35. Druga strona maski.
Zapach jedzenie ze stołówki unosił się w po pomieszczeniu niczym najbardziej pożądana rzecz dzisiejszego ranka. Paczka przyjaciół weszła do środka i zajęła pierwszy, lepszy oraz wolny stolik na tarasie skąd mieli piękny widok. Jako, że rządziła tutaj zasada samoobsługi, co w żadnym stopniu im nie przeszkadzało uzgodnili, że pierwsza czwórka pójdzie nałożyć sobie jedzenie, a reszta popilnuje stolika.
Mika z zadowoleniem chwyciła w dłonie tackę, na którą położyła talerz i ruszyła za kolejką. Jedzenie wyglądało niesamowicie i nie mogła doczekać się tego, aż w końcu będzie mogła zjeść.
- Nie mogłem spać dzisiejszej nocy - usłyszała za sobą, ale dobrze wiedziała że głos należał do Jungkooka.
- Miałeś zły sen? - zapytała, nakładając sobie jedzenie.
- Nie mogłem przestać myśleć o tym, o czym rozmawialiśmy - wyznał, a nastolatka poczuła jak tężeje.
W tym momencie nie miała ochoty poruszać tego tematu. W przeciwieństwie do dzisiejszej nocy nie posiadała już na tyle odwagi, aby teraz wyznać mu prawdę.
- Niepotrzebnie zaprzątałeś sobie głowę - wydusiła, starając się ukryć podenerwowanie.
- Niepotrzebnie? Przyznałaś się do tego, że mnie okłamałaś. A gdyby tego było mało, wspomniałaś o przeszłości - wypomniał jej z oburzeniem w głosie.
- Naprawdę chcesz o tym teraz rozmawiać? - rzuciła mu proszące spojrzenie.
- Nie - westchnął - ale prędzej czy później będziemy musieli do tego wrócić.
- Oczywiście, w końcu sama zaczęłam temat - westchnęła.
- Martwi mnie jedynie, że to czego się dowiem.. - ściszył ton - przekroczy moje najśmielsze oczekiwania.
Mika odwróciła od niego swój wzrok, zajmując się nakładaniem sosu. Poczuła się urażona jego nieufnością, ale była zupełnie świadoma tego, że miał rację. Prawda była o wiele gorsza niż mógł się spodziewać, dlatego tak trudno było o tym mówić. Jednak Mika postanowiła, że Jungkook i tak o wszystkim się dowie, dla jego bezpieczeństwa.
Wrócili do stołu, aby reszta grupy mogła pójść do bufetu. Godzina zamknięcia stołówki zbliżała się w szybkim tempie, więc mieli coraz mniej czasu na zjedzenie, tylko dlatego że obudzili się za późno.
- Wyspałaś się, Mika? - zapytał po chwili ciszy Hoseok.
- Myślę, że tak, łóżko hotelowe jest naprawdę wygodne - przyznała z zadowoleniem.
- Jungkook całą noc przewracał się na materacu, jego łóżko musiało nie być takie wygodne - stwierdził Jimin.
- Macie szczęście, że nie wstałem i jednak was nie udusiłem - fuknął brunet.
- Daj spokój, dalej jesteś na nas zły?
- Skądże, jestem wściekły i nie zanosi się na to, aby mi przeszło - uśmiechnął się gorzko, po czym zajął się posiłkiem.
- Sądziliśmy, że po czasie spędzonym z Miką w pokoju będziesz bardziej sympatyczny - mruknął pod nosem czarnowłosy.
Jungkook zamachnął się trzymaną w dłoni bagietką i rzucił w przyjaciela, który nie uniknął ataku. Chłopak jęknął oburzony, po czym spojrzał na Jungkooka z wyrazem niezrozumienia oraz obrazy.
- Wybacz, wyleciała mi z dłoni - warknął wściekle, a następnie wstał, żeby przynieść sobie nową.
- Musiał mieć naprawdę ciężką noc - zaśmiał się Hoseok.
- Czemu go męczycie? Wiecie, że łatwo się denerwuje - zwróciła im uwagę szatynka.
- Nie chcieliśmy go zdenerowować. Chcemy jedynie, aby w końcu przestał być taki zafochany i zaczął się normalnie bawić - wyjaśnił Jimin.
- Jungkook się stara, ale wszyscy wiemy że ma specyficzny charakter i nie zawsze umie się dostosować - broniła chłopaka.
- Nie oceniamy go, w końcu jest naszym przyjacielem, ale miałem nadzieję, że ten wyjazd coś zdziała i że będzie jak dawniej - przyznał cicho.
- Mówisz o czasach licealnych? - zapytała dla pewności.
- Mówię o czasach zanim... - przerwał, patrząc na nią zmieszany - nieważne, to i tak nie wróci.
- Dokończ, proszę - powiedziała spokojnie.
- Chodzi jedynie o przeszłości, czyli coś nie będzie w stanie się powtórzyć, dlatego nie ma sensu tego rozgrzebywać - zakończył.
Dziewczyna chciała coś dodać, ale przerwał jej powrót Jungkooka, który przyniósł ze sobą bagietkę i butelkę wody oraz soku dla nastolatki.
- Nie było już herbaty - powiedział przepraszająco.
- Uwielbiam sok pomarańczowy - odparła i pogładziła go po ramieniu.
- Chodźmy wieczorem do klubu - zaproponował Hoseok.
- Nie sądze, aby było to dobrym pomysłem - stwierdziła TaeYeon.
- Dlaczego? - zapytała Mika.
- Takie klubu bywają niebezpieczne. Tokio to wielkie miasto, które wieczorem jest najbardziej zatłoczone.
- Jesteśmy tutaj w celach zabawy, i choć nie jestem za głupia zabawą w klubie to nie rozumiem twoich obaw - wtrącił Jungkook.
- Po prostu obawiam się o nasze bezpieczeństwo, po za tym niektóre klubu mają duże koszty wstępu - odpowiedziała.
- Pieniądze to nie problem - wzruszył ramionami.
- Świetnie, więc wieczorem idziemy do klubu- wywnioskował Jimin, a reszta się zgodziła.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Mika suszyła swoje włosy, gdyż wczoraj wieczorem nie miała okazji wziąć porządnego prysznica. Jej telefon wydobył z siebie dźwięk przychodzącej wiadomości, wprawiając dziewczynę w reakcję zaskoczenia. Wyłączyła suszarkę i odłożyła ją na pralkę, a następnie wzięła komórkę do ręki. Nadawcą wiadomości okazał się być Jungkook.
"Spotkajmy się za dziesięć minut w parku przy fontannie. Nie spóźnij się."
Szatynka spojrzała w lustrze na swoje mokre jeszcze włosy i ciało ubrane jedynie w ręcznik. Nie miała pojęcia jak w dziesięć minut doprowadzić się do porządku, ale w wniosku z prośbą o punktualność, stwierdziła że daruje sobie malowanie i ubierze, to co już miała dzisiaj na sobie.
Dokończyła suszyć swoje włosy, które zebrała w luźnego kucyka, po czym szybko ubrała na siebie poranne cichy. Wyszła z łazienki, gdzie w pokoju zastała swoje przyjaciółki, które również szykowały się na wspólne wyjście dziś wieczorem.
- Nie przebierasz się, w końcu idziemy w miejsce, gdzie zwykle dresy nie jest raczej dobrym pomysłem - spostrzegła Mora.
- Jungkook prosił, abym przed wyjściem się z nim spotkała. Wrócę i się przebiorę - wyjaśniła wkładając buty.
- Nie mógł poczekać, aż wszyscy wyjdziemy? - zmarszczyła brwi.
- Za pewne chce spędzić z nią trochę czasu, niedawno do siebie wrócili - wtrąciła TaeYeon.
- Skąd o tym wiecie? - zdziwiła się nastolatka.
- Ponieważ to widać? Czy jest w tym coś złego?
- Nie, ja tylko nie sądziłam że tak szybko się dowiecie - potrząsnęła głową.
- Każdy tutaj wie, że nie jesteście w stanie wytrzymać bez siebie godziny - zaśmiała się blondynka.
- To nie prawda! - zaprzeczyła.
- Dobrze, w takim razie ON nie jest w stanie bez ciebie wytrzymać - poprawiła, śmiejąc się jeszcze bardziej, a TaeYeon natychmiast jej powtórowała.
- Czas mnie goni, więc po prostu stąd wyjdę - powiedziała z udawanym wyrzutem i otworzyła drzwi.
- Nie każ mu czekać! - krzyknęła za nią Mora, na co nastolatka przewróciła oczami.
Opuściła hotel szybkim krokiem, wkładając po drodze sweter, ponieważ im późniejsza była godzina tym robiło się chłodniej. Na dworze niebo przybierało już ciemniejsze kolory, choć była dopiero osiemnasta. Wiatr wiał delikatnie, lecz i tak dobrze było czymś się opatulić.
Żwawo ruszyła w kierunku parku, który znajdował się po drugiej stronie ulicy. Był naprawdę duży, co sprawiało wrażenie, że łatwo się można w nim zgubić. Fontanna znajdowała się w samym sercu parku i była ogromna, a zarazem piękna. Latem małe dzieci kąpały się w niej, chociaż było to zakazane, tylko dlatego że miała ona pełnić funkcję ozdobną.
Pokonywała ścieżki, mijając paru przechodniów, aż udało się jej dojść do miejsca spotkania. Wielkim rozczarowaniem okazał się brak chłopaka przy umówionym celu. Obeszła fontannę wokół, dokładnie się rozglądając, ale nie było po nim ani jednego śladu. Wyjęła komórkę z kieszeni swetra, żeby napisać do Jungkooka z pytaniem o jego nieobecność. Lecz nim zdążyłam wejść w pocztę, dwie duże dłonie zasłoniły jej oczy.
- Zgadnij kto to? - usłyszała znajomy głos.
- Jimin? - zapytała, próbując powstrzymać śmiech.
- Co? Nie, czemu akurat Jimin? - oburzył się chłopak, odsłaniając jej oczy.
- Żartowałam, dobrze wiedziałam że to ty - poczochrała jego bujne włosy.
- Wyprawiasz mnie w zakłopotanie - skrzyżował ręce.
- Nie dąsaj się - objęła go lekko - dlaczego mieliśmy się tutaj spotkać?
- Chciałem choć na moment uwolnić się od tej bandy zwierząt - odpowiedział niepoważnie.
- Jesteś naprawdę podły dla chłopaków - stwierdziła.
- To oni są podli dla mnie zachowując się w ten sposób - wybronił się.
- Całą czwórką powinniście się gdzieś wybrać, jest tutaj tyle miejsc, w których moglibyście spędzić miło czas - zaproponowała.
- Ty nie masz pojęcia o czym mówisz - parsknął śmiechem i zaczął iść w kierunku ścieżki. Mika natychmiast ruszyła za nim.
- Dlaczego się upierasz? - zapytała głośno.
- Nie jestem typem przyjaciela, znamy się wiele lat, ale nie oznacza to, że czuję przywiązanie - wyjaśnił.
- Mylisz się, to że boisz się okazywać uczucia, nie znaczy że oni cię nie obchodzą - sprzeciwiła się.
- Nie boję się okazywać uczuć, zawsze mówię ci że cię kocham - rzucił jej przelotne spojrzenie.
- Nie mówimy teraz o mnie, a o twoich przyjaciołach. Czemu tak bardzo bronisz się przed tym, aby dać im klucz do twojej duszy?
- Może dla tego, że jej nie posiadam? - zaśmiał się - uważam, ze zachowuje się tak jak powinienem.
- Odtrącając ich? Sądzisz, że to słuszne? - nie dawała za wygraną.
- Nie przyszedłem tutaj, aby rozmawiać o kimś innym poza nami - chciał przerwać ten temat.
- Próbuje cię tylko zrozumieć, czasami mam wrażenie, że traktujesz ich w ten sposób, aby nie dać im poczucia że jesteś zupełnie kimś innym niż trzy lata temu - wyrzuciła z siebie.
Jungkook zatrzymał się nagle, tym samym przerywając dalszego kroku dziewczynie. Stała za nim niespełna pół metra i patrzyła jak bierze głęboki wdech, a następnie się do nie odwraca.
- Mieliśmy swoje zasady w tamtym czasie - powiedział spokojnie.
- Nie jesteśmy już w tamtych czasach - pokręciła głową.
- A ja nigdy nie twierdziłem, że się zmieniłem - odparł wzruszając ramionami.
- Cóż, z pewnością jesteś tak samo uparty i starasz się bronić przed tym, co naprawdę czujesz - burknęła.
- Ludzie się nie zmieniają, tylko dojrzewają. Być może więcej myślę, ponieważ jestem dorosły, ale nie myśl sobie, że stałem się kimś innym - fuknął i ponownie zaczął iść przed siebie.
- Nigdy nie twierdziłam, że jesteś kimś innym - szła tuż za nim - nieustanie chodzi mi to, że stałeś się bardziej otwarty na innych, a tym bardziej na świat.
- Jestem wdzięczny za twoją wiarę we mnie, ale gdyby chłopakom przeszkadzało to kim jestem, powiedzieli by mi o tym od samego początku - podniósł lekko ton.
- Skoro nie powiedzieli ci o tym trzy lata temu, to teraz także tego nie przyznają.
- Trzy lata temu byli tacy sami jak ja - stwierdził z obojętnością.
- Oni nigdy nie byli tacy sami jak ty! - powiedziała, ale natychmiast zatkała sobie usta.
Jungkook ponownie stanął w miejscu, ale tym razem na nią nie spojrzał. Jej słowa były prawdziwe, ale w tej chwili zupełnie nie potrzebne i Mika była tego świadoma.
- Przepraszam, nie to miałam na myśli - poprawiła się.
- Nie, masz rację. Oni nigdy nie byli tacy jak ja. Chciałem, żeby tacy byli, ale oni posiadali serce i trwali przy mnie tylko dlatego, abym ja nie stracił go na dobre - odrzekł i ruszył z miejsca.
- Trwali przy tobie, ponieważ widzieli że w cale taki nie jesteś. Byłeś inny, zanim..
- Poznałem NaMiko - dokończył za nią, a ona kiwnęła głową, choć nie mógł tego zobaczyć.
- NaMiko cię zmieniła, zrobiła z ciebie kogoś na wzór siebie. Lecz już jej nie, więc czemu wciąż masz być taki jak ona? - dorównała mu kroku.
- Nie stałem się taki jak ona, stałem się taki ponieważ byłem kimś takim od samego początku, ale to właśnie przed tym się broniłem. Ona odnalazła we mnie prawdziwego mnie - bronił jej uparcie.
- Nie prawda, to w cale nie jesteś prawdziwym ty. Widzę jaki jesteś, kiedy jesteśmy razem, chcesz powiedzieć że przy mnie udajesz? - zapytała, a chłopak zamilkł na moment.
Nigdy nie uważała, że Jungkook mógł przed nią cokolwiek udawać. Był najbardziej szczerą osobą jaką znała, ale chciała żeby w końcu zrozumiał, że robi z siebie kogoś zupełnie innego, raniąc przy tym swoich przyjaciół.
- Jak mogłaś w ogóle tak pomyśleć? - odezwał się w końcu - to, że wyzwalasz we mnie to co najlepsze jeszcze posiadam, nie sprawia że jestem stworzony z samych dobrych rzeczy.
- Nikt nie jest stworzy z samych dobrych rzeczy. Każdy posiada tyle samo dobra, co i zła, ale od nas zależy jaką drogą pójdziemy.
- Dobrze wiemy, że już dawno wybrałem swoją drogą - przyznał.
- Ty wybrałeś przeciwny kierunek. Wybrałeś niepewność własnego siebie, ponieważ bałeś się podjąć decyzję - złapała go za nadgarstek, aby trochę zwolnił.
- Nie bałem się podjąć decyzji - sprzeciwił się - nie miałem przed sobą żadnego wyboru, jestem taki jaki jestem.
- Zakochałam się w Tobie, ponieważ przy mnie potrafiłeś być prawdziwy i dalej wierzę w twoją autentyczność, ale kiedy wychodzimy po za nas schemat stajesz się niewidoczny, jak by ten Jungkook którego znam, już nim nie był - powiedziała rozpaczliwie.
- To dowodzi, że tak naprawdę widzisz tylko to, co chcesz widzieć - mruknął, po czym zabrał swoją rękę z jej uścisku.
- Jesteś w błędzie, ja widzę prawdę, to ty tworzysz kłamstwo! - krzyknęła.
- Skoro nieustannie kłamię to czemu wciąż ze mną jesteś?! - również krzyknął.
- Ponieważ kocham Jungkooka, mojego Jungkooka - wyznała, kładąc dłonie na swoim sercu.
Brunet patrzył na nią ilustrując jej smutny, przepełniony bólem wyraz twarzy. Chciał przeanalizować jej słowa, każde zdanie jakie wypowiedziała, ale myśli w jego głowie wirowały niczym tornado. Nie wiedział kim jest, nigdy tego nie wiedział. Zawsze chciał być najlepszym sobą dla Miki, ale prawda była taka, że reszta świata żyła w kłamstwie, albo co gorosza to Mika w nim żyła.
- Nie mam pojęcia kim jest Jungkook - przyznał po chwili ciszy.
- Wiesz, doskonale to wiesz. Tylko to leży tutaj - wskazała w kierunku jego serca - w miejscu, do którego boisz się wejść.
Spojrzała mu w oczy, które były blade i zamglone jak mgła. Niepewność i lęk zawładnęły nim tak, że każdy mógł to ujrzeć. Widok jego w takim stanie był czymś nowym, ale koniecznym. Skoro ten chłopak gubił się sam w sobie, to ktoś musiał mu to uświadomić.
- Dobrze, spędzę z nimi trochę czasu, zrobię to żebyś mogła się przekonać, że się mylisz - poddał się. Twarz Miki pokrył szeroki uśmiech.
- Świetnie, jestem pewna że ucieszą się z faktu wspólnego spędzenia czasu! - odparła radośnie, po czym mocno przytuliła chłopaka.
Jungkook odwzajemnił uścisk, choć nie był w cale przekonany do tego, co miał zamiar uczynić. Nigdy nie musiał nikomu udowadniać swoją lojalność czy choćby to, że mu na czymś zależy. Był pewny, że traci ludzi ze względu na to, że są zbyt głupi i słabi, nie sądził że problem może leżeć w tym, jak ich traktuje.
Para ciemnych oczu patrzyła jak chłopak, wraz z dziewczyną stoją przytulni do siebie na środku drogi. Ich wspólny widok tutaj był zaskakujący, ale jednocześnie sprawiał, że dawne uczucia odżywały, choć miały być zapomniane. Uczucie wściekłości oraz bólu mieszały się na zmianę, pragnąc skorzystać z możliwości podejście do nich. Dzieliły ich zaledwie metry, dopóki nie oderwali się od siebie, aby stamtąd odjeść. Chęć śledzenie ich była silna, ale jednocześnie głupia, jednak narazie nie mogło zrobić się nic innego po za patrzeniem jak wspólnie znikają za drzewami..
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top