18. Niekończąca się gra.
W zupełnej ciszy oboje nastolatków wyszło z pojazdu, gdy zjechali pod dom. Mika wyprzedziła Jungkooka w wyjęciu jej walizki z bagażnika i sama nią zajęła. Chłopak nie zaprzeczał, starał się być wobec niej delikatny i potulny, chociaż nie było to w jego naturze, ale zależało mu na tym, aby Mika mu wybaczyła.
Wciąż milcząć ruszyli w stronę domu, a Jungkook drżącą ręką przekręcił klucz w zamku, po czym otworzył drzwi i przepuścił w nich dziewczynę, która weszła do środka.
- Mogę zanieść walizkę do sypialni - zaproponował, gdy tylko zamknął drzwi.
- Zostawię ją tutaj - powiedziała i postawiła ją w rogu holu.
Jungkook kiwnął głową, podnosząc lekko kąciki ust, próbując ukryć swoją niepewność.
- Chcesz się czegoś napić? - zapytał po chwili.
- Dziękuję, ale nie. Natomiast chcę w końcu porozmawiać i to wszystko wyjaśnić - wyrzuciła z siebie.
Czuła jak jej serce bije coraz mocniej, będąc w jednym pomieszczeniu z Jungkookiem. Mimo iż starała się wydawać niewzruszona, w środku miała ochotę się rozpłakać i mocno przytulić chłopaka, ale dopóki nie wyznają sobie całej prawdy będzie trzymać go na dystans.
- Pójdźmy do kuchni - westchnął i gestem ręki zaprosił dziewczynę w głąb domu, a następnie ruszył za nią.
Mika usiadła na krześle przy stole, podczas gdy Jungkook poszedł nalać sobie do szklanki piwo, które stało na blacie. Szatynka wykrzywiła twarz w lekkim grymasie, gdy przychylił napój do ust. Nigdy nie lubiła kiedy pił, ale miała świadomość że czuje się teraz fatalnie, więc nie chciała prawić mu żadnych kazań.
Jungkook odstawił resztę piwa do zlewu, a następnie odwrócił się do nastolatki. Nie wiedział jak zacząć tę rozmowę, chociaż wcześniej wszystko sobie zaplanował. Wiedział, że nie zrobił nic złego, prócz tego że kilkakrotnie ją okłamał.
- Powiem szczerze, że nie wiem od czego zacząć - wychrypiał spuszczając wzrok.
- Od początku? Czemu nie powiedziałeś mi, że w klubie nie byłeś tylko z TaeHyungiem, ale także z Soojin? - to imię ledwo przeszło jej przez gardło.
- Nie traktowałem tego poważnie, było to tylko przypadkowe spotkanie, po za tym dużo wypiłem - odpowiedział, na końcu wzdychając.
- Skąd się znacie, prócz tego że jest ona koleżanką Jimina? - zadała kolejne pytanie.
- Jimin mnie z nią zapoznał, ale nie znamy się zbyt długo - wzruszył ramionami.
- Spędziła u Ciebie noc, taką masz definicję krótkiej znajomości? - wydusiła z bólem.
- Tylko jej pomogłem, chciałem być lojalny wobec Jimina, wiem że jest bardzo blisko z Soojin i byłby na mnie zły gdybym ją zostawił.
- Czemu nie zadzwoniłeś do Jimina i mu nie powiedziałeś?
- Ponieważ ona nie chciała, prosiła twierdząc że narobiła mu już zbyt wiele problemów, ale odkąd jest matką nie potrafi sobie poradzić. Wyrzucili ją z domu, a jej pensja nie jest wystarczająca dla niej i dziecka - tłumaczył.
- Mówisz o niej tak, jakby łączyła was silna więź - mruknęła - ile się znacie?
- Nie całe dwa tygodnie. Poznaliśmy się tego samego dnia, gdy poszedłem na rozmowę do wytwórni - powiedział.
Mika otworzyła szeroko oczy, słysząc słowa chłopaka. Nie spodziewała się, że Jungkook kiedykolwiek przekroczy próg tej wytwórni, a co dopiero pójdzie do niej z własnej woli. Miała wrażenie, że się przesłyszała.
- Na rozmowę? Z kim? - jej serce pod wpływem podekscytowania zabiło mocniej.
- Z samym producentem, CEO wytwórni. Przyjąłem ich zaproszenie - odpowiedział, nie mogąc powstrzymać uśmiechu.
- Postanowiłeś postarać się o przyjęcie jako trainee? - również się uśmiechnęła, nawet jeśli przed chwilą miała do niego żal.
- Nie muszę się starać, przyjęli mnie od razu - wyznał.
Mika wstała z krzesła i pobiegła do niego, aby rzucić mu się na szyję. Była niezmiernie szczęśliwa, że mimo sprzeciwu poszedł jednak do wytwórni, aby walczyć o swoje marzenia.
- Jestem taka dumna - odsunęła się od niego - dlaczego zmieniłeś zdanie?
- Przemyślałem całą sytuację, od kiedy pokłóciliśmy się po wyjściu z domu mojego ojca. To wszystko zaczęło otwierać mi oczy, jakim potworem jest mój ojciec i zrozumiałem, że nie chcę jego pieniędzy, ani posady. Od dziecka marzyłem o tym, aby śpiewać a chciałem z tego zrezygnować, ponieważ poddałem się tego manipulacji - powiedział, kręcąc głową z własnej głupoty.
Przez ostatnie lata pozwalał traktować się jak marionetkę, którą można pociągać za sznurki. Chciał spełnić wolę ojca, ponieważ miał zapewnił mu dostatnie życie, jakie pragnął dla siebie i Miki. Chciał, aby w końcu był on z niego dumny, ale dostrzegł, że stał tylko jego źródłem dochodów. Nigdy nie widział w nim syna, którego może kochać.
- Podjąłeś słuszną decyzję, przecież nie powinieneś układać swojego życia na warunkach ojca. Cieszę się, że postanowiłeś spełniać marzenia - ostatni raz go przytuliła.
- Czuję się teraz taki wolny - zaśmiał się lekko.
- Czy on już wie?
- Nie i nie interesuje mnie kiedy się dowie, ani co na to powie - wzruszył ramionami.
- Będzie wściekły, masz zamiar zrezygnować z pracy?
- Nie będę się tam już pojawiał, dokończę swój ostatni projekt i złożę wypowiedzenie. Odetnie mnie od wszystkiego, ale to się dla mnie nie liczy, przecież mam Ciebie - uśmiechnął się szeroko, ale widząc minę nastolatki od razu pochmurniał.
- Nie wrócisz do mnie, prawda? - zapytał ze smutkiem.
- Wciąż nie wiele sobie wyjaśnialiśmy, a to co się stało wymaga pracy, żeby móc to odbudować - spojrzała w jego przepełnione bólem oczy.
Ich związek był dla niej ważny, ale nie mogli budować czegokolwiek, gdy właśnie wszystko się burzyło.
- Będę pracował ciężej, niż zazwyczaj. Mika proszę, wybacz mi - złapał jej drobną dłoń, aby być bliżej niej.
- Nie chodzi o moje wybaczenie, chodzi o zaufanie - mocniej ścisnęła jego dłoń.
- Nie ufasz mi? Chodzi o Soojin? Do niczego między nami nie doszło, to ty jesteś najważniejszą kobietą w moim życiu - mówił szczerze, chcąc aby mogła mu ona w to uwierzyć.
- Posłuchaj, jestem w stanie uwierzyć, że do niczego między wami nie doszło, ale okłamałeś mnie - zabrała dłonie z jego uścisku.
- Pozwól mi to naprawić, potrzebuję Cię, tylko dzięki Tobie żyję - jego głos był błagalny, o wiele bardziej niż Mika kiedykolwiek mogła usłyszeć.
- Nie rozumiesz, Jungkook - przełknęła ślinę - tego będzie coraz więcej, naszych kłótni i tych wszystkich problemów.
- Dlaczego tak mówisz? - zmartwił się.
Mika zakryła twarz w dłoniach opadając na krzesło. Musiała powiedzieć mu prawdę na temat Jisoo, chociaż bała się o jego bezpieczeństwo, jak i swoich przyjaciół. Jeśli Jisoo dowie się, że wyznała Jungkookowi prawdę, zemści się za to, że zniszczyła jej plan. Lecz nie mogła dłużej pozwalać na to, co wyprawiała próbując kierować jej życiem i szkodząc ich związkowi, przez swoją zazdrość. Chciała walczyć z okrutną dziewczyną, ale zrozumiała że sama nie jest w stanie ją pokonać.
- Mika, odpowiedz mi - pochylił się nad nią - obawiasz się, że nie będziemy razem wystarczająco szczęśliwi?
- To nie jest koniec naszych problemów, wszystko co zaczęło się w liceum zaczyna pomału wracać - wydusiła.
- O czym ty mówisz? Czemu wspominasz czasy liceum? - coraz bardziej mu się to nie podobało.
Telefon dziewczyny niespodziewanie wydobył z siebie dźwięk, przerywając im rozmowę. Mika wyjęła komórkę z torebki i nie patrząc na ekran odebrała.
- Halo? - powiedziała od niechcenia.
- Wyjdź z pomieszczenia, tak aby nikt Cię nie słyszał - usłyszała po drugiej stronie głos znienawidzonej przez siebie dziewczyny. Jej telefon drastycznie podniósł jej ciśnienie.
Spojrzała na Jungkooka, który ze zmartwioną miną patrzył na dziewczynę. Szatynka zastanawiała się, czy powinna teraz sprzeciwić się kobiecie robiąc to przy nim, aby mógł poznać prawdę. Jednak ostatecznie przeprasza chłopaka i wychodzi z kuchni wprost do salonu.
- Czego chcesz? - warknęła, gdy była pewna, że chłopak nie będzie w stanie usłyszeć tematu rozmowy, ani że osobą która dzwoni jest Jisoo.
- Ty idiotko, co ty wyprawiasz? Oszalałaś, jeśli w ogóle masz zamiar powiedzieć mu prawdę i do niego wrócić - była wściekła.
- Skąd o tym wiesz? Znowu stosujesz podsłuch? - wycedziła przez zęby.
- Rozmawiamy teraz o Tobie, a myślałam że wyraziłam się dość jasno przy naszej pierwszej rozmowie. Chcesz wszystko spieprzyć - zaśmiała się z politowaniem.
- Spieprzyć? Chcę w końcu się od Ciebie uwolnić, nie będę dalej pionkiem w tej chorej grze, koniec tego Jisoo - gestykulowała.
- Rozpoczniesz tylko piekło, w którym się spalisz, przez własne błędy. Przemyśl, co masz zamiar zrobić, przecież wiesz że nie cofnę się przed niczym, zniszczę Ciebie i każdą osobę z Twojego zasranego grona! - wykrzyczała do telefonu.
- Czemu tak bardzo zależy Ci na tym, aby zniszczyć mi życie?
- Będziesz cierpieć tak samo jak ja, najpierw pozbyłam się NaMiko, a teraz pozbędę się Ciebie - fuknęła.
- Pozbyłaś się NaMiko? O czym ty mówisz? Co to ma znaczyć? - mówiła przerażona. Kontekst tego zdania zapadł jej w głowie, chciała wiedzieć, co się za tym kryje.
- Musiałam patrzeć jak kręci się wokół Jungkooka, ale dość tego. Zasłużyłam na to, aby w końcu dostać to czego pragnę od samego początku - powiedziała i rozłączyła się, nim nastolatka zdążyła cokolwiek odpowiedzieć.
Opuściła telefon na dywanem, gdy tylko usłyszała dźwięk rozłączonego połączenia. Zszokowało ją to, co usłyszała, lecz zupełnie nie wiedziałam jak powinna to rozumieć. Czy kilka lat temu, JiSoo pomogła zabić się NaMiko? Potem udawała, że nie miała o niczym pojęcia, chociaż od samego początku znała jej zamiary? Czy do tego wszystkiego doprowadziła czysta zazdrość o chłopaka, który siedział teraz w kuchni i zmartwiony czekał aż jego dziewczyna wróci?
Mika była przerażona i chciała dowiedzieć się, co miała na myśli JiSoo mówiąc tak szokujące słowa oraz czy rzeczywiście miała coś wspólnego z samobójstwem NaMiko. Postanowiła nie mówić Jungkookowi prawdy, ponieważ bała się zbyt bardzo, aby móc go na to narazić. Ma wrażenie, że odkąd Jisoo wyszła z więzienia jest o wiele bardziej niebezpieczna.
Zdecydowanie rozpoczęta kilka lat temu gra nie dobiegła końca, a jej ciąg dalszy właśnie miał swój początek.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Młody chłopak skręcił w ciemny zaułek, w którym czekała na niego skąpo ubrana kobieta. Skończyła ona wypalać swojego papierosa i wyrzuciła go na ziemię, depcząć po nim nogą. Uśmiechała się uwodząco do idącego w jej kierunku chłopaka, który niestety nie podzielał jej entuzjazmu.
- Dlaczego ściągnęłaś mnie tutaj o godzinie pierwszej w nocy, właśnie kończyłem ogrywać te pizdy - burknął ze złością.
- Wybacz, że musiałam Ci przerwać, ale potrzebuję towaru - powiedziała, nic nie robiąc sobie z jego marudzenia.
- Miało być na czwartek - skwitował.
- Zmiana planów, zaczynam się nie cierpliwość i mocno wkurwiać, więc daj mi go teraz - skrzyżowała ręce na piersiach.
- Nie taka była umowa, myślisz nie szastam tym na lewo i prawo? - warknął.
- Owszem, dobrze wiem, że masz najbardziej zdobywalny towar w mieście, bo mało ci płacą - parsknęła.
- Biorę za to podwójnie, miałem sprzedawać to komuś innemu - wyjął z kieszeni mały woreczek.
- Zapłacę każdą cenę, jeśli będę miała pewność że uzyskam takie efekty jakie chce - powiedziała.
- Nie sprzedaję gówna, ten środek jest silny, więc musisz z nim uważać - podał jej towar.
- Nie będę musiała, potrzebuję jak najsilniejszej dawki.
- Z tym nie ma zabawy, co zamierzasz zrobić? - spojrzał na nią podejrzliwie.
- Cóż, planowałam otruć parę osób, ostatecznie prowadząc do ich śmierci - odpowiedziała, lecz po chwili wybuchła śmiechem.
- Wyluzuj, to dla koleżanki, taki mały prezent - powiedziała, chociaż w jej głosie można było usłyszeć wrogość.
- Jeśli wkopiesz się w kłopoty, nie będę brał w tym udziału, Jisoo - syknął ostrzegawczo.
- Będę milczeć jak grób, zalatwię to w końcu raz, a dobrze - klepnęła go po policzku i zadowolonym krokiem skierowała się do swojego czerwonego samochodu, aby do niego wsiąść.
Spojrzała na woreczek w świetle księżyca, po czym ucałowała go i wrzuciła do schowka. Następnie odpaliła samochód i z piskiem opon odjechała uśmiechając się pod nosem..
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top