Rozdział 1/Prolog
Prolog
Nazywam się Aaron, mam 16 lat i mieszkam na polanie między dwoma wielkimi lasami i kanionem. Jestem synem Dony i Entity303. Jestem dosyć szalonym i żywym chłopakiem, tak jak mój ojciec. Ale mam też coś po mamie. Między innymi dobre serce i chęć niesienia pomocy bliskim. Opowiem wam trochę osobie w tej książce, jak to się wszystko zaczęło.
W sumie.. Wszystko zaczęło się niecały rok po tym gdy ojciec wygrał wojnę z czyścicielami rozbijając tabelę z ich kodami, przy tym sam ginąc. Tak, zginął, ale wrócił do nas 3 lata po tym zdarzeniu. Ale wracając. Niespełna rok po tym wydarzeniu, mama urodziła mnie w domu, który kiedyś wybudowała z tatą , wujkiem Nulem Ciocią Niko i Olfix. Przyszedłem na świat w deszczową noc. Mama miała ze mną trochę problemów, ale w końcu się udało. Zajęła się mną Babcia. Cairfy.
Hah, nie raz opowiadała mi jaki to byłem słodki i uroczy. No i jak to płakałem za mamą. Szkoda tylko ze z takiego wieku nic się nie pamięta. Mówiła także jaki to byłem urwisem gdy zaczynałem chodzić. Wtedy nic się przede mną i moimi łapkami nie ukryło. Gdy mama wychodziła schodziły się wszystkie ciotki by mnie pilnować. I nie dawały rady. Dziwie się jak to mama ze mną sobie radziła.
No ale co tam moje opowiadanie. Sami przeczytajcie.
Rozdział 1
Był słoneczny letni dzień. Dona zajmowała się domowymi sprawami, pilnując przy tym śpiącego rocznego syna w kołysce. Młody nie poznał jeszcze wszystkich z rodziny. Dziś akurat Dona spodziewała się odwiedzin Olfix, Niko i Nulla. Poinformował ją o tym Dreadlord który często bywał i pomagał jej w domowych obowiązkach jak i w pilnowaniu Aarosia. W końcu rozległo się pukanie do drzwi, a chwilę później pojawił się w nich Lord.
-Witaj Dona. -oznajmił radosnym głosem.
-Ah, Witaj Drad. Miło cię widzieć-Odparła dziewczyna.
-Jak mija ci poranek?
-Nawet spokojnie. Aaron uciął sobie drzemkę po nieprzespanej nocy. Coś go męczyło i nie dawało zasnąć, może kolka bo kurczył nóżki.
-Możliwe. Ale ważne że jest teraz wszystko dobrze. -Oznajmił szkielet zaglądając do kołyski śpiącego malca.- Jaki on uroczy gdy śpi.
-Aj weź, jest słodszy gdy się cały ubabra marmoladą. - Oboje na te słowa zaśmiali się.- Pomożesz mi przygotować trochę jedzenia i ciasto? Niko, Olfix i Null mają wpaść w odwiedziny. W tym Olfix pozna po raz pierwszy mojego syna.
-Jasne, chętnie pomogę. I no fajnie że wpadają. Ola miała jakieś problemy ze wcześniej nie mogła? Znaczy... Nie żebym coś do niej miał..
-Nie no spokojnie- zaśmiała się czarnowłosa- Miała jakieś sprawy w Endzie. I to dosyć sporo wie cnie miała jak. Nie mam jej tego za złe.- Wzięła po chwili miski i składniki na ciasto. Dread podszedł by pomóc przyjaciółce w przygotowaniach. Zrobili pieczone schaby, befsztyki, nawet zupę z zająca. I upiekli dwa ciasta. Niedługo po wyjęciu ciasta rozległo sie pukanie do drzwi. Chwilę później Drad poszedł otworzyć. Za nimi była Niko, Olfix i Null.
-Ah! Witajcie -Przywitał ich ciepło Dread.
-No hej szkielecie- Zaśmiała się Niko i przytuliła go na powitanie.
-Cześć Dread- Oznajmił Null podając mu dłoń a drugą klepiąc go w ramię.- Miło cię widzieć.
-Ciebie także Null -Uśmiechnął się Dread.- Witaj Olfix.
-Cześć, znaczy... Witaj Dreadlordzie. -Zaśmiała się z lekkim zakłopotaniem.
-Witam wszystkich -Oznajmiła ściszonym tonem Dona.- Zapraszam, zapraszam.
-No już już bratowa już -zaśmiała się cicho Niko.- Gdzie młody?
-Śpi -Wskazała w odpowiedzi jeszcze kołyskę niedaleko kominka i kanapy. Tam w niej spał uroczo Aaroś.
-Olfix, chodź zobaczysz naszego bratanka. - oznajmiła wesołym głosem, za nią poszła Ola. Cicho, spokojnie. Aż w końcu obie zajrzały do kołyski. Null podążył za siostrami. Też dawno nie widział młodego. Cisza między trójką nastała. Null uśmiechnął się na widok śpiącego chłopca, Niko tak samo. Ola zaś... Zaczęła cicho piszczeć ze słodyczy jaką tu zobaczyła. Zakochała się w tym dziecku.
-Zamknij mordę bo go obudzisz -szepnął do niej null i się zaśmiał.
-Zamknij się kretynie -odpowiedziała mu Ola z uśmiechem i aż w miejscu zaczęła cicho podskakiwać.
Całe zajście obserwowała wesoła i szczęśliwa matka dziecka. Siedziała na kanapie i patrzyła jak całe towarzystwo popłynęło w rzekę słodyczy na widok chłopca. W końcu wszyscy skierowali się do kuchni by spróbować obiadu jak i ciasta przygotowanego przez Donę i jej pomocnika.
Rozmawiali, żartowali i wspominali. W końcu zapadła lekka cisza. Null zaczął opowiadać kawały by rozruszać towarzystwo. No i tak było. Zaczęli się śmiać tak głośno, ze aż łzy płynęły im ze śmiechu, no i obudził się malutki. Wszyscy spojrzeli się w tamtą stronę.
-Już już, siedźcie. Zajrzę do niego -Oznajmiła Dona i poszła do płaczącej pociechy.
-Szkoda że nie ma Enta -Mruknęła Niko. -Pomógłby Donie. A tak to sama ze wszystkim musi sobie radzić.
-Nie wspominaj o nim nawet. Poświecił się za nas. Ocalił nas. Gdyby nie on, zabiliby pewnie też i was. Donę również. Poza tym, mam cichą nadzieję że kiedyś do nas wróci...
-A co jak nie wróci? -Zapytała Olfix.
-Tyle lat go nie było. Znalazł się po x latach gdy wywołał wojnę miedzy ojcem a sobą. Zmienił się. Jeff go zabił, ale wrócił. Więc czemu miałoby nie być tak samo tu?
-Czemu miałoby? -Dociekała Olfix.- Pamiętaj że wtedy to było w innym świecie. A tu jest inny świat Null.
-A skurwiel zostanie skurwielem. -Mruknął i uśmiechnął się dymiący. W końcu rozmowę przerwała im Dona przez wejście do kuchni z Aarosiem na rękach.
Chłopiec siedział tyłem do wszystkich wtulony w szyję mamy i gryzący jej koraliki na włosach. Miał jedno oko czerwone drugie niebieskie z małym dodatkiem zielonego. Był ospały ale spokojny. Gdy zauważył całe towarzystwo odwrócił się by poznać kto przyszedł. Na widok Wuja Nulla, Dread lorda i Ciotki Niko zrobił mały słodki uśmieszek. Lecz gdy Zobaczył Olfix, zaczął się jej przyglądać.
-No Aaroś. Poznaj Ciocię Olfix. -Oznajmiła Dona po czym podeszła z synem do dziewczyny.
-Heeej mały -Uśmiechnęła się Ola wstając do niego by móc się z nim przywitać. Malec zmierzył wzrokiem dziewczynę, uśmiechnął się i schował się w szyję matki.
-Ojj Aaroś, no nie wstydź się.. -Zaśmiała się poczym zaczęła go lekko miziać by się nie wstydził.
-Jaki słodziaak! -Krzyknęła Ola i zaczęła go łaskotać. Chłopiec zaczął zanosić się ze śmiechu nie opuszczając ramion matki.
Po krótkiej zabawie w końcu wszyscy wyszli do ogrodu, powiedzieć i pobawić się z bratankiem. Chłopiec napawał każdego uśmiechem i radością. Nikt nie wyszedł z tego domu smutny czy bez uśmiechu na twarzy.
Dona przysiadła na tarasie i obserwowała swoich przyjaciół jak bawią się z jej synem. W pewnym momencie westchnęła i spojrzała na zbliżający się zachód słońca.
-Tęsknię za tobą Entity303. -Oznajmiła dziewczyna, po czym otarła oko z łzy, a po niedługiej chwili wróciła do syna i przyjaciół.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top