A New Better Life: New Power#6

Spędziłam noc u Xaviera, w mieszkaniu. Od razu zaprzeczę, do niczego nie doszło, po prostu opiekowałam się jego psem, a potem zasnęłam na kanapie, a Xavier, w trosce o mnie zaproponował mi, żebym przenocowała u niego i tyle...

- Dzień Dobry- Przywitał mnie Xavier, stojący w kuchni

Oglądał poranne wiadomości na telewizorze

- Cześć, już nie śpisz?- Zapytałam

- Zawsze wstaję o 7:00, no przeważnie o 8:00, ale na pewno rano- Uśmiechnął się- Napijesz się kawy? Świeżo zaparzona

- Chętnie, dzięki

Nalał mi kawy do kubka, a potem podał mi szkło z ciepłą kawą, a ja od razu napiłam się łyka

- Od razu lepiej

- Twój samochód stoi na parkingu, więc pojedziemy osobno?

- Na to wygląda, poza tym nie chciałabym, żeby ktoś się dowiedział, że...- Zauważyłam, że położył swoją dłoń na mojej

- Że co?

- Że między nami może coś być

- A może? - Zapytał wpatrując się we mnie- Bo jeśli tak to...

Zabrałam szybko swoją dłoń z pod jego dłoni, za daleko to idzie...

- Lepiej jedźmy już do kancelarii- Stwierdziłam

- Amanda, czekaj

- Nie zrozum mnie źle Xavier, jesteś super facetem, przystojnym, inteligentnym i dobrze wychowanym, ale ja nie chcę wdawać się w kolejny związek- Uprzedziłam go- Powinnam wrócić do domu i się przebrać

- Ama, przepraszam za to. Jeśli popełniłem błąd...

- Nie, Michael, to nie Twoja wina. To ja niepotrzebnie dałam Ci do zrozumienia, że coś może być między nami. Zawsze wszystko psuję

- Nie, Amanda- Złapał mnie za dłoń
- Nie mów tak, jesteś niesamowitą dziewczyną, piękną, mądrą, inteligentną i z poczuciem humoru. Zasługujesz na wszystko co najlepsze- Powiedział patrząc mi w oczy- Gdybyś kiedyś wybrała mnie, to czułbym się zaszczyzczony, że mam u swego boku taką kobietę jak Ty- Powiedział wprost

- Xavier, bardzo Cię lubię, ale nie jestem jeszcze gotowa na nowy związek, a teraz przepraszam, ale muszę jechać do domu, wziąć prysznic, przebrać się. Widzimy się w kancelarii- Powiedziałam biorąc torebkę i kurtkę, a potem opuściłam jego apartament

- Jasne- Xavier, odpowiedział gdy Amandy, już nie było w mieszkaniu- Zawsze muszę coś zjebać- Powiedział do siebie, a potem oparł dłonie na blacie wyspy kuchennej

Gdy tylko weszłam do swojego mieszkania od razu popędziłam do łazienki, rozebrałam się, a potem weszłam pod prysznic. Musiałam ochłonąć bo normalnie nie wiem czy ja mam takiego pecha czy to jakieś fatum mnie prześladuje? Po prysznicu, owinięta w ręcznik poszłam do garderoby, założyłam czarny jednoczęściowy komninezon od YSL
bez rękawów, zasunęłam suwak z tyłu, a do tego założyłam złotą bransoletkę i tak samo złoty naszyjnik, jako obuwie wzięłam złote szpilki, a potem szybko zrobiłam makijaż, poprawiłam włosy.

Na ręce założyłam czarną marynarkę ze złotymi guzikami zapinaną na ukos, wzięłam klucze od domu, od samochodu, torebkę i swoją teczkę, a potem wyszłam z mieszkania. Zamknęłam drzwi na klucz i zjechałam windą do garażu podziemnego gdzie zaparkowałam mój samochód. Wsiadłam do środka, zapięłam pas, a potem pojechałam w stronę kancelarii

Spojrzałam na godzinę, dochodziła 9:00, zatrzymałam się na światłach i w tym czasie zadzwoniła Ava. Oczywiście wzięłam na głośno mówiący

- Hej, Ava, co tam?

- Dzwonię się zapytać czy nasze dzisiejsze spotkanie jest aktualne?

- Oczywiście, że tak, o 19:00?

- 16:00- Poprawiła mnie

- Ach, no tak. Sorry, przez tą robotę zapomniałam

- Na pewno tylko przez robotę?

- Tak, zresztą pogadamy na miejscu. Kończę bo dojeżdżam do pracy

- Nie ma sprawy, to do zobaczenia za osiem godzin

Rozłączyłam się, a potem zaparkowałam na parkingu kancelarii, wysiadłam z auta, wzięłam swoje rzeczy i zamknęłam samochód. Poszłam do budynku. Przeskanowałam swoją przepustkę, a potem wcisnęłam windę...

Na szczęście nie musiałam długo czekać, drzwi się otworzyły, a ja weszłam do środka, nacisnęłam przycisk z numerem piętra, a potem oparłam się o poręcz...

Gdy winda się zatrzymała i otworzyła, wysiadłam i poszłam do swojego gabinetu, po drodze jeszcze witając się z pozostałymi. Weszłam do gabinetu, torbę i teczkę położyłam na szafce, a sama usiadłam przy biurku włączając komputer Apple

- Nie uwierzysz! - Do mojego gabinetu wpadła jak huragan Marisa

- Przepraszam, ale pukać nie umiesz?- Zapytałam patrząc na nią

Ona wróciła się do drzwi, a potem w nie zapukała. Czy każda kancelaria musi mieć przeszklone drzwi od gabinetów?

- Można?- Zapytała pukając w szkło

- No tak, o co chodzi?

- Wkurzona jesteś?

- Nie- Zaprzeczyłam- Dlaczego miałabym być nie w humorze? Bo co?

- Widać po Tobie, jesteś na coś zła, albo na kogoś- Zasugerowała

- Boże! Czy człowiek nie może być zły? Cały czas trzeba chodzić wesołym jak skowronek?

- No nie, ale coś ewidentnie Cię wkurzyło i to dość mocno

- Mam mam milion spraw na głowie, mam prawo być wkurzona

- Dobra, nie było tematu, zostawiam Ci tylko te dokumenty i już mnie nie ma- Położyła teczkę na moim biurku, a potem opuściła mój gabinet

Ja podparłam głowę na rękach bo normalnie byłam wkurzona, a Xavier, jeszcze mi dowalił, on chce ze mną tworzyć związek...

Tyle, że ja nie chcę... znaczy nie chodzi o to, że Xavier, nie jest odpowiedni. On jest, aż za bardzo odpowiedni bo nie dość, że jest kurewsko przystojny, to jeszcze jest inteligentny, ma poczucie humoru i jest mega! Ale ja nie jestem gotowa, po tym co było z Adamem, nie wiem czy w ogóle będę kiedykolwiek gotowa na nowy związek...

Wzięłam tą teczkę i otworzyłam ją, a potem zaczęłam przeglądać dokumenty. To sprawa Waytta, oskarżonego o zabicie sześciolatka....

Zaraz co? Zabicie sześciolatka!? Kto mi kurwa dał?

Od razu podniosłam się z fotela, wzięłam teczkę i poszłam do gabinetu Xavier...

- Co to kurwa jest!?- Weszłam do środka nawet nie pukając

- Ale o co chodzi?- Zapytał siedząc w fotelu za biurkiem

- Dałeś mi sprawę morderstwa sześciolatka? Zwariowałeś!?- Chcesz bronić psychola który, zabił niewinne dziecko!? Posrało Cię!?

- Amanda- Podniósł się z fotela i podszedł do mnie- Jestem adwokatem, a jeśli klient twierdzi, że nie zabił tego malucha to ja mam obowiązek go bronić

- Nie, takich osób jak ten morderca się nie broni. Ja nie zamierzam bronić kogoś takiego jak on

- To należy do naszych obowiązków

- Owszem, ale do moich obowiązków należy przede wszystkim bronienie ludzi niewinnych, a ta osoba jest winna, wiesz dlaczego? Bo ten skurwysyn zabił małego chłopczyka! Ja nie zamierzam brać udziału w tym gównie- Dałam mu jasno do zrozumienia, a potem wyszłam z jego gabinetu

.....................................................

Był już wieczór, godzina 19:00, a ja nadal siedziałam w kancelarii, bo co mam robić w pustym mieszkaniu? Miałam spotkać się z Avą, ale niestety musiała dzisiaj zająć się swoją młodszą siostrzyczką bo jej rodzice pojechali na kolację biznesową więc przełożyłyśmy spotkanie na jutro...

W tej chwili miałam przed sobą włączony monitor komputera, a na ekranie był wyświetlony artykuł o tym co się stało...

To bestia nie człowiek, jak można zabić małe dziecko? Usłyszałam pukanie w szklane drzwi

- Hej, mogę wejść?- Zapytał Xavier

- Jak już przyszedłeś

- Czemu nie jesteś w domu?- Zapytał siadając na fotelu

- Bo nie chciało mi się jeszcze wracać do domu gdzie jest pusto

- Obiło mi się o uszy, że miałaś mieć jakieś spotkanie?

- Miałam, ale przyjaciółka musi dzisiaj opiekować się swoją młodszą siostrzyczką więc spotykamy się jutro

- Słuchaj, ja wiem jak to wygląda. Nie powinno się go bronić, ale akurat nasza kancelaria dostała tę sprawę

- Xavier, facet zabił dziecko, trzyletnie dziecko rozumiesz?

- Wiem i dla mnie to jest nie do pomyślenia, bo w ogóle zabicie człowieka jest czymś chorym, ale zabicie dziecka?

- Przepraszam, uniosłam się, ale to dlatego, że strasznie mnie to dotknęło, ten maluch był w wieku mojej bratanicy Lily i za każdym razem gdy pomyślę, że to mogła być ona- Czuję, że zaraz się rozpłaczę

Podniosłam się z fotela i podeszłam do okna, patrzyłam w nie, powoli zaczynało padać

- Amanda, przepraszam- Zobaczyłam w odbiciu okna, że Xavier, podniósł się i zaczął się zbliżać do mnie - Nie wiedziałem

Odwróciłam się i jedynie co to wpadłam na Xaviera, bo stał centralnie przede mną...

- Chyba musimy pogadać- Zasugerował

- Nie mamy o czym- Chciałam go wyminąć, ale on złapał mnie za rękę jednocześnie zatrzymując

- Amanda, nie mogę dłużej tego ukrywać, to mnie męczy! Nie mam już siły ciągnąć tego w nieskończoność

- O co Ci chodzi Xavier?

- Dobrze wiesz o czym mówię. Nie udawaj głupiej bo taka nie jesteś- Znowu się do mnie zbliżył- Zakochałem się w Tobie od dnia w którym, przyszłaś na rozmowę

- Xav...

- Amanda, proszę daj mi szansę- Chwycił mnie za dłoń

- Już Ci mówiłam co o tym myślę, mój poprzedni związek okazał się jedną wielką katastrofą, a mój były tak po prostu z dnia na dzień wyjechał do Amsterdamu i olał mnie kompletnie bo zamiast mnie wybrał swoją karierę modową- Gdy pomyślę o Adamie robi mi się niedobrze

- Czyli był kompletnym idiotą skoro zostawił tak wspaniałą i piękną dziewczynę jak Ty

- Zgadzam się z Tobą Xavier, Adam był i pewnie nadal jest idiotą- Przyznałam mu rację

- Ja Cię nie zostawię, przysięgam na własne życie- Położył swoją prawą dłoń na swoim sercu- Ja swoją karierę już zrobiłem, mam własną kancelarię, jestem znanym i cenionym prawnikiem i jedyne czego do szczęścia mi potrzeba to kogoś kto będzie mnie wspierał w tym co robię, kogoś kto mnie pocieszy gdy zdarzą się gorsze dni i kogoś kto po prostu mnie pokocha takiego jaki jestem- Popatrzył mi w oczy

To mnie zaskoczyło, ale i doceniałam to, że Xavier, mi to powiedział

- A jaki jesteś?- Zapytałam

- Samotny, Amando, będę z Tobą szczery- Spojrzał na mnie- Miałem narzeczoną, długo ze sobą byliśmy. Myślałem, że ona mnie kocha, a okazało się, że jej zależało tylko na tym, że jestem rozpoznawalną i wpływową osobą, a do tego mnie zdradzała

- To straszne, przykro mi Xavier- Co nieco wiedziałam od Marisy, ale bardzo doceniam to, że Xavier, się przede mną otworzył

- Amanda, nie chcę naciskać na Ciebie, zdaję sobie sprawę z tego, że poprzedni Twój związek okazał się klapą. Ale spójrz na nas, oboje coś straciliśmy, oboje jesteśmy młodzi i samotni- Zbliżył się do mnie- Przysięgam, że ja nigdy Cię nie zostawię, będę Cię traktował jak księżniczkę bo zasługujesz na to

- Xavier ja...

- Rozumiem. Nie jesteś jeszcze gotowa, ale wiedz, że ja nigdzie się nie wybieram. Nie zamierzam wyjeżdżać na żadne staże ani szkolenia, a jeśli bym miał coś takiego w planach to zabrałbym Cię ze sobą

- Jesteś na prawdę wyjątkowym mężczyzną Xavier i.. - Zbliżyłam się do niego, a potem delikatnie dotknęłam jego ust swoimi ustami


Część 7.
....................
Xavier, nie odpuszcza i walczy o Amandę
........................
A Amanda, poczyniła już pierwszy krok bo pocałowała Xavier
.............................
Pytanie do was. Czy Amanda, po tym wszystkim co przeszła z Adamem itd. Powinna dać szansę Xavierowi?
................................
Czyta to w ogóle ktoś? Czy nie bardzo?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top