159. Przerwa

Ja: Czy naprawdę nikt nie ma żadnego żarcia do przehandlowania?

Krzesło: Mogę ci dać mandarynkę

Ja: °^°

Krzesło: *wyciąga mandarynkę*

Justin: *łapie ją i odsuwa się na bezpieczną odległość*

Ja: *morderczy wzrok*

Justin: Dam ci połowę

Ja: *nadzieja*

Justin: *urywa jedną trzecią i mu daje* Masz ty jesteś mały to ci tyle wystarczy

Ja: Ale ja KCE

Justin: SPIERDALAJ

Ja, Justin: *biją się*

Justin: *pakuje swoją część do ryja*

Ja: wYPLUJ CO NIE TWOJE

Justin: *połyka*

Ja:

Ja: MWAAAAAAAGHHH *wali głową w ścianę*

Chłopaki, Justin: *xd*

Ja: *odwraca się do nich* Co

Chłopaki, Justin: *większe xd*

Ja: *odwraca się w drugą stronę*

Facetka: Dlaczego to zawsze musisz być ty

Ja: Bo tylko ja mam takie problemy proszę pani

Chłopaki, Justin: *duszą się*

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top