28. Noc wrażeń.

*Może zawierać wylgaryzmy*

Mika kątem oka widziałam jak Jungkook zaciska swoje dłonie na kierowcy i wlepia intensywnie wzrok w drogę przed sobą. Przez ten cały czas bała się odezwać, choć miałam do niego niezliczoną ilość pytań, a przede wszystkim chciała wiedzieć, skąd się wziął podczas jej spaceru z Yoongim.

- Masz zamiar coś powiedzieć? - odezwała się w końcu, nie mogąc dłużej znieść tej męczącej ciszy.

- Jak mogłaś pójść na tę imprezę? I to jeszcze z nim? - wycedził z odrazą.

- Znowu masz zamiar prawić mi kazania? To chyba najwyższy czas, abym poznała prawdę, Jungkook - wyrzuciła stanowczo, patrząc na niego zdenerwowana.

- Byłem pewny, że ta cała SooYeon zdążyła Ci już wszystko powiedzieć - prychnął.

- Z jakiegoś powodu przyjechałeś po mnie, więc słucham, skąd wiedziałeś gdzie mnie szukać? - skrzyżowała ręce na piersiach.

On westchnął ciężko, kręcąc głową z politowaniem. Mika od zawsze była uparta, nawet jeśli straciła pamięć wciąż zachowywała się zupełnie tako samo. Zdążył przywyknąć do jej zawziętości, lecz w żaden sposób nie wiedział jak miał wyznać jej prawdę. Nie mógł teraz zacząć rzucać całą przeszłością, której nastolatka drugi raz mogłaby nie znieść.

- Poważnie myślałaś, że nawet po tym co mi powiedziałaś będę zdolny tak po prostu puścić Cię na tę imprezę? - zapytał, na końcu się śmiejąc.

- W czym masz problem? O co chodzi z Yoongim? Wasze spotkanie wyglądało tak, jakby między wami było coś w rodzaju nienawiści - spostrzegła.

- To czysta nienawiść. Ten mężczyzna to dupek, nie mogłem pozwolić aby tak bezkarnie Cię dotykał - odpowiedział z pogardą.

- Czemu mu nie ufasz? - zapytała.

- A Ty mu ufasz? - rzucił jej rozbawione spojrzenie.

- Nie znam go, nawet po tym gdy w końcu go ujrzałam, nie mogłam uwierzyć że kiedykolwiek coś nas łączyło - wyznała.

- Nic was nie łączyło - burknął - zamieniłaś z nim parę słów kilka lat temu. Zupełnie nie mam pojęcia, co robi w Busan, a tym bardziej czemu powiedział Ci że jest twoim chłopakiem.

- Wciąż się przy tym upierasz, dlaczego? - podniosła głos.

- Ponieważ to prawda, Mika! - krzyknął - jakaś suka nagadała Ci bzdur, oszukała Cię i zabrała na tę pierdoloną imprezę!

Czuł, że jest na wytrzymaniu nerwowym i mało brakuje aby w końcu wybuchnął, rozwalając wszystko co znajduje się wokół.

- Dobrze, więc uznajmy że dałam się zmanipulować i SooYeon nie jest moją przyjaciółką..

- Nie jest nią.. - przerwał jej.

- Nie przerywaj mi. Chociaż raz daj mi dość do jebanego słowa - warknęła. Rzadko przeklinała, a kiedy już to robiła to znaczyło, że jest naprawdę wściekła.

- To ty wciąż mi przerywasz, mówiąc że Cię okłamuję. Ale potrafisz uwierzyć jakieś dziewczynie, którą widziałaś pierwszy raz na oczy, podczas gdy mnie masz za oszusta - powiedział z bólem.

- Masz rację, ale nie możesz mnie obwiniać skoro do tej pory nie chcesz nic mi powiedzieć. SooYeon mnie rozpoznała i niemalże natychmiast zaczęła mówić mi o moim życiu. Komu mogłam wtedy uwierzyć?

- A kto przyjechał do Ciebie do szpitala? Kto Cię z niego odebrał? Jesteś na tyle głupia, że nie pomyślałaś o tym, że podczas Twojego kilkudniowego pobytu w szpitalu nie przyszła ani razu, zupełnie jak ten frajer! - wyrzucił z kpiną.

- Powiedziała, że próbowała się ze mną skontaktować.

- Kłamała, perfidnie pluła Ci twarz i żądam, abyś w tej chwili wyjawiła mi kim ona jest, żebym mógł osobiście wyrwać jej włosy z głowy - rozkazał, biorąc przy tym ostry zakręt.

Mika uderzyła ciałem przy zakręcie w drzwi, przez co syknęła z bólu. Jungkook, gdy robił się wściekły zupełnie nie uważał na to, co działo się wokół niego. Usiadła z powrotem na swoje miejsce, patrząc jak chłopak jedzie w nieznanym jej kierunku.

- Dokąd jedziemy? Mój dom jest w drugą stronę - zdziwiła się.

- Jedziemy do mnie, wynająłem apartament, gdy przyjechałem do Busan - odpowiedział.

- W tym momencie masz zawieść mnie do domu! - pisnęła.

- Nie ma takiej możliwości. Jeśli twoja matka dowie się, gdzie byłaś, a tym bardziej zobaczy mnie przy tobie będzie wściekła i oboje możemy sobie pogratulować - zmienił zamaszyście biegi.

- Wyjaśnij mi, dlaczego moja matka tak bardzo Cię nie lubi? - to męczyło ją od dłuższego czasu.

- Mówiłem Ci, ona od zawsze próbowała nas poróżnić. Nie mogła zaakceptować to, że między mną, a NaMiko coś się zrodziło, dlatego obwiniała mnie o jej śmierć, ale nigdy nie byłem temu winny - powiedział, co jakiś czas skręcając w różne alejki.

- Czemu miałaby obwiniać Cię o jej śmierć?

- Ponieważ uważała, że to przez mnie NaMiko uciekła z domu, ale prawda była taka że poczuła się ona odrzucona.

- To miałeś na myśli, mówiąc że rodzice bardziej akceptowali mnie? - przypomniała.

- Chciała to jakoś usprawiedliwić, a kiedy zachorowałaś i rodzice musieli się Tobą zająć zaczęła myśleć, że los z niej drwi.

- Do tego feralnego dnia, gdy odebrała sobie życie, między nami było wszystko w porządku.

- Wiem, że dzień przed jej śmiercią się pokłóciłyście, mówiłaś mi o tym - przyznał.

- To prawda, ale był to pierwszy raz od dłuższego czasu - broniła się.

- Nieistotne, tylko trójka z nas wiedziała kim tak naprawdę jesteś w oczach NaMiko. Ona sama, ja i Jisoo - powiedział, zatrzymując swój samochód przed apartamentowcem.

Mika wstrzymała oddech, słysząc jak imię wspomnianej dziewczyny obija się echem o ściany jej głowy. Doskonale pamiętała Jisoo, jeszcze gdy jej siostra żyła, często dziewczyna przychodziła do ich domu. Co prawda nigdy nie rozmawiały ze sobą dłużej niż parę sekund, ale nie mogła zapomnieć że była ona prawdziwą córką szatana.

- Jisoo o wszystkim wiedziała? - zapytała po chwili ciszy.

- Przyjaźniły się, oczywiście że o wszystkim wiedziała - odrzekł, wysiadając z samochodu.

Dziewczyna postąpiła tak samo, delikatnie zamykając drzwi. Miała wrażenie, że na dworze zrobiło się chłodniej, więc zaczęła bardziej naciągać na siebie sweter, w który była ubrana. Chłopak kroczył w kierunku mieszkania, a szatynka szybko stąpała za nim, nie chcąc zgubić się w ciemnościach.

- Czy kiedykolwiek poznałam prawdę, na temat tego jak NaMiko bardzo mnie nienawidziła? - ciągnęła dalej temat.

- Tak, dowiedziałaś się o wszystkim - przyznał, starając się otworzyć kluczem drzwi.

- W takim razie skąd pomysł mojej matki na to, aby mnie okłamać? - wypytywała.

Chłopak wpuścił ją do domu, a dziewczyna bez sprzeciwu przekroczyła jego próg. Wiatr wiał coraz mocniej, a ona nie miała zamiaru spędzić więcej czasu na dworze. Rozejrzała się przelotnie po apartamentowcu, gdy rozjaśniło go światło i momentalnie zaparło jej dech w piersiach. Już wiedziała, że ten chłopak dysponuje dużą ilością pieniędzy, gdy był gotów wydać je na tak drogą rzecz.

- Chcesz się czegoś napić? - zapytał ją, idąc w kierunku kuchni.

- Chcę odpowiedzi - szła tuż za nim.

- W dalszym ciągu jestem z Tobą szczery, choć Ty do teraz nie powiedziałaś mi, kim do cholery jest SooYeon - mruknął.

- Powiedziałam Ci wszystko, co wiem na jej temat - patrzyła jak nalewa sobie soku do szklanki.

- To mi nie wystarcza, chcę wiedzieć jakim cudem Cię znała i przede wszystkim co pchnęło ją, aby w taki sposób Cię oszukać - mówił stanowczo.

- Dlaczego miałabym to robić? Wydawała się być ze mną szczera - wzruszyła ramionami.

- Zachowałaś się naiwnie. Nie mam pojęcia, dlaczego ktoś taki postanowił się zabawić i stworzyć jakiś pojebany świat, w którym ponoć żyjesz - parsknął i napił się soku.

- Zakończmy to już dzisiaj, powiedz mi w końcu co działo się przez te trzy lata! - podniosła głos rozkazująco.

- Chciałbym, ale jaką ma gwarancję że tuż po tym nie wyjdziesz stąd trzaskając drzwiami? - odwrócił się do niej.

- Nic nie obchodzi mnie, co uważasz na ten temat. Straciłam pamięć, a od tego czasu co chwilę dowiaduje się nowych, totalnie sprzecznych ze sobą rzeczy. Mówisz mi, że mnie znasz, a kiedy proszę Cię abyś powiedział mi prawdę, pieprzysz że nie możesz! - ledwo umiała trzymać swoje emocje na wodzy.

- Myślisz, że tak łatwo jest wracać do przeszłości? Żądasz, abym wyznał ci wszystko, wówczas gdy potrzebowałam lat, aby móc to zaakceptować i w końcu normalnie żyć! - stuknął szklanką o blat.

- Więc masz zamiar to ukrywać? Próbowałeś choć raz pomyśleć jak ja się czuję? Mówisz mi, że nieustannie ludzie mnie okłamują, ale nie jesteś w stanie mi tego wyjaśnić! - gestykulowała.

- A co mam ci powiedzieć? Że twoja siostra oddała za Ciebie życie, a jej parszywa przyjaciółka próbowała zniszczyć ci życie z czystej zazdrości! - wykrzyczał, nie mogąc dłużej znieść presji jaką ona na nim wywiera.

Mika zamilkła, patrząc na niego szeroko otwartymi oczami. Starała się przekalkulować jego słowa, lecz nie ważne jak bardzo się na to siliła, nie mogła w to uwierzyć.

Jungkook widząc jej zaskoczenie oczy, spuścił wzrok, zagryzając swoją szczękę. Podejrzewał, że prędzej czy później rzuci tym prostu jej w twarz, ale nie sądził że stanie się w taki sposób i że tak bardzo będzie tego żałował.

- Słucham? - wydusiła - powiedz, że to jakiś pieprzony żart?

- Nie, to nie jest żaden pieprzony żart, Mika - powiedział - byłaś chora na serce, potrzebowałaś przeszczepu.

- Powiedzieli mi, że moje serce cudem wróciło do normy - ksztusiła się gulą, która tworzyła się w jej gardle.

- To było kłamstwem..

- Więc co? Chcesz mi powiedzieć, że nasze w sobie serce NaMiko! - krzyknęła, zalewając się łzami.

Nie chciała, aby jej na to odpowiadał. Jego wyraz twarzy w tym momencie mówił o wiele więcej, niż mogła oczekiwać. Czuła, że serce które dotychczas biło w jej klatce piersiowej kłuje ją, zalewając się bólem. Miała ochotę wykrzyczeć, że kłamię i żeby natychmiast odwołał swoje słowa, ale nawet do tego była zdolna. Dławiła się prawdą i kłamstwem, które wmawiano jej przez te wszystkie lata.

- Dlaczego?.. - wyksztusiła - dlaczego moi rodzice to przede mną ukryli? I skąd Ty o tym wiesz?

- Nie chcieli, abyś czuła się winna jej śmierci. NaMiko miała za dużo w głowie, wiele rzeczy sobie wmówiła - starał się być spokojny, widząc w jakim stanie jest teraz dziewczyna.

- Sprawiłam, że odebrała sobie życie - powiedziała.

- Nie prawda, one odebrała sobie życie, bo była egoistką i chciałam w ten sposób wzbudzić litość - odparł.

- Oddała mi swoje serce, ponieważ wiedziała że dzięki temu przeżyje - płakała.

- Twierdziła, że w ten sposób wzbudzi podziw, a rodzice będą jej wdzięczni, nie obchodziło ją to czy przeżyjesz czy nie - jego słowa były mocne, ale teraz już nie mógł tego ukrywać.

Nastolatka oparła się o ścianę, czując że wiruje jej przed oczami. Potrzebowała stąd uciec, zaczerpnąć powietrza i dać sobie porządnie w twarz, zanim doszczętnie zwariuje. Rzucane w nią słowa były jak kule, które przebijały ją na wylot.

- Muszą stąd wyjść - wymamrotała.

- To nie jest dobry pomysł, abyś wychodziła w takim stanie - zatrzymywał ją.

- W tym momencie nic nie jest dobre, duszę się tutaj - odparła i ruszyła w kierunku drzwi.

Jungkook pobiegł za dziewczyną, by móc odwieść ją od pomysłu wyjść z domu. Była totalnie zagubiona i oszołomiona, a w takim stanie mogła jedynie zrobić sobie krzywdę.

- Nigdzie nie wyjdziesz - złapał ją za nadgarstek, nie pozwalając aby otworzyła drzwi.

- Puść mnie! - wyrwała swoją rękę - nie dotykaj mnie, gdy jestem taka wściekła.

- Chcesz wyjść na dwór, będąc pod wpływem takich emocji, to głupie z twojej strony - próbował ją powstrzymać.

- Nie pieprz mi co jest teraz najrozsądniejsze, skoro chwilę temu powiedziałeś mi, że moja własna siostra zabiła się, abym ja mogła żyć! - śmiała się, choć w ten sposób chciała jedynie stłumić swój płacz.

- Oczekiwałaś prawdy, więc jaki miałem wybór? Ostrzegałem, że przeszłość niesie za sobą konsekwencje, ale byłaś zbyt uparta aby to przyswoić - wyrzucił.

- Zacząłeś od niezłych konkretów - zakpiła - jeśli w tym momencie nie dasz mi wyjść z tego domu to przysięgam, że zrobię to siłą, a wtedy odejdę i już nigdy mnie nie zobaczysz.

Patrzyła na niego wzorkiem pełnym bólu i żalu, choć próbowała wyglądać na zdenerwowaną, Jungkook widział że ona po prostu cierpi, zupełnie jak trzy lata temu.

- Nie, nie wyjdziesz stąd, zostaniesz i pozwolisz mi się sobą zaopiekować tak jak nie mogłem zrobić tego za pierwszym razem - powiedział pewnie, na co dziewczyna prychnęła pod nosem.

Podeszła do drzwi w celu natychmiastowego ich otwarcia, lecz ponownie poczuła na swoim nadgarstku silny ucisk jego dłoni. Starała się ją wyrwać i siłą dostać do celu, ale chłopak był zbyt silny jak na jej drobne ciało. Ona jedynie chciała znaleźć się jak najdalej od tego miejsca.

- Puść mnie, inaczej połamię ci tę rękę! - groziła mu, chociaż w rzeczywiście nie była nawet świadoma swoich słów, przecież nie miała zamiaru go skrzywdzić.

- Jeszcze nigdy nie miałem złamanej ręki, a to może być ciekawe doświadczenie - odrzekł żartem, lecz Mice nie było do śmiechu.

Dalej zawzięcie próbowała dostać się do drzwi, totalnie nic nie robiąc sobie z tego, że jej walka posiada zerowe szanse. Była nabuzowana emocjami i nawet ta niewielka szarpanina powodowała, że mogła się wyładować, lecz miała wrażenie że powietrza w pomieszczeniu jest coraz mniej.

Jungkook miał dość tego, że dziewczyna zawzięcie próbuje dopiąc swego. Czuł się jak trzy lata temu, gdy znęcał się nad nią, a ona za każdym także starała się od niego uciec. To wspomnienie wzbudziło w nim ból i mógł znieść, że ta zdenerwowana w tym momencie nastolatka nie należy do niego oraz że doszczętnie zapomniała o tym, że go kochała.

Przyciągnął ją do siebie, owijając swoje ręce wokół jej szyi i w ułamku sekundy złączyć ich usta w pocałunku, który palił ogniem, wypalając to co najgorsze..

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top