A New Better Life: New Power#18
Adam:
Źle spałem, tej nocy, śniły mi się jakieś głupoty, a w zasadzie to jakiś durny koszmar, aż doszło do momentu w którym, wybudziłem się prawie, że zlany potem. Podniosłem się do pozycji siedzącej i automatycznie spojrzałem się na miejsce obok, Amanda, spała zwrócona twarzą do mnie. Tak śpimy w jednym łóżku, w jej łóżku. Od naszego rozstania ciągle myślałem o niej, odkąd rozstaliśmy się przez to, że ja wolałem zostać w Amsterdamie niż wrócić z nią do Nowego Jorku ciągle się winiłem za to, Amanda, to świetna dziewczyna i nie wiem co mną kierowało, że zgodziłem się ją zostawić. Byłem głupi i goniłem za karierą zamiast zatrzymać ją przy sobie...
Podniosłem się z łóżka i po cichu wyszedłem z pokoju. Otworzyłem drzwi od balkonu i wyszedłem na zewnątrz, musiałem zaczerpnąć powietrza, a jak na październik było całkiem przyjemnie. Amanda, mieszka w dawnym apartamencie Harveya, co prawda on i Olivia, mają dom bo kupili go jakiś czas temu, ale na razie w nim nie mieszkają bo przez różne sprawy m.in. z Donną Olivia, zabrała Lily i wyniosła się do Mike 'a i Rachel, a Harvey, stwierdził, że nie będzie mieszkał sam w wielkim domu więc się przeniósł do swojego apartamentu...
Cała ta sytuacja jest strasznie ciężka i męcząca, do tego sprawa z Lily... muszę im pomóc odnaleźć małą, a winnych wsadzić do więzienia...
Gdy tak myślałem, nawet nie zauważyłem jak drzwi się otworzyły, a za mną stanęła Amanda...
- Adam? Czemu nie śpisz?- Zapytała
- Jakoś nie mogę- Odpowiedziałem
- Jest 1:00 w nocy, Adaś, wracaj do łóżka. Bo zmarzniesz
- Nie jest jakoś zimno- Odpowiedziałem
- Coś nie tak?- Dopytała patrząc na mnie
- Nie, a dlaczego?
- Bo strasznie się wierciłeś na łóżku
Parsknąłem śmiechem, niby ona ma twardy sen, a tak to wszystko widzi...
- Nie martw się o mnie, nic mi nie jest- Uspokoiłem ją
- Ciągle się o Ciebie martwię
- Bardziej powinnaś się niepokoić jak zareaguje Xavier, gdy dowie się, że zerwałaś z nim
- Nie obchodzi mnie to, Xavier to zły człowiek, może z wyglądu jest miły, ale to zły człowiek
- Skąd takie przypuszczenia?
- Nie wiem, ale coś mi podpowiada, że on coś ukrywa, a poza tym mam zamiar odejść z jego kancelarii
- Może przejdziesz do mojej?- Zapytałem odwracając się w jej stronę
- Może...- Udałam, zdecydowaną- Jak wrócisz do łóżka- Dodałam
- To ma być szantaż?
- Jaki szantaż? Po prostu nie chcę, żebyś przeziębił, a październikowe noce potrafią być chłodne
- Jakby... mamy październikową noc- Przypomniał
- Dobra, ja wracam do łóżka i Tobie też to radzę bo nie mam zamiaru później skakać koło Ciebie jak nagle dostaniesz 40 stopni gorączki- Oczywiście Amanda, powiedziała to na niby. Tak na prawdę to by sama się zaraziła, żeby tylko być z Adamem...
- Zaraz przyjdę
Amanda, wróciła do środka, a ja jeszcze chwilę postałem na balkonie... a potem wróciłem do łóżka do Amandy...
Następnego dnia:
- Dobrze, Harvie. Dziękuję, że zadzwoniłeś- Rozłączyłam się i położyłam iPhone'a na blacie obok siebie
Po chwili do kuchni wszedł Adam, był bez koszulki, miał na sobie jedynie bokserki Armaniego... jego tatuaże na rękach były na prawdę piękne i dodawały mu uroku...
- Kto dzwonił?- Zapytał
- Harvey- Powiedziałam
- Coś się stało?
- Powiedział, że żadne FBI, nie wie nic o zaginięciu Lily Specter- Sama nie mogłam uwierzyć jak dałam się nabrać na te bajki Harrisa
- To znaczy, że?...
- Xavier, wcale nie wysłał zdjęcia Lily, do jakiegoś kumpla z policji, a to znaczy, że od początku był zamieszany w to...- Jej przypuszczenia wydawały się, aż za bardzo prawdziwe
- Ama... brak mi słów- Adamowi, odebrało mowę gdy usłyszał od Amandy, to co usłyszał
- Jedno jest pewne- Podniołam się i z krzesła i stanęłam na przeciw okna- Xavier Harris, jest martwy, ten jebany chuj pożałuje, że tak perfidnie mnie oszukał, wykorzystał i skrzywdził moją rodzinę- Odwróciłam się i spojrzałam na Adama- Zrobię wszystko, żeby wsadzić jego i osobę która, porwała Lily, do pierdla. Pożałuje, że w ogóle się urodził- Teraz byłam na prawdę wściekła... nie, ja byłam poważnie wkurwiona!
- Wezmę szybki prysznic, a potem wychodzimy na cały dzień więc polecam wziąć kurtkę
- Wychodzimy? Dokąd?
- Wezmę prysznic, ubiorę się i wszystko Ci wyjaśnię- Podszedł do mnie, a potem objął moją twarz i pocałował mnie w czoło, a potem poszedł do łazienki
W międzyczasie gdy Adam, brał prysznic, ja wzięłam się za przeglądanie e-maili bo trochę się nazbierało, niedługo Adam, ma urodziny i chciałabym dać mu na prezent coś wyjątkowego, tylko problem jest taki, że nie wiem co mu dać...
Co prawda mam czas na to, a póki co musimy skupić się na odnalezieniu Lily, a coś mi podpowiada, że jesteśmy coraz bliżej rozwiązania i to dzięki pomocy Adama...
- Skarbie!- Dobiegł mnie głos Adama który, uwalniał się z łazienki
- Tak?- Podeszłam do drzwi, a on akurat wychylił się z nich- Coś się stało?- Zapytałam
- Zapomniałem wziąć bieliznę z pokoju, mogłabyś mi przynieść?- Zapytał z lekkim uśmieszkiem
- Serio?- Dopytałam nie wierząc w to co właśnie się stało
- Po prostu zapomniałem, a muszę się ubrać
Gdyby kilka miesięcy temu ktoś powiedział mi, że zdradzę drugiego chłopaka ze swoim byłym, będę z nim współpracować i do tego jeszcze mu przynosić bokserki bo niby zapomniał ich wziąć to bym wywaliła na niego najbardziej ohydną wiązankę przekleństw...
- Jakiś wybór masz? Co do koloru, marki?
- Eee... nie, czarne Calvin Klein
Poszłam do sypialni, otworzyłam jego walizkę i zaczęłam po prostu grzebać w zawartości, dopiero po chwili zlokalizowałam tego Kleina. Podniosłam się i poszłam z powrotem do łazienki...
- Proszę- Wręczyłam mu jego majty
- Dziękuję, ratujesz mnie
- Ubieraj się!- Popędziłam go
Serio moje życie się wykoleja! Najpierw Adam, był moim chłopakiem, w nim byłam zabujana jak jakaś gówniara z liceum, potem on wyjechał, rozstaliśmy się, dalej poznałam Xaviera, który, z wyglądu jest śliczny, ale w środku to skończony dupek, dalej się okazało, że Xavier Harris to jebany chuj! Wróciłam do początku czyli do Adama, mojego byłego, tego który, wyjechał do Amsterdamu. Teraz wrócił, zmienił się i ja właśnie się z nim przespałam tym samym zdradzając Harrisa... wykolejnie! A może nie, Harris jest skończony, a ja chcę zacząć nowe życie... u boku Adama...
- Dobra- Zaczął Adam, który, nagle się pojawił w kuchni
Spojrzałam na niego, miał na sobie białą koszulę, na nią miał założony czarny elegancki sweter a'la kardigan, czarne spodnie i czarne sneakersy eleganckie, ale wpadające w sportowe. Wyglądał jak prawnik prawdziwego zdarzenia...
- Kurwa jakiś Ty przystojny- Powiedziałam wpatrując się w niego
- Eee, dziękuję?- Odpowiedział nieco zmieszany
- Słyszałeś to?- Zapytałam nieco zawstydzona
- Głośno i wyraźnie- Przyznał
- Przepraszam, nie...
- Spokojnie, nic się nie stało. Dziękuję za komplement, chodź trochę mi schlebia
- Kretynka ze mnie
- Amando, nigdy tak o sobie nie mów, jesteś śliczną, mądrą i niezwykłą dziewczyną- Powiedział mi to wpatrując się we mnie
- Teraz to ja nie wiem co powiedzieć- Stwierdziłam, ale potem się do niego uśmiechnęłam
- Co ja miałem?- Zapytał samego siebie
- Miałeś mi powiedzieć dokąd jedziemy- Przypomniałam mu
- Ach! Racja! Słuchaj, Ama, będę potrzebował Twojej pomocy
- Co tylko chcesz
- Więc chodźmy- Powiedział
Wzięłam kurtkę tak jak Adam, mówił, a potem wyszliśmy z apartamentu wcześniej je zamykając. Gdy byliśmy już na zewnątrz wsiedliśmy do samochodu Adama - on się wozi teraz czarnym Maserati...
- Mam tylko nadzieję, że to wypali, bo jak nie to się chyba powieszę
- Co Ty gadasz Adam?- Spojrzałam na niego z szokiem
- Już nic, jedziemy
Odjechaliśmy spod budynku. Jechaliśmy tak w ciszy, a mnie czasami cisza dobija więc włączyłam radio...
- Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko?- Zapytałam bo to w końcu jego auto
- Nie, trochę muzyki dobrze nam zrobi
...............................................
Dojechaliśmy na miejsce, dopiero gdy spojrzałam przez okno zobaczyłam, że jesteśmy pod budynkiem gdzie ta ruda żmija mieszka...
- Adam po znowu tu przyjechaliśmy?- Dopytałam bo nie wiedziałam co on wymyślił
- Spójrz na jej balkon- Powiedział
- Co?
- Czy to nie są dziecięce ubranka?- Zapytał patrząc w górę
Zszokowana spojrzałam na niego, a potem w górę przez przednią szybę... na prawdę niech to się już skończy...
- Idziemy- Odpiął pas i otworzył drzwi, a ja zrobiłam do samo
- Co Ty chcesz zrobić? Adam?
- Od razu gdy mi powiedziałaś co się stało coś mi zaczęło śmierdzieć- Zamknął drzwi od samochodu- Chodź
- Gdzie? Do jej mieszkania?
- Mamy okazję przeszukać jej mieszkanie, może tam znajdziemy coś co doprowadzi nas do tego kto uprowadził Lily, jeśli otworzymy z klucza to nikt się nie dowie, a tym bardziej ona
- Obyśmy nie wpadli- Zamknęłam drzwi od jego auta, a on zamknął samochód i poszliśmy do budynku
- To tu- Stanęliśmy przed drzwiami
Adam przyłożył ucho do drzwi, żeby sprawdzić czy nikogo aby nie ma, ale chyba nie było. W końcu ona teraz jest w kancelarii...
- Dobra- Adam, wziął klucz i owtorzył zamek, a potem pociągnął za klamkę i weszliśmy do środka ...
Zamknął za nami po cichu drzwi, a ja poszłam w stronę salonu, a gdy tam weszłam doznałam przerażenia
- Adam!- Zawołałam go
- Co się stał...- Nie dokończył bo gdy wszedł i zobaczył to co ja to sam stanął jak wryty- O Boże
............................................................
.............................
Część 19.
.....................
Amanda i Adam dostali się do mieszkania Donny
.........................
Jak myślicie co takiego zobaczyli, że ich tak przeraziło?
...............................
Przypominam, że ta książka jest ostatnia i nie będzie więcej kontynuacji
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top