak coś koło sześćdziesiąt lat.
O kurwa.
Przede mną stał moher. Moher rozumiecie?! Żadnego Hofera!
- A ja myślałam, że skoczkowie są normalni!-krzyknęła, kiedy wyswobodziła się z moich ramion i uderzyła mnie torebką wraz z całą zawartością. Kiedy dopięła swego, szybko odeszła przeklinając mnie pod niebiosa.
O cholera. Całe szczęście, że nie puściłem się z Hoferem."
_________________________
Rada 13.
Eeee... Domyślcie się, jaki morał z tej bajki XD <333333
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top