30. Na rozstaju dróg.
Słońce, które wbijało swoje promienie przez okno wprost na twarz dziewczyny, wzbudziło ją ze snu. Mika przeciągnęła się ospale na wielkim łóżku, po czym spojrzała na zegarek stojący na stoliczku. Było niewiele po jedenastej, na co wykrzywiła się w niezadowolonym grymasie, ponieważ obiecała swojej mamie że zjawi się w domu z samego rana, a tym czasem dochodziło południe.
Podniosła się do siadu i oparła plecami o zagłówek. Próbowała przypomnieć sobie zdarzenia z wczoraj i momentalnie złapała się za klatkę piersiową. Wówczas to do niej nie dochodziło, że bijące w niej serce naprawdę należało do jej zmarłej siostry. Miała do siebie żal, że tamtego dnia w szpitalu po prostu nie umarła, wtedy NaMiko mogłaby by żyć. Nawet jeśli według historii Jungkooka była potworem i tak nastolatka żałowała że ją przed tym nie powstrzymała.
Nie płakała siedząc na łóżku, ponieważ wyczerpała swój limit już wczoraj. Czuła że bolą ją oczy, więc nie była zdolna uronić chociaż jednej łzy. Po prostu trzymała się za serce i słuchała jak bije, uśmiechając się lekko. Wyglądała jak osoba pozbawiona rozumu, ale ona doskonale wiedziała dlaczego to robi.
Czy miała także żal do Jungkook, że wyznał jej prawdę? Owszem, ale wiedziała że nawet on nie byłby w stanie ją przed tym ochronić, zwłaszcza że sama chciała o wszystkim wiedzieć, i prędzej czy później i tak wyszło by to na jaw. Lecz w najdalszych i najmroczniejszych myślach nie podejrzewała, że prawda może sięgnąć po za granice jej wytrzymałości. Nie chciała się obwiniać, ale ilekroć czuła bicie serca tym bardziej była na siebie wściekła.
W końcu wstała z łóżka, aby wyjść z pokoju. Pragnienie brało ją odkąd tylko otworzyła oczy, więc potrzebowała napić się czegoś zimnego w kuchni. Poprawiła swoje rozczochrane włosy zbierając je w kucyk i ruszyła do wyjścia.
Rzuciła okiem na kanapę, na której dzisiejszej nocy spał Jungkook. Chłopak twardo upierał się, że odstąpi dziewczynie sypialnie, a sam przenocuje na sofie. Jednak miejsce było zupełnie puste, a poduszka i kołdra poskładane z brzegu łóżka.
Usłyszała rozmowę dobiegającą z kuchni i już wiedziała, że to z pewnością był Jungkook. Ruszyła w tamtym kierunku i zatrzymała się przed wejściem, gdy tylko do jej uszy dobiegł dźwięk jej imienia wypowiadane przez obcy jej głos.
- Wiesz, że nie o to chodzi Jimin - odezwał się chłopak, stając nad telefonem.
- To wyjaśnij mi Jungkook - poprosił - od kilku dni ignorujesz moje telefony, nic nie chcesz nam powiedzieć.
- Dobrze zdajesz sobie sprawę z tego, przez co przechodzę, więc nie oceniaj mnie - burknął.
- A pomyślałeś przez co my przechodzimy? Rozumiem, że wypadek Miki dużo zmienił, ale nie możesz wciąż uciekać - próbował być przekonujący.
- Nie uciekam, to przecież żałosne - prychnął odchodząc od komórki, żeby wyjąć coś z górnej szafki.
- Szef wytwórni już wypytuje mnie, kiedy łaskawie zjawisz się w pracy. Urlop dobiegł końca, więc wróć w końcu do Seulu wraz z Miką - brzmiał stanowczo.
- To nie jest teraz możliwe, nie mogę ją zmusić aby z dnia na dzień wróciła do swojego życia - sprzeciwił się.
- Im dłużej będziesz trzymał ją od tego z daleka tym trudniej będzie jej do tego wrócić.
- Więc, co mam zrobić? Kazać jej ze mną wrócić, zamieszkać i udawać, że wszystko jest w porządku? - śmiał się z kpiną.
- Powinieneś postawić się w jej sytuacji i przypomnieć sobie, co mówił lekarz. Tutaj jest jej życie, u naszego boku - wciąż go przekonywał.
Mika z uważnością słuchała przebiegu rozmowy między Jungkookiem, a takowym Jiminem. Jego słowa mogły być poruszające, i tym momencie dziewczyna właśnie tak się czuła. Dobrze pamiętała kim, według historii Jungkooka, był Jimin i miała wrażenie, że kraja się serce słysząc przyjęcie w jego głosie, gdy się o nią martwił.
- Chcę dla niej jak najlepiej, dobrze o tym wiesz - skwitował chłopak.
- Oczywiście, ale tutaj w Seulu czeka na nią jeszcze pięcioro osób, które ją kochają i chcą jej pomóc, więc przestań ją przed nami nieustannie chować - jęknął.
- Rozmawiałem z nią na ten temat - przyznał - myślę, że dopóki nie zamknie tutaj wystarczająco dużo spraw, nie będzie w stanie wyjechać.
- Czemu się przed tym bronisz, Jungkook? - zapytał z rezygnacją. Chłopak oparł się rękami o blat, tępo patrząc w komórkę przed sobą.
- Nie chcę, żeby wracała do tego, co wydarzyło się trzy lata temu, nie chcę żeby ponownie mnie znienawidziła - wyznał cicho.
Twarz Miki pokrył niespodziewany smutek, słysząc ból w jego głosie. Czuła, że jest mu z tą sytuacją o wiele ciężej niż jej i naprawdę żałuje tego, co miało miejsce lata temu. Teraz dziewczyna nie była przekonana, aby chcieć znać całą prawdą. Mogła mu tylko zaufać i mieć nadzieję, że będzie to słuszne.
- Minęły, aż trzy lata. Sądzę, że odpokutowałeś swoje, a Mika to mądra dziewczyna, która jest teraz po prostu zagubiona. Kochała Cię przez ten cały czas, i wciąż będzie - dodawał mu otuchy.
- Kochała, ale w tym momencie dalej jestem dla niej kimś obcym - mruknął - daj mi trochę czasu, muszę naprawić to co zepsułem.
- Nie obwiniaj się o ten wypadek, nikt z nas nie mógł tego przewidzieć. Po prostu weź się w garść i pokaż jej, że może na Ciebie liczyć. Ona potrzebuje teraz kogoś, kto ją poprowadzi i da poczucie bezpieczeństwa - powiedział rozkazująco.
- Zawsze była przy mnie bezpieczna. Chcę jedynie, aby odzyskała pamięć - westchnął.
- Skończ się użalać, to w ogóle nie jest do Ciebie podobne - zaśmiał się lekko, a Jungkook mu powtórował. Mika zakryła usta dłonią, aby również się nie zaśmiać.
- Brzmię, aż tak żałośnie? Nie znoszę tej słabości - prychnął.
- To nie słabość, a miłość robi z Ciebie człowieka - poprawił go.
- To nie zmienia faktu, że zachowuje się jak bachor - burknął - jednakże masz rację, powinien się otrząsnąć i w końcu jej pomóc.
- Teraz to twój obowiązek, nie pozwól aby coś was rozdzieliło, Jungkook - brzmiało to niczym prośba.
- Nigdy na to nie pozwoliłem - przyznał, nieświadomie kręcąc głową.
- Ty sam doskonale wiesz, co masz robić i radzę Ci się pospieszyć, Hoseok się nie cierpliwy, a Mora nie przestaje mnie dręczyć.
- Przyjaciele od siedmiu boleści - bąknął pod nosem - przyjdziemy do tego Seulu, ale nie teraz, nie w takim stanie.
- Rób jak uważasz, ale czas ma swoje granice. Ochłoń i zacznij porządnie działać. Muszę iść do firmy i po raz kolejny chronić twoją dupę - zażartował, jednak jego ton mógł wprowadzać w dezorientację.
- Moja dupa ma się świetnie, powiedz szefowi że zatrzymały mnie problemy osobiste i zjawię się jak tylko będę mógł - poprosił.
- Jasne, nic innego mu nie mówię - prychnął - trzymaj się i pozdrów Mikę.
- Narazie Jimin - powiedział i rozłączył połączenie.
Szatynka jeszcze przez moment stała za ścianą, ścierając łzy z policzków. Nie sądziła, że Jungkook, jak i jej przyjaciele, aż tak przeżywają to co się wydarzyło. Czuła się kochana i miała poczucie, że komuś naprawdę na niej zależy, a ona nieustannie ich rani.
Weszła do kuchni, stawiając ciche kroki. Jungkook stał tyłem do niej oparty o blat i miał spuszczoną głowę. Dziewczyna wodziła oczami po jego nagich plecach, nie omijając żadnego centymetra ciała. Jego lekko opalona skóra wyglądała wręcz idealnie i przyciągała do siebie nastolatkę niczym magnes.
Nie mówiła nic kiedy podchodziła do niego coraz bliżej, ponieważ wiedziała że chłopak teraz mocno cierpi i to przez nią. Nie chciała go krzywdzić, ale nie miała wpływu na wypadek. Przecież skąd mogła wiedzieć, że ktoś będzie chciał ją otruć, a co gorsza zabić.
Zatrzymała się zaledwie jeden mały krok tuż za nim i patrzyła jak jego barki unoszą się od ciężkich oddechów. Podniosła swoje ręce do góry, aby móc go dotknąć, jednak w ostatniej chwili cofnęła dłonie i przeniosła je niżej, aby ostatecznie objąć go pasie.
Poczuła jak chłopak tężeje pod wpływem jej dotyku, ale już po chwili rozluźnia się pozwalając na ten delikatny uścisk. Sam miał wrażenie, że w końcu dostał swój upragniony lek, który miał uratować mu życie, dlatego nie odsunął się i rozkoszował momentem.
Jego gorąca skóra parzyła jej policzek, lecz dalej obejmowała go zawzięcie. Bijące w niej serce przyspieszyło swój rytm i była pewna, że on doskonale to czuje. Było jej dobrze u jego boku, i miała nadzieję, że w ten sposób może go uszczęśliwić za to, co mu zrobiła.
- Dużo myślałam o wyjeździe do Seulu - odezwała się po chwili - chcę tam z Tobą pojechać i nikomu o tym mówić. Po prostu chcę stąd uciec, Jungkook. Z Tobą.
Brunet westchnął lekko, po czym odwrócił się do dziewczyny, tym samym przerywając uścisk. Złapał jej dłonie i przysunął ją bliżej siebie, aby spojrzeć w jej oczy.
- Dlaczego chcesz stąd uciec? - zapytał, choć ta wiadomość dawała mu ulgę.
- Nie ma tutaj nic, co mogłoby mnie zatrzymać. Mam wrażenie, że każdy w tym mieście próbuje mi tylko zaszkodzić. SooYeon, Yoongi, a nawet moi rodzice, wszyscy są przeciwko mnie - wyznała ciężko.
- Czemu dopiero teraz? - potrząsnął głową.
- Ponieważ na każdym kroku spotyka mnie tylko nieszczęście, a kiedy jestem z Tobą.. - przerwała i popatrzyła w jego ciemne oczy - czuję, że jestem na właściwym miejscu.
- Zraniłem Cię - odpowiedział cicho.
- A ja zraniłam Ciebie. Ten wypadek nas poróżnił, chociaż nie powinno tak być - odparła łamanym głosem.
Jungkook patrzył na nią zaskoczony wzorkiem, pozwalając sobie czerpać z jej słów jak najwięcej. Był szczęśliwy, że dziewczyna zaufała mu na tyle, aby chcieć szukać u niego pomocy.
- Co z twoimi rodzicami? - wypalił.
- Moja matka zachowała się okropnie, próbując odsunąć mnie od Ciebie. Jest winna i musi za to zapłacić, dlatego mam zamiar odejść stąd, nie informując ją o tym - powiedziała pewnie.
- Będzie wściekła, jeśli się o tym dowie - śmiech cisnął się mu do gardła.
- Nie obchodzi mnie to, i tak nie dorówna temu jak ja jestem wściekła za to co chciała zrobić - odrzekła z nienawiścią w głosie. Jungkook nie mógł powstrzymać lekkiego śmiechu.
- Kiedy chcesz jechać? - zgodził się na wyjazd.
- Jak najszybciej, możemy jechać chociażby w tej chwili - odpowiedziała z podekscytowaniem.
- Nie jestem pewny, czy będzie to możliwe.
- Dlaczego? - posmutniała.
- Dzisiejszej nocy, ktoś rozbił szyby w moim samochodzie - wyjaśniał zły - naprawa potrwa cały dzień i będzie bardzo kosztowna.
- Kto mógł zrobić coś takiego? - była w szoku.
- Dzwoniłem do serwisu od monitoringu, ale na nagraniu nic nie widać, ponieważ mój samochód stał poza zasięgiem kamer - pokręcił głową z zażenowania.
- Poinformowałeś policję?
- Szkoda mojego czasu, a tym bardziej nerwów na użeranie się z policją. Ktokolwiek to zrobił, już jest ma mojej liście i z pewnością sam się tego dowiem. Pojadę teraz do warsztatu, zapłacę i będę oczekiwał że naprawią to szybko oraz dobrze - powiedział wstając.
- Chcesz jechać zepsutym samochodem?
- To tylko szyby, a pogada dzisiaj dopisuje. Jeśli chcesz, możesz jechać ze mną - zaproponował niepewnie. Mika natychmiast kiwnęła głową na zgodzę, posyłając mu uśmiech.
- Dobrze, w takim razie możesz iść się ubrać - rozpromienił się.
Mika ruszyła w kierunku pokoju, jednak zatrzymała się w połowie drogi. Zacisnęła dłonie w pięści i wzięła głęboki wdech, zanim ponownie na niego spojrzała. Jego oczy wykazywały zdziwienie, gdy dziewczyna stała skamieniała przed nim, widocznie próbując coś powiedzieć.
- Czy.. - przerwała, biorąc kolejny wdech - czy mógłbyś mnie pocałować?
Zadając to pytanie nie spuszczała z niego swojego wzroku, nawet wtedy gdy Jungkook totalnie zaskoczony wbijał w nią swoje oczy. Sama nie wiedziała, dlaczego tak bardzo tego chciała, jednakże czuła że była mu to winna.
Chłopak dusił się w środku ze szczęście, tak że potrzebował chwili, aby przetrawić jej słowa, ponieważ bał się że mógł się przesłyszeć. Chciał natychmiast do niej podbiec i wpić się w jej usta, ale dostrzegł jak nastolatka porusza się nerwowo i spuszcza głowę.
- Wybacz, to było głupie, nie powinnam Cię o to prosić - powiedziała zmieszana.
Chciała odejść jak najszybciej, czując że zrobiła z siebie idiotkę, gdy chłopak nic nie odpowiadał i patrzył na nią szeroko otwartymi oczami. Myślała, że proponując mu to pomoże im obojgu, ale teraz miała wrażenie że tylko się ośmieszyła.
Jungkook zerwał się z miejsca, widząc jak szatynka się wycofuje. Złapał ją za nadgarstek, uniemożliwiając dalszego kroku i delikatnie przyciągnął ją do siebie. Nie miał zamiaru całować ją zachłannie, dlatego musnął wyczuwalnie jej usta, dając jej przestrzeń jakiej potrzebuje.
Mika rozluźniła swoje mięśnie po chwili totalnego zdziwienia i dość szybko zarzuciła ręce na jego szyję, tym samym pogłębiając pocałunek. Dawała ponieść się momentowi, który chociaż krótki, miał przynieść naprawdę dużo. Nie liczyła, że dzięki temu odkupi swoje winy, ale chciała dać chłopakowi choć trochę przyjemności, która się mu należała.
Pocałunek był słodki, choć palił od emocji jakie od nich biły. Każdy chciał wyrazić nim to czego słowa nie były w stanie opisać. Czuli jednocześnie strach, ale też radość.
Nastolatka odsunęła się od chłopaka, po niespełna kilkunastu sekundach i dalej mając mając zamknięte oczy, przyłożyła swoje czoło do jego. Oddychali ciężko, po braku dostępu tlenu, ale wciąż byli blisko siebie.
- Obiecujesz mi, że odzyskam pamięć? - zapytała otwierając oczy i spoglądając w jego.
- Obiecuję - przysiągł.
Mika odetchnęła z ulgą i chwilę później Jungkook, puszczając ją, patrzył jak znika za drzwiami, ostatni raz się do niego uśmiechając.
Czuł napływ sił, jakie stracił zaledwie tydzień temu i wiedział, że ma przed sobą zadanie, którego wypełnienie zdecyduje o jego losie. Nie mógł stracić tej upartej i niezwykłej dziewczyny jaką była Mika, tylko dlatego że coś stawało im na drodze. Byli ze sobą zbyt długo, aby teraz tak po prostu się poddać.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wyszła z budynku, czując nieprzyjemny zapach metalu. Już od godziny przebywała w warsztacie, gdzie za słoną zapłatą, naprawiali samochód Jungkooka. Cały proces miał potrwać jeszcze z dobrą godzinę, lecz ona miała już dość przebywania w tym miejscu.
Jungkook wyszedł za dziewczyną, kiedy tylko zobaczyć jak opuszcza pomieszczenie. Wiedział, że nastolatka niecierpliwiła się coraz bardziej, czekając aż jego samochód w końcu zostanie naprawiony. On sam z każdą mijającą minutą miał ochotę po prostu stąd odjechać.
- Wszystko w porządku? - zapytał.
- Tak, po prostu nie lubię zapachu metalu - odpowiedziała z grymasem wymalowanym na twarzy.
- Jeśli nie chcesz tutaj czekać, możesz pójść się przejść. Nie jedliśmy śniadania, pewnie jesteś głodna - zaproponował, wyciągając z kieszeni spodni portfel.
- Co ty robisz? - spojrzała na niego zdziwiona.
- Niedaleko jest knajpka, dają tam dobre jedzenie, a nie chcę żebyś chodziła, nic nie jedząc - wyjaśnił.
- Nie przejmuj się, po za tym mam pieniądze - skłamała.
Źle się czuła biorąc od niego jakiekolwiek pieniądze, więc tylko dlatego powiedziała, że je posiada. W prawdzie była bardzo głodna, ale nie chciała aby chłopak się nią przejmował, a tym bardziej za nią płacił.
Jungkook popatrzył na nią wzrokiem, który jasno świadczył o tym, że przejrzał ją na wylot. Doskonale wiedział, że dziewczyna nie ma pieniędzy, ponieważ skąd mogła je wziąć.
- Dobrze, nie mam pieniędzy - poddała się - ale nie chcę, żebyś dawał mi swoje.
- Daj spokój, to tylko niewielka suma, a bardziej zależy mi na tym żebyś coś zjadła - uśmiechnął się, aby być bardziej przekonującym.
Dziewczyna dość niepewnie wzięła od niego kilka banknotów, mówiąc ciche podziękowania. Chłopak dumnie schował swój portfel z powrotem do kieszeni.
- To tuż za zakrętem, będziesz widziała, ponieważ to jedyne miejsce tutaj, gdzie można coś zjeść - pokierował ją.
- Tobie także coś kupić, w końcu też nic nie jadłeś - spostrzegła.
- Nie, zachowaj wszystko dla siebie i postaraj się zejść coś porządnego - odmówił grzecznie i uśmiechnął się uroczo.
Mika poczuła jak jej serce silnie pulsuje. Był wobec niej taki opiekuńczy, że nie mogła uwierzyć iż kiedyś naprawdę się nienawidzili. Jak to możliwe, że ten wówczas zły chłopak, był teraz tak cudowny?
- Okej dziękuję, wrócę jak najszybciej - powiedziała, zaczynając odchodzić.
- Nie idź nigdzie dalej, mój samochód powinien być gotowy za godzinę - odparł prosząco.
- Godzina mi wystarcza - odpowiedziała i ruszyła w kierunku knajpki.
Znalezienie miejsca nie zajęło jej zbyt dużo czasu, ponieważ tak jak mówił Jungkook była to jedyna knajpa w dzielnicy. Wyglądała dość dobrze, a menu wiszące przed wejściem do sklepu zachęcało do skorzystania z tutejszych usług. Słysząc burczenie w brzuchu bez namysłu chwyciła za klamkę, aby utworzyć drzwi.
- Mika, w końcu Cię znalazłam! - usłyszała.
Piskliwy głos, który tak dobrze znała wprawił ją w osłupienie. Spojrzała w bok i utkwiła swój wzrok na rudej dziewczynie w okrągłych okularach, która szeroko się do niej uśmiechała..
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top