34. Lęk, a szczerość.

Muzyczka, która wydobyła się z maszyny została stłumiona przez głośne okrzyki zachwytu, spowodowanym wygraną szatynki. Zadowolona spojrzała w kierunku ledwo zdychającego Jimina, który próbował łapać oddech po swojej porażce w grze, jaką śmiał z nią stoczyć.

- Przegrałeś swoją dumę, stary - powiedział TaeHyung podając chłopkowi butelkę wody.

- To była tylko zwykła rozgrzewka, nie chciałem sprawić ci przykrości - zwrócił się do dziewczyny, udając że nie potrzebuje się nawodnić.

- Dziękuję za twoją łaskę, nie sądziłam że mogę być lepsza od Ciebie w tańcu Jimin  - powiedziała śmiejąc się w żarcie.

- Miałaś farta, ponieważ ostatnio straciłem formę - bronił się, jednak dobrze wiedział, że tym razem mógł jej pogratulować.

Zawsze ją wspierał w pasji, jaką był taniec i poświęcał swój cenny czas, aby pomagać jej się kształcić. To, że z nim wygrała świadczyło o tym, że dobrze wykonał swoją robotę jaką było  nauczanie i dopełnianie jej wiedzy na temat tej dziedziny.

- Nie pogrążaj się, właśnie pokonała cię dziewczyna - odezwał się Jungkook, który uśmiechał się do nastolatki uśmiechem pełnym dumy.

- To się nazywa talent - wtrąciła Mora, obejmując Mikę ramieniem.

- Cóż, uczyłam się od najlepszych - puściła oczko do czarnowłosego.

Chłopak uśmiechnął się szeroko, po czym przyznał sie do przegranej. Nie był o to zły, a wręcz przeciwnie. Czuł dumę, że szatynka zaszła tak daleko i z treningu na trening stawała się coraz lepsza. Miał wrażenie, że to jego zasługa oraz jej wytrwałości i miłości do tańca.

- Skoro już Mika zmiotła pod dywan naszą męską dumę, proponuje abyśmy poszli coś zjeść - powiedział Hoseok, który trzymał się za swój burczący brzuch.

- Myślę, że to świetny pomysł, siedzimy tutaj już parę godzin - zgodziła się z nim TaeYeon.

- Na górze jest bar, dają tam naprawdę dobre jedzenie - pochwaliła Yumi, pokazując kciuka w górę - przy większej grupie jest super promocja.

- Świetnie, że jest nas aż ośmioro, zjem więcej, a wydam przy tym o wiele mniej - spostrzegł z zadowoleniem TaeHyung. Mora uderzyła go lekko w klatkę, co wydało mu się być niezrozumiałe.

- Niestety są straszne kolejki, więc będziemy musieli poczekać - jęknęła Japonka, po czym ruszyła w kierunku schodów.

Reszta grupy ruszyła tuż za nią, a na samym końcu kroczył Jungkook. Idąca przed nim szatynka poczuła na swoim nadgarstku lekki uścisk jego dłoni i pociągnięcie w tył. Odwróciła się do niego z wymalowanym na twarzy zaskoczeniem, podczas gdy on szeroko się uśmiechał.

- Coś nie tak, Jungkook? - zapytała zmartwiona.

- Chodź ze mną - zignorował jej pytanie, a potem nie czekając na odpowiedź, zaczął prowadzić ją w nieznanym kierunku.

Od ostatnich godzin przybyło znacznie więcej osób, niż można by było się spodziewać. O wiele trudniej było się przemieszczać, a kolejki do maszyn nie miały końca. Jungkook jednak zwinnie omijał każdego, przede wszystkim starając się nie zgubić nastolatki gdzieś w tłumie.

- Dokąd idziemy? - zapytała po chwili, gdy szli już jakiś czas.

- Gdzieś gdzie będziemy sami - odpowiedział prosto, a serce szatynki zabiło mocniej.

- Ludzie są wszędzie, nie ma możliwości abyś znalazł jakieś wolne miejsce - stwierdziła smętnie.

Chłopak zatrzymał się na moment i rozejrzał w około. W końcu utkwił swój wzrok na budce do robienia zdjęć, która ku jemu szczęściu była pusta. Pociągnął dziewczynę w jej kierunku i niespełna parę sekund później siedzieli w niej, zupełnie zamknięci. Był to naprawdę dobry plus budki, że zamiast kotary posiadała drzwi i była znacznie większa niż te w Korei.

- Nasi przyjaciele zorientują się, że nas nie ma - powiedziała nagle.

- Myślę, że się tym nie przejmą - wzruszył ramionami - nie pierwszy raz gdzieś znikamy, a po za tym nie są chyba na tyle głupi, aby się nie domyśleć że chcemy spędzić trochę czasu sam na sam.

- Odebrałeś mi szansę na zjedzenie dobrego jedzenia - powiedziała z udawanym wyrzutem, na co chłopak się zaśmiał.

- Żałujesz, że zamiast zjeść jesteś tutaj teraz ze mną? - zapytał, i przybliżył się do niej, na tyle, aby poczuć jak bije ciepło od jej ciała.

- Nigdy nie żałowałam, że mogę być z tobą - wyznała patrząc mu w oczy, a jej twarz przybrała czerwony kolor.

Pomimo tego, że byli ze sobą trzy lata, on wciąż umiał ją onieśmielać. Niekiedy czuła się, jakby ich związek był świeży, pełen tych pierwszych uczyć fascynacji i miłości po kres. To, że mogła się tak czuć świadczyło o tym, że kochała go równie mocno jak na początku, a nawet bardziej.

- Patrząc na ciebie, mam wrażenie jakbym patrzył tę samą szesnastolatkę, którą byłaś - powiedział ilustracjąc jej twarz.

- Dlaczego masz takie wrażenie? - wyksztusiła.

- Ponieważ wciąż wywołujesz we mnie te same uczucia, ten sam poziom adrenaliny i poczucie że tym kim jestem sprawię, że cię stracę - jego głos lekko się załamał. Mika poczuła silne ukłucie w sercu.

- Jesteś wspaniałym człowiekiem, Jungkook - szczerość w jej głosie była tak intensywna, że chłopak musiał odwrócić wzrok.

- W cale się nie zmieniłem - przyznał - ciągle jestem tym samym człowiekiem, którym byłem. Jedynie stłumiłem dawne uczucia, starając się aby nie wyszły na wierzch.

Mika ujęła jego twarz w swoje drobne dłonie i odwróciła tak, aby mógł spojrzeć w jej oczy. Uśmiechała się do niego, lekko gładząc jego policzek.

- Więc się nie zmieniaj. Zakochałam się w tobie, ponieważ byłeś sobą i jeśli wciąż jestem przy twoim boku to znaczy, że dalej cię kocham, nawet gdy jesteś tym kim jesteś - powiedziała cicho.

- Nie krzywdzę Cię? Nie boisz się przy mnie być, wiedząc do czego jestem zdolny? - czuł, że jego oczy stają się mokre.

- A do czego jesteś zdolny? Nie możesz obwiniać się swoje granice i za to, że zawzięcie, na swój własny sposób, bronisz tego co słuszne. Pytasz się mnie czy się boję? Czego? Twojej miłości i tego, że nie ważne co się stanie zawsze przy mnie jesteś?  - głęboko patrzyła mu w oczy, których źrenice znikały pod powierzchnią łez.

- Straciłem cię, wtedy, ponieważ nie uważałem - wydusił.

- Nie ważne co się wtedy stało. Nie możesz mówić, że mnie straciłeś skoro wciąż tutaj jestem i patrzę na ciebie. Przestań zrzucać na sobie winę, za to że miałam ciężki czas i nie potrafiłam dać ci szansy, a tym bardziej uwierzyć w twoją miłość do mnie - ledwo mówiła. Nieustannie się za to obwiniała.

- Chcę, żebyś zawsze wierzyła, że moja miłość do ciebie nie ma i nigdy nie będzie mieć końca - wyznał ściągając jej dłonie ze swojej twarzy.

- Nawet jak będę stara i pomarszczona? - zaśmiała się.

- Wtedy oboje tacy będziemy - odpowiedział również lekkim śmiechem.

- Brzydcy na zewnątrz, ale piękni w środku - dodała cicho, a chłopak kiwnął głową.

Nie czekając już dłużej, przyciągnął ją do siebie i lekko, choć z siłą wpił się w jej usta. Jej wargi smakowały tak samo jak za każdym razem, lecz teraz o wiele lepiej, ponieważ wysysały z niego tęsknotę jaką żywił, zamieniając to w szczęście. Chciał, żeby pocałunek trwał na tyle długo, ile przed wyjazdem nie mogli być obok sobie.

Całował ją mocno, jednak delikatnie. Bawił się jej gęstymi, rozpuszczonymi włosami, których ładny zapach unosił się w powietrzu. Miała znacznie gładszą skórę, niż zazwyczaj, a to sprawiało że chłopak nie mógł przed niczym się powstrzymać. Napierał na nią swoim ciałem, aby czuć jej bliskość na tyle, ile tego potrzebował. Chciał zrobić z nią teraz dosłownie wszystko, co było możliwe, i w ogóle nie interesowało go to, że każdy mógł chcieć skorzystać z budki.

Lekkie pukanie do drzwi, nie sprawiało że chłopak przestawał całować dziewczynę, w przeciwieństwie do niej, która nagle poczuła się niekomfortowo.

- Ktoś puka - powiedziała, odrywając się od niego.

- No i? Mam spytać, czy chce się dołączyć? - parsknął śmiechem, a szatynka przewróciła oczami.

- Zapewne zrobiła się już kolejka - kontynuowała.

- Ale ja nie chcę stąd iść - potrząsnął głową - nie w takim momencie.

- Cóż, do nocy zostało jeszcze naprawdę dużo czasu. Myślę, że w hotelu możemy się znacznie lepiej bawić niż tutaj - próbowała go przekonać. Chłopak otworzył szeroko oczy, a następnie się uśmiechnął.

- W takim razie chodźmy stąd, pewnie zdążyła zrobić się kolejka - powiedział szybko wstając, na co nastolatka cicho się zaśmiała.

Gdy opuścili pomieszczenie, paręnaście osób stało pod drzwiami ukazując swoje niezadowolenie długim czekaniem. Byli zdziwieni, widząc że para nie odebrała zdjęć, które mieli tam zrobić, przez co jeszcze dziwniej na nich patrzyli.

Jungkook zignorował spojrzenia obcych ludzi i złapał szatynkę na rękę, zabierając ją stamtąd. Dziewczyna wyprzedziła chłopaka i tym razem to ona go prowadziła. Jednak nie szła w kierunku wyjścia, a schodów które prowadziły do baru, gdzie siedzieli ich przyjaciele.

- Czemu tam idziemy? Myślałem, że będziemy szli do hotelu - spostrzegł.

- Owszem, ale na razie coś zjedzmy, widzę że jesteś głodny - odpowiedziała z uśmiechem.

- Szkoda, że nie jedzenia - powiedział, na co ona lekko go uderzyła - nie mam już ochoty tam z nimi siedzieć.

- Są urodziny Mory, zostańmy chociaż godzinę - poprosiła.

- Jestem pewien, że dałem dzisiaj z siebie wszystko spędzając z nią godziny tutaj. Zasłużyłem na nagrodę - narzekał.

- Mora bardzo się cieszy, że zgodziłeś się z nami pójść.

- Poszedłem tutaj tylko ze względu na Ciebie, reszta mnie nie obchodzi - burknął.

- W cale tak nie uważasz - pokręciła głową.

Jungkook mógł zaprzeczać przez najbliższy czasz, że w ogóle nie interesują go jego właśni przyjaciele, ale Mika wiedziała, że zrobiłby on dla nich wszystko. Zawsze im pomagał i bronił przed niebezpieczeństwem, choć wciąż próbował udawać że to nic nie znaczyło.

- Po prostu znacznie wolę przebywać w twoim towarzystwie - przyznał.

- Powinieneś więcej czasu spędzać chociażby z Jiminem i TaeHyungiem. Nie pamiętam, kiedy ostatnio poświęciłeś im swój czas, jest im przykro z tego powodu - powiedziała spokojnie, gdy wchodzili po schodach.

- Nie sądzę, aby mieli do mnie żal z tego powodu, nie sądzę nawet aby ich to obchodziło - wzruszył ramionami.

- Mylisz się, im naprawdę zależy na waszej przyjaźni. Gdyby mieli cię gdzieś, to teraz by tam nie siedzieli - broniła ich lojalności.

Podeszli do stolika, gdy wszyscy zauważyli ich obecność. W ułamku sekundy zostali zasypani pytaniami odnośnie ich zniknięcia, a Mika starała się na wszystkie odpowiedzieć.

- Mówiłem wam, że po prostu gdzieś razem poszli - powiedział Jimin z uśmiechem - zamówiliśmy wam jedzenie.

- Dziękuję Jimin - uśmiechnęła się do niego, odbierając swój posiłek.

- Tobie też wzięliśmy, było twoje ulubione - odezwał się TaeHyung, dając Jungkookowi jego talerz.

- Wiecie co lubię jeść? - zdziwił się, patrząc na jedzenie.

- Znamy się sześć lat, mielibyśmy tego nie wiedzieć? - zaśmiał się lekko czarnowłosy.

- Rzeczywiście, dzięki - mruknął, próbując ukryć uśmiech i zaczął spożywać posiłek.

- Tutaj jest naprawdę dobre żarcie - wtrącił Hoseok z pełną buzią.

- Do tego niezwykle tanie - dodała Mora - to zdecydowanie najlepsze urodziny.

Objęła mocno Mikę, która siedziała obok niej, na co szatynka odwzajemniała tym samym, a następnie wróciła do jedzenie, które było naprawdę wyśmienite.

Spojrzała na siedzącego na przeciw niej Jungkooka, który z uśmiechem brał udział w konwersacji, a raczej monologu jaki prowadził TaeHyung na temat dzisiejszego dnia. Uśmiech sam wchodził na jej twarz widząc, że jej chłopak wydaje się być szczęśliwy z możliwości bycia tutaj wśród przyjaciół. Właśnie dlatego uważała, że Jungkookowi mimo wszystko zależy na nich wszystkich i nie ukryje tego, choćby się starał.

Mimowolnie zarzuciła wzrok tuż za jego plecy, gdzie w tłumie ujrzała długie czarne włosy i bladą cerę, choć trwało to zaledwie sekundę. Wokół znajdowała się masa ludzi, ale mogła przysiąść, że nie bez powodu zwróciła uwagę akurat na tę osobę, zupełnie tak jakby dobrze wiedziała kto to był. Przestała się uśmiechać i dalej patrzyła w tłum za plecami chłopaka, czekając aż ponownie ujrzy tę szczupłą sylwetkę, jednak wszystko zlewało się w jedność. Nie wiedziała, dlaczego dalej tam patrzyła, w końcu to co najbardziej podejrzewała nie mogło być możliwe.

- Kiedy planujemy stąd wyjść? - zapytała niespokojnie.

- Niedługo, chcemy jeszcze trochę się zabawiać - odpowiedziała Mora, w nastolatka tylko kiwnęła głową.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Opadła na łóżko wraz z chłopakiem, który obdarowywał jej szyję mocnymi pocałunkami. Płonąca skóra dziewczyny działała na niego niczym magnes i dziękował lasowi za to, że zgodziła się ona wymknąć wraz z nim  z imprezy i pójść do hotelu. Od bardzo dawno nie czuł z nią takiej bliskości i miał wrażenie, jakby do tego czasu był na silnym głodzie. 

Szatynka oddychała ciężko, czując na sobie ciepłe usta Jungkooka, a dreszcze przechodziły przez jej plecy, na przemian z falą gorąca. Jego silne ramiona obejmowały jej drobne ciało, które idealnie dopasowywało się w jego klatkę piersiową. Czuła jak serce chłopaka biło szybko, wręcz niespokojnie i dobrze wiedziała że był przestraszony. Od dawna nie byli ze sobą tak blisko i odbywoje bali się tej sytuacji, zupełnie tak jakby działo się to po raz pierwszy.

Jungkook przeniósł swoje usta na wargi nastolatki, aby połączyć ich w namiętnym pocałunku. Starał się być delikatny, lecz przychodziło mu to z trudnością czując na jej ciele piękny zapach mleka vaniliowego, który nakładała niemalże codziennie. Był pochłonięty jej obecnością, choć mógł się założyć, że dziewczyna wydawała się być niespokojna i bardzo spięta.

Mika czuła nieprzyjemne uczucie lęku, które towarzyszyło jej już w salonie gier, odkąd ujrzała czarne, bujne włosy. Ilekroć zamykała oczy, widziała zarys tej osoby, a gdy je otwierała miała wrażenie że jest obserwowana. Próbowała wyzbyć się podejrzeń, iż ponownie coś jej zagraża, ale nie mogła przestać myśleć o tym, jak bardzo znajoma była jej ta budowa ciała i blada cera.

- Jungkook, muszę ci coś powiedzieć - odezwała się po chwili.

- W tym momencie? - zapytał, raz po razie całując jej szyję i ramiona.

- Chyba tak - wyksztusiła.

Zupełnie nie wiedziała, dlaczego akurat teraz odważyła się wyznać mu swoje lęki, ale odkąd miała ten straszny sen, w którym on zginął przez jej kłamstwa, była pewna nie mogła dłużej go zarażać na takie niebezpieczeństwo.

- Nie możemy porozmawiać o tym później? - jęknął, nie odrywając się od niej.

- To bardzo ważne, Jungkook - nalegała na to, aby ją wysłuchał.

Chłopak przestał ją całować i z niechęcią odsunął się od niej, żeby spojrzeć w jej oczy. Widział w nich strach i niepewność, więc podniósł się na kolana, aby ona również mogła wstać, a następnie złapał ją za dłonie.

- Co się dzieję, widzę że jesteś zlękniona? - zmartwił się.

Dziewczyna milczała przez chwilę, starając się ułożyć w głowie plan jak wyznać mu prawdę, ale doszło do niej że na to nie było żadnego planu jak tylko to, aby po prostu mówić.

- W samolocie śnił się bardzo zły sen, wręcz okropny - zaczęła cicho.

- Co ci sie śniło? - cierpliwe zapytał.

- Ten sen był taki realistyczny, iż nie mogłam uwierzyć że po przebudzeniu się siedziałam na pokładzie samolotu, skoro ostatnie co widziałam to.. - przerwała, aby zaczerpnąć powietrza.

- Co widziałaś? Możesz mówić, słucham Cię - pogłaskał ją po włosach.

- Okłamałam Cię Jungkook, przez ten cały czas nie byłam z tobą szczera - wyrzuciła z siebie. Chłopak zmarszczył swoje brwi, patrząc na nią zdziwiony.

- Okłamałaś mnie? W jakiej sprawie? - jego ton głosu zrobił się mocniejszy.

- Pamiętasz moje ostatnie zachowanie, to jak się czułam, aż w reszcie się rozstaliśmy? - wielką trudność sprawiało jej mówienie.

- Myślę, że tego nie da się zapomnieć - przyznał bez emocji, a Mika poczuła ucisk w sercu.

- To był naprawdę zły czas, nie mówiłam ci o niczym, ponieważ nie chciałam cię denerwować, ale odkąd miała ten sen, zrozumiałam że moje kłamstwa krzywdzą nas najbardziej - czuła, że za moment zaleje ją fala łez.

- Jakie kłamstwa? Powiedz mi, powiedz mi wszystko - rozkazał. Nie chciał zachowywać się w ten sposób, ale w głowie miał wiele najciemniejszych scenariuszy na jakie było go stać.

- Po powrocie z Busan, dostałam telefon z zastrzeżonego numeru..

- Pamiętam, ktoś robił sobie z ciebie żarty - przerwał jej.

- Też tak myślałam, ale jakiś czas później ktoś do nas przyszedł, lecz wtedy ciebie nie było - siliła się na to, aby nie przerwać i nie zrezygnować.

- Kto przyszedł? Ktoś zrobił ci krzywdę? - stał się podenerwowany.

- Chciałam ci o tym powiedzieć, ale nie mogłam, tak bardzo się bałam - łzy spływały po jej policzkach. Jungkook natychmiast starł je swoimi palcami.

- Nie płacz, przecież nie będę cię oceniał, chcę tylko żebyś teraz była ze mną szczera - jego łagodny ton dodawał jej otuchy. Kiwnęła głową i jeszcze raz wzięła głęboki wdech, zanim odważyła się ponownie otworzyć usta.

- Myślałam, że ten cały koszmar zakończył się lata temu, ale w ułamku sekundy wszystko wróciło, wraz z tym gdy otworzyłam te cholerne drzwi - odparła z żalem.

Chłopak patrzył z nią, czekając aż w końcu przejdzie do sedna i wyzna mu prawdę. Obawiał się najgorszego, chociaż powinien jej ufać, ale fakt że okłamywała go przez taki czas, sprawiał że czuł się oszukany i zdradzony.

Dziewczyna spojrzała mu w oczy, nawet jeśli nie miała na tyle odwagi, aby zrobić to na samym początku. Nie było łatwym powiedzieć mu, że jego dawna przyjaciółka, a jej prześladowca powrócił po latach, by dalej truć im życie. Jungkook bywał bardzo wybuchowy, a ona bała się że prawdą sprawi, iż stanie się tym samym brutalnym chłopcem co trzy lata temu.

- Ona zabroniła mi mówić Tobie o swoim powrocie - wyznała półszeptem.

- Kto ci zabronił? - niecierpliwił się.

W tym samym momencie, gdy szatynka miałam w końcu wypowiedzieć to mrożące w krew w żyłach imię, głośne pukanie rozległo się do drzwi, niczym stado rozpędzonych zwierząt. Dwójka spojrzała w kierunku hałasu niemalże jednocześnie. Jungkook przeklnął pod nosem, iż ktoś odważył się przerwać im akurat w tej chwili, natomiast Mika mogła odetchnąć z ulgą.

- Wrócimy do tej rozmowy - powiedział i wstał z łóżka, aby otworzyć drzwi.

Za progiem ujrzał trójkę swoich przyjaciół, którzy z szerokimi uśmiechami stali, doskonale wiedząc że mogli naruszyć parze ich intymną przestrzeń.

- Mam nadzieję, że zdążyliśmy i nie wam nie przerwaliśmy - odezwał się Jimin żartobliwie.

- Uduszę Cię w nocy poduszką - warknął wściekle - wszystkich was uduszę.

- Nie chcieliśmy wam przeszkadzać, ale jeszcze bardziej nie chcieliśmy stać na korytarzu czekając, aż skończycie - odparł TaeHyung.

- Mogliście iść do pokoju dziewczyn - wycedził przez zęby.

- Owszem, mogliśmy, ale Mora potrzebowała się przebrać i nie chciała nas wpuścić - wyśnił czarnowłosy.

- Co za głupia blondynka - burknął - nie możecie pójść wyżreć czegoś ze stołówki?

- Pora kolacji skończyła się trzy godziny temu, nie wpuszczą nas - spostrzegł Hoseok.

- Jesteście skończeni, na waszym miejscu bałbym się zasnąć w nocy - zagroził im, a następnie odszedł od drzwi, żeby mogli wejść do środka.

- Cześć Mika - powiedzieli chórem.

- Hej, na mnie już chyba pora - wstała z łóżka.

- Nie, możesz zostać - zatrzymał ją Jungkook.

- Pójdę do siebie, jest już późno i jestem zmęczona - odmówiła, a chłopak zrobił zrezygnowaną minę.

- Dobrze, zobaczymy się jutro rano? - w jego oczach błysnęła nadzieja.

- Pewnie, przyjdź o dziesiątej - uśmiechnęła się i dała mu lekkiego buziaka.

- Dobranoc chłopcy - pomachała im, a oni odpowiedzieli tym samym.

Tuż po opuszczeniu pokoju nastolatka zatrzymała się opierając o ścianę. Była wstrząśnięta tym, że prawie wyznała Jungkookowi, iż Jisoo wyszła z więzienia. Gdyby chłopcy nie przyszli, za pewne chodziłby już wściekły planując na niej zemstę. Jednakże nie zależnie od tego, jak zły i zawiedziony będzie, w końcu pozna całą prawdę..

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
BARDZO WAŻNE!

Jestem winna wam wszystkim ogromne przeprosiny, za to że znikłam na ponad miesiąc. Nie jestem w stanie do końca powiedzieć wam, dlaczego tak sie stało, ale mogę jedynie wyznać że ostatnio miałam dużo problemów, głównie z emocjami. Doprowadziło to do tego, że odsunęłam się trochę od internetu, a cała moja wena znikła gdzieś daleko, przez co nie mogłam pisać.

ALE TERAZ!

Wróciłam do was z masą nowych pomysłów i pełną determinacją, aby kontynuować pisanie. Ten ostatni miesiąc był dla mnie bardzo przełomowy i jestem zupełnie oczyszczona oraz gotowa na dalszą przygodę z "Lying Game", jak i z moją  drugą książką. Mam nadzieję,  że nie jesteście na mnie źli oraz że jesteście super przygotowani na to, z czym do was przyjdę. ❤

PS. W razie kolejnej mojej nieobecności, proszę o cierpliwość, ponieważ każde zniknięcie ma swój powód. Będę starać się mocno, aby pozostać bez żadnej przerwy.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top