55. Spotkanie.
NaMiko ledwo łapała oddech kiedy biegła przed siebie w kierunku opuszczonego budynku. Dwa duże samochodu jechały niespełna kilka metrów za nią, ale w ostatniej chwili udało jej się przeskoczyć bramkę. Dusząc się pokonała stające jej na drodze ruiny budowli i wbiegła do środka. Wiedziała, że nie było szans na to, aby mogła się tam ukryć.
Nim pokonała schody na górę, rozejrzała się za siebie dopóki nie dostrzegła jak samochody zatrzymają się przed budynkiem. Szybko dostała się na drugie piętro i podbiegła do dużej skrzynki na końcu pomieszczenia. Otworzyła kluczem, który miała w kieszeni i już po chwili trzymała w swojej dłoni dwa pistolety, na tyle ciężkie, że trudność sprawiało trzymanie ich w dłoniach.
- Chodźcie skurwysyny - szepnęła do siebie, gdy tylko wycelowała bronie w stronę, z której miał nadejść wróg. Słyszała swój oddech, ale po za nim zupełnie nic.
Opuściła pistolety, podniosła się z ziemi, aby podejść do schodów i rozejrzeć się za tymi, którzy ją gonili. Ktoś doniósł na nią mężczyźnie, któremu kilka lat temu ukradła wiele pieniędzy, a przez nią zginęła w wypadku niewinna dziewczyna, która jak się okazywało należała do niego. Teraz wiedział, gdzie się znajdowała oraz co planowała, a ona była pewna, że miała w swoim gronie kreta.
Zanim wyjrzała w dół, poczuła na swojej głowie oraz twarzy plastikowy worek, dech zaparł jej w piersiach, a w oczach robiło się coraz ciemniej. Prowadzili ją gdzieś, podczas gdy ona walczyła o życie, próbując się wyrwać. Silny ból w okolicy nogi sprawił, że po ruinie rozległby się jej krzyk, gdyby nie była przyduszona. Prawdopodobnie złamano jej nogę. W końcu ktoś wziął ją na ręce i wsadził do samochodu, gdzie związał kobiecie ręce oraz nogi, a usta zakleił taśmą.
NaMiko była przerażona, ale doskonale wiedziała kto za tym stał. Modliła się jedynie o to, aby prędzej przy później nie dorwali również Jungkooka. W tym momencie groziło mu wielkie niebezpieczeństwo - z jej winy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Mika zatrzymała się przed wytwórnią, aby zasiąść na moment na pobliskiej ławce i odetchnąć. Hoseok zadzwonił do niej dzisiaj rano z zapytaniem czy nie zostawił w mieszkaniu Mory teczki z dokumentami od Jimina. Ze względu na to, że była mu potrzebna, nastolatka zadeklarowała się, że mu ją przyniesie, choć chłopak uznał, że sam po nią przyjdzie, aby nie musiała się przemęczać. Powiedziała mu, że ma dość leżenia w łóżku i chętnie by się przeszła. W rzeczywistości miała nadzieje, że przypadkiem uda jej się wpaść na Jungkooka.
Wyjęła telefon z kieszeni, aby napisać Hoseokowi, że jest na miejscu, aby mógł do niej zejść. Niestety nie wpuściliby jej do środka. Gdy otrzymała wiadomość zwrotną od przyjaciela, schowała telefon i zajęła się czekaniem, od czasu do czasu rozglądając się w około.
Czarny, duży samochód zajechał na otwarty parking przed wytwórnią, a brunetka poczuła jak jej serce zamiera. Doskonale znała ten samochód i wiedziała kogo będzie miała przyjemność za moment zobaczyć. Przesunęła się bliżej stojącego obok krzaka, aby choć trochę się za nim ukryć. Chwilę później dostrzegła ciemnobrązową czuprynę, a zaraz później jego twarz. Wyglądał zwyczajnie, choć wciąż doskonale i dziewczyna miała wrażenie, że jej serce miało za moment eksplodować.
Jungkook obszedł samochód i zatrzymał się przy drzwiach od miejsca pasażera, aby je otworzyć. Mika ściągnęła brwi, gdy ze środka pojazdu wyłoniła się dość wysoka, szczupła i piękna kobieta, na oko będąca w jego wieku. Uśmiechała się do niego wdzięcznie, a on odwzajemniał jej gest. Kiedy zabrał od niej torebkę, a następnie objął ją w pasie Mice zabrakło tchu. Czy mogło być możliwym to, że znalazł sobie kogoś innego w takim szybkim czasie?
Ledwo powstrzymywała łzy kiedy odprowadzała ich wzrokiem do wytwórni, a gdy znikli za drzwiami starła pojedynczą łzę z policzka. Nie mogła uwierzyć w to, że minęły tylko trzy tygodnie, a Jungkook miał już nową dziewczynę. Czy to próbowali ukryć przed nią jej przyjaciele? Zarzekał się, że ją kocha i, że kiedy tylko wyzdrowieje znowu się zobaczą. A co najważniejsze - zarzekał się, że wcale się nie żegnają. Miała dowody, że było inaczej.
Hoseok wyszedł przed wytwórnię wzorkiem szukając swojej przyjaciółki. Dostrzegł ją siedząca na ławce kilka metrów dalej, więc z wdzięcznym uśmiechem do niej podszedł.
- Będę Ci wdzięczny do końca życia - powiedział odrazu, gdy tylko się przy niej znalazł. Mika starała się ukryć smutek.
- Proszę - podała mu teczkę - mógłbyś zatrzymać dla mnie taksówkę? Nie będę w stanie już więcej przejść.
- Jimin Cię odwiezie, jeśli chcesz. Właśnie robi sobie przerwę - zaproponował.
- Nie, wolałabym pojechać taksówką - odparła wymuszając uśmiech.
- Coś się stało? Wyglądasz na przybitą - spostrzegł. Jego twarz zdradzała zmartwienie, ale także sprawił wrażenie, jakby doskonale wiedział jaki był powód jej smutku. Utwierdzało w tym to, kiedy zaczął przyglądać się pojazdowi Jungkooka.
- Zmęczyłam się spacerem - skłamała.
- Mówiłem, żebyś została w domu, a ja przyjadę - wypomniał.
- Mogłam Cię posłuchać - spojrzała mu w oczy - byłoby lepiej.
- To nie tak myślisz - powiedział, a Mika ściągnęła brwi - nie wiem zbyt wiele. Któregoś dnia przyszedł z nią i ze swoim ojcem na rozmowę z CEO. Nie wiem o czym rozmawiali.
Patrzyła na niego zgaszonym wzrokiem, a jej wyraz twarzy wyrażał obojętność, choć jej nie czuła.
- Zobaczymy się wieczorem? - zapytała jak gdyby nigdy nic - Mora nocuje u TaeHyunga. Powiedziała, że w ten sposób przyzwyczai mnie do mieszkania bez niej, zanim rzeczywiście się wyprowadzi. Nie chcę być sama.
- Dość dobrze to przyjęłaś - uśmiechnął się zmieszany.
- Zerwaliśmy. Może spotykać się z kim tylko ze chce - wzruszyła ramionami. Świetnie wychodziło jej udawanie.
- Nie rozmawia z nami odkąd wróciliśmy do Korei. Jimin i TaeHyung twierdzą, że to przez to, że znowu zaczął pracować u ojca - kontynuował.
- Nie obchodzi mnie to - skłamała - i tak nie chciałeś, żebym z nim była.
Hoseok zamknął oczy i przełknął ślinę. W tym momencie czuła się conajmniej głupio. Wiedział, że jego przyjaciółka miała złamane serce i chciał ją wesprzeć jak tylko mógł.
- Pozwól mi być szczerym. Wasza miłość była prawdziwa, choć bardzo toksyczna - wyznał.
- W takim razie prawdziwa, czy toksyczna? - odparła w wyrzutem - może zamówię jakąś pizzę, zanim przyjedziesz?
Chłopak westchnął, po czym uznał, że zmuszanie jej do rozmowy będzie ostatnią rzeczą na jaką miałby teraz ochotę, więc przybrał na twarz swój uśmiech.
- Kończę późno, ale powiem TaeYeon, żeby na mnie nie czekała - zgodził się.
- Zapomniałam o TaeYeon - klepnęła się w czoło - jeśli chcesz spędzić z nią wieczór to w porządku.
- Nie widziałem Cię miesiąc, prawie jak wieczność - objął ją ramieniem - zamów tę cholerną pizzę, będę o 10.
Pomógł nastolatce wstać z ławki, a następnie złapał szybko przejeżdżającą taksówkę. Mika wsiadła bez słowa do pojazdu, pomachała Hoseokowi i ostatni raz rzuciła spojrzenie w kierunku wytwórni.
W ostaniej chwili ujrzała wychodzącego z niej Jungkooka i idącego w stronę samochodu. Jej serce zabiło, gdy w pewnym momencie ich oczy się spotkały, a on nie spuszczał wzroku nawet na moment. Dostrzegła w jego twarzy zmieszanie i ból, ale próbowała udawać, że on kłamie. Dlatego odwróciła wzrok i pozwoliła, aby taksówka w końcu ruszyła, zostawiając za nią to co było sensem jej życia.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Będę już szła, jakby coś się działo natychmiast do mnie dzwoń - powiedziała Mora, gdy zbierała się do wyjścia.
- Hoseok do mnie przyjdzie po pracy. Chcę spędzić z nim trochę czasu - wyznała brunetka.
- To świetnie, już miałam wyrzuty sumienie, że zostawiam Cię zupełnie samą - widocznie jej ulżyło.
- Ostatni miesiąc spędziłaś opiekując się mną. Nadrób stracony czas z ukochanym - poklepała ją dla żartu po plecach.
- Wykorzystam go bardzo aktywnie - puściła jej oczko, na co Mika udała, że się dławi - będziemy pod telefonem.
Dała jej szybkiego całusa w policzek, po czym opuściła mieszkanie, a Mika zamknęła za nią drzwi. Nie mówiła Morze o tym, że już wie, iż Jungkook się z kimś spotyka. Skoro nikt nie miał odwagi, aby jej o tym powiedzieć to nie będzie ich wyręczać i poczeka.
Miała jeszcze godzinę zanim Hoseok do niej przyjdzie. Uznała, że przez ten czas zamówi pizzę i wybierze jakiś dobry film do obejrzenia. O kulach podeszła do stolika i wzięła telefon, aby zadzwonić do pizzerii. Po kilku minutach miała już złożone zamówienie, więc mogła usadowić się na kanapie i zająć się poszukiwaniami filmu.
Niespodziewanie jakiś dźwięk rozległ się w kuchni powtarzająca się kilkukrotnie. Z bijącym sercem Mika podniosła się z kanapy i zerknęła w kierunku pomieszczenia. Światło było w nim zgaszone, więc nic nie mogła dostrzec. Wzięła swoje kule, żeby dowiedzieć się co było źródłem hałasu. Kiedy stanęła w progu, dźwięk ponownie się wydobył. Brzmiał jakby kamień obijał się o szybę. Zapaliła światło i skierowała się w stronę okna, aby przez nie wyjrzeć. Za dworze było ciemno, ani jednego samochodu i ani jednej żywej duszy. Westchnęła pod nosem na ten głupi żart i wciąż z mocno bijącym sercem zaczęła wychodzić z kuchni.
Na wysokości drzwi wejściowych rozległ się dzwonek. Mika spojrzała w kierunku drzwi łapiąc się za pierś. Nikogo o tej godzinie się nie spodziewała, a raczej podejrzewała, że dostawca pizzy nie mógł tak szybko przyjechać. Gdyby był to Hoseok powiadomiłby ją o tym, że zjawi się u niej wcześniej.
Tym razem ktoś zapukał delikatnie do drzwi, a Mika wciąż stała i zastanawiała się czy powinna otworzyć. Ostatecznie podeszła do drzwi i zajrzała przez wizjer. Ktoś stał tyłem, a światełko na werandzie się nie świeciło.
Złapała na klucz, który przekręciła w zamku i po chwili namysłu otworzyła drzwi. Gdyby nie kule, dzięki którym mogła utrzymać równowagę zapewne już leżałaby na ziemi.
Chłopak patrzył w jej duże i zaskoczone oczy, aż sam bez słowa postanowił wprosić się do środka. Dalej patrząc w jej oczy zamknął za sobą drzwi i stanął przed nią, tym razem badając jej twarz.
- Co tutaj robisz? - wydusiła z siebie dziewczyna.
- Chciałem Cię zobaczyć - powiedział ciepło.
- Więc zobaczyłeś - mruknęła - coś jeszcze chciałbyś zobaczyć?
- Widziałem Cię dzisiaj przed wytwórnią - wlepiał w nią oczy jak zahipnotyzowany.
- A więc to byłeś ty? Tak coś czułem, że Cię skądś kojarzyłam - chciała zagrać mu na nerwach. On uśmiechnął się półgębkiem.
Podniósł dłoń, aby dotknąć jej policzka i przy okazji zgarnąć stamtąd kosmyk jej włosów, ale odskoczyła krok w tył i spuściła głowę.
- Boli Cię? - zapytał kiwając w kierunku jej nogi.
- Nie, czasami strasznie swędzi - odpowiedziała - będę musiała nosić gips jeszcze przez dwa tygodnie.
- Z resztą wszystko dobrze? - dopytywał. Mice trudno było z nim rozmawiać, gdy przed oczami miała jedynie go obok pięknej dziewczyny.
- Kiedy biorę leki nie boli tak bardzo - odparła - Dlaczego się tym interesujesz?
- Bardzo długo się nie widzieliśmy - podszedł do niej. Ona starała się od niego odsunąć, ale nie była w stanie o kulach - codziennie o tobie myślałem.
Chciała się zaśmiać ale uznała, że się powstrzyma. Była ciekawa czy będzie w stanie się jej przyznać, że od jakiegoś czasu się z kimś spotyka. Stwierdziła, że zobaczy na ile da radę się posunął okłamując ją.
- Słyszałam, że dużo się zmieniało w twoim życiu - zmieniła temat. Dostrzegła jak lekko się spiął - ponoć nie rozmawiasz z przyjaciółmi.
- Mam dość sporo na głowie. Nie mam czasu na znajomości - wyznał, na co Mika prychnęła.
- Ktoś musiał ci ładnie namieszać w głowie - zażartowała sobie. Jungkook widząc jej uśmiech, sam ukazał rząd swoich białych zębów.
- Twój uśmiech jest wciąż taki sam - powiedział patrząc na jej usta - masz tylko dłuższe włosy.
- I nogę w gipsie - przypomniała. Chłopak zaśmiał się cicho. Ponownie zmniejszył odległość między nimi.
- Dotrzymałem obietnicy - powiedział - że kiedy wrócisz znowu się spotkamy.
- Miałeś zamiar ją dotrzymać? Czy może złapały Cię wyrzuty sumienia? - pragnęła, żeby się przyznał. Jungkook ściągnął brwi, ale dość szybko ponownie przybrał zadowolony wyraz twarzy.
- Przy tobie ciężko mi się myśli - Mika miała wrażenie, że próbował owinąć ją sobie wokół palca i co najgorsze - udawało mu się.
- W takim razie przez ostatni miesiąc miałeś szansę dużo pomyśleć - powiedziała i odsunęła się od niego, aby udać się na kanapę i tam usiąść.
Chłopak nie czekając dłużej, zrobił to samo. Usiadł obok niej nie dając jej zbyt wiele przestrzeni i bacznie obserwował jej twarz.
- Czemu tak mi się przyglądasz? - chciała, żeby ją to denerwowało, ale było wręcz przeciwnie.
- Badam jak na mnie reagujesz. Ruch twoich oczu, to jak masz otwarte usta kiedy mówię - spojrzał na jej wargi - jak ciężko unosi się twoja klatka piersiowa i drżą ci dłonie.
Czytał z niej jak z otwartej księgi, a Mika doskonale wiedziała, że próbował to wykorzystać. Tylko przy nim czuła się w taki sposób i niezmiernie mu się to podobało.
- Zwykła reakcja na spotkanie po tak długim czasie - starała się udawać nie wzruszoną.
- Też tak na mnie działasz. Niezmiennie - jego ton głosu był poważny. Kiedy położył dłoń na jej kolanie, nastolatka miała wrażenie, że jej całe ciało w tej chwili odmawiało jej posłuszeństwa.
- Powinieneś już pójść - wykrztusiła - zaraz przyjdzie Hoseok.
- Chcesz, żebym poszedł? - pogrywał.
Przysunął do niej bliżej i drugą dłoń położył po drugiej stronie jej ciała, tak aby czuła się przez niego otoczona. Nie był w porządku wobec niej, ale niezwykle nakręcało go to, że ona próbowała od niego uciec, choć wiedział, że pragnęła czegoś zupełnie innego.
- Naprawdę nie będzie miło, jeśli tutaj zostaniesz - ostrzegała go, lecz jej głos się rwał.
- Obawiam się, że tylko zachęciłaś mnie, abym jednak został - mówił do niej uwodzicielsko.
W jednej sekundzie zapomniała o tym, dlaczego była na niego zła oraz, że jego widok łamał jej serce, gdy tylko przypomniała sobie, że znalazł sobie kogoś innego. Jej policzki paliły, a serce biło szybko i mocno.
Zanim zdążyła coś mu na to odpowiedzieć, Jungkook wbił się w jej usta. Zrobił to mocno, ale sprawił, że nastolatka całkowicie mu się oddała. Pozwalała, żeby całował ją zachłannie, jakby nie robili tego od lat, a myśleli o tym codziennie. Nie było niezręcznie, a wręcz można było wyczuć lecące między nimi iskry.
Ujęła w dłonie jego twarz, a on położył ją delikatnie na kanapie i sam nad nią zawisł. Choć całował ją z siłą, z reszta ciała obchodził się jak z jajkiem wiedząc, że dziewczyna nie do końca wyzdrowiała.
Gdy obdarowywał pocałunkami jej szyję, obydwoje szaleli z podniecenia i żadne nie zamierzało przestać. Podniósł ją lekko do góry, aby móc zdjąć jej koszulkę. Nastolatka syknęła cicho z bólu, ale rozkazała mu, żeby nie przestawał. Gdy pozbył ją koszulki zorientował się, że nie miała ona na sobie stanika.
- Zamierzałaś tak ugościć u siebie swojego przyjaciela? - był zaskoczony, zazdrosny, ale jednocześnie nakręcony.
- Zdążyłabym się przebrać - wydusiła. Chłopak wrócił do pocałunków, od czasu do czasu całując jej piersi.
Mika czuła, że nie była w stanie już dłużej myśleć jak tylko pozwolić mu na wszystko czego tylko chciał. Pragnęła, aby zrobił nią te brudne rzeczy, które miała w głowie.
Chwilę przyjemności przerwał leżący na stole telefon chłopaka. Dziewczyna mimowolnie spojrzała na urządzenie i dostrzegła na ekranie wyświetlające się damskie imię oraz zdjęcie dziewczyny, z którą widziała go dzisiaj przed wytwórnią.
W jednym momencie wrócił do niej rozum i natychmiast odepchnęła od siebie bruneta, każąc mu przestać...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top