9. Kłótnia.

*Może zawierać wulgaryzmy*

Jungkook podszedł szybko do swojej dziewczyny, aby mocnym szarpnięciem odciągnąć ją od ojca, który nie dowierzał, że pierwszy raz od kilku lat pojawił się on w domu.

Diabeł był zły na szatynkę, że pojechała do jego rodziców, chociaż wyraźnie mówił, że pozna ich w swoim czasie.

- Jungkook to boli - jęknęła nastolatka, gdy mocno ściskał jej nadgarstek.

- Co ty tutaj kurwa robisz? - warknął czując, że przestaje nad sobą panować.

Pan Jeon wstał z kanapy, zdenerwowany zachowaniem syna. Jak śmiał zwracać się tak do tej młodej kobiety w jego towarzystwie?

- Jungkook, lepiej się uspokój - ponaglił go.

- Nie mów mi co mam robić! - krzyknął, patrząc na niego gniewnie.

Nie wiedział co wówczas czynił, chciał jedynie wyładować swoją złość i zabrać Mikę jak najdalej stąd, nawet jeśli miał pogorszyć swoją sytuację u własnego ojca.

- Chyba za dużo sobie pozwalasz chłopcze. Wpadasz do tego domu, jesteś agresywny i szarpiesz tą biedną dziewczyną! - próbował być spokojny, ale jego twarz zdradzała, że jest również wkurzony jak syn.

- Wybacz kurwa, że zagłuszam twój spokój i rodzinną sielankę, ale przyjechałem tutaj tylko i wyłącznie po Mikę, więc skończmy pierdolić! - wybuchł wymachując rękami, po czym złapał ponownie dziewczynę za nadgarstek, aby ruszyć w kierunku wyjścia.

Mika milczała i grzecznie szła za chłopakiem. Miała pojęcie, że jest na nią zły, choć uważała, że nie zrobiła nic złego. Martwiła się o niego, dlatego pojechała do jego rodziców.

Jungkook po prostu taki był, wiecznie musiał wszystko załatwić złością.

- Nie odwracaj się, kiedy nie skończyłem z Tobą rozmawiać! - Pan Jeon chwycił syna za ramię rękę, którą chłopak natychmiast z siebie zrzucił.

- Nie mamy o czym rozmawiać, już i tak jestem tutaj za długo, a nie mam zamiaru zostać tutaj chwili dłużej - wycedził, piorunując go swoimi czarnym ze złości oczami.

Do salonu biegiem wkroczyła matka Jungkooka, która usłyszała dobiegające ją krzyki. Niespodziewała się, że w progu ujrzy własnego syna.

- Jungkook, przyszedłeś - powiedziała zaskoczona i jednocześnie uradowana.

- Nie na długo, zabieram Mikę i wychodzę stąd - burknął.

- Nie zachowuj się tak w stosunku do matki - zwrócił mu uwagę mężczyzna.

Jungkook zaśmiał się pod nosem, nie wierząc, że ojciec stanął w obronie jego matki. Odkąd tylko pamięta pomiatał nią jak workiem, a teraz gdy w domu znajduje się Mika próbuje udawać, że jest dobrym ojciec i mężem.

- Chyba kurwa żartujesz! - nie mógł przestać się śmiać.

- Jungkook - szepnęła do niego dziewczyna, chcąc go uspokoić. Uważała, że zachowuje się jak ostatni dupek, aby w ten sposób odzywać się do ojca.

- Skończ zgrywać takiego dobrodusznego, myślisz, że tylko dlatego że Mika jest tutaj uwierzę, że stałeś się nagle od tak godny pochwały. Brawo kurwa, ale nie tym razem! - wykrzyczał z pogardą.

- Stawiasz o jeden krok za daleko, jesteśmy w towarzystwie kobiet! - pokazał na nastolatkę i swoją żonę, które stały i z przerażeniem obserwowały sytuację, bojąc się zareagować.

- Obydwoje wiemy, że gówno Cię to obchodzi, możesz udawać w pracy, ale tutaj wciąż jesteś tym samym potworem co od zawsze! - rozdzierał swoje gardło.

Pan Jeon nie wytrzymując rzucił się na syna, aby osobiście wyprowadzić go z domu.

Chłopak szarpał się z nim, krzycząc, aby go puścił, ponieważ sam z chęcią stąd wyjdzie.

Pani Jeon zakryła twarz dłońmi, nie mogąc na to patrzeć. Do jej głowy zaczęły napływać wspomnienia, gdy pijany ojciec z agresją bił syna, a ona nie mogła nic z tym zrobić.

Po jej policzkach spływały łzy.

Mika totalnie przerażona i załamana wybiegła z domu, gdzie mężczyzna wciąż szarpał się z chłopakiem. Chciało jej płakać, ale wiedziała, że musi jakoś zareagować, za nim się pozabijają.

- Jungkook, przestań! - krzyknęła do niego, w tym samym momencie odciągając go od ojca.

Diabeł puścił mężczyznę, czując dotyk swojej dziewczyny, który sprawił, że jego wyłączony przez złość mózg zaczął działać, a do niego doszło, co właśnie robił.

Pan Jeon zaprzestał walki z synem, gdy tylko go puścił. Dyszał ciężko, czując jak po jego czole spływa pot. Wziął starł z niego wodę, po czym poprawił podartą marynarkę.

- Wynoś się stąd - powiedział do chłopaka - przemyśl swojego zachowanie, widzimy się jutro w firmie.

Odwrócił się, aby wrócić do domu.

Jungkook przeklnął pod nosem kopiąc leżący na chodniku kamień i nie zwracając uwagi na dziewczynę poszedł wsiąść do samochodu, jednak czekał aż ona również do niego wsiądzie.

Wciąż był nieopisywalnie wściekły, że był zmuszony aby zjawić się w tym domu, skoro sam przed sobą obiecał, że jego noga nigdy tam nie postanie. Wszystko przez upartą dziewczynę, która musiała, bez jego zgody pojechać do tego domu i wywołać przez to, że po raz kolejny pokłócił się z ojcem.

Nienawidził go odkąd pierwszy raz podniósł na niego rękę, gdy miał 13 lat. Zgodził się pracować w jego firmie, tylko po, aby go wkurzyć i wyciągnąć od niego jak większą ilość pieniędzy, których od zawsze mu żałował.

Chciał zdobyć to, czego on się dorobił, aby został z niczym.

Mika jeszcze przez chwilę stała przed bramą, dokładnie układając sobie w głowie to co przed chwilą się stało. Nie wierzyła, że Jungkook mógł zachować się tak podle, ale również była zła na jego ojca, ponieważ to on rzucił się na chłopaka, chociaż wiedział że ma problemy z agresją.

Czuła, że pieką ją oczy, ale jednak nie płakała. Była tak przerażona, że nie potrafiła. Nie sądziła, że jedna wizyta w domu Państwo Jeon skończy się tak tragicznie.

Wsiadła w końcu do samochodu, nie chcąc aby diabeł dłużej na nią czekał.

Chciała z nim porozmawiać, aby wyjaśnić zaistniałą sytuację oraz to, że chłopak nie dawał znaków życia odkąd wyszedł ze swojego domu po ich kłótni.

- Jungkook... - zaczęła niepewnie, ale przerwał jej gestem ręki, tym samym dając jej jasno do zrozumienia, że nie ma ochoty teraz na żadne rozmowy z nią.

Dziewczyna grzecznie go posłuchała i zamilkła, dając mu czas na ochłonięcie. Sama nie była pewna jak zacząć tę rozmowę, więc pozwoliła sobie przez całą drogę do domu wszystko przemyśleć.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jungkook wrócił z łazienki po długiej kąpieli, od razu po tym jak wrócili do domu. Wciąż nie odzywał się od nastolatki, ponieważ nie przestał był jeszcze zły na nią jak i na ojca, którego nienawidził teraz bardziej niż wcześniej.

Wszedł do sypialni owinięty ręcznikiem wokół bioder, aby wyjąć z szafki bieliznę. Mika patrzyła na ruchy chłopaka, czekając aż w końcu przestanie ją ignorować, ale on nie miał zamiaru nic powiedzieć.

- Musimy w końcu porozmawiać - powiedziała w końcu, nie mogąc znieść tej obojętności.

- Nie mam chęci na rozmowy z Tobą - burknął dalej grzebiąc w szafce.

Dziewczyna westchnęła pod nosem, po czym wstała i pomogła znaleźć chłopaków potrzebne ubrania, po czym mu je podała.

On wziął je bez słowa i zaczął kierować się do wyjścia, ale szatynka zatrzymała go łapiąc za rękę.

- Nie możesz mnie tak traktować, przecież nie zrobiłam nic złego - powiedziała stanowczo.

- Nic złego? - prychnął pod nosem - zataiłaś przede mną fakt, że za moimi plecami wysłałaś moje zgłoszenie do wytwórni, wciągnęłaś w to mojego przyjaciela, a potem postanowiłaś pojechać do moich rodziców, kurwa nie wiadomo po co.

- Martwiłam się o Ciebie, nie odbierałeś telefonów, nie wiedziałam czy żyjesz, myślałam że znajdę Cię u twoich rodziców - tłumaczyła się - przeprosiłam za sytuację z wytwórnią, chciałam tylko pomóc.

- Ty zawsze chcesz tylko pomóc, a i tak wychodzi na to że wszystko psujesz - warknął bez namysłu.

Mika poczuła tylko silne ukłucie w okolicy klatki piersiowej. Nie chciała, aby był nią zawiedziony, a tym bardziej obwiniał ją o wszystko.

- Dobrze widziałaś jakie mam stosunki z rodzicami, że z ojcem nie dogaduję się najlepiej, więc jak mogłaś pomyśleć, że będę mógł spędzić u nich chociaż jedną noc - kontynuował, nawet nie wiedząc jaką przykrość jej sprawia. Był zły i to się teraz liczyło.

- Jungkook, ty prawie pobiłeś się z ojcem, nie sądziłam że wasza relacja jest tak tragiczna - broniła się.

- Myślisz, że po tym wszystkim co zrobił miałbym mu wybaczyć i udawać, że nasza rodzina jest wspaniała? - prychnął.

- Porzuciłeś swoje marzenia i zacząłeś pracę w jego firmie, aby następnie ją przejąć - wypomniała mu.

- Musiałem się na nim zemścić, a wiedziałem że jeśli zgodzę się na jego warunki tylko go tym wkurzę. On nie chce abym przejął firmę, ponieważ uważa że się do tego nie nadaję, ale nie miałem zamiaru zrezygnować, ponieważ tylko tak mogę się mu odpłacić - wyjaśnił gniewnie.

Wiedział ile znaczy dla jego ojca firma, dlatego zgodził się ją przejąć, aby w ten sposób zrujnować mu karierę. Zasłużył na to po tym jaki koszmar wyrządził mu i jego matce, która się go bała.

- Dlaczego, Jungkook? Mogłeś po prostu odsunąć się od niego i żyć po swojemu - nie rozumiała go, chociaż dobrze znała jego sytuację rodziną.

- W ten sposób nie mógłbym się na nim zemścić, a strata tej firmy to dla niego największy cios.

- To okrutne, przecież nie chcesz tej firmy, chcesz tylko ją zrujnować, nie tak postępuje dobry człowiek - potępiła go.

- Na tym świecie nie ma dobrych ludzi. Przez całe życie musiałem znosić jego osobę, a teraz mam okazję dać mu nauczkę, dlatego nie zrezygnuję z tego - powiedział stanowczo, po czym opuścił sypialnię, żeby przebrać się w łazience.

Mika odrazu ruszyła za nim, nie miała zamiaru kończyć jeszcze tej rozmowy, ponieważ musiała przemówić mu do rozsądku że postępuje naprawdę podle.

- Nie powinieneś żyć przeszłością, w końcu udało Ci się uciec od tej rodziny. Skończyłeś dobre liceum, zdobyłeś przyjaciół, a przede wszystkim zdobyłeś mnie. Nie wystarcza Ci to co już masz? - zapytała, a chłopak zatrzymał się przy wejściu do łazienki.

Oczywiście, że dziewczyna miała rację i był tego świadom, ale tak bardzo nienawidził ojca i wiedział, że należy mu się nauczka. Jego matka mogła być naiwna i wrócić do niego, ale on nie pozwali mydlić sobie oczu.

- Jestem wdzięczny, że jesteś przy mnie, ale jestem zbyt uparty, żeby Cię posłuchać - odpowiedział i wszedł do pomieszczenia, zamykając drzwi na klucz.

Nastolatka zrezygnowana oparła się o ścianę głośno wzdychając. Było jej szkoda Jungkooka, ale bardziej było jej szkoda tego jak się zachowuje. Nie myślał racjonalnie, ponieważ omamiła go rządzą zemsty. Rozumiała jego gniew w stosunku do ojca, ale uważała że rujnowanie jego firmy nie jest rozsądne i może przysporzyć wiele problemów Panu Jeon jak i samemu Jungkookowi.

Czemu nie potrafił tego zrozumieć?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Położyła się do łóżka, w którym leżał już chłopak. Po wyjściu z łazienki w dalszym ciągu nie odzywał się do niej ani słowem, a Mikę coraz bardziej do bolało. Nie chciała się nim kłócić, wolała aby ją przytuliła i pocałował jak każdego wieczoru, ale jak powiedział jest zbyt uparty i będzie się tak zachował póki mu się nie znudzi.

Przewróciła się na bok plecami do niego, by w ten sposób nie patrzeć na jego uroczą twarz. Długo walczyła ze sobą, aby nie objąć go wokół talii i dać lekkiego całusa w policzek, ale tylko by go tym zirytowała, więc po prostu zamknęła oczy i próbowała zasnąć.

Jednak jej leżący na stoliku nocnym telefon przerwał nastolatce mocno wibrując.

Dziewczyna wzięła go ręki i spojrzała na ekran, gdzie widniał nieznany jej numer. Wstała z łóżka i wyszła z sypialni, aby odebrać, tym samym nie budząc chłopaka.

Wcisnęła zieloną słuchawkę i przełożyła do ucha.

- Halo? - powiedziała zmęczonym głosem.

- Mam nadzieję, że Cię nie obudziłam - po drugiej stronie usłyszała głos, którego tak bardzo nie chciała już nigdy więcej usłyszeć.

- Jisoo, skąd masz mój numer? - wycedziła zła, że musiała po raz kolejny wtrącić się w jej życie.

- Od lat wciąż masz ten sam, więc zdobycie go nie było czymś trudnym - odpowiedziała lekko się śmiejąc.

- Dobra, czego ode mnie chcesz? - zapytała wprost.

- Doskonale wiesz czego od Ciebie chcę. Wiem, że między Tobą, a Jungkookiem nie układa się zbyt dobrze.

- Czemu wchodzisz z butami w moje życie, kilka lat temu dałam Ci nauczkę, a ty wciąż próbujesz mnie zrujnować - warknęła mając ochotę wyciągnąć ją przez telefon i osobiście zabić.

- Wyszczekana jak za dawnych lat - zaśmiała się - sądziłaś, że tak łatwo dam sobie spokój, wciąż masz coś co należy do mnie, a ja mam zamiar w końcu to odzyskać.

- Masz na myśli Jungkooka? Jesteś niepoważna, jeśli uważasz że zostawię go lub on mnie, aby następnie szukał on ratunku u Ciebie - kpiła z niej.

- Prędzej czy później i tak odszedł by od Ciebie, w końcu jest dojrzałym mężczyzną. Nie potrzebna jest mu taka gówniara jak Ty - Nie szczędziła sobie złośliwości w stosunku do młodszej dziewczyny.

- Jesteś zwykłą dziwką, a ja nie mam zamiaru dłużej ciągnąć tej rozmowy. Przestań się ze mną kontaktować, zostaw Jungkooka w spokoju i odejdź, ponieważ nikt Cię tutaj nie chce - syknęła poważnie mając jej dość.

- Stałaś się bardzo odważna, ale moje odejście ma swoją cenę, której pragnę. Nie uwolnisz się ode mnie póki nie zdobędę tego, co on zawsze należało do mnie. Pomyśl tylko, mógłby być szczęśliwy ze mną, już i tak wystarczająco go zawiodłaś, tak że nawet z Tobą nie rozmawia. Nie wybaczy Ci tego i do końca życia będziesz miała poczucie winy - manipulowała nią, wiedząc, że jest zbyt naiwna, aby jej nie uwierzyć.

Mika przełknęła głośno ślinę słysząc jej słowa. Miała rację, zawiodła go dwukrotnie w ciągu kilku dni, a Jungkook od zawsze był pamiętliwy. Skoro nie potrafił wybaczyć własnemu ojcu po tylu latach, to jak mógłby wybaczyć jej?

- Zastanawiasz się, przecież wiesz że mam rację. Jungkook nie przestanie wypominać Ci to czego się dokonałaś, on nie zapomina swoich krzywd, uwielbia się odpłacać innym - kontynuowała swoją grę, a Mika z łatwością łykała jej słowa.

- Nie nawidzę Cię, daj mi w końcu święty spokój - powiedziała gorzko, i rozłączyła się.

Było jej niedobrze oraz słabo. Jisoo była świetna w tym co robi, skoro tak łatwo udało się wpędzić ją w wątpliwości. Kochała chłopaka, ale nie mogła znieść myśli, że do końca życia byłby zdolny wypominać jej błędy dziewczyny.

Chciała jego szczęścia, a ostatnio przynosi mu tylko ból...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top