23
Rozdział betowany przez Cessidy84
Gdy tylko się pojawili w Magnoliowym Dworze podeszła do nich świeżo upieczona pani Snape.
- Jak poszło w Ministerstwie? – spytała szatynka, przytulając się do męża.
- Jesteśmy rodziną, Hermi – odparł jej avadooki.
- To wspaniale! – ucieszyła się dziewczyna i uściskała przyjaciela.
- Pójdę położyć małego – powiedział Harry. Ruszył do przodu i po chwili się zatrzymał, bo nie był tu nigdy i nie wiedział, gdzie mógłby położyć bezpiecznie swojego podopiecznego. Odwrócił się, aby zapytać o to Severusa, lecz tego już nie było w zasięgu wzroku nastolatka. Harry westchnął sfrustrowany, gdy poczuł czyjąś dłoń na ramieniu. Była to Narcyza, przy której stał jej syn.
- Pewnie chcesz położyć dziecko. Draco pokaże ci bezpieczny i cichy pokój. I wyślijcie Kryształka, aby z nim został – poinformowała ich, po czym pocałowała dziecko w czoło, wręczyła Draco zmniejszoną kołyskę z całą resztą wyposażenia i udała się do swego męża, który na nią czekał zdziwiony. Blondyn wskazał Harry'emu drogę do pokoju, gdzie on był najczęściej kładziony, jako dziecko.
- Musisz naciąć sobie dłoń, byś tylko ty mógł tu wejść, chyba że ktoś jeszcze ma być upoważniony do wejścia, to członek rodziny nacina sobie też dłoń i wplata magię w ten pokój – objaśnił.
- Możesz zademonstrować? – poprosił brunet. Draco podszedł do avadookiego i odebrał mu z rąk małego Lupina, po czym powiedział:
- Podejdź do szuflady, tam jest srebrny sztylecik. Nacinasz nadgarstek i przykładasz do futryny – Harry wziął, powiększył kołyskę, wsadził do niej śpiącego już malca, po czym zrobił, co mu kazał Draco, po czym bez pytania, czy uprzedzenia złapał dłoń Draco. Naciął mu nadgarstek i przytknął go do futryny – Wiesz co, Potter dziwnie okazujesz zaufanie. Mogłeś powiedzieć, bym sam to zrobił. A teraz wytłumacz mi, co robiłeś w Ministerstwie Magii z Sevem? Czemu moja matka jest tak przywiązana do dziecka Nimfadory? I ....
- Czy ty się kiedyś zamykasz? – spytał brunet z rozbawieniem.
- Są sposoby, które mnie uciszają, ale je stosujesz tylko wtedy, gdy w pobliżu jest najmłodsza dwójka Weasley – Harry pchnął go na ścianę i mocno, wręcz brutalnie, wpił się w usta blondyna, po czym po chwili oderwał się od niego i warknął zły na samego siebie.
- Nie prowokuj mnie, bo mógłbym cię wziąć tu i teraz, aby tylko wyładować frustrację seksualną, a tego nie chcę. Jak mam się z kimś kochać, to niech to będzie z uczucia, a nie frustracji! – po czym wyszedł, a Draco zauważył, że młody się obudził i szykuję się, aby to obwieścić światu płaczem. Podniósł go więc z kołyski i usiadł z dzieckiem w ramionach na bujanym fotelu.
- Ja go na serio nie rozumiem. Przecież ja na serio zaczynam darzyć uczuciem tego gryfo-głupka – powiedział do dziecka.
- Nazywanie go tak ci nie pomoże – usłyszał za sobą głos mistrza eliksirów.
- Może i masz rację, wuju – odparł – ale czasem mam wrażenie, że on jest z innej planety – powiedział.
- Bo Gryfoni są z innej planety – odparł Snape.
- I mówi to ten, który się właśnie ożenił z Gryfonką – zakpił szarooki.
- Od mojej żony to ty się lepiej odlewiosuj.
- Severusie, jakie to stare i niemodne – odparł z dezaprobatą młody Malfoy, nadal zajmujący się Tedem, który robił się marudny – Wiesz może, kiedy jadł ostatnio? – spytał Draco.
- Jakieś trzy godziny temu. Właśnie mu przyniosłem mleko – odparł Snape.
- Co ta Granger z tobą zrobiła, Sev? – spytał blondy, odbierając od niego mleko i karmiąc małego.
- Hermiony do tego nie mieszaj. Teddy, jak i Harry są moimi podopiecznym. Uznałem ich słowem i magią.
- Czemu? – spytał młodszy Ślizgon.
- Bo Ministerstwo chciało naszemu wybawcy zabrać dziecko, lecz je dobrze ukrył a oni wymyślili sobie, że on, samotny młody bohater sobie nie poradzi.
- A szczerze wuju, kto za tym stał? – spytał szarooki.
- A jak myślisz, mój drogi, kto pochodzi z rodziny wiewiórów? Kogo tu nie ma i kogo nie ma w Hogwarcie?
- Percy! Zabiję gnoja, jak jeszcze kogoś naśle na mojego Harry'ego lub tego tu uroczego brzdąca – powiedział, patrząc na dziecko w swoich ramionach.
- Powiedz mi, Draco, czy Harry wie, że jest, jak ty to ująłeś twój? – spytał z drwiną Snape.
- Jeszcze nie wie, ale się dowie – odparł dumnie Ślizgon – A tak w ogóle, to skąd wiesz, że to sprawka Weasley'a? – spytał.
- A to akurat wiem od kogoś, kto ma znajomości w Ministerstwie i się nazywa Malfoy.
- No tak. Ojciec. Mogłem się domyślić.
- Mogłeś – przyznał starszy mag – A teraz skoro Lupin śpi, chodźmy na dół, zaraz będą toasty – Draco odłożył śpiące dziecko do kołyski, po czym wezwał swojego osobistego skrzata i kazał się zająć dzieckiem – Draco, co się tak troszczysz o, to dziecko? Tym nie udobruchasz Pottera – powiedział Severus.
- Tu nie o Pottera chodzi. Tonks była moją kuzynką, a to jej krew, więc rozumiesz. Ja nie jestem, jak ciotunia Bella i sam doskonale wiesz, co znaczy dla mnie rodzina – odparł nastolatek i ruszyli do salonu.
Oki. Coś mi nie pasi w tym rozdziale, lecz nie za bardzo wiem, co. Komentarze mile widziane.
Wasza Mania.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top