Episode X

Pomieszczenie było ogromne. Na przeciwko mnie stało krzesło przypominające tron. Siedziała na nim zakapturzona postać w długiej czarnej szacie. Obok po jego lewej stronie siedziała druga postać, w ciemnobordowej szacie, również z kapturem. Nagle usłyszałam dźwięk mieczy świetlnych is zobaczyłam dwie osoby walczące ze sobą. Luke Skywalker i Darth Vader. Chciałam coś zrobić, jednak moje ciało odmawiało mi posłuszeństwa i stałam w miejscu. Po chwili dwie siedzące postacie zobaczyły mnie. Ta w bordowej szacie  szybko wstała i podbiegła do mnie. Kaptur spadł z jej głowy.

- Susan! - podbiegła i przytuliła mnie.

- Mamo!

Łzy zaczęły ciec mi z oczu. Nie widziałam jej przez tak długi czas...

- Chodź, usiądź. - powiedziała mama i wzięła mnie za rękę.

- Mamo muszę mu pomóc! - krzyknęłam wskazując na Luke'a.

- Spokojnie. - mama nawet nie spojrzała w tamtą stronę i mocniej ścisnęła moja rękę.

Słyszałam jak Luke i Vader rozmawiają podczas walki. Odchodzili coraz dalej, wgłąb pomieszczenia. Mama popchnęła mnie na krzesło, na którym wcześniej siedziała. Chciałam wstać, ale poczułam, że mam skrępowane ręce i nogi.

- Co do...? Mamo? O co chodzi?!

- Siedź, jesteś już bezpieczna ze mną i moim przyjacielem. - powiedziała wskazując na zakapturzoną postać, która do tej pory siedziała cicho.

- Przecież... Przecież mówiłaś, że złapał Cię Lord Sithów...

- Wiem, że tak mówiłam. Tak naprawdę nie zostałam złapana. Ale chciałam się szybciej z Tobą zobaczyć, a wiedziałam, że byś mnie uratowała tak szybko jak się da, dlatego tak powiedziałam. A to jest mój przyjaciel i Mistrz - powiedziała znowu wskazując na postać. - Lord Sidious.

- Przecież... On jest po Ciemnej Stronie Mocy! Mamo twoim przyjacielem jest Lord Sithów?! - Nie mogłam w to uwierzyć.

- Znamy się od dawna. Ufam mu, jest dobrym człowiekiem, ma inne poglądy niż niektórzy, jednak to wcale nie znaczy, że są one złe. - mówiła ze spokojem. - Kocham Cię Córeczko i chcę, żebyś ze mną została tutaj. Będziemy pod dobrą opieką, będziemy bezpieczne i szczęśliwe.

- Mamo... Ale ja mam mnóstwo przyjaciół wśród Rebeliantów... Jest tam też Mon Mothma... Nie mogę tak po prostu ich opuścić po tym co przeszliśmy! - odpowiedziałam. Nie chciałam zostawać tu, z Lordem Sithów! Chcę pomóc Luke'owi i wrócić do bazy!

- Ugh... Ci przeklęci Rebelianci. Mają na Ciebie zły wpływ. Są bardzo agresywni, chcą okrutnie rządzić galaktyką! Nie zważają na inne istoty! Są podli i bezlitośni! - krzyczała mama. Miała bardzo dziwny głos, martwię się o nią... Jej kiedyś niebieskie oczy, zmieniły kolor na żółto-zielone.

- Mamo co ty mówisz!? To Sithowie są podli i bezlitośni! Zabijają z zimną krwią niewinnych ludzi, żeby tylko postawić na swoim! Twój 'przyjaciel' jest potworem! - łzy podeszły mi do oczu. Moja własna mama była po Ciemnej Stronie.

- Ależ co ty opowiadasz... - Lord Sidious, który do tej pory nic nie mówił, odezwał się. - Chcę przywrócić pokój w Galaktyce a Twoja mama mi w tym pomaga. Przez długi czas nie wiedziała gdzie jesteś, martwiła się i w końcu udało Wam się spotkać! Dlaczego nie posłuchasz jej i z nami nie zostaniesz? Nie możecie się znowu rozstać. - dał nacisk na ostatnie zdanie.

Nie chciałam się rozstawać z mamą... Jednak nie mogłam zostać tutaj.

- Zanim coś powiesz zastanów się. Rebelianci, trzymali Cię z dala od twojej mamy, nie powiedzieli Ci nawet czy żyje! Mon Mothma specjalnie ci nie powiedziała, żebyś ich nie zostawiła dla własnej mamy! Widzieli twój potencjał i bali się, że gdy odkryjesz swoje umiejętności odwrócisz się od nich. Jak możesz ufać ludziom, którzy nie powiedzieli Ci o własnej matce? Którzy zawsze kazali ci robić coś do czego nie jesteś stworzona?

Zaczęłam się nad tym zastanawiać. Zawsze gdy pytałam Mon Mothmę o mamę, zaczynała się dziwnie zachowywać. Zazwyczaj wykręcała się, albo mówiła niewiele. Odkąd byłam pod opieką Mon, byłam uczona aby być w przyszłości mechanikiem. I nim byłam. Ale od zawsze chciałam być kimś więcej. Chciałam być Jedi. Chciałam móc pomagać innym, nie przez naprawianie ich statków. Chciałam umieć władać Mocą, zawsze bardzo mnie ciekawiła. Ale on ma rację. Nie mogliby mi tego dać. Nie chcieliby mi tego dać. A teraz wszystko zaczęło mi się składać w całość. Moja mama była czuła na Moc. Więc i ja muszę choć trochę być. Chciałabym to wykorzystać.

- Czy... Jeśli tu zostanę... Nauczysz mnie jak korzystać z Mocy? - zapytałam chociaż wiedziałam, że ta decyzja może nie być dobra.

- Tak. - na twarzy Sitha pojawiło się coś w rodzaju uśmiechu.

Nagle Luke i Vader znowu pojawili się w polu widzenia. Luke pchnął Lorda na barierki i odciął mu rękę. Widać, że wahał się, nie był pewien co robi.

- Bardzo dobrze Luke... Zabij go! - krzyknął Sidious.

Chłopak podnosił i opuszczał swój miecz. Darth Sidious wstał i podszedł do nich.

- Nigdy! - odkrzyknął Jedi i rzucił swój miecz na ziemię. - Nie zabiję go.

- Widzę, że jest w Tobie złość. Zabij swojego ojca i przejdź na Ciemną Stronę Mocy. To twoje przeznaczenie.

- Nigdy! Nie przejdę na Ciemną Stronę. Jestem Jedi, tak jak mój ojciec przede mną!

- W takim razie umrzesz niedoszły Jedi. - wysyczał Sith.

Podniósł swoje ręce i...

- Nie! - krzyknęłam i spróbowałam poderwać się z miejsca.

- Nie wtrącaj się Susan! - powiedziała moja mama.

- Zrobię wszystko, tylko go nie zabijaj! - krzyknęłam do Lorda Sithów.

- Wszystko mówisz... - odwrócił się w moją stronę i zaczął iść.

- Susan! Nie rób tego! Będzie chciał żebyś przeszła na Ciemną Stronę! Moje życie nie jest warte takiej ceny!

- Kiedyś powiedziałam Ci to samo, a ty odpowiedziałeś, że jest warte każdej ceny. Teraz ja Ci to powtarzam. - powiedziałam stanowczym głosem. - Dla twojego dobra zrobię wszystko.

- Jakie to urocze... - odpowiedział Sith.

Podszedł do mnie i położył ręce na moich skroniach.

- Susan nie! - Luke krzyknął i zaczął do nas biec.

Sith nie pozwolił mu zbliżyć się i odepchnęł go Mocą. Zamknęłam oczy, nie chciałam tego widzieć. Usłyszałam tylko głuchy huk.

- Otwórz oczy.

Pokręciłam głową. Jego dłonie na mojej głowie zacisnęły się. Nie mogłam ich zepchnąć nie mogłam się ruszyć. Nagle zaczęło mi się kręcić w głowie, czułam mnóstwo energii pulsującej w moich żyłach.

- Otwórz oczy. - powtórzył.

Otworzyłam je. Nie wiem czemu. Coś mi po prostu kazało.

- Bardzo dobrze...

Zobaczyłam powoli podnoszącego się Luke'a.

- A teraz zabij go. - Sith wysyczał.

Podał mi miecz świetlny i oswobodził. Wstałam i zaczęłam iść w stronę Jedi. Nie czułam nic. Moje ciało ciągnęło mnie, abym wykonała wydane mi polecenie.

- Nie, Susan, opamiętaj się. On tobą manipuluje!

- Nauczy mnie tego czego zawsze chciałam, tego o czym zawsze marzyłam. Nauczy mnie jak używać Mocy. Coś czego ty nie mogłeś mi dać. Coś czego ty nie chciałeś mi dać. - powiedziałam mechanicznym głosem.

- Gdybym wiedział, że jesteś tak czuła na Moc, to bym Cię szkolił!

- Wątpię. Bałbyś się, że będę potężniejsza od Ciebie. - zaśmiałam się.

- Susan... Chcę dla Ciebie jak najlepiej. Nie chcę, żebyś cierpiała. A wiem, że po Ciemnej Stronie nie będzie Ci dobrze.

- Nikt się o mnie nie troszczy oprócz mojej mamy. Wiem, że ona chce mnie chronić i chce mojego szczęścia. Nie zostawię jej!

- Twoja mama jest po Ciemnej Stronie! Ona nie wie co robi! Susan, proszę uwierz mi. Kocham Cię. - popatrzył na mnie, tymi swoimi oczami, które przepełniała miłość.

- Moja mama doskonale wie co robi. - odpowiedziałam chłodno i nacisnęłam guzik aktywujący miecz.

Zobaczyłam rozpacz w jego oczach. Podniósł ręce.

- Nie. Nie będę z Tobą walczył.

- W takim razie zabiję Cię. - podeszłam do niego na tyle blisko, że miecz prawie dotykał jego szyi.

Luke zamknął oczy, gotowy na wszystko. Nagle usłyszałam za sobą szybkie kroki. Już miałam się zamachnąć gdy poczułam jak ktoś łapie mnie w pasie i rzuca na ziemię, gdzieś daleko.

- Co się... - wyszeptałam zdezorientowana po spotkaniu z podłogą.

- Zostaw mojego syna! - krzyknął mechaniczny głos. Od razu wiedziałam kto to. - Nie popełniaj tego samego błędu co ja. Nie rób czegoś, czego będziesz żałować przez całe życie.

- Dlaczego mam żałować? Właśnie jestem blisko tego, co zawsze chciałam osiągnąć! Zawsze chciałam być Jedi, a teraz mam okazję!

- On nie nauczy Cię jak być Jedi, tylko jak być Sithem! Będziesz jego nową maszyną do zabijania. - Vader przekonywał.

- Proszę, proszę, sam Lord Vader jest przeciwko Ciemnej Stronie? - Imperator zaśmiał się.

- Nie jestem Lordem Vaderem. Ani sekundy dłużej. Nazywam się Anakin Skywalker.

W tym momencie wszyscy zamilkli.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top