54. Powrót do Seulu.
*Może zawierać wulgaryzmy*
Głośne walenie w drzwi pokoju hotelowego zaczęło zmieniać się w słabo dosłyszalne krzyki. Mika siedziała skulona w rogu pokoju i mając zamknięte oczy, zasłaniała sobie uszy dłońmi. Była w strachu i miała wrażenie, że były jej to ostatnie chwile życia.
Po chwili drzwi otworzyły się z agresją, a do środka wbiegła dziewczyna. Widząc zwinięta i przestraszoną brunetkę podbiegła do niej natychmiast. Nastolatka krzyknęła z przerażenia i pod wpływem dotyku otworzyła oczy. Przed sobą ujrzała zmartwioną twarz Mory.
- Dziewczyno, doszczętnie oszalałaś?! - krzyknęła blondynka, a w jej głosie dosłyszeć można było złość na przemian z przerażeniem.
Mika złapała się na pierś i ciężko oddychała. Ulga spływała jej po plecach, a łzy cisnęły się do oczu.
- Dlaczego zamknęłaś drzwi? - dopytywała Mora.
- Myślałam, że to.. - przerwała, aby przełknąć ślinę - co tutaj robisz? Rozmawiałyśmy kilka minut temu, że idziesz do centrum.
- Zorientowałam się, że nie wzięłam karty, na którą Jungkook przesłał mi pieniądze - odpowiedziała - co się stało, powiesz mi w końcu?
- Dostałam dziwny telefon - wyjaśniła.
- Dziwny telefon? - powtórzyła zaskoczona - co masz na myśli?
- Nie wiele rozumiem z tej sytuacji. Odebrałam, a ktoś się zapytał się czy naprawdę żyje?
- Kto taki?
- Głos był stłumiony, ale z pewnością należał do kobiety - westchnęła - obawiam się, że był to sprawca wypadku.
- Nie mówisz poważnie. Skąd ten ktoś miałby twój numer? - wciąż była zaskoczona.
- Nie mam pojęcia - pokręciła głową - tak się przestraszyłam, że zadzwoniłam do Jungkooka.
- Zadzwoniłaś do niego?! - krzyknęła otwierając szeroko oczy, po czym zacisnęła wargi i spuściła wzrok - odebrał?
- Rozłączyłam się w ostatniej chwili - odparła bacznie przyglądając się jej dziwnej reakcji - nie powinnam nawet wybrać jego numeru.
Mora podrapała się po głowie, po czym uśmiechnęła się niemrawo i wstałam z podłogi.
- Nie będę już wychodzić. Zamówię nam jakieś jedzenie, obejrzymy fajny film, a rano w końcu stąd wyjdziemy - powiedziała wyciągając telefon z kieszeni spodni - wzięłaś lekarstwa?
Mika kiwnął głową, po czym z pomocą Mory również wstała i zasiadła na łóżku, na którym wygodnie się usadowiła.
Podczas gdy jej przyjaciółka zajęła się zamawianiem jedzeniem, ona patrzyła tępo w okno mając nieustannie w głowie dziwny telefon od tajemniczej kobiety, a teraz również zastanawiała się, dlaczego Mora zareagowała w taki sposób na wieść o tym, że chciała ona zadzwonić do Jungkooka. Czy przez te trzy tygodnie coś się wydarzyło w jego życiu?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kobieta znajdująca w samochodzie wlepiała swoje oczy w siedzącej na łóżku nastolatkę w pokoju hotelowym. Czuła napływającą złość i próbowała odpowiedz sobie na nurtujące ją pytanie - jakim cudem ona przeżyła?
- Pewnie Ci ulżyło - odezwała się do siedzącej obok niej dawnej przyjaciółki. NaMiko spojrzała na nią rozbawionym wzrokiem.
- Rana w nodze dość szybko ci się zagoiła. Chętnie bym to powtórzyła - fuknęła - dobrze, że nic się nie stało.
- Mimo tego jesteś tutaj ze mną - zakpiła.
- Nie zapominaj co jest tego powodem. Zastanów się lepiej, co zrobimy ze sprawą wypadku sprzed kilku lat - przeszła do sedna.
- Powiedziałam, co wiem.
- Jedyne co robisz to pierdolisz o jakieś siostrze bliźniaczce. Nie wiele obchodzą mnie twoje gierki - przewróciła na to oczami.
- Osoba, która ją wychowała jest tę samą osobą, której wisisz gruby hajs - kontynuowała - dopóki byli pewni, że nie żyjesz nie wynosili tego na światło dzienne. Ale ujawniłaś się i chcą zemsty.
- To był twój plan, JiSoo - przypomniała.
- Ale to ty chciałaś napaść na ten sklep, aby ukraść pieniądze. Dzięki mnie to mogło się udać, ale wymiękłaś - parsknęła.
- Zaczęli strzelać do Jungkooka, chroniłam go, nie wybaczyłabym sobie gdyby coś mu się stało - na samo wspomnienie miała ciarki.
- Daj spokój, w tamtym momencie liczył się dla ciebie tylko hajs.
- Twoje uczucia wobec niego nie mają prawa umniejszać moim. Wiem jaka byłam, ale on był inny. Był wyjątkowy - myślenie o nim uspokajało ją.
- Był naiwny to na z pewnością. Podobał ci się, ponieważ cię podziwiał. Fascynowało go, że byłaś niegrzeczna, podczas gdy on był słodkim, nieśmiałym chłopcem.
- Skończ - rozkazała - przypomnij sobie, że mnie i ciebie nie wiele różni, a mimo to sama się w nim zakochałaś. Sądziłaś, że go znasz? Zawsze chciałaś, żeby był tak jak ty. Wmawiałaś mu, że jest zepsuty i to jest w nim najlepsze.
- To ty go takiego stworzyłaś, a kiedy zrobiło się niebezpiecznie zaczęłaś uciekać - kpiła.
- Chciałam go ratować. Pokochałam go. Nie mogła stać mu się żadna krzywda - przyrzekała.
- Oprócz tej, którą sama mu wyrządzałaś - mruknęła - nie bądź zaskoczona, że jego serce należy teraz do Miki, skoro jest twoim przeciwieństwem. Uratowała go.
- Już przestałaś być zazdrosna? - zaśmiała się.
- Zostawił ją - powiedziała, a na twarzy NaMiko zawitało zaskoczenie - nie wiem co zrobiłaś, ale to zadziałało. Podejrzewam, że to dzięki mojemu planu zdrady.
- Jak dawno już nie są razem? - zapytała.
- Nie miałaś o niczym pojęcia? Po wypadku wyjechał z Japonii. Zostawił ją - mówiła z radością - w końcu prawie wygrałam.
- Prawie? Zamierzasz zdobyć jego serce? Doszczętnie oszalałaś - chciało jej się śmiać.
- Jestem zaskoczona, że nie próbujesz wykorzystać tej okazji, aby znowu z nim być.
- Nie zamierzam bić się o niego jak o zabawkę. To jest człowiek - przypomniała jej.
- Teraz już nie masz wyjścia. Cały ten wypadek dotyczy nas wszystkich. Musimy znowu połączyć siły, jak za dawnych lat - czuła podekscytowanie - przeszłość znowu powraca.
NaMiko patrzyła na jej uradowaną twarz i poczuła przypływ przerażenie. JiSoo miała rację, wszystko co wydarzyło się kilka lat temu, to co zapieczętowało najgorsze wydarzenia powracało. I NaMiko nie mogła już nic z tym zrobić. Tym razem nie mogła uchronić Jungkooka, ani siebie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Mika wysiadła w końcu z samolotu po dość krótkiej podróży. Seulskie poranne powietrze opatuliło jej twarz, gdy stawiała kroki w kierunku lotniska, aby zabrać stamtąd swoje rzeczy. Mora szła za nią, rozmawiając z Hoseokiem przez telefon i informując go, że są już na miejscu.
Po parunastu minutach dostały już swojej bagaże i mogły skierować się do wyjścia. Hoseok stał przy swoim samochodzie, a na widok przyjaciółek podbiegł do nich i z radością uściskał Mikę. Chciał podnieść ją i obrócić wokół własnej osi, ale wiedział, że nastolatka była jeszcze chora.
- Wspaniale Cię widzieć - powiedział tuląc ją, a następnie przytulił do siebie Morę - podróż minęła wam dobrze?
- Było dość nie wygodnie - odpowiedziała Mika pokazując na swój gips.
- Nie przejmuj się nim, jeszcze kilka tygodni i będziesz normalnie chodzić - pocieszał ją - chodźcie, wracamy do domu.
Zabrał od przyjaciółek walizki i schował je do bagażnika, a następnie pomógł Mice wsiąść do samochodu, po czym sam zajął miejsce kierowcy, a Mora pasażera.
- Jak w wytwórni? Coś ciekawego działo się przez te trzy tygodnie? - zapytała brunetka. Hoseok i Mora popatrzyli na siebie.
- Pracujemy teraz nad jakimś wielkim projektem. Prawdopodobnie będziemy brali udział w trasie koncertowej jednego z zespołów - pochwalił się - dali mi kilka udziałów w produkcji, a nawet biorę niewielki udział w wytworach choreografii.
- To wspaniale! - ucieszyła się - a jak Jimin?
- Za dobrze mu idzie. Awansował na choreografa, znaczy, jest w trakcie szkolenia, ale za jakiś czas usłyszał o nim w internecie - wyglądał na dumnego.
- Cieszę się bardzo, że spełniacie marzenia - uśmiechała się - co słychać u Jungkooka?
Hoseok zamilkł na chwilę i spojrzał ponownie na Morę. Blondynka spuściła wzrok i zaczęła udawać, że grzebie coś w telefonie.
- Nie mam z nim dużego kontaktu, prawie w ogóle go nie widuje - odpowiedział.
- Zrezygnował z wytwórni? - tego się obawiała.
- Nie, ale znowu pracuje u ojca - wyjawił - któregoś dnia pojawił się z wytwórni i ponoć coś mu obiecał, jeśli wróci do firmy.
- Co takiego? - dopytywała.
- Nie mam pojęcia, ale coraz rzadziej przychodzi do wytwórni. Jego ojciec ponoć zaakceptował jego marzenia, ale mam wrażenie, że postawił mu jakieś warunki..
- Nie rozmawia z nami - przerwała mu Mora, ostrzegawczo patrząc na Hoseoka - nie wiele wiemy, odciął się od nas. Jimin i TaeHyung nie mówią o nim.
- Rozumiem - kiwnęła głową i urwała temat.
Nie chciała więcej męczyć ich pytaniami odnośnie chłopaka. Choć chciała wiedzieć o wszystkim co się działo z nim przez ostatnie tygodnie, wiedziała, że nie powinna się interesować, skoro nawet o tym nie mówił. Zastanawiała się, czy jeszcze się zobaczą.
- Jimin przywiózł twoje rzeczy z domu Jungkooka do mnie - zaczęła Mora - za kilka dni mieszkanie będzie całe twoje.
- Dzięki, że zrobiliście to za mnie - powiedziała, ale starała się ukryć poirytowanie, że przez to nie będzie miała okazji tam pojechać.
- Napisałaś maila do uczelni, aby pozwolili Ci rozpocząć naukę później? - zapytał Hoseok.
- Tak, powiedzieli, że nie będzie problemu pod warunkiem, że nadrobię materiał - odpowiedziała - dam sobie radę, jeśli zdrowie mi na to pozwoli.
- Wyzdrowiejesz i jeszcze będziesz najlepsza - pocieszał ją. Mika posłała mu wdzięczny uśmiech.
Po jakimś czasie zajechali pod dom Mory. Hoseok pomógł wysiąść nastolatce, wziął walizki i wspólnie ruszyli do mieszkania.
Pozwolili Mice, aby pierwsza weszła do środka. W ciemnym pomieszczeniu rozbłysło światło , a chwilę później rozległy się głośne okrzyki i Mika ujrzała trójkę swoich przyjaciół, którzy witali ją chórem.
Zaskoczona odwzajemniała ich uściski, witając się. Nie spodziewała się żadnej niespodzianki z powodu jej powrotu. Jimin, TaeHyung i TaeYeon mówili do niej, zadając się pytania odnośnie jej samopoczucia. Mika wzrokiem szukała jeszcze jednej osoby, ale zrozumiała, że nie było go z nimi.
- Wszystko w porządku. Kiedy biorę leki nie boli prawie w ogóle - odpowiedziała na pytania.
- TaeYeon zrobiła pyszne śniadanie - powiedział Jimin - pewnie jesteś głodna.
- Dziękuje, chętnie coś zjem - zwróciła się do starszej koleżanki.
- Mamy jeszcze trochę czasu przed pracą, możemy razem zjeść - rzekł TaeHyung, tuląc do siebie Morę.
Zasiedli razem przy dużym stole, na którym leżało kilka przeróżnych dań. Mika poczuła dopiero teraz jak bardzo burczy jej w brzuchu.
Nim jednak udało jej się usiąść na jednym z krzeseł, telefon znajdujący się w kieszeni jej spodni wydobył z siebie wybrowanie. Wyjęła go i ujrzała na ekranie numer zastrzeżony. Poczuła jak jej serce zabiło mocniej, ale przeprosiła na chwilę przyjaciół i odeszła na bok, aby odebrać.
- Halo? - zapytała tuż po tym, gdy przyłożyła telefon do ucha drżącą ręką.
- Mika? - usłyszała po drugiej stronie głos NaMiko. Odetchnęła z ulgą.
- Gdzie ty jesteś? Znowu uciekłaś? - zapytała zmartwiona.
- Wszystko ci wytłumaczę, ale nie teraz. Słyszałam o wypadku, jesteś cała? - mówiła dość cicho.
- Potłuczone i połamane żebra, uszkodzony kark i załamana noga - wymieniła - jest teraz lepiej, ale mogło mi stać znacznie więcej.
- Nie mogłam Cię odwiedzić w szpitalu. Szukają mnie już nawet tutaj - jej głos lekko drżał.
- Ucieknij stamtąd.
- To nie takie proste, siostrzyczko. Wiedzą, że będę chciała to zrobić, nie przejdę przez granice. Będę musiała wymyślić inny plan.
- Mogłabyś coś dla mnie zrobić? - przyszło jej nagle do głowy.
- Niczego nie obiecuję.
- Dowiedz się kto chciał mnie zabić - powiedziała - policja nic z tym nie robi.
Po drugiej stronie dało się słyszeć jedynie krótką ciszę.
- Coś wykombinuje - odparła jedynie - trzymaj się blisko Jungkooka.
- Rozstaliśmy się - wyznała - trzy tygodnie temu.
- Co było tego powodem? - zapytała.
- Nie udawaj, że nie wiesz - jej ton głosu zabrzmiał ostrzej - nie myślałaś o konsekwecjach kiedy się z nim pieprzyłaś zapewne w swoim samochodzie.
- Więc nie przeczytałaś mojej wiadomości - spostrzegła.
- Jakiej wiadomości?
- Co ty do kurwy nędzy robisz?! - usłyszała głośny krzyk - z kim rozmawiasz?! Miałaś się z nią nie kontaktować?!
Zanim Mika zdążyła ponownie się odezwać, połączenie zostało zerwane. Stała tak przez chwile bez ruchu, aż w końcu odsunęła telefon od ucha. Poznała ten głos niemalże odrazu. NaMiko trzymała z JiSoo.
Weszła szybko w wiadomości i zaczęła przeglądać skrzynkę, ale nie było w niej ani jednego SMS-a od siostry. Gdyby rzeczywiście go dostała, widniałby na ekranie. Co takiego ukrywa NaMiko i przede wszystkim, co zamierzała jej przekazać? Czy powinna jej ufać?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top