Udawanie

Krucha, niebieskooka blondynka, średniego wzrostu, ubrana w białą koszulę zapiętą pod szyję i czerwoną spódnicę w ciemnozieloną kratę oraz czarne pantofelki weszła do sali lekcyjnej.

W środku czekała na nią nauczycielka z brązowymi włosami sięgającymi za ramiona. Jej usta (tak samo jak blondynki) były znaczone ostrą czerwienią szminki. Była ubrana w czarny garnitur który podkreślał jej talię a także wydatność piersi. Szara spódnica sięgała jej do kolan a poniżej miała czarne rajstopy. Dzięki czarnym szpilkom była wyższa od blondynki o jakieś dwadzieścia centymetrów.

Na ten widok blondynka lekko uśmiechnęła się pod nosem ale nie trwało to długo, gdyż na dzień dobry usłyszała -Spóźniłaś się Andżeliko-

-Przepraszam Pani profesor- odparła spuszczając wzrok.

-Nie mam zamiaru skracać twojej kary. Do tablicy!- usłyszała polecenie które posłusznie wykonała. Wzięła kredę i lekko się wypinając zaczęła rozwiązywać karne zadania z matematyki.

Nagle poczuła uderzenie na pośladkach. Momentalnie się wyprostowała i złapała za miejsce bólu.

-Źle- zganiła ją dydaktyczka -Sinus to iloraz przeciwprostokątnej i przyprostokątnej a nie przyprostokątnych- podeszła od tyłu do blondynki tak by jej pupa przyciskała się do szarej spódnicy nauczycielki. Sunąc powoli po dłońmi po jej ramionach brązowowłosa dotarła w końcu do rączek które złapała i napisała nimi poprawny wynik.

-Widzisz?- Spytała patrząc w jej oczy -To proste- na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Ich twarze powoli się zbliżały do siebie gdy nagle zadzwonił telefon.

Twarz profesorki od razu zmieniła wyraz. Odsunęła się od Andżeliki i powiedziała -Oj nie ładnie nie wiesz, że nie wolno mieć u mnie telefonu na lekcjach?! Zasługujesz na jeszcze większą karę!- Z tymi słowy wyjęła jej telefon z kieszonki znajdującej się na piersi i schowała go do szuflady zamkniętej na klucz.

-Ale pani profesor!- próbowała oponować ale została uciszona ruchem ręki.

-Nie pogarszaj swojej i tak już beznadziejnej sytuacji- ostrzegła siadając na krześle. -Połóż się mi na kolanach- rozkazała.

Roztrzęsiona blondynka wykonała posłusznie polecenie a gdy tylko to zrobiła usłyszała polecenie -Licz. I dziękuj za każdym razem. A tylko spróbuj się wyrwać!-

Nie wiedząc o co chodzi na tyłek Andżeliki spadł pierwszy klaps.

Krzyknęła jednak posłusznie odparła -Jeden. Dziękuję Pani profesor-

Przy czwartym spróbowała się wyrwać. Profesorka ściągnęła jej spódnicę i kontynuowała klapsy.
I tak do dwudziestu pięciu.

Po wszystkim zrzuciła Andżelikę na podłogę.
Ta, trzymając się za rozbolałe pośladki powiedziała cicho -Pani profesor czy mogę odzyskać telefon?-

Ta się tylko zaśmiała rozstawiła nogi i odparła -Ojjojjoj niunia! Nic za darmo!-
Nie mając zbytniego wyboru blondynka na czworaka weszła między nogi swojej pani i zaczęła lizać jej łechtaczkę.

Ta natomiast jedną ręką przyciskała jej głowę do siebie a drugą zdejmowała garnitur, koszulę a potem stanik by na koniec bawić się własnymi piersiami. Jej jęki roznosiły się po całej klasie jednak gdy już miała dojść Andżelika zabrała głowę i wydała z siebie jęk żalu i zdezorientowanią.

-Chce mój telefon!- powiedziała.
-Ty gówniaro!- zagrzmiała profesor -Jak ty się zwracasz do nauczycieli?!- mówiąc to rzuciła się na nią i powalając przy jednoczesnym wpiciu swoich ust w usta uczennicy.
Podczas gdy zgodnie ich dłonie wzajemnie się rozbierały do końca to języki walczyły o dominację.
W pewnym momencie, gdy blondynka zaczęła wygrywać to brunetka ugryzła ją delikatnie w język.

Wydała z siebie jęk rozkoszy rozpływając się w ogarniającym ją bólu. Dominująca jedną ręką się podpierając, drugą dłoń zanurzyła w dole uległej. Ta uczyniwszy jedną to samo, drugą bawiła się piersią swojego pedagoga.

Obydwie poruszały z początku powoli jednak systematycznie przyśpieszając aż ich soki znieszały się ze sobą.

Zdyszana brunetka zsunęła się z blondynki.

-Cięcie!- usłyszały.

-Świetnie się spisałaś Felu- odparła "nauczycielka" całując Felicję w policzek.
Ta się zarumieniła i już miała jej odpowiedzieć kiedy podszedł do nich reżyser.

-Dobra robota kochane. To się dobrze sprzeda- i z uśmiechem na twarzy podał im dwa pliki pieniędzy.

Wzięły kasę i udały się do szatni. Ubrania zostawiły, przecież to tylko kolejne rekwizyty.

Zamknęły się szczelnie w szatni i w ciszy zaczęły się ubierać.

-Ela?- zagadała blondynka -Lubisz mnie?-

-Co to za pytanie?- odparła tamta -Jesteś moją najlepszą przyjaciółką!-

Sztylet w serce.

Wyszły razem ale i poszły w ten zimowy dzień na przystanek by na mrozie oczekiwać autobusu. Blondynka zapaliła papierosa żeby się uspokoić. Zebrała się w sobie i powiedziała jednym tchem -Robię to dla ciebie Elizabeth! Ja chcę z tobą być!- Jednak Elizabeth już nie było.

Bo Felicja zapomniała. Zapomniała, że na scenie jest jedyną która nie udaje.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top