Rozdział 12

Noc minęła całkiem spokojnie i przyjemnie. Entity spał wraz z Doną, czule w siebie wtuleni. Niestety, punkt 9 rano. Obudziła się wariatka o imieniu Olfix, przyrodnia siostra 303. Dziewczyna wstała i dostała olśnienia, nie wiedziała czy wczorajsza sytuacja jej się śniła czy nie. Wybiegła wiec na środek domu i postanowiła wydrzeć piz.... znaczy mordę.

-ENTITY!- Wrzasnęła po czym zaczęła biegać po domu jak opętana.- ERROR!?, 404!- Po tym wszystkim jej darcie gardła było wysłuchane, no, może nie do końca "pozytywnie", ale zawsze coś. Z pokoju wybiegł w samych białych spodniach i bandażu 303.

-CO SIE DZIEJE?! -Wrzasnął i zaczął się rozglądać nerwowo. Był trochę ospały, albowiem perfidnie wyrwano go ze snu.

-ENT! -Krzyknęła Olfix po czym rzuciła się na niego i mocno ale to mocno przytuliła. Na nim nie zrobiło to większego wrażenia, jak szok. Nie wiedział co się odjaniepawliło.

-Yuhm...-podrapał się po lekko rozpuszczonych włosach z kucyka.- whut? Coś się stało? Gorączkujesz czy..? -Popatrzył na tulącą go siostrę. Był wyraźnie zaskoczony tą sytuacją.

-Nic mi nie jest! Tylko.... Tylko wystraszyłam się że to był sen.. i że cię nie ma.. -zrobiła smutną minę i oczy zbitego psa.

-Aha ok...-wystękał 303 i przetarł oczy klepiąc siostrę po głowie.

-Num.- Uśmiechnęła się siostra, a potem przeteleportowała się. Entity zaś postanowił wrócić do pokoju, do swojej żony i dziecka które właśnie pojawiło sie w ich łóżku. Położył się i czuje przytulił swoje dwie ukochane osoby.

Jakiś czas później, gdzieś w stołowym, Herobrine siedział z Carify po śniadaniu i rozmawiali. A mianowicie o tym jaka to Natasha urocza i że potrzebuje jakiegoś ojca. (Pozdro dla Purpla i Roxy xD) Gdy tu nagle wybuchło coś, niszcząc przy tym całą ścianę od frontowych drzwi. Herobrine wypadł jak oparzony patrząc na to co się stało.

-JASNA CH****A! KTO TO ZORBIŁ?! -Wydarł piz.... mordę białooki. Wtedy też jego wzrok powędrował na małą która była kompletnie wystraszona. - Ty to zrobiłaś?!

Natasha zaczęła się cofać. Oberwała od TNT a za razem wystraszona przez dziadka Herobrinea. Niedługą chwilę po tym, pojawili się tu wszyscy. Ent404, Error, Olfix, Null, Dreadlord, Larissa i Niko. A nawet 303 się przeteleportował. Stał w samych spodniach i z zakrwawionym bandażem. Popatrzył na całe zajście, a potem popatrzył po wszystkich. W końcu przeniósł wzrok na wystraszoną małą. Dziewczyna czując na sobie jego przerażający wzrok, jak i widząc jego czerwone oczy, całą złość na twarzy i ranę, zaczęła się wycofywać.

-Ty mała... -Zaczął podniosłym , poważnym, grubym głosem. Po czym w locie złapał małą za ubrania i podniósł. Był wściekły. Dwa razy wyrwany ze snu po ciężkim powrocie.

-NIE!- Wrzasnęła Olfix i złapała małą na ręce- NIE ENTITY! ANI SIĘ WAŻ JEJ SKRZYWDZIĆ!- 303 zaś zmierzył ją wzrokiem, jak i wtulającą się w objęcia dziewczyny małą.

-Masz ku**a szczęście że to nie mój dom, i że nikomu nic się nie stało. -warknął i po czym jęknął i położył dłoń na bandażu.- Yh... Dona pomożesz?

-No jasne -Powiedziała lekko zaspana i ze mną na rękach.- Chodź -Po czym schowała się w łazience, Ja zaś wyszedłem i poszedłem do Carify by dała mi szklankę wody. Babcia dla wnuka wszytko, poszła i dała tak jak chciałem. Tymczasem tata i mama byli w łazience i zmieniali opatrunek. W końcu wyszli.

-Wrócimy dziś do domu?- Zapytałem przecierając oko. Rodzice popatrzyli sie po sobie. Mama się uśmiechnęła.

-Czemu nie? W sumie ciekawy jestem ile się tam zmieniło. -odpowiedział tata.

-Przy okazji, przydałoby się zrobić w nim trochę remontu... -Oznajmiła Dona.

-W sumie racja.. -zaśmiał się Entity.

-A wpadniecie czasem? -Zapytał Herobrine.

-Będziemy wpadać będziemy.

-Ah! Będę piec ciasta na wasze wizyty! -Oznajmiła Carify.

Wszyscy zaśmiali się. W końcu, Tata z mamą poszli do pokoju, wzięli swoje rzeczy, jak i moje i ruszyliśmy do naszego domu. Stęskniłem się za nim, i sowim pokojem. Po drodze uciekałem tacie, a on zaś gonił mnie i się śmiał. I tak nasza upragniona chwila. Dotarliśmy do domu. Wpadłem do niego jako pierwszy, od razu zacząłem biegać wszędzie po każdych kątach, i skierowałem się do swojego pokoju. Jak ja tęskniłem za swoim pokojem i zabawkami. Mama weszła druga, rozejrzała się i uśmiechnęła.

W końcu nadszedł tata. Zatrzymał się przed wejściem, zmierzył wzrokiem cały dom, położył dłoń przed wejściem obok drzwi. Uśmiechnął się i wszedł. Wyglądał na zadowolonego i dumnego. W końcu ruszył na górę goniąc mamę i śmiejąc się. Wpadli do sypialni i tak wylądowali na łóżku. Śmiali się i siłowali ze sobą. A postanowiłem im przeszkodzić. Przybiegłem i rzuciłem się do nich z pluszakami. Miło spędziliśmy czas w swoim domu.

Do czasu...

Ten miły czas przerwał nam Ent404 i Error. Za nim przyszedł Heorbrine i Olfix z kosą. 404 wparował do domu i wpadł na dach, Olfix zaś stanęła pod domem i zaczęła wrzeszczeć na niego. Error zaś przyszedł i chamsko zamknął drzwi przed Herobronem. Był zły.

-Ent. -Oznajmił error- Weź powiedz coś swojemu szurniętemu Ojczymowi, że nie mam zamiaru być jego zięciem i ojczymem tej małej u Olfix...

-YYy co?...-Zdziwił się 303.

-No to co słyszałeś.. Aha, no i 404 potrzebuje pomocy... Bo po części to i on mnie wkopał..

-Oh Boże... -wyszedł na zewnątrz.

-TRÓJKA!- Wrzasnął z dachu 404.- BŁAGAM CIE RATUJ!

-Coś przeskrobał?- Stanął obok Olfix.

-Ojciec przez niego uważa ze Error jest moim mężem i ojcem Ntashy! Zabiję go za to!- Wrzasnęła wściekła dziewczyna.

-Uuu.. Grubo...-Uśmiechnął się pod nosem tata.

-ENT RATUJ!- Wrzasnął czwórka.

-Sory, sam się w to wkopałeś.-Popatrzył w jego stronę i się uśmiechnął.- Ja chce się zająć rodziną. Nie widziałem się z nią bite trzy lata.- Po chwili poklepał siostrę po barku.- Masz ode mnie pozwolenie na zabicie go.

-Dzięki braciszku ♥ -Odezwała się poczym uśmiechnęła się i chwyciła mocniej kosę.

-ENT! TY ZDRAJCO! -Po tych słowach uciekł z dachu.

Tymczasem sytuacja wewnątrz też nie zbyła za ciekawa. Error cały dymił pikselami, a Herobrine siedział i nazywał go szwagrem. W końcu wujek głęboko westchnął.

-Słuchaj Herobrine. Nie będę nazywał cię Teściem. Nie nadaje się na to, a poza tym, jestem za "stary" na nią! Ona ma dopiero 16-17 lat ku**a!

-No i co z tego? Córkę ma? Ma! Męża nie ma! A ty się na niego nadajesz! Młody, silny, dobrze zbudowany. Czego chcieć więcej?!

-Spokoju....-Rzekł error i westchnął. W końcu sytuacja opanowała się wewnątrz, a za zewnątrz? Well, Jeden głośny huk. 303 wyszedł na taras zobaczyć co się stało. Przy okazji ja podbiegłem bo też byłem ciekawy. To co tam zobaczyliśmy to ciocię Olfix stojącą nad 404.

-Ładny cios siostra.-Oznajmił tata

-Dzięki, uczyłam się od najlepszych -Uśmiechnęła się Olfix i spojrzała w naszym kierunku machając ręką. Teraz chyba będzie spokój. A było zaledwie kilka godzin po południu. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top