24. Ból wspomnień.
Szatynka leżała na łóżku szpitalnym i tępo patrzyła w sufit. Czuła się głupio licząc pojawione się na nim smugi lekkiego brudu, ale od kilku dni tylko to było jej zajęciem.
Jej rodzice przychodzili do niej niemal codziennie i siedzieli do późna, opowiadając jej o przeszłości, której nie pamiętała. Jednak Mika była świadoma, że z ich pomocą nie odzyska pamięci, ponieważ trzy lata swojego życia spędziła z dala od nich, z chłopakiem który nie pojawił się w szpitalu już ani razu.
Dziewczyna za każdym razem wypytywała o niego rodziców, gdyż skoro byli przyjaciółki to musieli być z tym chłopakiem w dobrej relacji, ale jej matka wciąż powtarzała, że on nie przyjdzie ponieważ wrócił już do Seulu. Mika była lekko tym faktem rozczarowana i nie rozumiała dlaczego ją zostawił, skoro obiecał że będzie ją wspierać. Nie mała tylko pojęcia, że jej matka zabroniła mu do niej przychodzić i specjalnie poprosiła lekarza, aby go nie wpuszczał twierdząc, że jest on jej zagrożeniem i nie życzy sobie, aby się tutaj pojawiał.
Drzwi od sali otworzyły się delikatnie, a do środka wszedł lekarz. Jego uśmiech na twarzy zwiastował dobre wieści, więc z nadzieją w sercu Mika podniosła się do siadu, oczekując samych dobroci.
- Dzień dobry, wyspała się Pani? - zapytał biorąc jej tablicę badań.
- Tak, dziękuję - kiwnęła głową, zaczynając się niecierpliwić.
- Wyśmienicie, mam dla Pani naprawdę dobre wieści - przeszedł do sedna.
- Jakie? Proszę mówić - nalegała nerwowo.
- Wracasz do zdrowia, twoje parametry są świetne i sądzę, że już jutro będziesz mogła opuścić szpital - powiedział w końcu, a dziewczyna odetchnęła z ulgą.
- Czy jest możliwość, abym wyszła jednak dzisiaj? - zapytała, czuła że w tym miejscu doprowadza się do depresji.
- Cóż, oczywiście że jest. Nic ci nie dolega, jesteś już pełnoletnia i możesz wypisać się na własne żądanie - przystał ochoczo.
- Zależy mi, aby wyjść dzisiaj.
- Dobrze, w takim razie podpiszę papiery wypisowe - uśmiechnął się - poinformować Pani rodziców?
- Nie, wolałabym nie - zaprzeczyła natychmiast - zadzwonię po mojego przyjaciela, on mnie odbierze.
Lekarz przytaknął ruchem głowy i wyszedł, zostawiając ją samą. Wiadomym było, że Mika nie miała zamiaru nigdzie dzwonić, gdyż nie było takiej możliwości. Nie posiadała numeru do swojego przyjaciela, który przecież był już dawno w Seulu. Postanowiła wrócić do domu zupełnie sama, a wolała to o wiele bardziej niż przyjazd rodziców. Była im wdzięczna że przy niej trwają, ale miała wrażenie że przez nich traci coraz więcej pamięci niż dotychczas.
Do dziś nie znaleziono osoby, która otruła ją narkotykami, chociaż policja zapewnia że poszukiwania wciąż przebiegają zgodnie z planem. Mika miała już serdecznie dość czekania i ciągłego siedzenia w tym, co ją męczy. Chciała już wyjść z szpitala i zapomnieć, że kiedykolwiek w nim była.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ciepły, letni wiatr rozwiał jej rozpuszczone włosy gdy przeszła przez próg szpitala. Słońce świeciło wysoko, a niebo było czyste jak nigdy dotąd. Uśmiechnęła się do siebie, patrząc jak ptaki przelatują, znikając za budynkiem. Nic nie radowało ją bardziej niż to, że mogła w końcu poczuć prawdziwy wiatr i oddychać świeżym powietrzem, bez żadnego zapachu leków. Czuła się wolna.
Chwyciła swoją torbę mocniej i skierowała się do opuszczenia terenu szpitala, gdzie znajdował się przystankiem autobusowy. Miał przyjechać on dopiero za pół godziny, ale i tak nie zniszczyło to jej humoru, który był dzisiaj do nie naruszenia. Usiadła więc na ławce, kładąc torbę obok i rozkoszowała się słońcem, w ciszy czekając na przyjazd pojazdu.
Czarny samochód zatrzymał się na przystanku opuszczając swoją szybę. Osoba za kierownicą patrzyła na nastolatkę jak uśmiecha się, mając zamknięte oczy. Jej widok był jak zbawienie i lek po tak długim czasie.
Mika podskoczyła słysząc głośny klakson i spojrzała na stojący na przeciwko niej samochód. Jej twarz przybrała szeroki uśmiech, gdy ujrzała siedzącego w nim Jungkooka, która machał do niej delikatnie. Była pewna, że od kilku dni jest on już w Seulu, a teraz siedział w samochodzie niespełna parę kroków od niej. Nie sądziła, że jego widok będzie w stanie ją tak ucieszyć, skoro nawet go nie znała, ale czuła się lepiej widząc przed sobą jego osobę niż miałaby zobaczyć własnych rodziców.
- Co tutaj robisz? - zapytała, dalej się uśmiechając.
- Miałem zamiar się odwiedzić, ale ujrzałem jak siedzisz na przystanku. Wypisali Cię?
- Wyszłam na własne żądanie, nie mogłam już tam wytrzymać - przyznała, wzdrygając się.
- Jeśli masz ochotę, to chętnie Cię podwiozę - zaproponował niepewnie.
Mika kiwnęła natychmiast głową, zgadzając się ma jego propozycję. Chociaż jej wewnętrzny głos mówił, aby była ostrożna i dokładnie przemyślała, czy powinna wsiąść do samochodu z zupełnie obcym jej chłopakiem, im dłużej na niego patrzyła tym bardziej chciała mu ufać. Po za tym znacznie wolała, aby odwiózł ją do domu, niż miałaby tłoczyć się brudnym autobusem, którymi nigdy nie lubiła jeździć.
Jungkook wysiadł z pojazdu, aby podejść do dziewczyny i wziąć do ręki jej torbę, którą miała że sobą. Mika patrzyła przez chwilę na niego, będąc po wrażeniem tego, jak niesamowicie wygląda w skórzanej kurtce i czarnych jeansach, które świetne eksponowały jego idealne uda.
- Sama mogę ją wziąć - zatrzymała jego rękę przez chwyceniem torby.
- Chciałbym zrobić to za Ciebie, przecież tak zachowuje się prawdziwy dżentelmen - zaśmiał się lekko, wywołując to samo u dziewczyny.
Dała mu więc wolną rękę i pozwoliła, aby wziął torbę i zaniósł ją do bagażnika. Miała poczucie zaufania wobec niego, choć czasem miała wrażenie, jakby poznali się zaledwie kilka dni temu i nic o sobie nie wiedzieli. Przerażało ją to, że on znał ją na wylot, a ona ledwo umiała zapamiętać jego twarz. Nie wiedziała jak powinna zachować się w stosunku do niego, byli przyjaciółmi, ale Mika nie pamiętała nawet tego jak się poznali.
- Myślałam, że jesteś w Seulu? - patrzyła jak pakuje jej torbę.
- W Seulu? Nie, przez ten cały czas byłem u Busan - wyznał szczerze.
- Moja mama mówiła, że wróciłeś do domu - zdziwiła się.
Miał on ochotę wybuchnąć głośnym śmiechem, ale powstrzymał się wiedząc że dziewczyna nie ma pojęcia o tym, jak bardzo jej matka go nienawidzi. Był skłonny uwierzyć, że HaeSoo specjalnie jej tak powiedziała, aby Mika uznała że mu nie zależy, jednak i tak czuł że robi się z tego powodu wściekły. Już wtedy to podejrzewał, gdy lekarz nie chciał go wpuścić do sali dziewczyny, ale nie sądził że rozegra to w taki sposób.
- No tak racja, wróciłem na chwilę do Seulu coś załatwić - skłamał i zamknął bagażnik.
- Miło, że jednak wróciłeś - przyznała, a on tylko się uśmiechnął.
- Proszę, wsiadaj - otworzył jej drzwi od strony pasażera, a dziewczyna grzecznie zajęła swoje miejsce, cicho mu dziękując.
Zapinała swój pas, podczas gdy chłopak zasiadał za kierowcą i odpalał samochód, by wreszcie stąd wyjechać.
- Nie zapinasz pasów? - zapytała, widząc że nawet nie pofatygował się, aby to rozważyć.
- Nigdy ich nie zapinam, jest to dla mnie nie wygodne - odpowiedział ruszając z miejsca.
- Co jeśli będziemy mieli wypadek? Stanie Ci się krzywda - panikowała, a Jungkook zaśmiał się lekko.
- Jestem świetnym kierowcą, a ty nigdy nie bałaś się ze mną jeździć - spojrzał na nią - przy mnie nie stanie Ci się krzywda.
Mika poczuła jak zalewają ją rumieńce pod wpływem jego wzroku i słów, które mogłyby oczarować nie jedną dziewczynę. Nawet jeśli powtarzała sobie, że przecież są przyjaciółmi nie mogła ukryć, że jego postawa wobec niej działa na nią niczym czar.
- Uznajmy, że mogę Ci zaufać - powiedziała i oderwała od niego swoje oczy.
- Zawsze mi ufałaś - powiedział cicho i skupił się na drodze.
Chciała, aby przestał mówić do niej takiej rzeczy, ponieważ czuła jakby próbował coś jej wmówić. Nie pamiętała jak silna relacja ich łączyła, ani co o nim myślała, dlatego mówiąc takie rzeczy sprawiał że czuła się nieswojo.
- Powiedz mi w końcu, jak się poznaliśmy? - wypaliła po chwili.
Widziała jak zaciska on dłonie na kierowcy i łapie zawzięcie powietrze, a ona wiedziała już że początek ich znajomości nie był taki wspaniały i z pewnością kryje za sobą coś, o czym chłopak nie chce wspominać.
- Nie pamiętam tego dokładnie - wymamrotał, lecz Mika była pewna, że kłamie.
- Dlaczego nie możesz po prostu mi powiedzieć? Nie znam Cię, a chcę wiedzieć kim dla siebie jesteśmy - jej ton był stanowczy, ale miała już dość tego uczucia że zupełnie go nie pamięta.
Jungkook westchnął lekko, zaczynając przegryzać policzek od wewnątrz. Nie chciał, aby w ten sposób zaczęło się jej postrzeganie jego osoby, a wiedział że jeśli przyzna iż znęcał się nad nią od początku roku, znienawidzi go.
- Poznaliśmy się już pierwszego dnia szkoły, nie rozmawialiśmy ze sobą, ale już wtedy na siebie wpadliśmy - zaczął.
- Czemu nie rozmawialiśmy? - dopytywała.
- Jedyne co rozmawiało, to nasze oczy. Stałaś kilka metrów ode mnie wraz z Morą, twoją przyjaciółką i po prostu na siebie patrzyliśmy - odpowiedział.
Mika próbowałam wyobrazić sobie tę sytuację, aby w ten sposób móc przywrócić wspomnienie, lecz w dalszym ciągu miała w głowie tylko pustkę.
- Co było dalej? Kiedy zaczęliśmy ze sobą rozmawiać? - była ciekawa.
- Na początku nie przepadaliśmy za sobą - wyznał z niechęcią - dochodziło do sprzeczek między nami.
- Naprawdę? Dlaczego? - chciała znać każdy szczegół.
- Byliśmy inni i myślę, że to głównie miało wpływ na naszą niechęć wobec siebie - nie wiedział jak wyznać jej prawdę.
- Jak to się stało, że zaczęliśmy się przyjaźnić?
- Minęło sporo czasu, zanim zdecydowaliśmy się siebie zaakceptować. Miało to swój początek w grudniu, niespodziewanie rozpoczęło się to, że zaczęliśmy się lubić - mówił z lekkim uśmiechem - chociaż ja lubiłem Cię już wcześniej, byłem zbyt dumny aby przyznać to przed samym sobą, skoro każdy kojarzył nas z tego, że wciąż się kłóciliśmy.
Mika chciała powtórować mu śmiechem, ale wciąż miała zbyt mało informacji. Była zdziwiona, że przez pół roku pałali do siebie nienawiścią i ostatecznie zostali przyjaciółmi.
- Czemu nie powiedziałeś mi o swoich uczuciach? - to nie dawało jej spokoju.
- Nie nawidziłaś mnie, a ja byłam zbyt uparty. Nie umiałem okazywać uczyć, zwłaszcza wobec Ciebie - te słowa były jak igły, które ktoś wbijał w jego serce.
- Opowiedz mi o tym, chce wiedzieć co działo się przez te pół roku - nalegała prosząco.
- To było najgorsze pół roku twojego życia, jak mogę chcieć Ci o tym mówić - odparł z rezygnacją.
- Jak mam odzyskać pamięć, skoro nie chcesz być ze mną szczery? - jęknęła - powiedz, dlaczego było to najgorsze pół roku mojego życia?
Jungkook milczał długi czas, bijąc się z myślami. Nie miał nawet choć trochę odwagi, aby wyznać jej całą prawdę. Tyle lat walczył z samym sobą, żeby stać się człowiekiem z duszą i teraz w ułamku sekundy miał to wszystko stracić, przyznając się jej do najgorszych błędów, które doprowadziły do tego, że dziewczyna chciała się zabić.
- Nie chcę, żebyś ponownie mnie znienawidziła - powiedział po chwili.
- Znienienawidzę Cię, to wszystko jest przeszłością, nawet jeśli jej nie pamiętam i jest ona nieodłączną częścią mojego życia, z jakiegoś powodu zostaliśmy przyjaciółmi i to się liczy - zapewniała go, chociaż sama nie była pewna tak jak zareaguje na to, czego się dowie.
- Sama nie wiesz o czym mówisz - pokręcił głową.
- Co było aż tak straszne, że boisz się o tym mówić? - zaczynała być tym wszystkim przerażona.
- Twoja krzywda była najgorszym widokiem jaki mogę sobie teraz wyobrazić - jego głos był pełen bólu.
Mika patrzyła na niego przez przygnębione oczy, dostrzegając w jego wyrazie twarzy strach. Zastanawiała się, co wydarzyło się te trzy lata temu, że nawet on boi się jej to wyznać. Przez moment chciała się wycofać i nie chcieć o tym słuchać, ale musiała znać przeszłość. Nie wiedziała kim jest, a to co miało miejsce te lata wstecz ukształtowało ją i nadało tor jej życiu, o którym nie miała żadnego pojęcia.
- Co się wydarzyło? - zapytała stanowczo, a Jungkook zacisnął mocniej dłonie na kierownicy.
- Pamiętasz swoją siostrę, prawda? - zaczął w końcu.
- Oczywiście, od jej śmierci minął dopiero rok - odpowiedziała.
- Minęły cztery lata, ale nie istotne - przypomniał jej - chodziliśmy razem do jednej klasy przed jej śmiecią.
- Domyślałam się - wtrąciła.
- Nie mówiła ci o mnie, ponieważ nasza znajomość była tajemnicą - wyznawał z trudnością.
- Dlaczego była tajemnicą?
- Nie wiem, NaMiko była inna niż ludzie w szkole. Była bezlitosna i lubiła wykorzystywać słabszych od siebie, w tym mnie - wypowiedział to drżącym głosem.
- To nie jest prawdą! - natychmiast zaprzeczyła - NaMiko była prześladowana w szkole, bezustannie opowiadała mi o tym, przez co musiała przechodzić.
- Nikt jej nie prześladował, uczniowie wytykali ją palcami, bo miała nierówno pod sufitem, ale to ona znęcała się nad innymi - mówiąc to nie miał litości.
- Kłamiesz - nie dała się przekonać - nikt jej nie rozumiał, wykorzystywali jej słabość.
- Tak Ci powiedziała, ale prawdą było że twoja siostra była zła do szpiku kości, a ty byłaś jej zabawką - wyrzucił to z siebie niczym armata.
Poczuła uderzenie jego słowami, które rozproszyły ją po całym samochodzie. Jak mógł powiedzieć jej tak okrutne rzeczy i nie mieć za grosz skrupułów. Nie wierzyła w jego słowa, pamiętała opowieści swojej siostry, do dziś czuła na sobie jej mokre łzy, pełne żalu i bólu.
- Nie wierzę Ci - burknęła.
- Dlatego nie chciałem Ci tego mówić, kiedy trzy lata temu Jimin wyznawał Tobie dokładnie to samo, również nie potrafiłaś w to uwierzyć - prychnął.
- Kim jest Jimin? Dlaczego to on mi o tym wszystkim mówił?
- Jimin to mój przyjaciel, z którym polubiłaś się już od samego początku. To również było powodem naszej nienawiści, byłem wściekły że wywarłaś w nim jakieś uczucie i przywłaszczyłaś sobie jego osobę - nie patrzył na nią, gdy to mówił.
- Przywłaszczyłam? Co to znaczy? - zmarszczyła brwi.
- Jimin był pierwszą osobą, która mi się postawiła z Twojego powodu. Nie podobały mu się nasze kłótnie i próbował mnie do Ciebie przekonywać, ale nie chciałem go słuchać.
- Czemu był pierwszą osobą? Byliście kimś szczególnym w szkole?
- Można tak to nazwać. Po prostu tworzyliśmy grupę, której każdy się bał, był z nami jeszcze TaeHyung - czuł nie smak przypominając sobie te czasy.
- TaeHyung? Czy z nim także się przyjaźnie? - pomału bolała ją głową z natłoku informacji.
- Tak, jest w związku z Morą już od ponad dobrych dwóch lat - odpowiedział próbując powstrzymać mdłości.
- Dobrze, a dlaczego w szkole uczniowie się was bali? - ciekawiło ją to.
- Taki stworzyliśmy wizerunek. W tamtym czasie bardzo się zmieniłem, nie przepadałem za nikim oprócz samym sobą i nie liczyłem się z innymi ludźmi - chciał ponownie połknąć te słowa i zakopać gdzieś wewnątrz siebie.
- Co się stało, że postanowiłeś się zmienić?
- Ty się pojawiłaś - spojrzał na nią.
Chciała się uśmiechnąć, ponieważ mimo wszystko te słowa były naprawdę miłe.
- Miałam jakikolwiek wpływ na Ciebie? Przecież nie przepadaliśmy za sobą - wypomniała.
- Na początku miałem gdzieś twoje zdanie na mój temat, ale z czasem dostrzegłem że zaczęło zależeć mi na tym, aby nikt nie robił Ci krzywdy... - przerwał robiąc wdech - cóż, nikt poza mną.
Dziewczyna spuściła wzrok, czując że robi się jej słabo. Wszystkie informacje buzowały w jej głowie nie mogąc się poukładać. Nie podejrzewała, że siedzący obok niej chłopak mógł wówczas chcieć jej krzywdy, choć zaczął czuć coś, co i tak chciało ją chronić. Nie wiedziała jak miała go teraz postrzegać, chociaż wydarzyło się to trzy lata temu. Lecz kiedy myślała o pierwszym dniu szkoły, który pamiętała doskonale nie mogła zmyć z siebie poczucia, że gdyby nie obudziła się szpitalu przechodziła by przez to wszystko o czym mówił jej teraz chłopak.
Jungkook zatrzymał samochód, więc Mika otworzyła oczy i ujrzała swój dom, pod który już podjechali. Złapała się na tym, że odetchnęła z ulgą, iż będzie mogła w końcu wyjść w tego pojazdu i więcej nie słyszeć o jej dawnym życiu. Choć wcześniej chciała znać każdy jego szczegół, po tym czego się dowiedziała, wolała nie wiedzieć już nic więcej.
- Jesteśmy - powiedział chłopak, jednak nie zgasił silnika.
- Nie idziesz? - zapytała, widząc że nie zbiera się do wyjścia.
- Nie, pojadę do hotelu, myślę że na dzisiaj masz już dość - wymusił lekki uśmiech.
Mika popatrzyła na niego przez chwilę, aż ostatecznie kiwnęła głową na zgodę.
- Czy my zobaczymy się jeszcze? - miała nadzieję.
- Chcesz dalej mnie widzieć? - zaskoczył się.
- Czemu miałabym nie chcieć? Jesteś jedyną osobą, która zna mnie doskonale i która wie kim jestem - stwierdziła fakt.
- Nie jestem jedyny - zaprzeczył.
- Narazie znam tylko Ciebie, do tego czasu po prostu przy mnie bądź - poprosiła na końcu lekko się uśmiechając.
- Zawsze będę - zapewniał ją.
Dziewczyna wyszła z samochodu i ostatni raz patrząc na chłopaka skierowała się do domu. Usłyszała jak samochód rusza z miejsca i odjeżdża, a ona dopiero wtedy przypomniała sobie że nie wzięła od niego żadnego kontaktu, aby móc jeszcze się z nim spotkać. Przeklnęła w myślach, jednak łudziła się że chłopak ją jutro odwiedzi, skoro wie gdzie mieszka, i ostatecznie posiada jej numer telefonu lub jej rodzicielki..
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Info!
Gdzieś w powiadomieniach mignęło mi, że kilka osób mnie nominowało, niestety nie byłam w stanie na nie odpowiedzieć. Codziennie przychodzi mi masa wiadomości i po prostu wszystkie nominacje zniknęły gdzieś wśród nich. Przepraszam tych, którzy mnie nominowali, a ja nie odpowiedziałam 😟
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top