15. Kolacja w restauracji.

*Dodaję wcześniej, bo Kook ma urodziny xD*

Mika leżała rozłożona na kanapie w domu swojej przyjaciółki i jadła kolejną paczkę ulubionych ciastek. Spędziła dwie godziny na szukaniu mieszkania, które wchodziło by cenowo w jej budżet, ale wszędzie żądali zbyt dużej ilości pieniędzy, więc dziewczyna odpuściła sobie dalsze szukanie. Miała nadzieję, że Mora pozwoli zostać jej u siebie jeszcze przez jakiś czas, jeśli do tej pory nie uda jej się znaleźć niczego dobrego, będzie zmuszona wrócić do Busan.

W tym momencie jej blond przyjaciółka wróciła od swojego chłopaka, u którego spędziła noc. Nastolatka cieszyła się, że ta dwójka w końcu doszła do porozumienia po ostatniej kłótni, ponieważ nie mogła patrzeć na ich cierpienie. Oni nigdy nie potrafili się kłócić, zawsze szybko się godzili, a później udawali że nic złego nie miało miejsca.

- Powiedz, że nie leżysz tak cały dzień? - zapytała wchodząc do salonu i widząc szatynkę przed telewizorem.

- Owszem, regeneruję się - odpowiedziała z pełną buzią.

- To już przesada, rozumiem że jesteś po zerwaniu ale lenistwem i słodyczami nie zapchasz dziury w sercu - skarciła ją rzucając w nią bluzą.

- Jem słodycze, ponieważ je lubię - powiedziała zabierając ubiór z twarzy - spędziłam dwie godziny na szukaniu mieszkania i mam już tego dość.

- Przecież mówiłam, że możesz zostać u mnie! - krzyknęła z kuchni blondynka.

- Nie mogę wciąż Cię wykorzystywać, w końcu będę musiała znaleźć sobie jakieś lokum - wstała z kanapy i ruszyła do kuchni.

- Daj spokój, przecież jestem tutaj, aby Ci pomóc, moje mieszkanie jest także twoim - posłała jej słodki uśmiech, po czym wyjęła z lodówki schłodzony sok pomarańczowy.

- Jestem Ci wdzięczna za pomoc, ale obie wiemy że jestem także zbyt uparta, abym się na to zgodziła - powiedziała zabierając jej szklankę, która sobie napełniła.

- W najbliższym czasie nie znajdziesz nic porządnego - stwierdziła.

- Jeśli to okaże się prawdę, zostanie mi tylko Busan jako ratunek - westchnęła.

- Nie ma mowy, nie możesz tak po prostu wyjechać do Busan. Porozmawiam z TaeHyungiem, mamy w planach wspólnie zamieszkać, więc będziesz mogła wziąć moje mieszkanie - zaproponowała.

- Zamieszkać wspólnie? Jesteś pewna tej decyzji? - zdziwiła się tą nowiną.

- Tak, myślę że jestem na to gotowa i tak spędzamy ze sobą dużo czasu i często śpimy u siebie w domach - wzruszyła ramionami.

- To poważny krok, jeśli podejmiesz go zbyt wcześniej skończycie jak.. - przerwała nie chcąc wypowiedzieć tego na głos.

- Jak ty i Jungkook? - dokończyła za nią, kręcąc głową.

- Po prostu to wymaga czasu, musisz mieć pewność że to właściwy krok - przekonywała ją.

- Już zbyt długo nad tym myślałam. Kocham TaeHyunga i naprawdę świetnie nam się ze sobą żyje - mówiła z entuzjazmem.

- Szanuję twoją decyzję, TaeHyung to wspaniały chłopak i jeśli chcesz z nim zamieszkać pomogę Ci spakować twoje rzeczy - powiedziała, po czym zaśmiała się głośno, a Mora jej zawtórowała.

- Powinnaś lepiej pójść wziąć prysznic, mamy dzisiaj spotkanie z chłopakami, pamiętasz?

- Zupełnie wyleciało mi z głowy! - złapała się za czoło.

- Mówię Ci o tym od wczoraj - jęknęła z politowaniem - nie mamy za dużo czasu, chłopcy postanowili iść do restauracji.

- Czy Jungkook też tam będzie? - zapytała po chwili zawahania.

- Pewnie tak, wyjazd do Japonii również go dotyczy - odpowiedziała skupiając się na robieniu kawy.

- Och, no tak - tylko tyle była w stanie z siebie wydobyć.

- Nie przejmuj się, to tylko spotkanie - mruknęła - w końcu będziesz musiała spojrzeć mu w oczy.

- Wiem, ale nie jestem pewna czy chce mnie w ogóle widzieć - przyznała ze smutkiem.

- A Ty? Chcesz go widzieć? - przestała lać wodę do kubka i spojrzała na szatynkę.

- Obawiam się, że nie będę umiała udawać, że nic się nie stało - spuściła wzrok na swoje dłonie.

- To nie udawaj i porozmawiaj z nim, oboje na to zasługujecie.

- To nie takie proste, zraniliśmy się zbyt mocno - przegryzła swoją dolną wargę, aby powstrzymać płacz.

- Więc oboje jesteście winni sobie przeprosiny - powiedziała - zastanów się, czy to co robisz jest tego warte.

Dotknęła jej ramienia i wyszła z kuchni, aby na górze przygotować się do wyjścia.

Mika westchnęła głośno, czując jak przepełnia ją bezsilność. Czemu miała wrażenie, że Mora ma rację, a ona zachowuje się tak ostatni tchórz? Jungkook ją skrzywdził, lecz ona również go skrzywdziła, więc oboje są winni. Czy musi najpierw przestać padać deszcz, aby wyszło w końcu słońce?

Martwiła się sprawą z JiSoo. Wiedziała, że dziewczyna jest zdolna zrobić wszystko, aby ona i Jungkook rozstali się na dobre, a nastolatka w tym momencie pomagała jej tylko w planie. Była szczęśliwa z Jungkookiem, a odkąd pojawiła się JiSoo, zaczęła wmawiać sobie, że ich związek wisi ma ostatnimi włosku.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dwie nastolatki doszły do umówionej restauracji przed godziną osiemnastą. W środku przez szybę można było dotrzeć, że pomieszczenie jest zapełnione przez ludzi, a w jednym z rogów siedzą czekający na dziewczyny chłopcy. Mika zatrzymała się przed wejściem, dając sobie chwilę na przekroczenie progu drzwi.

- Wszystko w porządku? - zapytała Mora.

- Nie, nie dam rady wejść do środka - odpowiedziała szczerze.

- Mika musisz się uspokoić, przecież go znasz, nie jest Ci obcy - próbowała ją wesprzeć.

- W tej chwili czuję, jakbym w ogóle go nie znała - powiedziała głośno oddychając.

- Nie możesz tak mówić, zaufaj sobie i wejdź do środka - wystawiła do niej rękę, aby dziewczyna mogła ją za nią złapać.

W końcu szatynka wzięła blondynkę pod rękę i obie weszły do restauracji. Mika do końca drogi patrzyła w podłogę, bojąc się podnieść wzrok i spojrzeć na Jungkooka. Bała się, że będzie patrzył na nią wściekłym wzrokiem, w myślach żałując że ona tutaj przyszła.

- Jak dobrze was widzieć - odezwał się Jimin wstając z miejsca, aby odsunąć krzesła nastolatkom.

- Wybaczcie, mogłyśmy przejść wcześniej, ale Mika zapomniała o naszym spotkaniu - powiedziała Mora, po czym spojrzała na przyjaciółkę rozbawionym wzrokiem.

- Przepraszam, wszystko przez zamieszanie ze znalezieniem mieszkania - wyjaśniła, ale szybko zamknęła sobie usta, przypominając sobie, że nie powinna mówić tego w towarzystwie Jungkooka.

Udała, że nic nie powiedziała i pośpiesznie zajęła swoje miejsce, lecz wciąż miała spuszczony wzrok.

- Gdzie jest TaeYeon? - zapytała blond włosa dziewczyna.

- Nie przyjdzie, poszła do kina z przyjaciółką - odpowiedział Hoseok.

- Mam nadzieję, że nie zrezygnowała z wyjazdu do Japonii.

- Nie, przecież od tym marzyła, jej przyjaciółka pojedzie z nami, ponieważ tak mieszka.

- Ach, to świetnie - ucieszyła się.

- Lot mamy zabukowany na ósmą rano, więc już pierwszego dnia będziemy mogli zwiedzić miasto - powiedział Jimin.

- Wolałbym spędzić dzień w hotelu - burknął Jungkook.

Mika poczuła jak wzdryga słysząc jego głęboki głos. Doszło do niej jak bardzo za nim tęskniła, nawet jeśli przepełniony był obojętnością.

- Nie będziemy marnować dnia, jeśli będziesz chciał zostaniesz w hotelu - wtrącił TaeHyung.

- Świetnie - mruknął pod nosem zajmując się serwetką.

Szatynka podniosła swój wzrok, aby móc w końcu na niego spojrzeć. Bawił się kawałkiem miękkiego papieru, a jego wyraz twarzy zdradzał że jest poirytowany. Miał na sobie czarną bluzę z kapturem, chociaż na dworze było z dwadzieścia sześć stopni. Jego włosy były rozczochrane, a oczy podkrążone, jakby nie spał kilka nocy. Mika poczuła kłucie w sercu, ale ostatecznie odwróciła wzrok.

- Zamawiamy coś? - zapytał Hoseok.

- Tak, pójdę po karty daniowe, jesteśmy tu od kilkunastu minut, a nikt nie raczyj podejść - powiedział Jimin i wstał z miejsca.

- Pomyślałem, że może napijemy się czegoś mocniejszego? - zaproponował TaeHyung.

- Jasne, nie jestem w stanie odmówić - przystał na to Hoseok, a Mora mu zawtórowała.

- Nie będę pił, jestem samochodem - odezwał się Jungkook.

- Ja również nie będę piła, nie mam na to ochoty - powiedziała Mika, a diabeł na nią spojrzał.

Patrzył na nią wzrokiem przepełnionym żalem, głównie dlatego że musiała siedzieć kilka metrów od niego, a on nie mógł nawet do niej podejść. Wiedział, że ona go odtrąci, jak robiła to do tej pory. Po chwili oderwał od niej wzrok, aby skupić się na stojącym na stole bukiecie kwiatów.

Jimin wrócił z kartkami w dłoniach i podał każdemu jedną, aby mogli wybrać sobie posiłek. Po paru minutach czarnowłosy zawołał kelnera i złożył zamówienie dla przyjaciół, przy okazji prosząc o butelkę wina.

- Tylko jedną? Czy to aby na pewno wam starczy? - zaśmiała się blondynka.

- Nie chciałem brać dwóch, równie dobrze możemy pójść do sklepu i dokończyć to w domu - zażartował Jimin, a chłopcy wybuchli śmiechem, prócz Jungkooka.

- Chętnie, ale nie zapominajmy że jutro jest dzień roboczy - skwitował TaeHyung.

- Zawsze musisz popsuć zabawę - Jimin uderzył go w ramię.

- Jesteśmy młodzi, jeszcze możemy robić głupie rzeczy - dodał Hoseok.

- Wy róbcie głupie rzeczy nie ważne gdzie jesteście i jaka jest pora dnia - wtrącił Jungkook, a reszta się zaśmiała, chociaż Mika wiedziała że z jego strony nie był to żaden żart.

- Wykorzystajmy te wakacje jak najlepiej! - powiedziała Mora z podekscytowaniem, a szatynka uśmiechnęła się pod nosem.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Po godzinie spędzonego czasu w restauracji, przyjaciele siedzieli przy stole wśród pustych talerzy po jedzeniu i kończyli drugą butelkę wina, którą zamówił Jimin.

Wszyscy prócz Jungkooka i Miki byli już lekko wstawieni, więc śmiali się oraz wygłupiali, robiąc przy tym hałas. Diabeł wiele razy zwracał im uwagę, aby przestali robić mu wstyd, ale zostawał tylko wyśmiany za swój poważny nastrój, więc zrezygnował i siedział ze złym grymasem.

Podczas kolacji nieraz zdarzyło się, że oczy nastolatki spotkały się z jego spojrzeniem, ale wówczas odwracała szybko wzrok, czując się nieswojo. Tym razem było podobnie, gdy Mika przeniosła swój wzrok na chłopaka, a on patrzył na nią jakby próbował ujrzeć jej najdalsze myśli.

- Pójdę do toalety - powiedziała do przyjaciółki i odeszła od stołu.

Coraz mniej miała ochotę siedzieć przy tym stole wraz z Jungkookiem. Jego obecność ją przerażała, ponieważ im dłużej siedzieli przy wspólnym stole tym bardziej chciała wstać i zabrać go ze sobą do jego domu, aby spędzić z nim resztę wieczoru.

Z jednej strony wolała trzymać się od niego z daleko z jej własnych powodów, a z drugiej pragnęła rzucić to wszystko, co jej to uniemożliwia i postąpić jak każe jej serce, ale nie mogła. Nie za cenę jej zdrowia i bezpieczeństwa ukochanych osób, którzy byli zagrożeni.

Umyła ręce pod ciepłą wodą, patrząc na swoje odbicie, które ją martwiło. Miała zamglone oczy, bez blasku, a jej cera przybrała niezdrowy wygląd. Od kilku dni czuła się fatalnie.

W końcu wysuszyła swoje dłonie i opuściła łazienkę, aby wrócić do stolika, lecz nim zdążyła zrobić jeden krok, zatrzymała się widząc przed sobą Jungkooka. Stał dwa metry od niej, zupełnie jakby czekał właśnie na nią, a na jego twarzy malowała się niepewność.

- Ja czekałem na Ciebie - powiedział po chwili ciszy.

- Domyśliłam się - odpowiedziała cicho, a chłopak uśmiechnął się lekko.

- Oni doprowadzają mnie do szału - próbował się zaśmiać, ale bardziej zabrzmiało to jak płacz.

Dziewczyna nic nie odpowiedziała tylko patrzyła na niego, czekając aż w końcu powie to, po co naprawdę tutaj przyszedł.

- Chciałbym w końcu porozmawiać - wydusił.

- O czym? - dziewczyna wzruszyła ramionami.

- O nas, o tym co się wydarzyło - gestykulował

- Wszystko sobie wyjaśniliśmy, więc nie widzę sensu, abyśmy dalej drążyli ten temat - powiedziała stanowczo i obeszła go, aby odejść ale on złapał ją za rękę i obrócił w swoją stronę.

- Czy Ty naprawdę już mnie nie kochasz? - zapytał patrząc w jej oczy.

Mika widziała w nich ból, ale nie chciała pozwolić, aby wziął on nad nią jakąkolwiek kontrolę. Chodziło o jego dobro, przecież musiała go chronić, prawda?

- Kocham Cię, ale to nie wystarcza Jungkook - odpowiedziała.

- Nie wystarcza? Miłość to najsilniejsze uczucia, zawsze nas łączyła i trzymała razem - mówił cicho, a jego głos lekko się łamał.

- Grzyby rzeczywiście była taka silna, nie musielibyśmy teraz tak rozmawiać - zauważyła.

- Wiem, że wcale tak nie myślisz - potrząsnął głową - chodzi o tę dziewczynę z klubu? Jeśli chcesz mogę poprosić Jimina, aby umówiła nas na spotkanie. Dowiesz się, że mówiłem prawdę.

- Nie chodzi o nią - przerwała mu - to znaczy, nie w większym znaczeniu.

- Więc o co chodzi, powiedz mi - prosił.

- To nie jest to samo uczucie, co wcześniej. Owszem, nasza miłość była silna, ale zaczyna słabnąć, nie czujesz tego?

- Wciąż czuję to samo, nic się nie zmieniło - zaprzeczył.

- Nie dostrzegasz tego, ale prawdą jest że nie kochasz mnie tak jak Ci się wydaje - czuła jak pięką ją oczy.

- Nie możesz wiedzieć co czuję lepiej ode mnie, a ja wiem że kocham Cię równie mocno, co wcześniej, a nawet o wiele bardziej - przybliżył się do niej.

- Nasz związek jest pełen kłamstw, przestajemy sobie ufać - odsunęła się.

- Przecież możemy to naprawić, do tej pory świetnie sobie radziliśmy - zmusił się do uśmiechu.

- Myślisz, że to wszystko jest takie proste, a nie jest - parsknęła - nie jesteśmy już młodymi nastolatkami, a ja przestałam być taka nawina jak kiedyś.

- Nie jesteśmy już niedojrzałymi nastolatki, a właśnie tak się teraz zachowujemy - burknął - próbujesz się bronić, ale w rzeczywistości sama dobrze wiesz, że się mylisz.

- Nie Jungkook, ja po prostu przestałam wierzyć w niewinną miłość - przyznała.

- Miłość nigdy nie była niewinna i to powodowało, że potrafiliśmy być tacy wytrwali, a nasze uczucie coraz mocniejsze.

- Nieustannie musieliśmy walczyć, a nie na tym polega miłość - pokręciła głową.

- Miłość to ciągła walka. Potrzebuje pielęgnacji, zaangażowania i masy starań - powiedział ostro - co tak naprawdę jest powodem twojej decyzji?

Oczekiwał od niej szczerej odpowiedzi, której Mika nie potrafiła mu dać. Nie miała odwagi powiedzieć mu, że została nastraszona przez JiSoo, która wróciła po latach. Coś zatrzymywało ją przed powiedzeniem, iż odeszła aby go chronić. Bała się przyznać, że jego własny ojciec dostawiał się do niej i wykorzystywał swoją posadę, aby ją szantażować. Znała jego reakcję, dlatego nie potrafiła być z nim szczera. Poświęcił lata, aby w końcu wybrać dobrą drogę, którą teraz kroczył. Był zagniewanym chłopcem, który zmienił się w szczęśliwego, dobrego mężczyznę. Nie miała serca mu tego odebrać, gdy tak ciężko o to walczył, a ona miała mu to zniszczyć w ciągu paru minut.

- Muszę przemyśleć czy jestem szczęśliwa w życiu jakie stworzyłam - powiedziała i wyrwała swoją z jego uścisku, aby szybkim krokiem stamtąd odejść.

Podeszła do stolika, w którym siedzieli jej przyjaciele i zaczęła pośpiesznie wyciągać pieniądze ze swojego portfela.

- Co ty robisz, Mika? - zapytała Mora.

- Idę do domu, jestem zmęczona, tutaj macie pieniądze - odpowiedziała i położyła je na stół.

- Poczekaj, w takim razie wszyscy pójdziemy - odezwał się Jimin, a do stolika wrócił Jungkook.

- Nie, nie chcę psuć wam wieczoru - mówiła nerwowo.

- Daj spokój, już powinniśmy wracać, za długo tutaj siedzimy - wtrącił Hoseok również zaczynając grzebać w swoim portfelu.
Później, po zapłaceniu za zamówienie, przyjaciele opuścili restaurację.

- Mam pomysł! - zaczął Jimin - jest młody wieczór, więc wszystkich zapraszam do mnie na jakiś dobry film.

- Och, to fantastyczny pomysł - zawtórowała blondynka.

- Przepraszam, ale nie będę mogła pójść z wami - powiedziała szatynka.

- Dlaczego? Będzie naprawdę miło.

- Jestem za bardzo zmęczona, powinnam się wyspać - kłamała.

- Nie chcę, żebyś wracała sama - przyznała Mora.

- Nie będzie wracać sama, odwiozę ją - odezwał się Jungkook, a wszyscy popatrzyli na niego zdziwieni.

- Nie trzeba, poradzę sobie - powiedziała do niego.

- Jungkook ma rację, ściemnia się, a mój dom jest dość daleko.

- Nie jestem dzieckiem - przewróciła oczami.

- Pozwól mi na to, abym Cię odwiózł. Nie mam ochoty iść z tymi głąbami - powiedział wskazując na przyjaciół, na co dostał serię oburzenia z ich strony.

- Dobrze, zgadzam się ponieważ nie lubię wracać gdy jest ciemno - zgodziła się, a Jungkook uśmiechnął się lekko pod nosem.

Grupa pożegnała się z dwójką i poszła w kierunku domu Jimina. Jungkook otworzył swój samochód za pomocą klucza, a potem pomógł szatynce wsiąść do środka. Następnie sam obszedł samochód i zajął miejsce za kierownicą.

Nastolatka drżącą ręką zapięła swój pas, podczas gdy chłopak odpalał samochód. Karciła się za to, iż pozwoliła, aby ją odwiózł, ale wiedziała że nie odpuściłby, gdyby się nie zgodziła. To, że znajdowali się razem w tym samym pojeździe nie wróżyło niczego dobrego..

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top