1. Odżył i uciekł
Nie mogłam powstrzymać się od zerknięcia na ekran telefonu. Szybko odblokowałam go z nadzieją, że dostałam jakąś wiadomość, ale nic takiego nie miało miejsca. Laylia spojrzała na mnie podirytowana.
- Przepraszam – mruknęłam.
Pokręciła zrezygnowana głową, następnie wyrwała mi telefon z dłoni. Schowała go do szafki i wskazała palcem na stertę książek, zeszytów, z których uczyłyśmy się.
Wpędziłam się w wir nauki od samego września, bo dawało mi to małą ulgę. Wtedy choć na trochę zapominałam o dręczących mnie myślach. Od ubiegłych wakacji minęło osiem miesięcy, osiem miesięcy temu mój brat wraz z kolegami wyjechał za granicę. Tydzień po ich wyjeździe ukończyłam osiemnaście lat. Zwróciłam swoją uwagę na przyjaciółkę z włosami do ramion, kiedy rzuciła we mnie długopisem.
-Zajmij się w końcu nauką – burknęła.
Przewróciłam oczami i zaczęłam wertować notatki. Obydwie byłyśmy na studiach.*
Próbowałam wbić sobie do głowy choć jedno przeczytane zdanie i je zrozumieć. Nigdy nie miałam problemów z nauką, ale od pewnego czasu nawet to mi nie wychodziło. Zrezygnowana rzuciłam notatki przed siebie. Madson spojrzała na mnie z współczuciem. Wiem, że chciała dla mnie jak najlepiej, ale te współczucie zaczęło być powoli denerwujące. Przygryzłam wewnętrzną stronę policzka i posłałam jej nieco wymuszony uśmiech. Spojrzałam na kartki, które przeze mnie leżały na podłodze. Zeszłam z łóżka i zaczęłam je zbierać. Kiedy miałam już wszystkie w swoich rękach, położyłam je delikatnie, bojąc się, że znowu z nerwów bym coś z nimi zrobiła. Lay widząc to, że zwróciłam się w stronę drzwi, złapała mnie za nadgarstek i zapytała:
- Gdzie idziesz?
- Do toalety, zaraz wrócę – odparłam.
Podążyłam w kierunku łazienki. I choć przywykłam do domu babci Emmy, bo właśnie u niej mieszkałam, to tęskniłam za domem, który dzieliłam z Ashtonem. Będąc już we wspomnianym pomieszczeniu, szybko podeszłam do umywalki. Przemyłam twarz zimną wodą co działało bardzo orzeźwiająco. Kolejny raz spojrzałam na telefon i odblokowałam go, aby sprawdzić czy nie dostałam jednak żadnej wiadomości. Nic. Brak nowych wiadomości ponownie. Położyłam go z rezygnacją na pralce. Przyjrzałam się swojemu odbiciu w lustrze. Cieszyłam się, że nie było mi widać cieni pod oczami, których nabywałam przez nieprzespane noce. Skutecznie je ukryłam, nie chciałam, aby Laylia martwiła się o mnie bardziej niż dotychczas. Przejechałam palcami po swoich brązowych włosach. To jedna ze zmian we mnie. Lay ścięła włosy do ramion, ja natomiast przefarbowałam się na brunetkę.
Postanowiłam wrócić do mojego tymczasowego pokoju, w którym przesiadywała moja przyjaciółka. Otworzywszy drzwi, posłałam jej uśmiech. Nie szło mi źle na studiach mimo ciężkich spraw, które mnie obarczały. Byłam tym typem, który ma pewnego rodzaju farta. Już w dzieciństwie nie musiałam uczyć się tyle co moi koledzy, a i tak dostawałam dobre oceny. Teraz jak pomyślę o swoim zachowaniu względem Luke'a, łapałam się za głowę zażenowana. Nie mam pojęcia jak, ale wcześniej nie myślałam racjonalnie. Przez niego, albowiem straciłam dla niego głowę, czytaj rozum.
- Chcesz się jeszcze uczyć? – zapytałam Madson.
- W prawdzie już większość wykułam. Teraz chodź, usiądź i w końcu ze mną porozmawiaj. Przez długi czas byłam cicho i myślałam, że jeśli naprawdę dzieję się coś złego to mi powiesz – otworzyłam usta, aby już zaprotestować – i proszę cię, nie udawaj, że nie mam racji. Nie chcę abyś zamknęła się w sobie.
- Lay, to nie takie proste jak myślisz.
- Wiem, że tęsknisz, ale dlaczego tak się non stop smucisz?
- Smucę się, bo tęsknię – burknęłam. – Czy to nie jest oczywiste? – żachnęłam
- Jakbyś nie pamiętała, też mam chłopaka za granicą. Czemu od razu jesteś złośliwa?
- Mój brat chociaż dzwoni do ciebie jak i do mnie.
Spojrzała na mnie zaskoczona. Zaniemówiła i wpatrywała się we mnie z niepokojem.
- Ashton zawsze dzwoni. Zawsze. Nawet, aby się zapytać czy wszystko jest dobrze – kontynuowałam.
Patrzyła na mnie spłoszona, czując się najwidoczniej źle, że przeceniała to co czuję. Myślała w końcu, że wiąże się to tylko z tym, że tęsknię, a niestety nie dość, że tęsknię to od jednej osoby nie otrzymuję znaków życia. Złapała mnie za dłoń i pociągnęła, abym usiadła obok niej na łóżku. Przytuliła mnie i zaczęła mnie głaskać po plecach. To w niej kochałam, że była ze mną w takich momentach. To był jeden z tych dotyków, które działają bardzo miło na mnie jak i kojąco. W tym momencie przypomniałam sobie, że moja mama miała w nawyku także tak mnie głaskać. Za każdym razem jak przybiegałam do niej z płaczem, brała mnie na kolana, głaskała i nuciła jakąś melodię. Mając osiemnaście lat tęskniłam za nią ogromnie jak i za tatą, którzy zginęli w wypadku samochodowym. Zawsze chciałam wiedzieć więcej na ten temat, ale nigdy Ashton na to nie pozwolił. Od brata i babci dostałam informację, że podczas drogi do szpitala wpadli w poślizg. Co gorsze, w tym zginęło moje rodzeństwo, które mama nosiła w brzuchu. Zdawałam sobie sprawę, że pewne informacje zostały przede mną zatajone. To było dwa lata temu, rodziców straciłam więc w wieku szesnastu lat. Tłumaczyłam sobie, że powodem niewtajemniczenia mnie w niektóre informacje był właśnie mój wiek. I tak bardzo mocno przeżyłam ich śmierć, może Ash postanowił mnie bardziej nie dołować.
- Zaglądałaś na strony plotkarskie? – zapytała.
- Po co miałabym?
- Może dowiedziałabyś się czegoś – odpowiedziała i wzruszyła ramionami.
- Przecież mogę znaleźć tam nie mające ani ziarna prawdy plotki. Wolę porozmawiać z którymś z chłopaków – odparłam.
- Pytałaś się kiedyś? – dopytywała się, przytaknęłam – I co?
- Ashton odpowiedział, że Luke bawi się jak zawsze, że jest taki jak zawsze. Więc wyniosłam z tego tyle, że pewnie nie jestem już ważna – powiedziałam z kłębiącym się smutkiem we mnie. – Może znalazł sobie kogoś lepszego zagranicą.
- Nawet tak nie mów! Mówił, że cię kocha. Doskonale wiesz, że przez dwa lata nie był zbytnio uczuciowy. Przy tobie odżył.
- Odżył i uciekł.
Laylia głośno wzdychnęła.
- Nienawidzę, gdy jesteś taka pesymistyczna – mruknęła.
Nie odpowiedziałam tylko wtuliłam się w nią, starając nie uronić ani jednej łzy. Chciałam nie płakać, za dużo się wypłakałam nocami, aby teraz martwić bardziej ją moim stanem. Zaczęła kołysać się ze mną co działało na mnie jeszcze bardziej uspokajało od głaskania. Położyła swój podbródek na mojej głowie.
- Miałam się ciebie o coś zapytać, ale nie wiem czy to najlepszy moment – odezwała się.
- Pytaj, już czuję się lepiej – odpowiedziałam i odsunęłam się od niej.
- Matt pytał o ciebie, on również zaczyna się martwić, a dodatkowo mówi, że go spławiasz.
- Bo spławiam.
- Dlaczego? – zdziwiła się.
- Ostatnio zachowuję się dziwnie, nie daję rady z własnymi emocjami. Boję się, że mnie poniesie przy nim i zrobię coś głupiego.
- Czyli?
- Czyli, że ze złości na Luke'a, zdradzę go z Mattem – odpowiedziałam lekko speszona.
Otworzyła szerzej oczy i wpatrywała się we mnie z niedowierzaniem. Widziałam jak się skrzywiła. Przestała utrzymać ze mną kontakt wzrokowy i ze zmarszczonym czołem zaczęła wpatrywać się w podłogę.
- Ej, nie myśl sobie o mnie źle, nie zdradziłabym go, ale wolę sama siebie nie podpuszczać. Postaw się w mojej sytuacji.
- Rozumiem – odpowiedziała z pocieszającym uśmiechem.
Trzymała mnie w objęciach długo, aż usłyszałyśmy dzwonek jej telefonu. Poderwała się równe nogi i podeszła do komody, na której wcześniej położyła swój telefon. Chwyciła go w jedną dłoń i gdy odczytała kto do niej dzwoni, uśmiechnęła się szeroko. Spojrzała na mnie, jakby nie wiedziała czy odebrać, czy zignorować telefon i zostać ze mną.
- Odbierz – powiedziałam. – Ja już z nim dzisiaj rozmawiałam.
- Dziękuję – szepnęła, a następnie wyszła z pokoju.
Pamiętałam o słowach Michaela, że mogę do niego zadzwonić w razie draki. Mówił mi to na lotnisku, gdy żegnał się ze mną. Nie jestem pewna czy mówił na poważnie, czy też dla żartu. Postanowiłam to w prosty sposób sprawdzić i do niego przedzwonić. Odszukanie telefonu zajęło mi trochę, zawsze jakimś sposobem sama przed sobą go ukrywam. Przypomniałam sobie, gdy szukałam go żarliwie, a gdy pytałam Ashtona czy go widział to zaczął się przeraźliwie śmiać. Jak się okazało cały czas miałam go w dłoni.
Wybrałam numer Mike'a i niecierpliwie czekałam, aż odpowie mi jakiś głos z drugiej strony. Odebrał w miarę szybko.
- Halo? – mruknął.
- Hej Mike, z tej strony Holiday – powiedziałam, nie będąc pewna czy ma mój numer w kontaktach.
- O, cześć, Słońce – odpowiedział już bardziej weselej. „Słońce" budziło we mnie mieszane uczucia, ponieważ to przez Luke'a zaczęto mnie tak nazywać. – Jak tam u ciebie?
- Um, właściwie dzwonię do ciebie ze sprawą.
- Coś się stało? – zapytał, najwidoczniej już zaniepokojony.
- Wszystko w porządku z Lukiem? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Tak, czemu pytasz? Holiday, mów natychmiast co się dzieje.
- Mógłbyś mi powiedzieć co on najczęściej ostatnio robi? – nie byłam pewna, czy pytanie go o to było dobre, ponieważ nie wiedziałam co mógłby sobie o mnie w tym momencie pomyśleć. To nie było tak, że chciałam mieć kontrolę nad Lukiem, po prostu zwyczajnie chciałam się dowiedzieć co jest z nim grane.
- No chyba sama powinnaś dobrze to wiedzieć – zaśmiał się.
- Myślisz, że gdybym wiedziała, pytałabym się ciebie o to?
- Luke ostatnio ciągle pisze z kimś przez telefon. Dlatego mówię, że sama powinnaś to dobrze wiedzieć.
- Michael – powiedziałam z drążącym głosem. – Pomyliłeś się.
- Co? Słucham?
- To nie ze mną pisze, do mnie się nie odzywa od kilku miesięcy.
- O cholera, Holiday, nie wiedziałem...
- Nie mów Luke'owi, że pytałam o niego. Pa, Mickey.
- Jeśli tego chcesz, to w porządku. Trzymaj się, Słoneczko.
* jeśli dobrze zrozumiałam system w Australii to w wieku 18 lat jest się na studiach. A jeśli źle zrozumiałam, wyczytałam to z góry przepraszam i jeśli ktoś orientuje się czy tak jest dobrze to niech napisze! Jeśli będzie źle, to poprawię na odpowiednią wersję
A więc witam was w drugiej części! Mam nadzieję, że zostaniecie ze mną do samego końca.
Przy okazji zapraszam na moje drugie ff z Lukiem pt. "Stokrotka". Łapcie opis:
Nie mieliście kiedyś wrażenia, że coś bardzo pospolitego jest czymś zarówno pięknym? Zwykłość, która jest tylko podpuchą, bowiem czy samotna stokrotka nie jest czymś niezwykłym? Dokładność i szczegółowość była jednym z powodów jakich Luke Hemmnigs nazwał Mackenzie Wright Stokrotką.
Dlaczego ten kwiat miał taką ilość płatków? To także blondyn potrafił przetłumaczyć na swój własny sposób: "Drobnostki, Mac, drobnostki. Składasz się z nich. Twoje wzdychanie, twoje różowe rumieńce jakie ma roślinka, którą zawsze zrywasz z trawnika. Obrywasz płatek po płatku cierpliwie i powoli. Drobnostki, Mac. One połączyły się w całość i stworzyły z ciebie kogoś wyjątkowego.", "Jesteś delikatna, Kenzie. Możesz to ukrywać w nieskończoność, ale wystarczy się przyjrzeć. Pozwoliłaś mi zrozumieć siebie. Teraz zrozum samą siebie. "
Jaka była więc prawda?
"-Wymyśliłam pewien pakt.
-Pakt?
-Ty odkryjesz mnie, a ja ciebie. Bardzo chcesz mnie odczytać, pozwól też siebie.
-Zgoda. "
Żadne z nich nie wiedziało, że tak zapragną się zrozumieć, że zapomną o wszystkim innym. Ból, który znosili w sercach na dłużej został wygnany. Ją zastąpiła gorąc dwóch serc pragnących dyskretnie choć krótkiej wymiany słów. Co tym skutkowało? Nieprzespane noce, spowodowane długimi rozmowami.
"- Luke? - szepnęła, licząc, że jeszcze nie usnął.
- Hm? - mruknął zaspany.
- Człowiek jest inny nocą.
- Jest sobą - dokończył za nią, po czym obdarzyli się nieśmiałym uśmiechem."
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top