4. Zastrzeżony numer.
Brunetka patrząc w jeden punkt przed sobą powoli wypijała kolejny kubek kawy, kupiony niedawno przez jej przyjaciółkę.
Dzisiaj rano Mora zadzwoniła do dziewczyny z propozycją wspólnego wyjścia na miasto, ponieważ Taehyung wraz z Jiminem postanowili porwać Jungkooka i zabrać go do ludzi, aby mógł się on trochę rozerwać.
Mimo iż chłopak twardo upierał się, że woli zostać w domu ze swoją dziewczyną, jego przyjaciele siłą wymusili na nam, by jednak zgodził się z nimi wyjść.
Mika przyznała, że jest to idealny pomysł, aby Jungkook zmienił swoje negatywne nastawienie i zaczął cieszyć się wakacjami, ponieważ chciała, żeby przestał zamartwiać się swoją sytuacją rodzinną i w końcu spojrzał na siebie bez żalu.
- Od godziny jesteś jakaś nieobecna. Czy stało się coś, o czym chcesz mi powiedzieć? - odezwała się Mora, widząc że ostatnio jej przyjaciółka nie czuje się zbyt dobrze.
Mika odłożyła kubek na stolik, pociągając nosem.
Miała ona tendencje do chorowania akurat latem, co bardzo jej przeszkadzało.
- Pamiętasz, gdy wysłałam do wytwórni zgłoszenie za Jungkooka? - zaczęła.
- Owszem, mimo iż byłam przeciwna - przytaknęła dziewczyna.
- Wczoraj przyszła odpowiedź - westchnęła lekko.
Mora otworzyła szeroko oczy, ponieważ nie spodziewała się, że wytwórnia odezwie się w sprawie diabła, skoro nie zjawił się osobiście.
- To zadziwiające, co napisali?
- Chcą się z nim widzieć jak najszybciej. Są zachwyceni - mimowolnie uśmiechnięła się szeroko.
- To jest niesamowita wieść dla Jungkooka. Mówiłaś mu?
- Nie, on o niczym nie wie. Jimin twierdzi, że to fatalny pomysł abym mu powiedziała. Jungkook jest teraz obarczony firmą i już zapomniał jak bardzo walczył o swoje marzenia - wymamrotała ponownie biorąc do reki kubek kawy i popijając łyka.
- Nie mogę kłamać, że Jimin nie ma racji. Dobrze wiesz jak Jungkook przeżył decyzję ojca. Skręca go na samą myśl o muzyce, dlatego się od tego odciął - przyznała.
- Czemu wszyscy zapomnieli jak bardzo pragnął zostać muzykiem? Przecież doskonale wiemy, że był to cały jego świat, nie wierzę że na zawsze o tym zapomniał - burknęła krzyżując ręce.
- Jungkook długo męczył się, aby podjąć odpowiednią decyzję. Nie było mu łatwo porzucić muzykę, ale zrobił to, by uszczęśliwić swojego ojca.
- Jego ojca nigdy nie obchodziło życie syna. Nie pamiętam, aby kiedykolwiek do niego zadzwonił. Nagle stał się taki ważny, bo jest jedynym który może przejąć rodzinną firmę - prychnęła z pogardą.
Pan Jeon, ani razy nie pojawił się w życiu Jungkooka odkąd Mika związała się z diabłem. Przez te lata ich związku w ogóle nie miała z nim styczności, jakby wcale nie istniał.
- Nie poznałaś ojca Jungkooka? - zdziwiła się blondynka.
- Nie, Jungkook nie mówi mi o swojej rodzinie i nie dziwię się po tym, jakie dzieciństwo mu dali.
- A jego matka?
- Matka? Ta kobieta urodziła Jungkooka tylko po to, aby czerpać z niego pieniądze. Ponoć nawet go nie kochała - bolało ją na samą myśl, jak okrutne życie miał jej ukochany.
- To niewiarygodne, przez co musiał przechodzić diabeł. Jego rodzice są całkiem znani w Seulu, zwłaszcza za to ile zrobili dla miasta - była w szoku.
- Szkoda, że muszą czerpać korzyść z cierpienia własnego syna. Gdybym mogła, najchętniej sama bym z nimi porozmawiała.
- Wybij sobie to z głowy, Jungkook miałby ci za złe, gdybyś bez jego wiedzy wtrąciła się w sprawy rodzinne państwa Jeon. Jeśli cię z nimi nie zapoznał, to musi mieć ku temu ostre powody - przekonywała ją.
- Po tylu latach wspólnego dzielenia życia, powinnam w końcu poznać ludzi, którzy są jego rodzicami nawet jeśli nigdy nie byli nimi naprawdę - zawzięcie się opierała.
- Mówiłaś, że Jungkooka wychowywała ciotka. Diabeł nie mówił ci o niej?
- Rzadko kiedy wspomina on o swojej przeszłości. Wiem, że ta kobieta mieszka w Seulu i od kilku lat jest wdową, ale nic poza tym - wzruszyła ramionami.
- Według mnie powinnaś ją poznać, skoro odgrywała ważną rolę w życiu twojego chłopaka.
- Tak, uważam że najwyższy czas, abym zagłębiła się w jego rodzinę, zwłaszcza że chcę spędzić z nim resztę mojego życia - przyznała z determinacją.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Na zagarze wybiła już godzina dwudziesta druga, a po Jungkooku nie było ani śladu.
Mika wróciła do domu kilka godzin temu, ponieważ niespodziewanie źle się poczuła, a nie chciała przez resztę dnia zrzędzić nad uchem przyjaciółki, więc obie stwierdziły, że dokończą spotkanie innym razem.
Do tej pory dziewczyna miała nadzieję, że jej ukochany zadzwoni do niej, dając o sobie znak, ale jej komórka milczała. Zastanawiała się, czy odpowiednim będzie, aby sama wykonała do niego telefon, lecz odpuściła mówiąc sobie, że pewnie jest zbyt zajęty, aby nawet spojrzeć na ekran urządzenia.
Dziewczyna postanowiła, że to dobra godzina, aby zacząć szykować się do snu. Nie miała zamiaru czekać na Jungkooka, ponieważ wiedziała, że znając jego przyjaciół, chłopak nie wróci do domu przed północą.
Wyjeła ze swojej niewypakowanej walizki piżamę oraz bieliznę i następnie skierowała się do łazienki po drodze chwytając w ręce telefon, licząc że być może jeszcze ktoś do niej zadzwoni.
Zakluczyła zamek od drzwi łazienki, odłożyła rzeczy na półkę, po czym spojrzała w lustro na swoje zmęczone odbicie.
Jej wygląd zdradzał, że od kilku dni nie czuje się dobrze, choć starała się to ukryć. Mimo tego, jej kochani przyjaciele nawet przez moment nie zauważali jej stanu, ponieważ dla nich zawsze była promyczkiem słońca, który przynosił wszystkim szczęście.
Westchnęła głośno i zaczęła zmywać z twarzy makijaż, który i tak zdążył już trochę zejść po całym upalnym dniu.
Leżący na ubraniach telefon dziewczyny nagle wydobył z siebie dźwięk przychodzącego połączenia. Mika rzuciła na niego okiem i nie patrząc kto dzwoni, wzięła do ręki i odebrała, mając nadzieję, że to jej ukochany.
- Halo? - powiedziała zachrypniętym głosem.
Po drugiej stronie jedynie dało słyszeć się ciszę.
- Halo? - powtórzyła nieco wyraźniej.
Ciszę przerwało lekkie zwarcie sygnału, po czym połączenie zostało zerwane.
Nastolatka odsunęła telefon od ucha, zaniepokojona zaistniają sytuację, aby po kilkunastu sekundach znów poczuć jak wibruje.
"Numer zastrzeżony" - widniało na ekranie.
Jeszcze przez moment patrzyła na świecący ekran, po czym ponownie przesunęła na zieloną słuchawkę.
- Halo? - zająkała się.
I tym razem nie uzyskała żadnej odpowiedzi.
Zdenerwowana nie rozłączając się wyszła z łazienki.
- Posłuchaj nie wiem kim jesteś, ale takie żarty nie są zbyt dojrzałe. Proszę, abyś już więcej do mnie nie dzwonił - powiedziała stanowczo i rozłączyła połączenie.
Chciała w tym momencie zadzwonić do Jungkooka i poprosić, aby wrócił jak najszybciej.
Przepełniał ją w środku lekki niepokój i przestała czuć się bezpiecznie sama w tak wielkim domu.
Zaczęły wracać do niej wszystkie zdarzenia z przeszłości, gdy uczęszczała do liceum przez co jej strach wzrastał.
Próbowała wytłumaczyć sobie, kto stoi za cichym telefon, ale nikt nie przychodził jej do głowy.
Bez dalszego namysłu wykręciła numer do Jungkooka, lecz nim zdążyła wcisnąć słuchawkę, ponownie wyświetlił się zastrzeżony numer.
- Co to ma być? - szepnęła sama do siebie, jednak tym razem nie odebrała.
Wyciszyła dźwięk i ruszyła do kuchni. Obawiała się najgorszego, dlatego chwyciła w ręce leżący na blacie nóż i oczekiwała jakby już za moment miało stać się coś tragicznego.
Chwilę później z holu korytarza doszedł do niej hałas otwieranych drzwi wejściowych, a chwilę później głośne krzątanie się.
Ktoś znajdował się w domu.
Dziewczyna podbiegła do ściany za którą natychmiast się ukryła, by móc zaatakować włamywacza znienacka. Żałowała, że nie było przy niej teraz nikogo, kto mógłby jej pomóc.
Ciężkie kroki zbliżały się do kuchni, by w całej swojej okazałości ukazać swoją postać.
Spanikowana wyskoczyła zza ściany, chcąc rzucić się na niego, ale w mgnieniu oka wymazała ten plan z głowy, gdy przed jej oczami z wyrazem niezrozumienia stał Jungkook.
Nastolatka opuściła nóż, czując jak cały strach znika, a ona może odetchnąć z ulgą.
- Masz zamiar witać mnie tak każdego wieczoru? Chciałaś w ten sposób wprowadzić trochę ogania do naszego związku? - zapytał, patrząc na nią z głupim uśmiechem.
- Nie zaśmiewaj się, myślałam że jesteś włamywaczem i moje dni są policzone, to miał być mój sposób obrony - oburzyła się, widząc jak on perfidnie się z niej śmieje.
- Kto miałby tutaj wejść, skoro to strzeżona posiadłość? - nie mógł opanować śmiechu.
- Byłam spanikowana, ktoś postanowił porobić sobie ze mnie żarty i dzwonił z zastrzeżonego numeru.
- Zastrzeżony numer? Wiadomo kto to był? - chłopak zaprzestał śmiechu, widocznie poruszony tym co powiedziała dziewczyna.
- Nie mam pojęcia, po drugiej stronie nikt się nie odezwał, więc pewnie jakimś dzieciakom się nudziło - odpowiedziała odkładając nóż na blat.
- Co robisz w domu tak wcześnie? - dodała po chwili.
- Miałem dość siedzenia z nimi w pabie, ta dwójka to istne zoo. Zaczynam rozumieć czemu Mora związała się z Taehyugiem. Ich wspólne IQ wynosi 0 - burknął opadając na krzesło.
Mika spojrzała na niego urażonym wzrokiem. Robiła tak za każdym razem, gdy chłopak użył nie miłego komentarza wobec jej przyjaciółki.
- Daj spokój, dopełniają się głupotą, są jak małe dzieci poznające świat - zażartował.
- Znam Taehyunga już tyle lat, jego urokiem jest bycie zabawnym, nie myl tego z głupotą.
- W takim razie ta twoja blondyneczka sprowadza go na dno, będę musiał ponownie z nim porozmawiać, może nie jest jeszcze za późno wyrwać go z jej szpon - skwitował, robiąc minę pełną nadziei.
- Jesteś okrutny, teraz sam zrobisz sobie coś do jedzenia, bo ja idę wziąć prysznic - fuknęła, rzucając przed nim ścierką.
Następnie odwróciła się z zamiarem odejścia, ale w ostatniej chwili poczuła na swoim nadgarstku ciepły uścisk jego dłoni.
- Nie możesz obrażać się za to, że mam rację - powiedział z uśmiechem - postaram się zahamować nad swoim językiem.
- Czy była to forma przeprosin według ciebie? - zmróżyła oczy.
- To słowo nawet nie przejdzie mi przez gardło, po prostu uznajmy, że zostało mi wybaczone i wciąż mnie kochasz - spojrzał na nią wzrokiem, któremu Mika tak bardzo nie umiała się oprzeć, a on doskonale o tym wiedział.
- Podła z ciebie osoba - burknęła smętnie.
Jungkook czując smak zwycięstwa przyciągnął ją do siebie i zakluczył w swoich ramionach, patrząc w jej oczy.
- Zdaję sobie sprawę jak rzadko to mówię, ale kocham Cię - powiedział czule.
Dziewczyna poczuła jak jej żołądek zaczyna się ściskać, a serce zalewa fala gorąca.
- Już wygrałeś, nie musisz używać na mnie tych swoich sztuczek - udawała niewzruszoną.
Chłopak zaśmiał się lekko, po czym cmoknął jej widocznie różowy policzek.
- Potrzebujesz towarzystwa pod prysznicem? - zapytał, zmieniając postawę na pewną siebie.
- Jungkook! - nastolatka uderzyła go, zawstydzona jego jednoznaczną propozycją.
- Chciałem być romantyczny, już nigdy więcej tego nie zrobię - przysiągł, masując obolały bark.
- Mam Cię dość, opuszczam to pomieszczenia, zobaczymy się w sypialni - zawtórowała.
- Nie każ mi czekać zbyt długo - powiedział swoim melodyjnym głosem, na co dziewczyna wystawiła mu tylko język i uciekła rumieniąc się na całej twarzy.
Jungkook zaśmiał się pod nosem, po czym wstał i skierował się na górę, nie mogąc przestać myśleć o tym, jak bardzo urocza ona jest.
Telefon, który pozostał na blacie stołu kuchennego ponownie wyświetlił zastrzeżony numer.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Siedząca za kierownicą kobieta odłożyła swoją komórkę na siedzenie obok, czując wściekłość. Kierowała nią siła rządzy zemsty i walki, która należycie się jej należy.
- W końcu zapłacisz mi za wszystko, suko..
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top