22. Cofnięcie w czasie.

*Może zawierać wulgaryzmy*

Jungkook wszedł na lotnisko, tuż po tym gdy zaparkował swój samochód na specjalnym parkingu. Ze względu na to, że będzie musiało spędzić tutaj aż tydzień, chciał mieć pewność że do tego czasu dotrwa w całości. Dlatego zapłacił o wiele więcej pieniędzy parkingowemu, aby zwrócił szczególną uwagę akurat na jego pojazd.

Z daleka ujrzał już czekających na niego przyjaciół z bagażami, jednak nie spieszył się i neutralnym krokiem do nich doszedł, ciągnąc za sobą dwie walizki należące do niego i Miki.

- W końcu jesteś - powiedział Jimin i przywitał się z przyjacielem, gdy tylko do nich dołączył.

- Tak, wybacz za spóźnienie ale nie spieszyło mi się - przyznał z nutką lekkiego śmiechu, na co Jimin przewrócił oczami.

Reszta przywitała się z nim z radością, oprócz Hoseoka który tylko kiwnął do niego głową i wrócił do rozmowy ze swoją dziewczyną. Jungkook zauważył obecność obecnej kobiety, która siedziała tuż obok TaeYeon, ale zrozumiał że była to jej przyjaciółka, więc nawet się do niej nie odezwał.

- Gdzie jest Mika? - zapytał diabeł rozglądając się za dziewczyną.

- Nie przyjechała z Tobą? - Jimin wydawał się być zaskoczony.

- Nie, mówiła że od razu gdy wróci z Busan pojedzie na lotnisko - odpowiedział marszcząc odruchowo brwi.

- Jesteśmy tutaj już jakiś czas, do tej pory się nie zjawiła - wtrąciła Mora, która pojawiła się obok nich.

- Próbowaliście do niej chociaż zadzwonić? - zapytał poirytowany.

- Byliśmy pewni, że przyjedziecie razem, więc się nie martwiliśmy - powiedział cicho czarnowłosy.

- Świetnie, być może pociąg miał opóźnienie - burknął i wyjął z kieszeni spodni swój telefon, aby następnie wykręcić numer do nastolatki.

Niestety nim zabrzmiał nawet jeden sygnał przekierowało go na pocztę, co świadczyło o tym, że dziewczyna miała wyłączone urządzenie.

- Cholera jasna, wyłączyła tę pieprzoną komórkę - mruknął pod nosem, wybierając tym razem numer do matki szatynki.

- Jestem pewna, że musiał się jej rozładować - odezwała się blondynka.

- W takiej sytuacji zadzwoniłaby z pociągu, przecież wie że czeka nas lot do Japonii i ma ograniczony czas - powiedział i przyłożył telefon do ucha.

Jak na złość kobieta również nie miała zamiaru odebrać od niego połączenia, co jeszcze bardziej poirytowało i zdenerwowało chłopaka.

Nie miał pojęcia, dlaczego żadna z nich nie potrafi się z nim skontaktować, ale czuł że coś było nie w  porządku. Mika nigdy nie zachowała by się w ten sposób. Wiedziała, że mają za jakiś czas wylecieć do Japonii, a jednak nie zjawiła się na lotnisku. To nie było do niej podobne.

- Muszę po nią pojechać - powiedział stanowczo, chowając telefon z powrotem do kieszeni.

- Samolot odlatuje za pół godziny, nie ma szans abyście zdążyli - zaprzeczył Jimin jego poczynaniom.

- Mika z jakiegoś powodu nie pojechała na lotnisku, a nie wylecimy bez niej.

- Więc co, uważasz że została w Busan? - podejrzewał.

- Wręcz przeciwnie, myślę że wróciła, ale nie mam pojęcia dlaczego nie przyjechała na samolot - potrząsnął głową.

- Gdzie masz zamiar jej szukać?

- Pojadę do domu, sprawdzę czy jej tam nie ma, a wy lećcie - zaczął się zbierać.

- Nie polecimy bez was, Jungkook - prawie krzyknął.

- Bilety nie mogą się zmarnować, jeśli Mika rzeczywiście jest w domu to polecimy następnym.

- Przełożymy lot, przecież coś mogło się jej stać - wtrąciła Mora.

- To są dodatkowe koszty, róbcie co mówię, będziemy w kontakcie - rozkazał i zaczął się wycofywać.

Hoseok tuż po tym, gdy zauważył jak Jungkook  odchodzi w kierunku wyjścia wraz z bagażami podniósł się z miejsca i podszedł do swoich przyjaciół, aby zapytać ich o powód jego odejścia.

- O co chodzi? Dlaczego Jungkook wychodzi? - odezwał się.

- Mika nie przyjechała na lotnisko, Jungkook wyruszył ją szukać - odpowiedział Jimin.

- Jak to ją szukać?  Czy coś jej stało? - był bardzo zmartwiony.

- Niestety nic nie wiemy na ten temat, kazał nam lecieć - skwitowała blondynka.

- Lecieć bez nich? Dlaczego? - wyglądał na zszokowanego.

- Powiedział, że gdy odnajdzie Mikę to dolecą do nas. Mamy wszystko zarezerwowane, odwołanie tego będzie bez sensu - wyjaśnił czarnowłosy.

- Nie polecę bez Miki, skąd możemy wiedzieć czy jest cała i zdrowa?! - sprzeciwiał się.

- Zaufaj Jungkookowi, znajdzie ją jak zwykle - przekonywał go.

Hoseok westchnął głośno, po czym wrócił na swoje miejsce. Musiał uwierzyć, że Jungkook znajdzie jego przyjaciółkę. Do tej pory nie umiała się przed nim ukryć, więc i tym razem nie będzie potrafiła.

Jungkook wsiadł do swojego samochodu, chowając wcześniej walizki do bagażnika i odpalił szybko silnik. Czuł w środku silny nie pokój, ale głównie dlatego że Mika jest dla niego najwyższa i niezmiernie się o nią martwił. Obiecała, że zdąży dojechać na lotnisku, a teraz żadne z przyjaciół nie miało pojęcia, co się z nią stało, że nie odbiera nawet swojego telefonu. Chłopak nie miał zamiaru nigdzie lecieć, bez niej u swojego boku.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dziewczyna otworzyła powoli swoje oczy, gdy mocne światło przebijało się przez jej powieki. Ujrzała tuż nad sobą biały sufit, a gdy zjechała wzrokiem niżej dostrzegła kilka stojących łóżek porozstawianych w pomieszczeniu. Sama leżała na jednym z nich, z podłączoną do ręki kroplówką i zrozumiała, że znajduje się w sali szpitalnej.

Zupełnie nie wiedziała, dlaczego wylądowała w szpitalu skoro ostatnie, co pamiętała to pierwszy dzień w jej nowym liceum, do którego kiedyś uczęszczała jej kochana, zmarła siostra. W jej głowie pojawiły się urywki filmu z tego dnia i była prawie pewna, że przed oburzeniem się tutaj, wypakowywała swoje rzeczy w dawnym pokoju NaMiko. Nic z tego nie rozumiała.

Starszy mężczyzna w białym kitlu wszedł do sali uśmiechając się do obudzonej nastolatki i trzymając w ręce jej wyniki badań, które nie były zbyt dobre.

- Dzień dobry Panno Kim, widzę że wróciła Pani do nas - powiedział z entuzjazmem.

- Dzień dobry - zająkała się lekko - jak to wróciłam?

- Cóż, była Pani w śpiączce od kilku godzin, ale ku naszemu szczęściu wzbudziłaś się - jego uśmiech nie schodził mu z twarzy.

- W śpiączce? Przepraszam, co się stało, że jestem w szpitalu? - wydusiła w końcu.

- Niczego Pani nie pamięta? - zmarszczył brwi.

- Pamiętam, że siedziałam w internacie pierwszego dnia liceum, ale nic po za tym, co by wyjaśniło dlaczego wylądowałam tutaj - odpowiedziała spokojnie.

- Pierwszego dnia liceum? Czy Pani nie ukończyła liceum jakiś czas temu? - zapytał, ze zmartwioną miną zaglądając w papiery, które miał ze sobą.

- Oczywiście, że nie. Mam dopiero 16 lat i wczoraj miałam rozpocząć naukę - wyjaśniła ze zdziwieniem.

- Przykro mi, ale jest Pani w błędzie. Mamy rok 20** i według daty urodzenia skończyłaś 19 lat - przeczytał z karty.

Mika poczuła jak staje jej serce, przez co traci dech. Nie mogła uwierzyć w słowa lekarza, ponieważ graniczyły one z paranoją. Nie przypomina sobie nawet swoich siedemnastych urodzin, ponieważ nie tak dawno skończyła dopiero gimnazjum.

- Wybaczy Pan doktor, ale to nie możliwe. Parę dni temu przyjechałam do Seulu, aby kontynuować naukę w liceum - powiedziała, śmiejąc się nerwowo.

- Niestety, ale uderzenie wywołane upadkiem musiało w jakiś sposób uszkodzić Pani mózg. Najwidoczniej straciła Pani pamiętać - powiedział patrząc na nią ze zmartwieniem, po czym zapisał coś w papierach.

- Straciłam pamięć? Co Pan mówi? - ledwo to wypowiedziała.

- Znaleziono Panią nieprzytomną niedaleko klubu. Według naszych badań krew w twoim organizmie była pełna silnych i niebezpiecznych środków odurzających, śmiemy także twierdzić że została podana pigułka gwałtu - wyjaśnił starając się brzmieć przekonująco.

Dziewczyna z szeroko otwartymi oczami słuchała, co przekazuje jej lekarz. Była w szoku słysząc, że być może ktoś próbował zrobić jej krzywdę, powodując że nie pamięta trzech lat swojego życia. Miała nadzieję, że to tylko głupi żart.

- Jak to się stało, że nie pamiętam ostatnich lat? - czuła, że zbiera jej się na łzy.

- Po upadku Pani głowa uszła uszkodzeniu dwa razy. Pierwszy raz w klubie, gdy zemdlałaś, a drugi przed klubem, ponieważ upadłaś na chodnik i uderzyłaś głową o krawężnik. Na szczęście nie były to głębokie, ani zagrażające życiu rany, ale jak widać coś musiało uszkodzić komórki, co doprowadziło do utraty pamięci - odpowiedział na spokojnie.

Nastolatka przełknęła mocno slinę, czując jak cała się trzęsie. Próbowała przypomnieć sobie ten feralny dzień w klubie, ale widziała tylko pustkę. Nigdy nie chodziła do klubów, więc jak mogła się tam znaleźć.

- Dlaczego pamiętam, to co wydarzyło się trzy lata temu, a nie mogę sobie przypomnieć, co robiłam zaledwie kilka godzin temu? - potrząsała zawzięcie głową.

- Być może podczas tych trzech lat wydarzyło się coś, co można uznać za traumatyczne, dlatego Pani mózg wymazał to z pamięci.

Mika opadła głową na poduszkę, powstrzymując łzy. Nie mogła uwierzyć w te wszystkie absurdalne słowa, gdyż żadne z tych rzeczy nie pojawiało się w jej głowie, zupełnie tak jakby nie miały nigdy miejsca.

Czy to naprawdę możliwe, że zapomniałam trzy lata swojego życia? W takim razie kim teraz jest? Gdzie mieszka? Czy ma przyjaciół? Czy rodzice wiedzą, że tutaj jest?

- W jakim jesteśmy szpitalu? - wydusiła po chwili.

- W "MyoeongSi", szpital regionalny w Busan - odpowiedział.

- W Busan? Czy moi rodzice wiedzą, że wylądowałam w szpitalu? - zapytała.

- Nie informowaliśmy ich o tym zdarzeniu, ze względu na to, że jest Pani pełnoletnia - wyjaśnił.

- Proszę do nich zadzwonić, chcę żeby tutaj przyjechali - poprosiła.

- Oczywiście, czy mogę pomóc w czymś jeszcze?

- Co do tej pigułki gwałtu.. - przerwała, aby wziąć głęboki wdech - czy ktoś mnie skrzywdził?

- Nie nie, nikt nie dopuścił się takiego czynu, więc może być Pani spokojna - odpowiedział pośpiesznie, na co Mika odetchnęła z ulgą.

- Dziękuję, nie mam więcej pytań, wolę już zostać sama - kiwnęła głową.

Lekarz ukłonił się lekko, mówiąc jeszcze o zbliżających się badaniach i następnie wyszedł z sali.

Mika poczuła w końcu jak gorzkie łzy spływają po jej policzkach, więc natychmiast je starła. Miała wrażenie, że zgubiła się w jakieś ciemnej otchłani, z której nie potrafi się wydostać. Wciąż nie wierzyła, że ma już dziewiętnaście lat i dawno ukończyła liceum, które nawet nie zaczęła. Co tamtego dnia robiła w klubie? Dlaczego ktoś podał jej pigułkę gwałtu i zostawił na postawę losu? Czy była wtedy z kimś towarzyszącym?

I najważniejsze, jak wygląda teraz jej życie?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jungkook wziął mocny zakręt, skręcając w ulice, która prowadziła do rodzinnego domu Miki. Tuż po tym, gdy nie zastał jej w swoim mieszkaniu, a ona kolejny raz nie odebrała połączenia wyjechał do Busan, mając nadzieję że właśnie tam ją znajdzie.

Wiele razy próbował skontaktować się z matką dziewczyny, ale najwidoczniej zmówiły się przeciwko niemu i nie miały zamiaru odpowiadać na jego telefony.

Gdy tylko jego komórka wydobywała z siebie dźwięk rzucał się na nią, licząc że ujrzy na niej imię swojej ukochanej, ale nieprzerwanie od kilku godzin jedynymi osobami jakie dzwoniły to jego przyjaciele, który się o nich martwili. Już od dawna wylądowali w Japonii i byli ciekawi, czy Mika się odnalazła oraz czy są oni w trakcie lotu.

Jednak po Mice wciąż nie było ani śladu, co coraz bardziej denerwowało chłopaka.

Ignorował zakazy i ograniczenia prędkości, aż w końcu zajechał pod dom rodziców dziewczyny. Darował sobie wyłączanie silnika i wyszedł pośpiesznie z samochodu trzaskając drzwiami. Ujrzał jak HaeSoo wraz z mężem opuszczają dom w dość szybkim tempie, co zmusiło chłopaka, aby rzucić się do biegu.

Kobieta zauważyła jak pędzi w ich stronę, więc chwyciła męża pod rękę zakrywając usta dłonią. Widziała, że jest wściekły i zdawała sobie sprawę, co było tego powodem.

- Gdzie do jasnej cholery jest Mika?! - zapytał głośno dysząc.

- Jungkook uspokój się - powiedziała HaeSoo łapiając go za ramię.

- Mam się uspokoić? Od kilku godzin dzwonię jak pojebany, a ona nie odbiera! - krzyczał.

- Nie odbiera, bo nie miała takiej możliwości. Dzwonili ze szpitala, Mika została tam przywieziona kilka godzin temu - wyjaśniała kobieta.

Jungkook popatrzył na nią zszokowany, mocno łapiąc powietrze. Czuł jak pali go gardło, ale wieści które usłyszał raniły go o wiele bardziej.

- Jak to kurwa w szpitalu?! - warknął.

- Trafiła tam w nocy, ponoć znaleźli ją pod jakimś klubem - odpowiedziała.

- Pod klubem? Co ona robiła pod klubem? Miała być tutaj, w waszym domu! - wycedził, mrożąc ich wzrokiem.

- Musiała wyjść, gdy spaliśmy. Zrozum, nie mieliśmy o niczym pojęcia - broniła się.

- Żartujecie sobie ze mnie? Nie po to przyjechała do tego miasta, aby stała się jej krzywda! - nie mógł powstrzymać złości.

- Jungkook, ona jest dorosła - wtrącił ojciec dziewczyny - była noc, skąd mogliśmy wiedzieć?

- Jeśli stało się jej coś poważnego, będziecie mieć ją na sumieniu - wysapał - a teraz jedźmy, muszą ją zobaczyć.

Odszedł z powrotem do swojego samochodu, aby jak najszybciej wyruszyć do szpitala. Był wściekły na rodziców nastolatki, że przez ich nieuwagę stała się jej krzywda. Upierał się, że odbierze ją z Busan, ale ona jest jeszcze bardziej uparta niż on. Gdyby nie postanowił tutaj przyjechać, być może nie miałby o niczym pojęcia. Czuł, że to wszystko w dużej mierze jego wina.

Z piskiem opon wyjechał spod domu i z największą prędkością na jaką było go stać, jechał w kierunku szpitala. Doskonale widział, do którego szpitala ją przywieziono, więc nie musiał martwić się o to, że nie spytał jej rodziców, którzy dużo wolnej jechali za nim.

Liczyło się dla niego tylko i wyłącznie to, aby wejść do sali, w której leży dziewczyna i ją ujrzeć. Nigdy nie martwił się o nikogo tak mocno, jak o nią w tym momencie i czuł, że jest to coś okropnego. Chciał mieć pewność, że nastolatka jest zdrowa i nie stało się jej nic złego podczas pobytu w Busan.

Znalezienie się pod szpitalem zajęło mu kilkanaście minut. Zaparkował swój samochód na pierwszym lepszym miejscu, i nie czekając na rodziców dziewczyny szybkim krokiem skierował się do wejścia, gdy tylko opuścił pojazd. W głowie mijały mu najgorsze scenariusze, a on miał wrażenie, że wygląda teraz jak szaleniec, jednak nie miało to żadnego znaczenia.

Gdy wszedł do szpitala odrazu podszedł do recepcji, aby dowiedzieć się w jakiej sali leży szatynka. Młoda kobieta, która siedziała za ladą spojrzała na niego przestraszona, widząc jego zbłąkane oczy.

- Dzień dobry, w czym mogę pomóc? - wydusiła, starając się uśmiechnąć.

- W której sali leży Kim Mika? - wysapał, a kobieta zajrzała natychmiast do komputera.

- Piętro drugie, sala numer 38 - odpowiedziała.

Kiwnął on tylko głową i ruszył do znajdujących się nieopodal schodów, aby biegiem je pokonać. Wzrokiem wodził po drzwiach mrucząc pod nosem mijane liczby, aż dostrzegł jak z sali, której szukał wychodzi lekarz. Natychmiast do niego pobiegł.

- Co z Miką? - wypalił, darując sobie głupie przywitanie.

- Wybacz, kim jesteś dla pacjentki? - zamrugał oczami.

- Jestem jej chłopakiem, co z nią do cholery? - niecierpliwił się.

- Niestety nie mam dobrych wieści, pańska dziewczyna trafiła do szpitala pod wpływem narkotyków i pigułki gwałtu - powiedział.

Jungkook przeklnął pod nosem, ujmując głowę w dłoniach. Nie spodziewał się takiej odpowiedzi i czuł, że zaczyna palić się od wewnątrz ze wściekłości.

- Jakiej znowu pigułki gwałtu?! Czy ktoś zrobił jej krzywdę? - starał się nad sobą panować, ale w takim przypadku było to niemożliwe.

- Według naszych badań, nie doszło do gwałtu, ani żadnego zbliżenia seksualnego. Policja się tym już zajmuje, jesteśmy pewni, że Panna Kim nie brała niczego dobrowolnie - uspokajał go.

- Jak ona się teraz czuje? - westchnął.

- Jest w szoku, jej organizm jest bardzo słaby, ale staramy się przywrócić wszystkie parametry do normy - odpowiedział.

- Mogę ją zobaczyć? - wręcz błagał.

- Oczywiście, jednakże wcześniej chciałbym wiedzieć jak długo jest Pan jej potencjalnym partnerem?

- Czemu to jest, aż tak istotne? - zdziwił się.

- Panna Kim straciła pamięć, nie pamięta ostatnich trzech lat swojego życia - wyjaśnił.

Jungkook oparł się ręką o ścianę, mając zawroty głowy. Ta wiadomość uderzyła w niego niczym strzała, która przebiła jego serce. Czuł, że traci czucie w ciele, mając świadomość że jego ukochana nie pamięta o jego istnieniu, ani o tym, co ich łączyło.

- Więc to oznacza, że mnie nie pamięta? - wypowiedział słabo.

- Przykro mi, ale do tej pory była przekona, że ma 16 lat - odpowiedział ze smutkiem.

Zamknął oczy, przełykając ślinę i dając sobie chwilę na uspokojenie się. Wirowało mu w głowie i miał wrażenie, że za chwilę zemdleje.

- Jaka jest szansa, że odzyska pamięć? - bał się odpowiedzi.

- Nie jestem w stanie odpowiedzieć bez dokładnych wyników, ale biorąc pod uwagę, że utrata pamięci sięga lata w tył może być to ciężki i długi proces - powiedział. Chłopak przejechał dłonią po twarzy.

- Czemu nie pamięta aż trzech lat?

- To dość częsty przypadek, że po takim upadku człowiek traci pamięć. Panna Kim musiała wymazać z pamięci ostatnie trzy lata, ponieważ były dla niej zbyt traumatyczne - wyjaśnił.

Diabeł spuścił głowę, doszczętnie się załamując. Zrozumiał, że Mika nigdy nie chciałaby pamiętać o tym, co przeżyła w liceum. To jaką krzywdę jej wyrządził wraz z Jisoo musiało skończyć się zapłatą w postaci tego, że najważniejsza osoba w jego życiu go nie pamięta.

- Może ją Pan zobaczyć, ale prosiłbym o szczególną ostrożność. Panienka może być zaskoczona widząc obcą jej osobę - poprosił. Chłopak kiwnął głową, nawet nie zmuszając się na nikły uśmiech.

- I jeszcze jedno, proszę mówić jej jak najwięcej o przeszłości. To pomoże w procesie, wszelkie informacje, zdjęcia czy imiona osób z jej otoczenia są teraz jedynym ratunkiem - powiedział i odszedł zostawiając go samego.

Zupełnie załamany spojrzał w kierunku drzwi, patrząc jak liczba 38 świeci pod wpływem odbijającego się w niej światła lampy. Do tej pory pragnął jedynie wejść do tej sali, aby zobaczyć Mikę, lecz teraz czuł tylko strach. Świadomość, że go nie pozna i powie mu prosto w twarz, że nie wie kim on jest była czymś co go przerażało. Całe lata bez strachu skumulowały się w jednej chwili, a on nie wiedział czy będzie umiał z tym walczyć..

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top