20
Rozdział betowany przez Cessidy84
>>Tymczasem lochy; kwatery profesora Snape'a<<
W kominku wybuchły szmaragdowe płomienie i ukazała się w nich głowa Narcyzy Malfoy.
- Severus, jesteś tutaj? – spytała kobieta.
- Spójrz w lewo, Narcyzo – odparł spokojnie mężczyzna, nie przerywając jedzenia kolacji.
- Przeszkadzam? – zapytała blondynka, widząc pannę Granger.
- Nie – odparł mistrz eliksirów – Co Cię sprowadza? – spytał.
- Młody ma kolki, więc potrzebuję łagodny eliksir i Lucjusz przyniósł te papiery, o których ostatnio mówiłeś – wyjaśniła pani Malfoy.
- To przejdź tu, do nas z tymi dokumentami, a ja ci naszykuję eliksir dla młodego Lupina – powiedział to specjalnie i czekał na reakcje Panny, Wiem To Wszystko, i się nie zawiódł.
- Panie profesorze, mały Teddy ma uczulenie na rumianek i akonit.
- Dziękuję za informację, panno Granger, ale Harry nas o tym powiadomił.
- A sami odkryliśmy, że dobrze, że nie jest wilkołakiem, bo ma uczulenie na wszystkie składniki eliksiru tojadowego – uzupełniła wypowiedź swojego przyjaciela blondynka.
- To może ja już pójdę i nie będę przeszkadzać – odparła w odpowiedzi szatynka.
- A czy ktoś cię wygania? – spytał sceptycznie czarnooki.
- No nie – odpowiedziała speszona Gryfonka.
- To siedź tu grzecznie i dotrzymaj towarzystwa Narcyzie, gdy ja udam się do laboratorium po eliksir dla Teddy'ego – oznajmił profesor.
- Idź już, Severusie – powiedziała Narcyza, po czym przysiadła się do szatynki – Powiedz mi, Panno Granger, co cię łączy z naszym drogim Severusem?
- Jeszcze nic – powiedziała smutno szatynka.
- Zdradź mi, moja droga, jak się za to zabierasz?
- Eeeeee..... No ten teges... – jąkała się Gryfonka.
- No patrz, a Severus twierdzi, że jesteś taka bystra, a ty tu słowa nie potrafisz powiedzieć – droczyła się z nią trochę pani Malfoy.
- Przepraszam, pani Malfoy, ale to chyba dla mnie za duży szok – wyznała szczerze Granger.
- Co jest dla ciebie takim szokiem, moje dziecko? – spytała szczerze zainteresowana blondynka.
- Po pierwsze, że w ogóle pani ze mną rozmawia. Po drugie, że pyta pani o moje uczucia względem profesora Snape'a. Po trzecie, myślałam, że jest pani, jak Draco sprzed wojny,
- Moja droga, przed wojną cała moja rodzina była szpiegowana na polecenie Czarnego Pana i to, co widziałaś u mojego syna, to była tylko maska. Z mężem również tylko graliśmy. Wiem, że nie masz podstaw, aby mi wierzyć, ale mówię ci to, dlatego że myślę, że przyda ci się ktoś, kto by cię w prowadził w towarzystwo, pomimo całego szacunku do rodziny twojego rudego przyjaciela. To wiesz najlepiej sama, jak u nich ciężko ze znajomością z savoir-vivre, a nie oszukujmy się moja droga. Gdy już pomogę ci usidlić naszego drogiego Severusa, to będziesz obracać się wyższych sferach i nie pozwoliłabym, aby jakaś arystokratka z krwi i kości mogła ci coś zarzucić. Po pierwsze: Hermiona. Mów mi po imieniu.
- Nie jestem żadną panią Malfoy tylko Narcyza lub Cyzia – ciągnęła swój monolog starsza kobieta – Po drugie: Nie próbuj go skusić wyzywającym ubiorem.
- Za późno! – krzyknęła zatwierdzona Gryfonka. Narcyza tylko uniosła brew w niemym pytaniu – Przed przyjściem do profesora poprosiłam Padmę i Parvati, aby mi pomogły wyglądać ładnie, ale jedyne, co tym osiągnęłam, to tylko tyle że profesor machnął różdżką i przywrócił moim ubraniom dawny wygląd, więc raczej już po wszystkim zraziłam profesora do siebie za pierwszym podejściem – powiedział smutno szatynka.
- Nie sądzę, moja droga, skoro jeszcze cię nie wyrzucił z hukiem, to wcale nie zraziłaś go do siebie. Wiesz, zrobimy tak – powiedziała Narcyza i wyciągnęła swoją różdżkę. Panna Granger zadziałała instynktownie i dobyła swą broń, przybierając postawę obronną. Ten moment wybrał sobie Severus, aby wkroczyć do swoich kwater szybki rzut oka na kobiety i ruchem ręki wtrącił broń z dłoni blondynki, stając przed panną Granger i mierzący swoją różdżką w panią Malfoy.
- Przychodzisz do mnie i celujesz w mego gościa różdżką – cedził przez zęby, z trudem powstrzymując furię 'Przecież ta kobieta doskonale wie, że zależy mi na tej wkurzającej Gryfonce'. Gdy Narcyza bez słowa wycofała się do kominka i wróciła do domu. Severus pchany impulsem porwał Granger w ramiona i ją przytulił, po czym odsunął delikatnie od siebie, obejrzał – Czy nic jej nie jest? – po czym namiętnie pocałował. Gdy zdał sobie sprawę z tego, co robi, odsunął się od dziewczyny – Idź już lepiej do swoich kwater – powiedział.
- O nie, Severusie – odparła Gryfonka – Nie będziesz mnie całował w taki sposób, że aż mi kolana miękną, a potem kazał mi odejść! Co to, to nie! – podsumowała rozjuszona dziewczyna.
- Słuchaj, Granger...
- O, już "Granger", a co się stało z "Hermioną"? – mruknęła czekoladowooka.
- Kobieto, daj mi skończyć – zirytował się Snape.
- Słuchaj, Granger, nie ma już, co udawać, że mi na tobie nie zależy, ale obydwoje wiemy, że ty zasługujesz na kogoś lepszego i młodszego. Nie osobę, która może być twoim ojcem – sarknął Severus – Ja doskonale zdaje sobie sprawę, że teraz myślisz, że coś do mnie czujesz, ale nie zmarnuję ci życia. Jestem dla Ciebie za stary.
- Severusie Tobiaszu Snape, czy ty się do jasnej cholery słyszysz? – spytała, po czym skoczyła na niego, oplatając go nogami. Mężczyzna odruchowo podtrzymał ją za pośladki, a dziewczyna wpiła się w jego usta, na co czarnowłosy z pasją odpowiedział. Po chwili się przestali całować, ale ani Severus nie miał zamiaru puszczać panny Granger, ani ona nie miała tego w planach. Usiadł z nią w fotelu i, trzymając ją na kolanach, zanurzył nos w jej włosach.
- Wiesz o tym, Hermiono, że już cię nie puszczę. Jeśli to się rozwinie, chociaż o jeszcze jeden pocałunek... – słysząc to, Gryfonka po prostu go pocałowała, po czym wyszeptała.
- I o to chodzi, Severusie – Mistrz Eliksirów podniósł się z nią w ramionach i ruszył do sypialni.
- Witaj w swoim nowym łóżku, kochanie – powiedział z przekąsem, a Hermiona tylko zachichotała, potem było tylko dużo okrzyków ekstazy panny Granger, i gdyby komnaty Severusa nie były wyciszone, to nie jedna osoba, by dziś nie zmrużyła oka.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top