2. Obiad w Busan.
Mika spakowała swój telefon do niewielkiej torebki, następnie wychodząc z pokoju. Za kilka minut wraz z Jungkookiem miała ruszyć do Busan, na zaproszony przez jej matkę obiad.
Odkąd tylko wstała, wszystkie jej negatywne emocje targały nią, powodując, że nieprzerwanie chodzi wściekła i odbija się to na jej ukochanym.
Jungkook krzątał się jeszcze w kuchni, kończąc robić na drogę kawę swojej dziewczynie. Chciał w ten sposób sprawić jej przyjemność, wiedząc jak uwielbia ona pić ten napój, zwłaszcza rano.
- Musimy jechać, co ty tam jeszcze robisz? - zapytała nerwowym głosem, podchodząc do chłopaka.
- Zrobiłem Ci kawę, uważaj trochę gorąca - odpowiedział podając jej termos.
Nastolatka poczuła jak rozczula się jej serce, że mimo jej złego humoru i prób wyżywania się na nim od samego rana, postanowił zrobić dla niej tak miłą rzecz.
- Dziękuję, to kochane z twojej strony - powiedziała, mając przypływ wyrzutów sumienia.
Chłopak uśmiechnął się tylko nikle, po czym odszedł, aby ubrać buty.
Mika przegryzła dolną wargę, w tym momencie mając się za totalną idiotkę, iż musiała tak brutalnie go traktować, gdy tylko otworzył rano oczy. Była zła na siebie, że pozwoliła swojej mrocznej stronie wyjść na zewnątrz i go skrzywdzić.
- Nie idziesz? - zapytał, patrząc jak dziewczyna stoi wciąż na swoim miejscu.
Ona kiwnęła tylko głową i następnie biorąc torebkę na ramię opuściła dom.
Jungkook zamknął drzwi na klucz i upewniając się, że zabrał ze sobą wszystko, ruszył otworzyć samochód.
Obydwoje zajęli swoje miejsca, nawet na chwilę się nie odzywając. Mika miała wrażenie, że brunet jest na nią zły.
- Przepraszam - odezwała się po chwili.
- Za co? - spojrzał na nią zdziwiony.
- Byłam dla ciebie nie miła, dałam ponieść się złym emocjom - wyjaśniła, bawiąc się zamkiem od torebki.
- Każdy ma gorszy dzień, sam nie jest czasem lepszy - wzruszył ramionami, tym samym odpalając pojazd.
Dziewczyna uśmiechnęła się wdzięcznie za jego wyrozumiałość, później zapinając pasy.
Chłopak ruszył samochodem spod domu, dość szybko kierując się na autostradę. Mieli tylko kilka godzina, aby znaleźć się w Busan.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
HaeSoo mocno ścisnęła swoją utęsknioną córkę, ciesząc się że przybyła. Następnie podeszła do Jungkook, aby lekko ścisnąć jego dłoń.
Przez te dwa lata ich kontakt się poprawił. Nie traktują się jak wrogów, ze względu na Mikę, starają się być dla siebie mili
Jungkook przyzwyczaił się już do obecności matki dziewczyny w jego życiu. Chciał zostać ciepło przyjęty w jej rodzinie, więc utrzymywanie dobrego kontaktu z HaeSoo jest dla niego wygodne.
- Proszę usiądźcie, zaraz przyniosę obiad - powiedziała z uśmiechem rodzicielka.
Dwójka grzecznie zajęła swoje miejsca, gdy do jadalni wszedł ojciec nastolatki. Uśmiechnął się on na widok córki, po czym podszedł do niej, aby dać jej całusa w czubek głowy i następnie przywitać się z jej chłopakiem.
- Dobrze, że przyjechałaś - powiedział siadając naprzeciw niej.
- Nie mogłam, przecież odmówić obiadu u was. Wczoraj było zakończenie roku i oficjalnie zaczynam studia - odpowiedziała z dumą.
- Wyglądasz tak dojrzale, zmieniłaś się - przejechał po niej wzrokiem.
- Dorosłam tato, nie jestem już w końcu dzieckiem - uśmiechnęła się.
W tym czasie przyszła jej matka.
- Jesteś piękną, młodą kobietą - zawtórowała, kładąc jej i Jungkookowi talerze przed nosem - Jungkook stał się przystojnym mężczyzną.
- Mamo, proszę - jęknęła, patrząc na nią z politowaniem.
- Czyż nie mówię prawdę? - zaśmiała się lekko.
Dziewczyna przewróciła teatralnie oczami, czując jak się rumieni.
Jungkook złapał delikatnie jej dłoń, posyłając roześmiany uśmiech.
- Powiedz mi, kochanie - zaczął ojciec - jakie studia wybrałaś?
- Nie są to do końca studia, może w jakieś części, ale będę chodzić do najlepszej szkoły tanecznej w kraju - odpowiedziała.
- Wciąż nie przestajesz marzyć o byciu tancerką - stwierdziła HaeSoo.
- Mika ma ogromny talent, szkoda gdyby się zmarnował - wtrącił Jungkook.
- W to nie wątpię, ale czy jest to najodpowiedniejsza forma, aby układać na tym przyszłość? - miała wątpliwości.
- Tutaj w Seulu miliony ludzi żyje w ten sposób, jeśli uwierzysz będzie mi lepiej się realizować - przyznała szatynka.
- Zawsze w ciebie wierzyłam, po prostu chcę abyś żyła jak najlepiej, życie w Stolicy jest dość drogie.
- Nie musi się pani martwić, od teraz jest pod moją opieką, a już za niedługo przejmę firmę mojego ojca - zapewniał ją brunet.
- Nie chcę być wścibska, ale jaką firmą zarządza twój ojciec - dociekała.
- Tato Jungkooka kieruje placówkami edukacyjnymi, w tym naszym już dawnym liceum - odpowiedziała za niego nastolatka.
- To dość dobra praca, wyśmienicie że przejmiesz jego interesy - ucieszyła się.
- Tak, proszę pani - uśmiechnął się sztucznie.
Mika dotknęła dłoni chłopaka, patrząc na niego ze smutkiem. Tylko ona wiedziała, jak ciężko jest mu wziąć się za życie jakie do tej pory prowadził jego ojciec. Wielkim ciosem było dla niego to, że musiał zrezygnować ze swoim marzeń o śpiewaniu i pójść na studia, które pomogą mu doskonale zarządzać tą pracą.
Brunet czuł lekki żal do swojego ojca, że wymusił na nim zgodzę o tym, aby przejąć jego firmę. Od dziecka budował swoją przyszłość na innych zasadach, aż nagle musiał to tak po prostu porzucić i dostosować się do jego rozkazów.
Pan Jeon od zawsze kierował życiem Jungkooka. Miał go za swoją marionetkę, a matka chłopaka pozwala mu to, samej bojąc się mu przeciwstawić. Ich życie nigdy nie było kolorowe.
- Mika, wielki kłopot przyniosło ci znalezienie dobrego mieszkania w Seulu? - odezwał się ojciec.
- Zamieszkałam u Jungkooka, ma on bardzo przestronny dom, więc postanowiliśmy wspólnie go dzielić - uśmiechnęła się do chłopaka.
- To wielki krok, nie jest zbyt szybki? - zapytała HaeSoo.
- Jesteśmy ze sobą już trzy lata, myślę że ufamy sobie do takiego stopnia, że mieszkanie razem nie robi żadnego problemu.
- Nie mam prawa przeczyć, ale wciąż jesteście tacy młodzi.
- Dorośliśmy na tyle, aby zacząć dzielić ze sobą życie. Nie musicie mieć wątpliwości, jestem w dobrym rękach - stwierdziła z pewnością w głosie.
- Ufamy wam obojgu, wiemy że będziecie się sobą należycie zajmować - skwitował ojciec.
- Planujemy za parę tygodni wylecieć na wakacje do Japonii - przyznała nastolatka.
- Japonia? Cóż za wspaniały pomysł, nigdy tam nie byłam - wtrąciła matka.
- Razem z resztą grupy, chcieliśmy zrobić prezent Morze, gdyż za niedługo ma urodziny, a od zawsze chciała polecieć do Japonii.
- To idealnie, na pewno będzie szczęśliwa. Na ile macie zamiar tam polecieć?
- Na tydzień, nie ma potrzeby być tam dłużej - odpowiedział Jungkook.
- W takim razie liczę, że przywieziecie nam jakiś mały prezent stamtąd - zażartowała HaeSoo.
- Bez tego tutaj nie wrócimy - przytaknęła dziewczyna.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ostatni raz żegnając się ze swoimi rodzicami, Mika i Jungkook opuścili dom, aby móc wrócić do Seulu.
Na dworze robiło się już ciemno, lecz i tak postanowili jeszcze dzisiaj stąd wyjechać, choć matka nastolatki nalegała, aby zostali chociaż jedną noc.
- Jeśli się pośpieszymy to zdążymy przed północą - powiedział chłopak,
- W takim tępię, wylądujemy w końcu w szpitalu - zaśmiała się, na co jej chłopak prychnął i wsiadł do samochodu.
Dziewczyna zanim postąpiła tak jak ukochany, nieświadomie odwróciła się za siebie, jakby niewiadoma siła kazała jej to zrobić.
Za nią znajdował się gęsty las, który rozrastał się tutaj od lat. Mika patrzyła na niego ze zmrużeniem oka, czując, że jest coś nie w porządku.
Z daleka ujrzała stojącą tuż przy ciemnym zatopieniu lasu postać. Przyglądała się jej, mogąc przyrzec że doskonale zna jej sylwetkę, lecz za nic nie mogła sobie przypomnieć, kim może być dana osoba.
Postać stała bez ruchu, widocznie wlepiając w nią swoje oczy, powodując u Miki nie mały niepokój, wręcz strach.
Jungkook niecierpliwiąc się dalszym czekaniem, aż dziewczyna wsiądzie do samochodu, wcisnął klakson.
Nastolatka podskoczyła jak poparzona łapiąc się za pierś, następnie otworzyła drzwi i zajęła swoje miejsce pasażera.
- Coś się stało, że tak zamarłaś? - zapytał lekko zły.
- Wybacz, zamyśliłam się - skłamała.
- Ciekawe, co takiego krążyło ci po głowie, że kazałaś mi tyle czekać? - parsknął, po czym wziął się za odpalenie samochodu.
- Gdybym to ja sama wiedziała - mruknęła pod nosem, ponownie odwracając się w stronę, gdzie jeszcze niedawno stała tajemnicza postać.
Teraz dane miejsce, było puste, jakby nikogo wcześniej tam nie było, choć Mika przysięgała, że kogoś widziała.
Westchnęła lekko, odrywając wzrok od lasu i przenosząc go na kierowcę.
- Jedźmy już - powiedziała cicho.
Jungkook ruszył pojazdem i z piskiem opon wyjechał na ulicę.
Mika zamknęła swoje oczy i zmęczona ułożyła się na siedzeniu. W tym momencie była przepełniona mieszanymi uczuciami, mając w środku wciąż ten męczący ją niepokój.
Jakby coś złego miało się za niedługo wydarzyć..
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top