5. Zwykłe popołudnie.

Mika otworzyła powoli swoje oczy, czując jak rażące promienia słońca opadają jej na twarz.

Wczoraj zapomniała zasłonić okno.

Ziewnęła głośno i przeciągnęła się, po czym przewróciła na drugą stronę, aby spojrzeć na swojego ukachanego, który spał tuż obok.

Wielkie rozczarowanie przyniósł jej widok pustego miejsca, gdzie zawsze sypiał Jungkook. Nie mogła zrozumieć, czemu nie ma go przy niej w tym momencie.

Wstała natychmiast, aby zejść na dół, licząc że chłopak właśnie tam będzie się znajdował. Wiedziała, że lubi on przebywać w kuchni po przebudzeniu, więc przyszło jej na myśl, że pewnie zajada śniadanie.

Ubrała na siebie swieter oraz długie czarne dresy i zbiegła na dół po schodach.

Chwyciła po drodze gumkę do włosów, aby śpiąc je w luźnego koka, po czym weszła po ciuchu do kuchni, by móc zaskoczyć chłopaka.

Zdziwiła się, że nie zastała go również tutaj, będąc pewną że jest to jedyne miejsce do którego on zawsze trafia rano.

Westchnęła smętnie marszcząc nos, jednocześnie podchodząc do blatu.

W oczy rzuciła się mała, biała kartka, na której widocznie było coś napisanie. Chwyciła papier w ręce i dostrzegła, że była to wiadomość od jej ukochanego.

"Musiałem wyjść wcześniej, ponieważ dostałem wezwanie z firmy. Nie czekaj na mnie ze śniadaniem, ani obiadem, nie wrócę przed wieczorem.

Twój diabeł. "

- Nie takiej wiadomości oczekiwałam z samego rana - burknęła pod nosem.

Opadła na krzesło, nie mając pojęcia co ze sobą zrobić. Miała zamiar spędzić dzisiejszy dzień wraz z Jungkookiem, ale nie było to możliwe, gdyż Pan Jeon ponownie musiał wtrącić się w jego życie.

Nienawiedziła, gdy diabeł niespodziewanie zmieniał swoje plany, tylko na rozkaz jego ojca, który niezwłocznie kazał mu wykonać nadane zadanie.

Miała wtedy do niego żal, że bez sprzeciwu latał na każde jego zawołanie, podczas gdy pragnął zupełnie czegoś innego.

Wiedziała, że Pan Jeon tylko go wykorzystywał.

Postanowiła zadzwonić do Hoseoka, ponieważ przez te kilka dni wakacji nie mieli szans spędzić wspólnie przynajmniej jednego dnia, a zaczęła tęsknić za bliskością przyjaciela.

Wyjęła ze spodni telefon i wykręciła do niego numer. Po kilku sygnałach połączenie zostało odebrane.

- Halo? - po drugiej stronie usłyszała damski głos.

- TaeYeon, nie ma przy tobie Hoseoka? - zapytała, jednocześnie była zdziwiona, że to nie chłopak odebrał.

- Niestety aktualnie jest w łazience, przekazać mu coś od ciebie?

- Wiesz, nie - zrezygnowała - powiedz, żeby zadzwonił jak będzie wolny.

- Oczywiście, jak tylko się przy mnie zjawi natychamiast go poinformuje - przytaknęła.

- Dziękuję i do zobaczenia.

- Cześć - powiedziała radośnie i rozłączyła się.

Brunetka odrzuciła telefon na blat, niezadowolona z przebiegu sytuacji.

Uwielbiała ona dziewczynę przyjaciela, ponieważ była niezwykle miła i urocza, ale odkąd Hoseok oddał jej swoje serce przestali mieć dla siebie czas.

Chłopak poświęca się całkowite TaeYeon, lecz Mika nie może być o to na niego zła. Dwudziestojednolatka była i wciąż jest jego pierwszą, wielką miłością, dlatego nastolatka cieszy się, że może być on z nią szczęśliwy.

Mimo tego, czuje że zaczyna go jej brakować i w pewnym sensie obwinia o to jego dziewczynę, choć nie powinna.

Chce, żeby Hoseok był szczęśliwy.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Krocząc chodnikiem i popijając truskawkowy koktajl, Mika spędzała popołudnie zupełnie sama.

Nikt z jej niezawodnych przyjaciół nie ma nawet chwili czasu, aby umilić jej piątek, więc w ostateczności nastolatka jest zdana na siebie.

Przez przeciwsłoneczne okulary przeglądała wystawy ubrań, gdy miajała sklepy odzieżowe. Chciała zakupić niezbyt drogą sukienkę, jako rekompensata za to, że musi być dzisiaj sama, ale żaden ubiór nie przyciągał jej zbytniej uwagi.

W końcu weszła to pierwszego minętego sklepu, aby rozejrzeć się za czymś porządnym.

Wybrała zwiewną, białą sukienkę i z zadowoleniem ruszyła do przymierzalni, chcąc sprawdzić jak będzie na niej leżeć.

Delikatny materiał zwiewnie opadał na jej biodra, nadając im idealny kształt. Miała wrażenie, że jej nogi są optymalnie dłuższe niż zazwyczaj, co miało duży wpływ na jej decyzję, aby zakupić tę sukienkę.

Przebrała się w swoje wcześniejsze ubrania i z sukienkę w ręku ruszyła do kasy, by móc za nią zapłacić.

- 199 zł - powiedziała kasjerka z szerokim firmowym uśmiechem.

Mika otworzyła szeroko oczy słysząc niewiarygodną cenę, tego lekkiego materiału i z bólem serce podała kobiecie należytą cenę, nie mówiąc ani słowa. Następnie opuściła zawziętym krokiem sklep, przeklinając pod nosem.

Postanowiła zajść jeszcze do lodziarni kupić jedną gałkę lodów, ponieważ umierała z pragnienia, gdyż pogoda była dzisiaj zbyt upalna.

Ominęła okrężnie czarny samochód, który gdy tylko dziewczyna przeszła parę kroków odpalił silnik i powoli sunął w jej kierunku, aż do lodziarni, znajdującej się tuż za rogiem.

Nastolatka wybrała swój ulubiony smak lodów, zapłaciła i z uśmiechem opuściła sklep, szybko go pałaszując. Nie zwracając uwagi na stojący kilka metrów od niej samochód skierowała się do domu, nawet nie podejrzewając, że tajemniczy wóz jedzie tuż za nią.

Szukając kluczyków od drzwi domu, jej telefon zawibrował ukazując na ekranie imię Jungkooka.

- Halo? - odezwała się do słuchawki.

- Jesteś w domu? - zapytał od razu nawet się z nią nie witając.

- Właśnie wchodzę, poszłam na małe zakupy - odpowiedziała, krzywiąc się na wzmiankę o zakupach.

- Mam przerwę, nie chciałabyś zjeść ze mną lunchu?

- Myślałam, że nie zobaczymy się, aż do wieczora - przypomniała z wyrzutem.

- Uwinąłem się z pracą szybciej, widocznie moje pragnienia zobaczenia Ciebie jest silniejsze  - zaśmiał się uroczo.

- Zabawne, mam przyjechać do firmy?

- Nie, przyjadę po Ciebie, nie chcę żebyś jeździła tymi autobusami - jęknął z obrzydzeniem.

- Powinnam kupić sobie w końcu samochód, nie znoszę komunikacji miejskiej - westchnęła, jednocześnie wchodząc do środka domu.

- Znajdziemy czas, żeby poszukać coś dobrego dla Ciebie, narazie pozwól że ja będę Cię woził gdzie zechcesz - powiedział z dumą.

- Nie zawsze mogę liczyć na Ciebie w tej sprawie,  często gdzieś wychodzisz i nie ma Cię w domu do późnych wieczorów - burknęła ściągając buty.

- Ostatnio jest dużo roboty w firmie, a ja nie chcę zawieść ojca.

- Rozumiem, ale ja również potrzebuję twojej osoby, a ty wówczas potrafisz rzucić wszystko i jechać do firmy, gdy tylko twój ojciec Ci rozkaże - wyrzucała swoje żale, chociaż wiedziała że nie powinna mówić Jungkookowi takich rzeczy.

- Czy możemy porozmawiać o tym kiedy indziej? Będę po Ciebie za 15 minut, wyszykuj się do tego czasu - powiedział i rozłączył się, nim zdążyła coś dodać.

Jęknęła cicho i rzuciła telefon na kanapę. Zdawała sobie sprawę, że skarżenie Jungkookowi na jego ojca jest zbyt dziecinne i niekomfortowe dla niego, ale czuła się źle z tym, że Pan Jeon bezkarnie go wykorzystał, a on nie łaska był tego dotrzec. Za wszelką cenę chce zadowolić ojca dając w zamiam swoje własne życie.

Mikę doprowadzało to do szału.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Według obietnicy Jungkook przyjechał po dziewczynę po określonym czasie, więc mogli spokojnie pojechać na lunch do najbliższej, jednocześnie jednej z najlepszych knajp w mieście.

Nie lubili jadać w drogich i przesadnie urządzonych restauracjach, jak mieli w zwyczaju rodzice Jungkooka patrząc na ich dorobek, uwielbiali drogie i wygodne życie.

Mika wolała prostotę.

- Rozmawiałem z Jiminem, zapytaj czy nie mógłbym wpaść do niego rano, ponoć musi ze mną o czymś porozmawiać - zaczął diabeł, gdy zajadali swój zamówiony posiłek.

Szatynka lekko wzdrygnęła się słysząc jego słowa. W głowie pojawił jej się niedawno otrzymamy list z wytwórni, skierowany do Jungkooka i ciągła prośba Jimina, aby w końcu poznał on prawdę o tym, co zrobiła dziewczyna.

Czy Jimin powie mu prawdę?

- Zaprosił Cię z jakiegoś konkretnego powodu? - zapytała z udawaną obojętnością.

- Nie mówił, po prostu prosił żebym przyjechał, myślę, że to nic poważnego - wzruszył ramionami.

Mika kiwnęła lekko głową, po czym popiła łyka wody ze szklanki. Miała obawy, co do dziwnego zaproszenia przyjaciela. Obiecała mu, że w swoim czasie powie Jungkookowi całą prawdę, więc czy Jimin byłby zdolny zniszczyć jej plan i sam mu powiedzieć?

- Mogłabym pojechać z Tobą? - wypaliła po chwili.

Jungkook spojrzał na nią z podniesionym brwiami. Od jakiegoś czasu podejrzewał, że dziewczyna wraz z jego przyjacielem ukrywają coś przed nim, a jej zachowanie tylko go w tym przekonywało.

- Nie wiem czy to dobry pomysł, dawno nie widziałem się z nim sam na sam, a sądzę że wolałby abym zjawił się bez żadnego towarzysza - powiedział nie patrząc na nią. Próbował rozszyfrować, czemu aż tak bardzo chciała pojechać razem z nim.

- Tak, to oczywiste, nie potrzebnie to zaproponowałam - potrząsnęła głową, uśmiechając się wstydliwie.

Postanowiła zaufać Jiminowi, jednak dla bezpieczeństwa wykona jeden telefon do niego, gdy tylko pożegna się z Jungkookiem.

- Myślałem ostatnio o czymś - przerwał, aby połknął kawałek kurczaka - może chciałabyś poznać moich rodziców?

Spojrzał na nią z niepewnością. Mika przerwała zajadanie posiłku i podniosła swój uradowany wzrok wprost na niego.

- Naprawdę mi to proponujesz? - cieszyła się.

- Powinnaś ich w końcu poznać - przytaknął.

- Tak, bardzo chętnie, chciałabym ich móc poznać - dotknęła jego dłoni, splatając je ze sobą.

Jungkook widocznie odetchnąć z ulgą, po czym uśmiechnął się do niej wdzięcznie.

Natomiast Mika nie pokładała się z radości, że będzie mogła poznać ludzi, którzy podają się za jego rodziców. Chciała dokładnie znać intencje Pana Jeona, ponieważ za grosz mu nie ufała, a to spotkanie miało rozwiać jej wszelkie wątpliwości.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Po pożegnaniu się z ukochanym długim i namiętnym pocałunkiem, opuściła jego samochód, aby wrócić do domu.

Jungkook obiecał wrócić przed godziną dwudziestą do domu, aby jeszcze spędzić z dziewczyną wieczór, który jej się należał.

Nastolatka od razu po przekroczeniu progu drzwi, chwyciła za telefon wybierając numer Jimina.

Chłopak odebrał po jednym sygnale.

- Tak sądziłem, że zadzwonisz do mnie - powiedział natychmiast.

- Mieliśmy umowę Jimin, a ty na złość proponujesz Jungkookowi spotkanie? - warknęła do słuchawki rzucając gdzieś torebkę.

- Uspokój się, od samego początku byłem za tym, aby pozbyć się listu i dać sobie spokój z całą tą sprawą, ale nie po to do niego zadzwoniłem - bronił się.

- W takim razie, po co? - zapytała, jednak odetchnęła z ulgą.

- Nie widziałem się z nim od dłuższego czasu, mam problemy i potrzebuje jego pomocy - wyjaśniał spokojnie.

- Czemu nie mówiłeś, że masz problemy?

- Nie chciałem Cię martwić, to stara sprawa, nic poważnego - zarzekał się.

- Jimin powinniśmy rozmawiać o wszystkim, przyjaźnimy się.

- To dotyczy mnie i Jungkooka, odezwała się sytuacja sprzed trzech lat, nie chciałem Cię w to wciągnąć, zwłaszcza że to nic czym powinnaś się przejmować - zaśmiał się delikatnie.

- Dobrze, mam nadzieję, że wszystko się ułoży - zrezygnowała, wierząc mu na słowo.

- Z pewnością - wiedziała, że uśmiecha się do telefonu - jeszcze jedno, zanim się rozłączysz.

- Tak?

- Porozmawiaj w końcu z Jungkookiem, jest coraz mniej czasu. Byłem przeciwny, ale wytwórnia wypytuje mnie o niego, a ja nie dam rady dłużej kłamać.

- Wiem, Jimin. Powiem mu, gdy będzie odpowiedni czas, nie możemy go okłamywać - przyznała mu rację.

W tym samym czasie do drzwi dało słyszeć się dzwonek.

- Muszę kończyć, ktoś do mnie przyszedł - powiedziała szybko podchodząc do drzwi.

- Do zobaczenia - pożegnał się i rozłączył.

Schowała telefon do kieszeni krótkich spodenek i nie zaglądając przez wizjer otworzyła drzwi.

Czuła jak jej serce zatrzymuje się wraz widokiem stojącej u jej progu czarnowłosej dziewczyny.

- Jisoo? - wykrztusiła.

- Miło Cię znowu widzieć, Mika - posłała jej szeroki uśmiech...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top