Rodział 40

- Spokojnie, nie przeszkadzało mi się zwracanie do ciebie Panie - chłopak się zamyślił

- To dobrze. O czym tak myślisz? - zainteresował się starszy.

- Jaka jest szansa, że mnie oddasz?

- Mała, chyba że postanowisz zachowywać się źle, a ja pomimo moich prób nie dam rady cię ułożyć - przyznał starszy, już dawno podjął decyzję, że gdy weźmie uległego nie odda go z byle powodu.

- A jak ja nie spełnię twoich oczekiwań? - zadał pytanie młodszy, które go dość mocno  gnębiło -  Wymagasz bardzo dużo, zaczyna mi się u ciebie podobać, ale nie chcę się przyzwyczajać żeby się odzwyczaić.

- Naprawdę musiało by się coś stać. A jak nie będzie ci coś wychodziło to po prostu powiedz. Pomogę ci. Poleżmy jeszcze, i tak się spóźniliśmy dzisiaj do szkoły.

Po pół godzinie wstali i zjedli śniadanie. - Może teraz się pobawimy, żebyś nabrał do mnie większego zaufania - zaproponował starszy na co uległy skinął głową

- Może teraz pokaże ci kilka  pozycji zawiązań, zobaczysz jak to jest?

- W sumie dobry pomysł, a później skonfigurujesz mi komputer i będę mógł pograć? Proszę.

- Tak. Chcesz zwracać się do mnie Panie? - spytał starszy, wiedział, że powinien coraz częściej wplatać uległość do życia Scott'a.

- A będziesz tłumaczył czy tylko demonstrował?

- Tłumaczył. Masz prawo mało umieć z wiązania, ale chce żebyś wiedział więcej. Musisz być świadomy co się dzieje.

- Dlaczego ci na tym zależy? - Młodszy nie rozumiał często postawy bruneta

- Bo uległy też powinien być świadomy co się z nim dzieje. Wtedy jest mniejsze prawdopodobieństwo, że nie wpadnie w panikę.

- Mogę być trochę traktowany jak uległy, ty to robisz inaczej. - zaproponował blondyn

- Co znaczy dla ciebie inaczej?

- Że nawet gdy mówisz mi co mam robić to robisz to grzecznie. Czuje się bezpiecznie, wierzę że nie zrobisz mi krzywdy. Zaufałem ci. Jesteś pierwszym dominatem, któremu zaufałem. - uśmiechnął się uległy

- Cieszę się. Może jak już pograsz po obiedzie poprzytulamy się i pouczymy się wspólnie?

- A ty lubisz się przytulać? - dopytał młodszy.

- Tak, ja idę po liny a ty grzecznie na mnie poczekasz w pozycji dla uległego w salonie. Ze sposzczoną głową, tak? - zadał retoryczne pytanie brązowooki

- Tak, Sir. - chłopak wykonał polecenie, w czasie gdy starszy poszedl do pokoju po linki do wiązania, i wrócił do salonu.

- Sir. Dlaczego te linki mają różne kolory?

- Ponieważ czasami robisz kilka wiązań na różnych częściach ciała i gdy coś się stanie dominat musi szybko je rozwiązać, dlatego są różne kolory. Bo wtedy łatwiej mu  znaleźć odpowiedni węzeł. - Wskazał pozycję w jakiej uległy miał się ustawić i zaczął wiązać po kilku chwilach chłopak siedział już związany. Miał rozszerzone nogi, pupę wypięta ręce wyprostowane związane za plecami a głowę pochyloną.

- To jest pozycja do czekania, można też zaczepić za sznury hak i trochę za nią pociągnąć i na przykład przyczepić do sufitu. Nim bardziej napręży się linkę przy rękach tym bardziej pozycję pochyloną ma uległy.

- A co w tym czasie robi uległy?- młodszy podziwiał Tyron'a za tak dużą wiedzę która jeszcze umiał przekazać.

- Czeka, wtedy dominujący może pójść się umyć, pooglądać telewizor czy coś jeszcze. Ta pozycja jest nie wygodna ale rzadko używa się jej do kary. Teraz ja idę zadzwonić. Ty tutaj grzecznie poczekasz, tak? - dodal będąc ciekawym na reakcję Scott'a

- Tak Sir. - uległy bardzo polubił swojego opiekuna, jego sposób postępowania uspokajały go. Ufał, że nic mu się nie stanie pod jego opieką i już mniej miał przeciwko do różnych praktyk. Jeszcze tydzień temu Sir padało rzadko z jego ust, a w tej sytuacji rzucałby się i krzyczał.

***

Kolejny rozdział, następny za 30 komentarzy, ale proszę nie w stylu "next"

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top