Rozdział 6




Sakura obudziła się 10 minut przed budzikiem przez co miała więcej czasu na ogarnięcie się do szkoły. Poszła do łazienki i wzięła szybki i orzeźwiający prysznic. Wychodząc z wanny owinęła się puchowym ręcznikiem i wyszła z pomieszczenia w celu ubrania się (załącznik). Następnie Różowowłosa poszła się pomalować i umyć zęby. Na dole czekała na nią kuzynka z talerzem pełnym naleśników.

-Wow, mogę wiedzieć o której wstałaś ?- spytała miło zaskoczona Sakura.

-Na tyle wcześnie by uszczęśliwić z rana moją kochaną współlokatorkę.-

-Uwielbiam Cię!- Nie minęła chwila, a Haruno wcinała ciepłe danie.

-Sakura...-

-Tak?-

-Co do wczorajszej sytuacji z Sasuke...- Przerwała jej młodsza dziewczyna

-Nic nie mów, nie obchodzi mnie co robisz z Itachim po nocach!- zrobiła się cała czerwona

Nie dokończyły swojej rozmowy, ponieważ telefon Sakury zaczął dzwonić. Mama? Tak wcześnie?

-Halo?

-Cześć kochanie, nie obudziłam Cię?

-Nie nie, właśnie jem z Kasumi śniadanie.

-Oh, przepraszam, że przeszkadzam...

-Nie przeszkadzasz mamo.

-No dobrze. Jak w szkole? Masz już znajomych? Jacy są nauczyciele?

-W szkole fajnie, znajomi są bardzo mili, nie mal od razu zaczęli wszyscy się ze mną dogadywać. Nauczycieli jeszcze wszystkich nie poznałam, ale są mili. A u ciebie co słychać?

-Cieszę się bardzo. Ja siedzę ciągle w biurze, nic ciekawego. Idę dzisiaj na kolacje ze znajomymi...- Sakura spojrzała na zegarek wskazujący godzinę 7:40. Jak szybko mi ten czas zleciał...

-Mamo wybacz, ale muszę zaraz iść do szkoły.

-Oh rzeczywiście, zagadałyśmy się trochę. Trzymaj się córeczko, Kocham Cię.

-Ja ciebie też, papa.

Sakura się rozłączyła, wzięła plecak i pożegnała się z kuzynką.

Przed brama szkoły zauważyła znajomego jej chłopaka, który wyglądał jak zawsze na znudzonego.

-Cześć Sakura, co tak wcześnie?- zapytał zdziwiony Shikamaru

-Hej, nie mam co robić z rana w domu, więc będę przychodzić wcześniej, żeby trochę pogadać przed ciężkim dniem...-

-Rozumiem. Skąd jesteś?-

-Tokio.

-Przeprowadziłaś się z takiego dużego miasta do miasteczka? Podziwiam.

-Musiałam się tu przenieść, moja mama narzekała na moje zachowanie. Mieszkam u kuzynki.

-Rozumiem.

-A ty? Mieszkasz tu od urodzenia?

-Można powiedzieć. Przeprowadziliśmy się tu kilka dni po moim urodzeniu. Wcześniej mieszkaliśmy również w Tokio.- Zielonooka kiwnęła głową na znak, że zrozumiała.

Zaczęli iść w stronę szkoły prowadząc luźną rozmowę. Shikamaru nagle przystanął, Sakura "poszła" w jego ślady. Dostrzegli dużą grupkę ludzi, a pomiędzy nimi bijących się uczniów. Czarnooki złapał Sakurę za rękę i pobiegli w centrum całego zamieszania.

-Zostań tu!- Krzyknął w jej stronę Nara. Posłuchała, nie chciała się pakować w kłopoty. Przez tłum mogła dostrzec znajomą jej twarz, która właśnie dostała prosto z pięści w polik. Sasuke.

Po paru minutach przyglądania się całego zajścia, ludzie zaczęli szybko odchodzić z miejsca zdarzenia. Różowowłosa dopiero po chwili spostrzegła co się dzieje. Już w oknie można było dostrzec groźną twarz dyrektorki. Chciała zrobić to samo co inni, ale jej nogi były jakby sparaliżowane na tyle, że nie mogła się ruszyć ani na krok. Strach ją ogarniał.

Shikamaru podbiegł do niej i powiedział, że ma zabrać Sasuke do pielęgniarki. Szybko poszła do niego, lecz ten od razu ostro zaprotestował.

-Zostaw mnie!-

-Dyrektorka tu idzie! Trzeba się jak najszybciej zmyć.- powiedziała Sakura ze strachem w głosie. Kilka sekund później można było usłyszeć ostry głos Tsunade.

-Uchiha i McQuail do gabinetu jak tylko wyjdziecie od pielęgniarki!- upss...

Sakura nadal trzymała Sasuke za ramię co go strasznie wkurzyło.

-Puść mnie!- Wydarł się na nią Czarnooki

-Nie drzyj się na mnie! Chce Ci tylko pomóc.-

-Odpierdol się, jesteś strasznie irytująca!- Na ostatnie słowo Sakura aż zamarła. Nikt nie będzie tak o niej mówił już nigdy w życiu, NIKT.

-Co ty powiedziałeś...?- złość z każdą sekundą narastała.

-Że jesteś IRYTUJĄCA.- Miarka się przebrała. Sakura puściła go przez co upadł na ziemię. Było słychać tylko głośne syknięcie.

-Spróbuj to powtórzyć, a nie ręczę za siebie Uchiha.- Haruno odwróciła się na pięcie i rzuciła groźne spojrzenie Shikamaru jak i jemu. Chłopakowi w kitce aż dreszcze przeszły po plecach. Nigdy nie widział, żeby jakaś dziewczyna postawiła się Sasuke. BA! Nawet żadna nie próbowała.

Sakura wchodząc do budynku wpadła na kogoś. Była to Ino.

-Dziewczyno! Nic Ci nie jest?! Cała sytuacja z góry wyglądała trochę groźnie. Martwiłam się!- Powiedziała zszokowana blondynka.

-Hej Ino, też się cieszę, że Cię widzę, idziemy?- Sakura zupełnie zmieniła temat.

-Rozuumiem, pogadamy o tym później...Teraz chodźmy bo Kakashi nas zatrzaśnie.

Siedząc w klasie cała grupka dziewczyn wdała się w rozmowę o drużynie siatkówki. Sakura tylko słuchała bo nie była zamieszana w to wydarzenie. Nagle głosy ustały, a wszystkie dziewczyny spojrzały na Sakurę. Tenten szepnęła coś Temari na ucho.

-Sakura, dzisiaj będziemy grać w siatę na w-f, daj z siebie wszystko.- puściła jej oczko blondyna o zielonych oczach.

-Jeśli chodzi o siatkówkę to ja zawsze daje z siebie wszystko. Kocham ten sport.- Wszystkie się uśmiechnęły, natomiast Sakura nie za bardzo wiedziała o co chodzi.

Lekcje Kakashiego były na tyle luźne, bo zapisywał tylko temat, krótką notatkę, a poźniej uczniowie mogą robić co chcą, na terenie klasy oczywiśćie, żeby Tsunade się nie dowiedziała.

-Ej! Sakura...- szepnęła do niej Ino.

-Hm?-

-Pogadamy o tym co zaszło wcześniej?-

-Na przerwie Ci wszystko opowiem, okey?-

Rzeczywiście Sakura dopiero teraz zauważyła, że Sasuke nie ma jeszcze w klasie. Jak z bicza strzelił Kakashi właśnie zwrócił się w jej stronę. KUSO.

-Sakuro, mogłabyś zobaczyć czy Sasuke już wyszedł od dyrektorki?- Tylko nie to...

-Dobrze...- Wstała. Usłyszała tylko cichy szept Yamanaki, że ma być spokojna. Spróbuję.

Wyszła z klasy i kierowała się w stronę gabinetu. Już miała skręcać w odpowiednią stronę kiedy uderzyła w coś twardego, ale jednak ciepłego. Co do..?

-Uważaj trochę Mała, bo zrobisz sobie krzywdę.- powiedział z chytrym uśmieszkiem nieznany jej chłopak, ale mogła przysiądz, że gdzieś już go widziała. Spojrzała w górę i już wiedziała gdzie. W drugi dzień, na szkolnym dziedzińcu, palącego papierosa.

-Taa, sory szłam sprawdzić co z tym idiotą.-

-Chodzi Ci o Uchihę? Nieźle go poobijałem co?- Zielonooka zamarła. Spojrzała na jego twarz. Rozcięty łuk brwiowy i warga. Nic poza tym, a Uchiha? Wyglądał o wiele gorzej. Ile ten facet musi mieć siły w łapie?

-Castiel.- Zwrócił się do niej czerwonowłosy

-Sakura.- Uśmiechnęła się uwodzicielsko.

-Nie wiedziałem, że porozmawiamy tak szybko...- Sakura rzuciła mu pytające spojrzenie.

-Wczoraj razem pisaliśmy.- Poruszył zabawnie nrwiami, na co Sakura o mało nie wybuchnęła śmiechem.

-Ach, to ty. Też nie podejrzewałam, że cię poznam w tak błyskawicznym czasie.-

-Los lubi płatać figle, Mała-

-Nie mów tak, nie lubię tego.- Powiedziała już nieco groźniej.- Sory, ale muszę się zmywać, bo nauczyciel na mnie naskoczy czemu mnie tak długo nie było i do tego nie wróciłam z Sasuke.

-Dobra dobra, Uchiha jest jeszcze u dyry. Nara!- Powiedział na odchodne. Uchiha, nadchodzę...

Sakura zapukała lekko w framugę drzwi. Usłyszała donośne "Wejść". Jak jej kazano tak zrobiła.

-Dzień dobry. Pan Kakashi kazał  mi sprawdzić co z Sasuke.-

-Dzień dobry Sakuro. Właśnie kończymy. Uchiha możesz iść.- No i teraz najgorsza część wyprawy. Sam na sam z tym gburem.

Sakura obróciła się na pięcie i wyszła z biura, a za nią brat Itachiego.

Przez całą drogę szli w cholernej ciszy. Jedyne co różowowłosa zauważyła to to, że Uchiha od czacu do czasu lustruje ją uważnie. Co ją irytowało.

Przed samą klasą Sakura nagle przystanęła przez co Sasuke prawie na nią wpadł

-Tylko w klasie powstrzymuj się od tego gapienia się.- Rzuciła z chytrym uśmieszkiem na co on tylko prychnął. Dupek.

Sakura poszła usiąść do swojej ławki, a Sasuke do swojej.

Lekcja się skończyła i wszyscy wyszli na przerwę. Sakura kroczyła z Ino w stronę wyjścia na dziedziniec. Usiadły pod drzewem tak żeby nikt ich nie widział i zaczęły rozmawiać.

-To jak? Co się stało przed lekcjami.

Sakura zaczęła opowiadać wszystko od spotkania Shikamaru, aż do spotkania blondyny.

-Co za dupek! Chce mu się pomóc,a on jak zawsze wszystkich odtrąca w takich sytuacjach. Nie da nawet upustu swojej pierdolonej dumie.-Ino się wkurzyła przez co różowowłosa musiała ją uspokoić żeby nikt ich nie usłyszał.

-Dokładnie to samo mu powiedziałam.-

-Saki, może głupio pytać, ale czemu nie lubisz jak ktoś mówi, że jesteś irytująca?-

-To nie czas na takie rozmowy. Może kiedyś Ci o tym opowiem. Uraz z dzieciństwa i tyle.-

-Dobrze nie będę naciskać.- objęła ją Ino i się miło uśmiechnęła.- Może przejdziemy teraz do przyjemniejszych rzeczy.

-To znaczy?

-Wiesz w weekend robię imprezę u siebie na cześć rozpoczęcia nowego roku szkolnego.-

-Naprawdę nie wiem jak można robić imprezę na cześć szkoły...-zaśmiała się Sakura

-Oj tam, każdy argument potrzebny żeby wygonić rodziców z domu. To jak przyjdziesz?-

-Sama nie wiem. Muszę się zapytać Kasumi czy mogę.-

-Czekaj, czekaj... Tej Kasumi, która zadaje się z Akatsuki?-

-Akatsuki?-

-Ohh tak każą na siebie mówić żeby nie wymieniać ich wszystkich.-

-Nie wiem, u nas często w domu przebywa Itachi Uchiha.-

-Czyli dobrze mówię. Powiedz jej że będą to od razu się zgodzi, albo co lepsze, przyjdzie z tobą.- Poruszyła znacząco brwiami blondynka.

-Okey postaram się.-

Po paru minutach żywej rozmowy pomiędzy Sakurą i Ino, zadzwonił dzwonek.

-Pospieszmy się bo musimy się jeszcze zdążyć przebrać!- krzyknęła podekscytowana Ino.

Podążyły w stronę drzwi do budynku. Różowowłosa dostrzegła Karin uśmiechającą się w jej stronę z nienawiścią w oczach.

-Yyy... Ino?-

-Tak?-

-Czy Karin też gra w siatkówkę w waszej drużynie?-

-Niestety tak, a co?- spytała z ciekawością niebieskooka.

-Bo patrzyła się na mnie i dostała jakiś złowieszczy skrzyw twarzy.- zaśmiała się Sakura, a zaraz dołączyła do niej Ino.

Chłopacy czekali aż wszystkie dziewczyny się przebiorą. Mieli zagrać w siatkówkę razem z nimi. Kiedy przyszły, zrobili rozgrzewkę i zaczęli mecz. Razem z Sakurą w drużynie byli: Naruto, Kiba, Lee oraz Ino i Temari. W przeciwnej drużynie: Sasuke, Tenten, Hinata, Neji, Karin i Shikamaru. Cała reszta siedziała na trubunach przypatrując się rozgrywce.

Sasuke zaserwował, przebił na drugą stronę, Lee odebrał i podał do Naruto który przebił piłkę na drugą stronę siatki. Zbliżało się do punktu, lecz Tenten upadła na kolana i odbiła piłkę, która wzniosła się w powietrze i poleciała do Karin, natomiast ta przebiła ale za mocno. Piłka wleciała na aut.

-Tak!- krzyknęła Ino razem z Lee. Sakura zachowała spokój. Wie, że to dopiero początek tego meczu. No co jest Karin? Coś nie tak?

Rozrywka trwała już 15 minut. Przyszła kolej na serw Sakury. Dziewczyna poodbijała chwilę piłkę o ziemię żeby ją poczuć. By się z nią związać. Rzut do góry. Uderzenie. Piłka poleciała na drugą stronę boiska z ogromną siłą. Przez swoją nieuwagę Czerwonowłosa dostała prosto w twarz i upadła na ziemię. O cholera...

-Ty głupia zdziro! Specjalnie to zrobiłaś?- Rozległ się krzyk Karin kierowany w Sakury osobę.

-Ja?! Może byś łaskawie patrzyła co się dzieje na boisku, a nie patrzysz się jak jakaś ułomna na Uchihę, co?!- Sakura została wyprowadzona z równowagi.

-To się naucz serwować idiotko!- Do akcji wkroczyli także inni.

-Karin już nie przesadzaj. Nic Ci się przecież nie stało.- Powiedział Naruto.

-Nic mi się nie stało?! Mogła mi złamać nos!-

-Ale nie złamała...Jakież to kłopotliwe...- odparł znudzona Shika.

Na sali można było usłyszeć nieopanowany śmiech. Wszyscy się odwrócili w stronę dźwięku.

Ino prawie plakała. Nikt nie wiedział z jakiego powodu, aż tak się śmieje...

-No no Karin, wreszcie ktoś próbował naprawić tą twoją twarzyczkę.- Wyjąkała Ino pomiędzy śmiechem.

Po chwili można było usłyszeć ciche chichoty. Okularnica zrobiła sie cała czerwona, już miała coś powiedzieć, ale przerwała jej Ino. Przybrała poważny wyraz twarzy i podeszła do leżącej na podłodze Karin.

-Weź się wreszcie w garść, a nie zachowujesz się jak księżniczka. Nikt nie ma ochoty wysłuchiwać twoich zmartwień lub westchnień w stronę Sasuke. To już się robi nudne i żałosne!- Wszyscy zaczęli się zbliżać w stronę dziewczyn wiedząc co za chwilę może się stać. Karin szybko wstała, a po chwili Ino poczuła pieczenie na prawym policzku. Ino już miała jej oddać kiedy do akcji wkroczyła Sakura. Odepchnęła ją trochę na bok, a sama przywaliła dwa razy mocniej czerwonowłosej tak, że znów leżała na ziemi. Kiba szybko schwycił różowowłosą i odciągnął ją od Karin.

-Posłuchaj no sobie Paniusiu! Może i jestem tu dopiero kilka dni, ale zaczynasz mnie już wkurzać! Co ty sobie myślisz!? Że jesteś tu kurwa pierdoloną królową?- Krzyczała Sakura wyrywając się Inuzuce z ramion. Ten nie dawał za wygraną i trzymał ją dalej. Po chwili Karin wstała i wyszła ze swoimi koleżankami z sali gimnastycznej. Kiba puścił Sakurę i zaprowadził ją na trybuny.

-Wow Sakura! Skąd masz taką krzepę w ręce?!- Zdziwiła się Temari. Wszyscy się zaciekawili i usiedli wokół dziewczyny.

-Chodziłam jakiś czas na boks, ale myślę, że to również od grania w siatkówkę.- uśmiechnęła się Sakura, a oczy wszystkich zebranych przypominały pięciozłotówki. Po chwili zielonooka poczuła ciężar na sobie.

-Sakura nie musiałaś mnie bronić sama bym sobie poradziła!.- Wtulała się w nią Ino.

-Nie mogłam na to patrzeć, nie dam nikomu obrażać moich przyjaciół...- No właśnie przyjaciół. Czy mogła ich tak nazwać? Rozejrzała się po wszystkich twarzach. Myślę, że niedługo będę mogła was tak nazwać.

-Ooo...Sakura-chan! Jesteś taka słodka!- Wtulił się w nią Lee. Sakura była zdziwiona jego zachowaniem.

-On tak zawsze.- Odparł Kiba.

-Sakura, pamiętaj! Zawsze możesz na nas liczyć!- powiedział podekscytowany Naruto. Ta uśmiechnęła się do niego szeroko.

-Myślę, że możemy już iść do szatni, co?- oznajmiła Temari.

W szatni dziewczyn...

-Sakura byłaś doskonała!- krzyknęła Tenten i wskoczyła różowowłosej na plecy.

-T-ta dzięki-

-No dziewczyny to chyba wiemy, kto będzie brakująca zawodniczką w naszym składzie...-

Uśmiechnęła się Temari w stronę różowołosej. Dziewczyna nie mogła uwierzyć w jej słowa. Ona w drużynie siatkówki już po kilku dniach. Przynajmniej nie będę się nudzić w domu...

Dziewczyny rzuciły się na nią z uściskami.

Sakura, Temari i Ino właśnie zmierzały w stronę sali lekcyjnej. Energicznie rozmawiały o całym zajściu na w-f'ie.

-Nie wiem co ta Karin sobie wyobraża. Nie odebrała mojego serwu bo sie gapiła na Sasuke i to niby moja wina. Czy ona jest jakaś głupia?-

-Nie masz co się przejmować Mała. Dziwka zawsze dziwką pozostanie, pamiętaj.- Odparła zielonooka blondyna.- Kiedyś wszystkim opowiadała, że pieprzyła się z Sasuke, ale gdy sie o tym dowiedział zrobił jej taką akcję, że teraz może sobie tylko na niego patrzeć.

-O boże nie przypominaj mi o tym. Miałam z Naruto ubaw po pachy- zaśmiała się Ino.

Kilka godzin później...

Cała reszta dnia minęła dziwnie szybko. Pierwszy trening Sakury miał byc już jutro.

Dziewczyna wróciła do domu, zjadła obiad, odrobiła lekcje i miała czas wolny dla siebie.

Ten dzień był strasznie męczący dzień.

Sakura poleżała jeszcze chwilę po czym poszła wziąć prysznic. Umyła się swoim ulubionym truskawkowym żelem. Owinęła się puchowym ręczniczkiem, zmyła makijaż i poszła spać.

*******************************************

No i proszę,  nory rozdział na ten niedzielny wieczór :).Wydaje mi się jak bym pisała ten rozdział wieki. Miałam dzisiaj takiego lenia, że o Boże, ale powiedziałam sobie "Nie musisz napisać ten głupi rozdział, bo później nie będziesz miała czasu" Mam ostatni dzień ferii ;'(. Podoba się? Komentuj i głosuj, z góry dziękuję ♥♥

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top