Rozdział 8
Po opuszczeniu ciała potencjalnego nosiciela i dawcy energii do zregenerowania sił, trzech młodych wirusów postanowiło bez większej awantury oddalić się i czym prędzej wrócić do domu. Albowiem na jednego z nich czekała umierająca z tęsknoty żona, jak i 3 letni syn. Entity za wiele nie pamiętał z tamtejszego dnia. Jedynie co to posiada przebłyski tamtego dnia. Jak to w wściekłości wpadł do grobowca i rozbił kosą tabelę z kodami czyścicieli. I to jak pojawił się w białej pustce. Sam.
-Hej Ent! -Odezwał się Ent404.
-Co? -Burknął lekko zły 303.
-Dokąd tak pędzisz? Chociaż inaczej. Czy wiesz dokąd pędzisz? -zaśmiał się i zmierzył wzrokiem kompana.
-Nie wiem gdzie, nie wiem dokąd, ale jak najdalej tamtych typów, i czym prędzej jakkolwiek do żony.
-Pogłoski krążyły że masz syna. 3 letniego. -Dołączył się Error.
-Co....-zbytnio nie dowierzał, ale po chwili palnął sobie w głowę.- Ku**a, no przecież....
-Nie gadaj ze zapomniałeś... -Wtrącił się entity404 i zaśmiał się.
-Spróbuj pamiętać o rzeczach z przed 3 lat gdzie to się w ogóle zapomniało co się działo. No typie. Palnij się kiedyś w ten pusty włochaty łeb!
-Zgadzam się z 303 -Mruknął Error.- Dobra, w sumie to wypadałoby coś wykombinować by wrócić do domu. I nie natknąć się na Rogziela.
-Tiaaa, jeszcze jego tu brakowało... -Dodał ponurym głosem Entity303.- Zakładam ze zechce się mścić za ojca. Znaczy tfu- Splunął w tym czasie na ziemię- Za Brinearyego. Z resztą nie znam go.
-Jakie argumenty, stary. Spokojnie! Jesteśmy tu we trzech.- Odpowiedział Error.
- Czy ty się go boisz trójka? -Zwrócił się 404.- Pokonałeś ojca, pana mroku a boisz się jego bliźniaka?
-Typie, a znasz go w ogóle? Widziałeś go na oczy? NIE! WIEC ZAMKNIJ DZIÓB! -Wrzasnął już rozłoszczony 303.
-No dobra, dobra... Ale skoro pokonałeś Brinearyego to on nie powinien ci zrobić większego problemu. -Dokończył swoją myśl i spojrzał przed siebie.- Noc się zaczęła. Ciekawe ile nam zajmie zanim dotrzemy do leśnego dworu.
-Oby jak najszybciej.-burknął 303 i ruszył przed siebie.
Tymczasem przed ekranem telewizora, Kasia, Gabrysia i Michał debatowali na temat tych kamyczków. W pewnym momencie głośną rozmowę przerwał im komunikat na czacie gry. Dosyć dziwny i widoczny tylko dla niektórych osób. Mianowicie 3 czerwone nazwy które zmieniały się tak szybko, że nie można było zrozumieć co tam pisze, oraz końcówka zdania normalna "Joined the game" .
-Te kody... -Mruknęła Kasia.
-Czy to 303, 404 i 404? -Dodała Gabrysia.
-Ta, wasze wirusy wróciły.-Odpowiedział Michał po czym popatrzył na kamyczki.- A co do kamyczków to... Może dzięki nim się do gry przenosić da? Tak jak to się ze mną zadziało.
-Coś w tym jest -Mruknęła Kasia i zasiadła przed ekran telewizora.
-Dawaj, trzeba wyhaczyć tę trójkę. - Powiedziała Gabrysia, po czym zasiadła z Michałem obok przyjaciółki i zaczęli teleportować się postacią do wirusów. Ich oczom ukazała się cała trójka rozmawiająca a nawet może i kłócąca się. W pewnym momencie 303 zawiesił się i spojrzał w jakimś kierunku jakby nasłuchiwał.
-Słyszeliście coś?- Zadał pytanie towarzyszom.
-Jakby ktoś nas obserwował? -Dodał error.
-I to nie jedna osoba a trzy.- Uzupełnił jeszcze Entity404.
Dziewczyny były uradowane widokiem żyjących przyjaciół. Michał zaś przyglądał się im i analizował wszystko co widział i słyszał. W pewnym momencie 303 spojrzał prosto "w oczy" Michała. Chwile się tak wpatrywał, a potem uśmiechnął się przerażająco.
-Kto zgadnie kto na obserwuje? -oznajmił rozbawionym głosem. Brata Kasi przeszły ciarki.
-Kasia i Gabrysia? -odpowiedział pierwszy Error.
-Zgadza się. I to jeszcze w gratisie jest jakiś chłopak. - Oznajmił zdejmując biały kaptur.
-Może brat jednej z dziewczyn? -Dodał 404.
-Gabrysia! Pisz od nich szybko! -Wrzasnęła Kasia po czym dała jej pada by napisała do nich na czacie gry. Po chwili Gabi wysłała wiadomość na czacie gry "Hej! Tu Gabrysia! Tak się cieszę że żyjecie!". Długo na odpowiedź nie musiała czekać. Wszyscy trzej tam stojący spojrzeli się w swoje lewe dolne rogi gdzie wyświetliła im się wiadomość i każdy się uśmiechnął. Jednak jako pierwszy odezwał się Error.
-Miło was em... "widzieć". Co się z wami stało?- Po tym spojrzał się w stronę gdzie potencjalnie znajdowała się kamera dziewczyn. Wtedy Gabrysia napisała im wszystko w skrócie co się z nimi wydarzyło.
-" Po tym jak Ent rozbił tablicę, wyrzuciło nas do domów. Nie wiemy konkretnie jak się to stało. Ale jesteśmy w sowim świecie. A co z wami się wydarzyło?"
-Well F*ck.- Odezwał się 404.- Mnie zabito. Pojawiłem się w białej pustce, sam. Nikogo nie było ze mną.
-Ja też się pojawiłem w pustce. Ale dziwnym trafem "blisko" portalu. -Oznajmił 303.
-A ja sam nie wiem. Byłem w nicości, jakby pod światem. -Wskazał ziemię. Chodziło mu o świat pod bedrockiem.- Była tam jakaś dziwna platforma. I nie mogłem się z niej wydostać. Ale się wydostałem gdy Poczułem tego tu osobnika w świecie. -Położył łapę na plecach 303 i się zaśmiał.
-"To ciekawie tam mieliście. U Dony sporo się zmieniło. Ma syna! Aarosia!" -Na te wiadomość chłopaki uśmiechnęli się. A zwłaszcza 303. Podniósł głowę spoglądając na gwiazdy i uśmiechnął się szeroko.
-Tak jak planowaliśmy... -Dodał szeptem. Po chwili spojrzał w kamerę na dziewczyny i chłopaka.- Podacie ich koordynaty?
-"Jasne!" -Po chwili dziewczyny odpaliły koordynaty i przeteleportowały się do willi Herobrinea, wtedy spisały liczny z X i Z.- "Tu znajduje się leśny dwór. Wraz ze wszystkimi. Doną i Aaronem również."
Zapadła chwila ciszy ze strony chłopaków. Dziewczyny przeteleportowały się do nich. Zauważyły wtedy załamanego chwilowo 303. Oraz kręcącego się wokół osi 404. Wyczajał w którą stronę mają iść by dojść do celu. W końcu zatrzymał się i wskazał palcem północny wschód.
-Tam trzeba iść- Oznajmił.
- Ja pie****e -wyszeptał 303- Ile my będziemy tam leźć.
-Długo stary, oj długo. - "Pocieszył" go error.- Dobra trzeba się zawijać. Dzięki dziewczyny za pomoc.
-"Wierzmy że dacie radę! Trzymamy kciuki!"
Wtedy też po tych słowach Entity303, 4040 i error podnieśli się na duchu i ruszyli w danym kierunku. Niestety, nie wiedzieli że ktoś ich podsłuchiwał. A taką osobą był Rogziel. Gdy trójka wirusów oddaliła się, on zaśmiał się i pocierał ręce z lekkiego zachwytu.
-Nie będzie tak łatwo Entity303. Twoje koszmary dopiero się zaczną...-Po tym rozpłynął się jak we mgle.
Wirusy szli całą noc. Przez ten czas na pieszo przeszli połowę drogi. Byli coraz bliżej domu. No i ukochanych osób. Tymczasem w leśnym dworze Dona szykowała się do wyjścia z Aaronem do lasu na spacer. Z nią miał iść Herobrine, Null i Dreadlord, któr to miał dołączyć niedługo do nich i wyjawić pewną nowinę mężczyznom. Niestety wieści te nie będą dobre. Zwłaszcza że Rogziel dowiedział się kto stoi za sprawą zamordowania jego brata bliźniaka, i zechce się zemścić w bliskim czasie.
Nieświadoma niebezpieczeństwa Dona i Aaron bawili się na polanie w najlepsze. Cieszyli się życiem. Lecz młody był ciekawy i co jakiś czas wypytywał się o różne sprawy. Między innymi ponawiał pytania o to czy kiedyś spotka swojego ojca. Nie sądzi też ze spotka go szybciej niż się spodziewa.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top