A New Better Life: New Power#17

To wszystko staje się coraz bardziej nierealne, że zaczynam mieć wrażenie, że żyję w jakimś Matrixie chyba. Nie spałam pół nocy, cały czas myślałam o tym co ustaliliśmy z Adamem, myślałam o Lily, gdzie ona jest? Jeśli ją znajdziemy to przysięgam, że będę się nią opiekowała codziennie, żadne żłobki żadne tego typu placówki nie wchodzą w grę...

Harvey, pomieszkuje z Olivią u Mike'a i Rachel, za to ja mam wolną całą chałupę, ale co z tego? Mój chłopak/szef to skończony chuj! Nie chcę go znać, niech sobie siedzi w tej Australii choćby do usranej śmierci. Zegarek wskazywał godz. 14:20, a ja zastanawiałam się co można jeszcze zrobić, żeby dotrzeć do prawdy? Co zrobić?

Zadzwonił mój telefon, jakiś numer nieznany się wyświetlił, ale ja odebrałam...

- Halo?- Zapytałam

- Myślisz, że jesteś taka cwana?

- Co? Kto mówi?- Zapytałam

- Jeśli Specter, nie odejdzie z kancelarii to jego dzieciakowi stanie się poważna krzywda

Przeraziłam się gdy to usłyszałam...

- Nie wiem kim jesteś, ale zapamiętaj jedno. Zgnijesz w pierdlu za to, że porwałeś córkę Harveya Spectera- Zagroziłam mu

- Ha ha ha- Zaśmiał się- Mógłbym jeszcze z tobą pogadać, ale akurat mam ważniejsze rzeczy do zrobienia więc Ciao! Aha pamiętaj, Specter, albo jego bachor- Rozłączył się

Co to kurwa było? To miałbyć jakiś wyjątkowo nieśmieszny żart czy co? Zadzwoniłam od razu do Adama...

- Tak?

- Adam, mógłbyś do mnie przyjechać?

- Coś się stało? Amanda?

- Po prostu przyjedź, muszę ci coś pokazać

- Zaraz będę

- Czekam

Rozłączyłam się, na prawdę nie wiem w co Xavier, albo Donna pogrywają, ale to już przestało być śmieszne. Czekałam na Adama, bo prawda była taka, że albo ktoś sobie robi głupie żarty i celowo do mnie wydzwania, albo to ktoś kto stoi za porwaniem Lily...

Poszłam do kuchni, wyjęłam butelkę z wodą gazowaną z lodówki, a potem wzięłam szklankę i nalałam do połowy napoju. Wyjęłam z szufladki tabletki uspokajające i wzięłam dwie, a potem popiłam wodą. Musiałam się uspokoić bo ten telefon na prawdę mnie zdenerwował...

Po chwili zadzwonił dzwonek do drzwi, podeszłam do nich i wyjrzałam przez judasza, a potem otworzyłam drzwi

- Dobrze, że już jesteś- Wpuściłam go do środka

- Co się stało?- Zapytał od razu wchodząc do salonu

- Ktoś do mnie dzwonił, nie wiem kto, bo numer był zastrzeżony

- Co? Jak to dzwonił? Kto?

- Mówię, że nie wiem!

- Mówił coś?- Zapytał wpatrując się we mnie swoimi szarymi oczami

- Owszem, powiedział, że Specter, ma odejść z kancelarii inaczej jego dzieciaka spotka coś złego

- Musimy jechać na policję

- Nie, Adam!- Zatrzymałam go- Policja nic nie zrobi- Stwierdziłam

- Musimy sami zacząć coś robić z tym bo inaczej zwariujemy. Przede wszystkim trzeba ustalić kto tak bardzo nienawidzi Harveya, że posunął się, aż do tego, żeby porwać mu dziecko?- Adam, zaczął spekulować

- Pytasz się kto nienawidzi mojego brata, jest najlepszym prawnikiem w całym Nowym Jorku, jest uczciwy i nigdy nie wziął w łapę, a do tego zawsze wygrywa sprawy. Wszyscy go nienawidzą- Taka była prawda niestety

- Ale tak najbardziej? Komu Harvey, zalazł za skórę?

- Adam, zadajesz bezsenowne pytania

- Zastanówmy się- Usiadł na krześle przy stole- Hardman?

- Nie, Daniel to stary dziad. Może i jest kopnięty, ale nie do tego stopnia. Poza tym... sam ma córkę

- Ktoś z prokuratury? Jego dawny szef? A może ta cała Scottie?

- Nie no! Teraz to już wybiegasz poza mury Nowego Jorku, za daleko

- Poza murami też można mieć wrogów

- A może?- Zaczęłam się zastanawiać- Nie, to bez sensu

- Ale co?

- Ta cała Collins, ona była na praktykach u Harveya, ale bardzo krótko bo Olivia, ją przejrzała i ją wywaliła

- To ta co nazwała mnie transem na jednej ze spraw?- Zapytał

- Dokładnie ta

- Kurwa- Zaklnął- Przepraszam

- Nie szkodzi, ja wcale nie lepiej gadam- Przyznałam się

- Można tak główkować i dwa dni, ale ja uważam, że to Donna- Postawił sprawę jasno

- Ale z drugiej strony dlaczego miałaby porywać córkę Harveya? Aż tak się nie może pogodzić z tym, że Harvey, nie wybrał jej tylko Olivię?- Gadam głupoty w tej chwili bo to jasne, że ona się z tym nie pogodziła

- Amanda, mówisz tak jakbyś sama sobie nie wierzyła. Odkąd ją znam to widziałem jak latała za Harveyem, a jeszcze wcześniej mało co nie rozwaliła małżeństwa moich rodziców, bo startowała do mojego ojca, ale na szczęście tato miał rozum

- Pamiętam jak mi opowiadałeś o tym

- Ach, właśnie!- Sięgnął do kieszeni po coś- Dorobiłem jak wczoraj wracałem od Ciebie- Położył klucz na stole

- To klucz do jej mieszkania?- Zapytałam gapiąc się na kawałek metalu leżący na moim stole

- Dokładnie ten który, odbiłaś. Teraz pozostaje tylko wyczuć moment w którym, jej nie będzie i po cichu spenetrować jej mieszkanie

- Dziwnie się czuję, jak mówisz spenetrować- Skrzywiłam się nieco

- Wiem, wolałabyś, żebym ciebie spenetrował nie?- Spojrzał się z cwaniackim uśmieszkism

- Adam! W tej chwili ważniejsze są sprawy niż nasze łóżko, proszę cię ogarnij się- Przywołałam go do porządku

- Masz rację, sorry- Poprawił się- To co robimy?

- Jest godzina?- Spojrzałam na telefon- Dochodzi 16:00, co tej porze możemy zrobić? Jest październik i szybko robi się ciemno więc nie będziemy nigdzie jeździć po ciemku- Stwierdziłam

- Cholera... każda minuta to stracona minuta!

- Spokojnie, jeśli mamy dowieść prawdy to to zrobimy, ale o tej porze już nic ie zdziałamy, a nawet jeśli byśmy chcieli to Donna, pewnie już jest w domu więc nie wejdziemy do środka

- Jadłaś coś dzisiaj?- Zapytał nagle

- Co?- Się spojrzałam pytająco na niego

- Pytam czy coś jadłaś?

- Nie, rano wypiłam tylko kawę. Nie mam ochoty na jedzenie

- W takim razie- Wyjął telefon z kieszeni i zaczął coś przeglądać- Ja zamawiam jedzenie, a Ty idź weź kąpiel- Nakazał mi

- Adam, proszę Cię, nie mam...

- Ale już! Nie pozwolę Ci dalej tak funkcjonować, nawet w takiej chwili- Jego zdecydowany ton głosu czasami mnie przerażał, ale nie w tej chwili. Wiedziałam, że Adam, się o mnie troszczy... w przeciwieństwie do Xaviera, który, ma mnie gdzieś. Harvey, miał rację...

- Dobrze- Zgodziłam się

Poszłam do łazienki zostawiając go samego w salonie...

Gdy tak siedziałam w wannie, zastanawiałam się nad tym wszystkim i doszłam do wniosku, że pora zacząć od nowa. Koniec z Xavierem, zerwę z nim, odejdę z jego kancelarii... nie chce mieć z nim nic wspólnego...

........................................................
............................

Część 17.
.......................
Coraz bliżej poznania gdzie jest Lily i kto ją uprowadził
...........................
Oj będziecie w szoku!
...............................
A Amanda?
...................................
Amanda, zacznie nowy rozdział w swoim życiu

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top