Rozdział 14

Jeszcze tej samej nocy, w Leśnym Dworze, Ent404 gonił małą Natashę. Głównym powodem gonitwy było to iż zabrała mu zdjęcie siostry 303. Niko. Gonił za małą po całym domu.

-WRACAJ TU!- Wrzasnął i już miał ją złapać gdy tu przerwał mu głos Olfix.

-CZEŚĆ 404!- Ah, głośniej nie mogła. Ten zaś widząc ją, jak i Larissę obok z małego strachu przeteleportował się do swojego pokoju. I tak już z niego nie wyszedł. W końcu cała sytuacja się uspokoiła i wszyscy poszli spać. Rano, każdy zszedł do kuchni z nadzieją na jakieś śniadanie. Jako pierwszy do kuchni wszedł Error, zaraz po nim 404 z Niko i Olfix z małą no i Haker. Na koniec zeszła ospała i zmęczona Larissa.

Niestety, 404zaczął czepiać się do Errora, któremu podsycał właśnie nerwy. Można było to wywnioskować po tym iż ciało chłopaka zmieniało się w drobnej wielkości lub większej wielkości piksele. Zaś Niko i Ola przyglądali się chłopakom siedzą cprzy stole. Natasha z Hakerem jedli wszystko co popadnie. Chwilę później weszła para starych. Znaczy... Carify i Herobrne, siedli przy stole i zaczęli rozmawiać. Co jakiś czas zerkali na kłócących się wirusów.

Error chwycił patelnię bo już tracił nad sobą kontrolę. Był bliski przyłożenia nią prosto w ten krzywy czarno brązowy ryj 404. Niestety, w tum planie przerwała mu Ola.

-Czy możecie w końcu się ZAMKNAĆ?!- Na ostatnie słowa juz wybuchła.

-Wybacz... -Rzekł Error odstawiając patelnię i głęboko wzdychając.

-Ok..-Oczywiście Error nie słuchał co się działo. Widział tylko jak dziewczyny się gdzieś teleportują. On sam zaś postanowił się gdzieś indziej teleportować i odpocząć od samego 404. Tymczasem dziewczyny szły do domu brata. Mianowicie 303.

A w domu panował leciutki chaos. Null wpadł w odwiedziny, Entity bawił się z Synem, Dona zaś w kuchni robiła już na zapas obiad, a Aaron latał jak popaprany od Nulla do Enta. Ale miał on energii i chęci do zabawy. W końcu wpadł w objęcia ojca i zaczął się z nim bawić. Ten zaś zaczął go łaskotać i się śmiać. Po chwili trochę zmęczeni spoczęli na ziemi. Mianowicie Entity leżał na ziemi, a Aaron siedział mu na brzuchu i trzymał się za jego bluzę. W końcu rozległo się głośne pukanie do drzwi.

-Ja otworze -Rzucił Null po czym poszedł otworzyć drzwi. Jego oczom ukazały się jego siostry.

-CO TY TU!?-Wrzasnęła Olfix.

-Oo heya, a wpadłem w odwiedziny.. -Uśmiechnął się i wpuścił je do środka.

-Kogo przywiało?! -Wydarł się 303 leżąc na podłodze i łapiąc oddech od śmiechu.

-Izi! Tylko Olfix i Larissę.- Oznajmił Null po czym dziewczyny skierowały wzrok na brata.

-Hej! -Krzyknęła Ola.

-Ooo miło was widzieć -uśmiechnęła się Dona- Co słychać u was?

-Uh, gdzie macie piecyki? -Na to Dona lekko się zmieszała.

-Uhm... na dole..-Wskazała zejście na piętro niżej do a'la piwnicy gdzie było dużo piecyków itp.

-Yay! To ja poczekam, a Olfix w tym czasie przepali niespodziankę dla was.. -Oznajmiła radosnym głosem Larissa śmiejąc się.

-Chcecie spalić niespodziankę? Miło...-Zaśmiał się pod nosem 303 wstając z podłogi.

-Shhh -zaśmiała się w odpowiedzi. Tymczasem Ola będąc na dole znalazła węgiel, po czym włożyła do piecyka tak samo jak tą "niespodziankę". Długo nie trzeba było czekać. Przybiegła w błyskawicznym tempie a górę.- A więc! -Tu Larissa wstała- Mamy dla was Niespodziankę! -Oznajmiła, po czym zwróciła się do Dony i dała jej diament, a Olfix sztabkę złota. Wszyscy byli zaskoczeni, ale i ucieszeni.

-Jejku... dziękuję wam bardzo! -Ucieszyła się Dona. Entity popatrzył na to z lekkim uśmiechem, po chwili spojrzał w dół. Aaroś pociągnął go za nogawkę gdyż był zaciekawiony błyszczącymi rzeczami. Zwłaszcza Diamentem. Ojciec kucnął i pokazał mu te rzeczy.

-A co to? - Zapytał chłopiec.

-To jest mój kochany Sztabka złota.-Odpowiedział 303.

-A to? -Przeniósł wzrok na drugie cudeńko.

-To jest diament. -Uśmiechnął się. Aaron wziął diament ostrożnie w swoje ręce i zaczął go oglądać.

-Wie co dobre- zaśmiała się Dona i swoje podarki schowała do ekwipunku.

-Ja się nie będę dziwił jak zacznie coś sobie kraftować z tego. -Rodzice malucha zaśmiali się. Po chwili jednak sytuacja nabrała innego toku wydarzeń. Do Oli podszedł Null.

-Mam jedno pytanie... Co ty tu do jasnej ch****y masz? -Wskazał na jej szyję. Dziewczyny spojrzały po sobie niepewnie.

-A.. szkoda gadać.. Długa historia...-zaśmiała się z wyraźnym zakłopotaniem bliźniaczka.

- Masz mi..

-Ale już późno... no.. Ola zasiedziałyśmy się... -Larissa zaczęła pchać do wyjścia siostrę- Wpadniemy później! Paa! -I Zniknęły za drzwiami.

-Bosh, dzięki Lari..- Mruknęła Olfix.

-Nie ma za co, a teraz musimy zwiewać, zanim Null coś się dowie.- Oznajmiła siostra, po czym udały się do domu. Niestety nie wiedziały że Null jest uparty i dopina swego. Od tego właśnie momentu będzie miał je na oku.

Tymczasem gdzieś na polanie. Niko chodziła po świeżej trawie. Postanowiła pozbierać kwiaty do flakonu dla swojej bratowej, Dony. Albowiem następnego dnia mija rocznica 4 lat odkąd Ona i jej brat są razem. Jednak nie spodziewała się tego co znajdzie, a raczej kogo spotka. Gdy tak szukała kwiatów do swojej kompozycji nagle zobaczyła gdzieś na wysokim drzewie 404.

-404? Co ty tu robisz?!-Krzyknęła do niego niebieskowłosa.

-Oh! Hej Niko! -Złapał coś z gałęzi po czym zeskoczył do niej.- A nic takiego.. szukałem czegoś.. -Schował coś za swój pas.

-Niby czego? -Zmierzyła go wzrokiem dziewczyna

-Uhm... K -Kwiatka...-Wyszeptał lekko zmieszany.

-Po co?- Schyliła się po kolejne kilka maków.

-No.. D-Dla... Ciebie.. -wyszeptał. Tu Niko lekko się zmieszała, podniosła wzrok na towarzysza i zmierzyła go wzorkiem.- Dla... Mnie?

-Tak.. -Chwilę się zawahał, aż w końcu wyjął to co miał ukryte za pasem i wręczył jej z zakłopotaniem niebieskiego storczyka. Dziewczyna widząc go zaniemówiła.- D-Dla ciebie.... I.. Chciałem jeszcze dodać że... Jesteś uroczą dziewczyną.- Po tym odsunął się i zalał się soczystym rumieńcem.

-Oh.. Dz- Dziękuję... -Oznajmiła Niko po czym lekko się uśmiechnęła. Widząc rumieńca u towarzysza postanowiła podejść i przytulić go, a tym samym złożyć całusa na jego policzek w podzięce za pięknego kwiatka.- To miła rzecz jaka mnie kiedykolwiek spotkała. Nie licząc narodzin Aarosia i powrotu mojego brata.-Zachichotała.

-Uh.. Tiaa... -podrapał się po karku i uśmiechnął się z rumieńcem- Wiesz.. Uh...

-Hm?

-P...Podobasz mi się... -Spuścił głowę, totalnie nie wiedział co powiedzieć.- Głupio mi. -zaśmiał się niezręcznie.- Czy, możemy s-spróbować... No wiesz... Być.. razem?

Zastała chwilowa głucha cisza. Oboje nie wiedzieli jak się odezwać. W końcu Niko coś tknęło, uśmiechnęła się miło i przytuliła go do siebie, tym samym oznajmiając że zgadza się na jego propozycję. Ucieszony chłopak objął ją w odpowiedzi. Następnie ruszyli razem w poszukiwaniu kwiatów na jutrzejszy dzień. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top