Rozdział 9


Pozwoliłam sobie na dłuższy sen aby mój organizm wystarczająco odpoczął, dlatego moje oczy ujrzały na zegarze godzinę 11:30. Nie dziwię się ze obudziłam się o tak później porze. Poleżałam jeszcze 15 minut, a następnie poszłam wziąć prysznic. Zważywszy na to, że kończy mi się truskawkowy szampon, będę zmuszona udać się do sklepu. Wytarłam się mięciutkim ręcznikiem i udałam się do szafy. Wybrałam zwiewną, czarną podkoszulkę oraz jeansowe spodenki. Wróciłam do łazienki i zaczęłam się malować. W szkatułce zauważyłam naszyjnik od brata. Dał mi go na moje dziesiąte na urodziny. Szczerze mówiąc...brakuje mi go.

Po parunastu minutach zeszłam na dół coś zjeść. Całe szczęście Kasumi uzupełniła nasze zapasy. Wstąpiłam jeszcze do salonu włączając dosyć głośno muzykę i wzięłam się za przygotowywanie pancake'ów. Jakiś czas później mogłam spokojnie zajadać się górą usmażonych słodkości. Wsłuchiwałam się w dźwięki dochodzące z głośników. Umyłam naczynia, wyłączyłam muzykę i poszłam do swojego pokoju. Zastanawiając się się co ze sobą zrobić, włączyłam laptopa i zaczęłam przeglądać twittera. Dowiedziałam się różnych ciekawostek z życia gwiazd. Poczułam wibrowanie w okolicach łydki. Na wyświetlaczu mojego telefonu pojawiło się zdjęcie Ino. Nie czekając długo odebrałam połączenie...

-Tak?

-Sakura? Sorki, że tak wcześnie dzwonię, ale chciałam spytać czy nie przyszłabyś do mnie. Mogłybyśmy obejrzeć jakiś film czy coś.- Czy ona powiedziała "wcześnie"? Dochodziła godzina 12. Przemyślałam szybko propozycję blondynki.

-Pewnie, o której?-

-Jak tylko się uszykujesz to przychodź. Za chwilę wyślę Ci adres. Do zobaczenia.- Po tych słowach Ino się rozłączyła.

Śniadanie zjedzone, ubrana i pomalowana jestem. Nic mi więcej nie potrzeba. Wzięłam mały, czarny plecaczek wiszący na krześle. Spakowałam do niego najpotrzebniejsze rzeczy takie jak: telefon, ładowarka, tusz do rzęs i portfel. Naciągnęłam na stopy buty i zeszłam na dół, po drodze łapiąc do ręki jabłko. Zakluczyłam drzwi od domu i w tej samej chwili doszła do mnie wiadomość z adresem domu Yamanaki. Pewnie się zastanawiacie po co mi jej adres skoro byłam już u niej? Już tłumaczę. Otóż umówiłam się z Temari, Tenten i Hinatą, że spotkamy się po drodze, a przyjedzie po nas chłopak którego dotychczas nie znałam, a rozchodzi się tu o Hidana. Naprawdę dziwny koleś ale czasem da się z nim normalnie pogadać. Natomiast mądra Haruno zapomniała zupełnie drogi do ów domu więc zostało mi dopytywanie się różnych przechodniów o trasę.

Po piętnastu minutach niedołężnego pytania się o drogę zauważyłam na swojej drodze Itachiego. ZBAWIENIE! DZIĘKI CI PANIE BOŻE! Podbiegłam szybko do chłopaka. Jego mina była bezcenna gdy zobaczył mnie lekko zasapaną tuż za jego plecami.

-Sakura? Co ty tu robisz? Nie powinnaś być w szkole?- Nie, tato...

-Dziewczyny z drużyny mają dziś dzień wolny. Dlatego zmierzam w stronę domu Ino.- Na jej imię zareagował jakby nie wiedział o kogo chodzi.

-No wiesz, to ta blondynka co robiła ostatnio imprezę, pamiętasz?-

-A, tak! Już sobie przypominam, naprawdę miła dziewczyna.-

-Przychodzę do ciebie z pytaniem czy nie wiesz gdzie się znajduje jej dom.- Czarnowłosy już chciał zadać pytanie ale go wyprzedziłam.

-Hidan nas podwiózł i tak, nie pamiętam jak się tam jechało.- Na twarzy chłopaka można było dostrzec mały uśmiech. Wziął mnie za rękę i w ciszy przeszliśmy kawałek ulicy prowadzący do jedne z dzielnic.

-Proszę bardzo, tamten biały dom po prawej stronie.- NIE WIERZE! 

-Tak blisko, a zarazem tak daleko...-  Z moich ust urwał się cichy szept ale nie tak cichy by Itachi mógł go nie usłyszeć. Starszy Uchiha zaczął się śmiać, natomiast ja spaliłam buraka. Co za żenada ...  Po chwili mój towarzysz przestał się śmiać. Podziękowałam mu i odeszłam.

Stałam już pod drzwiami tego ogromnego domu. Wzięłam w dłoń kołatkę i zastukałam parę razy. W paru sekundach w drzwiach ukazała mi się blondynka z wielkim uśmiechem na ustach. 

-Właź szybko, musimy jeszcze film wybrać!- Wchodząc do domu zrzuciłam szybko swoje buty z nóg i usiadłam na kanapie.

-No więc co mamy do wyboru?- Spytałam już z małą ciekawością.

-Jaką kategorię uwielbiasz?- Po krótkim namyśle odpowiedziałam Ino z chytrym uśmieszkiem

-Horrory.- Zauważyłam jak oczy blondynki aż groźnie zabłysnęły. 

-Ja również. No to obejrzymy film, którego jeszcze z nikim nie oglądałam, wszyscy się bali.

-Jaja se robisz? Takie dupy z nich są?- Spytałam już z łzami w oczach.

-Taa...Na sam tytuł Uchiha stwierdził, że nie lubi takich filmów i już chciał się zmywać.- Ino zaczęła turlać się po ziemi, a ja o mało nie spadłam z kanapy. Po paru minutach doszłyśmy do siebie.

-Dobra to ty włącz film, a ja zrobię popcorn.- Zaproponowałam...


Kilka godzin później...


Zbliżała się godzina 20:00. Na dworze zaczynało się ściemniać, a ja po tych kilku filmach o egzorcyzmach zaczynałam dostawać schizy. Pożegnałam się z Ino i udałam się do domu. Mamy wiele ze sobą wspólnego z czego się bardzo cieszę. Na całe szczęście pamiętałam drogę do domu. Po kilku minutach szybkiego marszu poczułam, że odbiłam się od czegoś twardego, a raczej kogoś. Chłopak pomógł mi wstać i bez słowa odszedł ale zauważyłam w nim coś charakterystycznego...Piękny odcień rudych włosów pod kapturem...Pain.

Nie wiedząc co zrobić odwróciłam się w kierunku w którym zmierzałam na początku wędrówki i udałam się do domu.


Paręnaście minut później...


Od dłuższego czasu leże na łóżku i nie mogę powstrzymać potoku łez. Co się stało z moim bratem? Czy on mnie nie poznał?  

Po jakimś czasie przestałam się mazać. Nastawiłam budzik na 7:00, spakowałam plecak na jutrzejszą podróż. Postanowiłam wziąć dzisiaj kąpiel. Napuściłam wody do wanny i wlałam malinowy płyn do kąpieli. Po kilku minutach zrzuciłam z siebie ubrania i zanurzyłam się po same oczy. Poczułam, że wszystkie złe emocje z dzisiejszego dnia jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki znikły. Ciekawi mnie dlaczego mój brat bez słowa odszedł...

Jeszcze chwilę pogłówkowałam lecz poczułam, że moje opuszki palców zaczynają się marszczyć. Chwyciłam ręcznik wiszący przy umywalce i zaczęłam się dokładnie wycierać. Okryłam się szczelnie materiałem i wyszłam z łazienki. Naciągnęłam na siebie koszulkę sięgającą mi prawie do połowy ud oraz koronkową bieliznę. Wsunęłam stopy w puchowe papcie i zeszłam na dół. 

Na miejscu napotkałam swoją kuzynkę oglądającą jakąś hiszpańską telenowele.

-Kasumi, jutro nie idę do szkoły.- Oznajmiłam starszej.

-Jedziesz po samochód?- Na jej pytanie stanęłam jak wryta. Skąd ona może o tym wiedzieć? Odwróciłam się do niej powoli , a moje oczy napotkały zadziorny uśmieszek na twarzy kuzynki.

-Skąd wiesz?- Zapytałam trochę niepewnie.

-No wiesz...to nie ja krzyczę na pół domu o swoim samochodzie. BA! Nawet go nie mam. Więc jak będziesz już miała to swoje cacko to podwieziesz czasem swoją ukochaną kuzyneczkę w jakieś miejsce, prawda? - Ostatnie pytanie wypowiedziała z oczami niczym kot pragnący jedzenia. JAK TU SIĘ NIE ZGODZIĆ?! 

-No dobra...-

-Dzięki, tam masz kolację.- Wskazała palcem na blat kuchenny. Uśmiechnęłam się do niej ciepło z zamiarem podziękowania. Wzięłam ów talerz i udałam się na górę. 

-Idę się położyć. Muszę jutro wstać o 7, bo Naruto jedzie ze mną.- 

-Czy to jest ten przystojny blondyn, który chodzi z tobą do klasy?- Podniosła się od razu.

-Tak, to ten.- Kasumi zaczęła się rozmarzać, trzeba się ewakuować!

-Gdybym była trochę młodsza...-

-Jesteś starsza ode mnie tylko o 3 lata. Jednak wydaje mi się, że Itachi jest od niego o niebo lepszy.- Puściłam jej oczko na co ta się zaśmiała.

-Oj taak...On jest niezastąpiony.- Na twarzy czerwonowłosej dostrzegłam rumieńce. Uśmiechnęłam się do niej i poszłam do swojego pokoju.

Zjadłam kanapki i położyłam się na łóżku. Włączyłam utwór *załącznik* i usnęłam. 

****************************************************

Witam! Wjeżdżam z nowym rozdziałem. Dziś nasza Sakurcia ma urodzinki :D Mam nadzieję, że rozdział się spodobał. Jeśli chcecie żeby rozdziały były częściej dodawane to komentujcie, proszę. Wasze miłe słowa dodają mi najwięcej weny! 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top