1.
Pov ty
Poczułam turbulencje co oznaczało że zaraz samolot wyląduje. Otworzyłam oczy i sprawdziłam czy miałam zapięte pasy- miałam, wyjrzałam za okienko widziałam już Hollywood więc się uśmiechnęłam na myśl że jestem w takim sławnym mieście. Wzięłam gumę i zaczęłam ją żuć.
*time skip*
Wychodziłam już z lotniska z walizką, było późno (druga z minutami) usiadłam na walizce przed lotniskiem. Byłam zmęczona, czekałam na to aby ktoś po mnie przyjechał, ten ktoś to miał być przyjaciel willbura który tu miał wynajęte mieszkanie z dodatkowym pokojem z miejscem do spania.
Po chwili zobaczyłam przede mną chłopaka który skanował mnie wzrokiem.
y/n: techno?
tch: nie, ksiądz- powiedział nawet nie uśmiechając się
y/n: mniejsza z tym, po co tu jesteś?
tch: po ciebie, willbur mi powiedział że będziesz ze mną mieszkać puki nie wrócimy do siebie. Tak, POWIEDZIAŁ a nie ZAPYTAŁ czy możesz -wyróżnił z swojej wypowiedzi te dwa słowa
y/n: dobra... jedźmy bo tu zaraz zasnę
tch: to chodź - wyciągną do mnie dłoń którą chwyciłam aby się podnieść
Gdy weszliśmy do auta nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam.
Pov Techno
Prowadziłem auto aż ta młoda zasnęła co zobaczyłem w lusterku, nawet przez chwilę się uśmiechnąłem...Wyglądała słodko, jak słodki dzieciak.
{powiedzmy że tak ciebie nazywa Techno chociaż masz 20 lat}
Jazda trwała jeszcze z 30 min gdy zaparkowałem i chciałem ją obudzić jeszcze raz na nią popatrzałem i się zastanowiłem...W końcu wziąłem ją na ręce i zaniosłem, po czym wróciłem po jej rzeczy i jej je przyniosłem jednak już spała.
Zostawiłem walizkę i plecak obok niej i wyszedłem z jej pokoju.
*Rano*
pov ty
Obudziłam się koło 9 wstałam w nie znanym mi pokoju przez co wyszłam z niego sprawdzić gdzie jestem. Poszłam do pomieszczenia w którym mieścił się salon połączony z kuchnią w której zobaczyłam Techno opartego o blat patrzącego na mnie.
tch: dzień dobry gówniaro
y/n: miłe przywitanie- poczułam coś- gotujesz?-
tch: Tak, po to żebyś nie umarła z głodu lub pożaru który byś wywołała robiąc coś sama
y/n: same komplementy na mnie tu lecą
tch: dobra idź ubrać coś normalnego- kompletnie zapomniałam że jestem w wczorajszych ciuchach
y/n: dobra ale co zrobiłeś do jedzenia?
tch: tosty, jeden z nutellą a drugi z mięsem
y/n: tost na słodko?
tch: nie, nutella to sos słodko kwaśny wiesz?- powiedział z sarkazmem
y/n: dobra idę do kibla
tch: no i?
y/n: nie cisnę tu pociskami bo dostaniesz ataku śmiechu
Gdy wróciłam techno dał mi tosty i jak to cudowna ja musiałam zrobić dramę
P
Y/n: czemu najpierw jesz słodkiego.
Tch: co to za różnica?
Y/n: ale jak zjesz słodkiego teraz to słony będzie słodko smakował
Tch: no ale na odwrót też
Y/n:Ty podwarzasz moje zdanie?
Tch: co do h*ja
Zapadła cisza do puki nie zaczęłam się śmiać dołączył do mnie techno że swoim cichym śmiechem. Przestałam się śmiać
Y/n: czy ty się uśmiechasz?
Techno wrócił do swojej poważnej miny.
Y/n: nawet ładny- powiedziałam wkładając do ust resztkę tosta i poszłam do salonu na kanapę
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top