14. Wypad na lody.
Czarnowłosa kobieta weszła do umówionego baru, w którym miałam spotkać się z młodą szatynką. Dziewczyna siedziała przy jednym z wolnych stolików i spokojnie popiła swojego drinka, którego przyniósł jej przystojny barman, więc ruszyła tam i zajęła wolne miejsce na przeciwko.
- W końcu się zjawiłaś - powiedziała dziewczyna odstawiając swój napój.
- Wybacz, korki - odpowiedziała - długo czekasz?
- Za długo, mam inne rzeczy do roboty, nie marnuj mojego cennego czasu - fuknęła z pogardą, po czym zarzuciła swoje długie włosy do tyłu.
- Nie pień się tak, są ważniejsze rzeczy do umówienia - syknęła - jestem z Ciebie dumna, dobrze wykonałaś swoje zadanie.
- Masz moją kasę? - wtrąciła.
- Poczekaj, nie tak szybko - zaśmiała się lekko.
- Umowa była jasna, wykonuje twoje zadania, a ty dajesz mi hajs - powiedziała wrogo, chcąc już dostać swoje zasłużone pieniądze do ręki.
- Owszem, ale chcę dać Ci propozycję, wręcz nie do odrzucenia - posłała jej przekonujący uśmiech.
- Nawijaj, spieszy mi się.
- Podwajam stawkę, zapłacę Ci więcej, ale pod jednym warunkiem - wystawiła swój palec wskazujący.
- Jakim warunkiem? - zaciekawiła się.
- Uważam, że to co zrobiłyśmy wciąż nie przynosi chcianych przeze mnie skutków, więc zrobisz to, prześpisz się z nim.
- Nie było mowy o żadnym seksie - warknęła.
- Zgadza się, ale postanowiłam trochę zmienić nasz plan - zabrała jej drinka i napiła się.
- To twój plan, Jisoo - przypomniała jej.
- Wzięłaś w nim udział bez sprzeciwu, więc także to twój plan - uderzyła ją palcem w ramię.
- Umawiałyśmy się inaczej, miałam nawiązać z nim kontakt i zmanipulować całą sytuację, abyś mogła skrzywdzić jego dziewczynę - sprzeciwiała się.
- Miałaś go poderwać, aby sam chciał pójść z Tobą do łóżka.
- Dobrze wiesz, że nie chcę maczać w tym palców - skwitowała.
- Już zaczęłaś je maczać, twoje ręce są brudne, więc dokończymy to co zaczełyśmy - fuknęła ze złością.
- To co ty zaczełaś, nie prześpię się z nim - powiedziała stanowczo.
- W takim razie cofam umowę, a twoje dziecko wkrótce umrze - była bezlitosna.
- Podła suko, wiesz że tylko droga operacja jest w stanie go uratować!
- Dlatego przyjmij moją dobrać i zrób to, o co Cię proszę - rozkazała - pomyśl o dziecku, o tym co mogą zdziałać mojego pieniądze.
Szatynka patrzyła na nią ze wściekłością w oczach, słysząc jej manipulacją. Nie wierzyła, że JiSoo postanowiła ją szantażować, tym samym chcą zaszkodzić jej dziecku, tylko po to, aby okrutnie zemścić się na biednej dziewczynie. Żałowała, że dała się w to kręcić, ale potrzebowała tych pieniędzy.
- Dobra, zrobię to, ale płacisz mi połowę w tym momencie - przystała.
- Jednak potrafisz myśleć mądrze - uśmiechnęła się - kasę masz tutaj, wszystko jest odliczone.
Położyła białą kopertę na stół, a brunetka zabrała ją pośpiesznie i schowała do torebki.
- Mów, co mam robić - powiedziała, na końcu głośno wzdychając.
Czarnowłosa uśmiechała się triumfalnie, czując że tym razem zwycięstwo leży po jej stronie, a wszyscy którzy sprzed laty zadali jej bolesne rany, wkrótce zapłacą za swoje błędy, błagając ją o litość.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Mika odłożyła swój telefon po godzinnej rozmowie z matką. Nie przyznała się jej, że odeszła od Jungkooka i aktualnie zamieszkuje u Mory, chociaż powinna zacząć szukać dla siebie jakiegoś mieszkania. Wiedziała, że kobieta będzie kazała jej przyjechać do Busan, a dziewczyna nie chciała wrócić do rodzinnego domu, ponieważ to tutaj ułożyła sobie życie.
Czuła się fatalnie pod względem psychicznym i wciąż nie mogła przestać myśleć o Jungkooku. Chciała wiedzieć jak sobie radzi i jak wielki żal do niej ma po tym, co się wydarzyło. Bardzo go skrzywdziła i choć wiedziała, że postępuje słusznie, pękało jej serce na myśl o jego cierpieniu.
Mora i TaeHyung wyszli z domu parę godzin temu, aby zrobić sporę zakupy, ponieważ przez nią mają teraz większe potrzeby i wydatki. Mówiła im, że zapłaci za swoją część, ale uparli się, że jako gość powinna pozwolić zrobić to za nią. Czuła, że im ciąży, ale na tę chwilę nie miała gdzie się podziać, więc stłumiła swoje sumienie.
Usłyszała dzwonek do drzwi, więc wstała z kanapy i ruszyła do drzwi, aby je otworzyć. Za nimi stał Hoseok, do którego zadzwoniła godzinę temu i poprosiła o spotkanie. Nie pamięta kiedy ostatni raz z nim rozmawiała i bardzo za nim tęskniła.
Rzuciła się mu w ramiona i owinęła swoje nogi wokół jego bioder, ciesząc się że może go w końcu zobaczyć.
- Tęskniłam za Tobą, ty dupku - powiedziała radośnie, po czym z niego zeszła.
- Dupku? Każdego tak witasz? - zaśmiał się.
- Tylko takich jak ty - zażartowała - wejdź to środka.
Chłopak wszedł do domu i ściągnął swoje buty oraz bluzę i powiesił ją na wieszaku.
- Minęło dużo czasu odkąd się widzieliśmy, zaczęłem zapominać jak wyglądasz - powiedział wchodząc do salonu.
Dziewczyna zakręciła się wokół własnej osi, aby zaprezentować się chłopakowi.
- Wciąż tak samo, więc nic Cię nie ominęło - przyznała.
- Co się dzieję Mika? - zapytał, totalnie ją zaskakując.
- O czym mówisz?
- Znam Cię, widzę że nie jest w porządku, twoje oczy nie błyszczą jak wcześniej - odpowiedział smętnie.
Mika spojrzała w ziemię, niezadowolona że chłopak tak łatwo umiał ją przejrzeć. Nie chciała ponownie mówić o tym, co się stało między nią, a Jungkookiem, ale wiedziała że Hoseok nie odpuści i będzie ją męczył, aż do wszystkiego się przyzna.
- Rozstałam się z Jungkookiem - powiedziała cicho.
Chłopak otworzył szeroko swoje oczy, dając dojść niego tej szokującej wiadomości.
- Co? Żartujesz sobie ze mnie w tym momencie? - zaśmiał się, ale widząc minę dziewczynę od razu przestał.
- Dlaczego? Co ten dupek zrobił? - był zdenerwowany.
- Spędził wieczór w klubie z inną dziewczyną - odpowiedziała, siadając na kanapie.
- Od samego początku wiedziałam, że to idiota, ale nie sądziłem że będzie zdolny Cię skrzywdzić!
- To moja wina, gdybym była wystarczająco dobra nie szukał by wrażeń u innej - do jej oczu cisnęły się łzy.
- Nie rozśmieszaj mnie, byłaś jedyną dziewczyną, która miała na tyle siły, aby go pokochać i dzielić z nim życie. Powinien być za to wdzięczny, ponieważ gdyby nie Ty do końca życia byłby sam - nie mógł słuchać jej absurdalnych słów.
- Jungkook dojrzał, zmienił się, ma teraz zupełnie inne myśli niż parę lat temu.
- Uczucia ze zmieniają się z dnia na dzień - powiedział.
- Za często się kłóciliśmy i czułam, że nasz związek nie jest taki jak kiedyś. Kocham go, ale chcę żeby był szczęśliwy.
- Szczęśliwy był tylko przy Tobie, przecież wiesz jaki był lata temu. Kiedy patrzysz na niego teraz, masz wrażenie że stoi przed inna osoba - stwierdził.
- Chcesz powiedzieć, że powinnam do niego wrócić? - zapytała.
- Nie, ponieważ nic nie usprawiedliwia tego, co zrobił, ale chcę żebyś wiedziała, że jesteś niczemu winna - usiadł obok niej i objął ją ramieniem.
- Jestem Hoseok, naprawdę jestem - szepnęła.
- Nie wmawiaj sobie tego, to nie ty bawiłaś się z innym chłopakiem - powiedział stanowczo.
Mika zamknęła swoje oczy, aby gorzkie łzy mogły spłynąc po jej policzkach. Nic nie zmieni tego, że czuła się winna, ponieważ gdyby od samego początku powiedziała Jungkookowi o powrocie JiSoo, nie siedziała by tutaj teraz zapłakana i żaliła się przyjacielowi.
- Nie chcę już o tym rozmawiać - załkała.
- To nie rozmawiajmy tylko chodźmy gdzieś - zaproponował - niedaleko są świetne lody, więc zacznij się szykować.
- Nie mam ochoty nigdzie iść - jęknęła.
- Nie interesuje mnie to, potrzebujesz regeneracji, a ja jestem twoim najlepszym przyjacielem pod słońcem i mam zamiar Cię uszczęśliwić - powiedział z entuzjazmem, jakiego jej brakowało.
- Ile mam czasu? - zapytała.
- Mało, robi się późno, więc jeśli wstaniesz teraz to na pewno zdążymy.
- Dobrze, jestem Ci to winna - uśmiechnęła się, na co chłopak odpowiedział jej tym samym.
Miała nadzieję, że wspólnie wyjście wraz z Hoseokiem poprawi jej samopoczucie i choć na chwilę przestanie myśleć o Jungkooku i o tym, co robi w tej chwili. Potrzebowała odpocząć od problemów, ponieważ czuła że nie jest to ich ostateczny koniec, a wręcz początek.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Śmiała się głośno, gdy chłopak zrobił kolejną głupią minę, aby ją rozbawić. Nie zwracała uwagi na ludzi, którzy dziwnym wzrokiem patrzyli na dwójkę wygłupiających się przyjaciół. Czuła się fantastycznie i polubiła swój szczery śmiech, ponieważ był to pierwszy raz kiedy była szczęśliwa, odkąd jej dotychczasowe życie zaczęło się psuć.
Chłopak zamoczył palec w lodzie i dotknął nim czubek nosa nastolatki, a ona ponownie się zaśmiała, po czym postąpiła tak samo rozbawiając tym czerwonowłosego.
- Potrzebuję chusteczki - powiedziała dziewczyna.
- Ładnie ci w czekoladzie, powinnaś częściej tak chodzić - śmiał się.
- Przestań, nie jesteś zabawny - stwierdziła popychając go.
- A jednak się śmiejesz - powiedział - uwielbiam patrzeć jak jesteś szczęśliwa.
Szatynka spojrzała na niego, a jej twarz przybrała różowy kolor. Nie był to pierwszy raz kiedy chłopak prawił jej komplementy, ale tym razem poczuła się zawstydzona.
- Czuję się naprawdę dobrze, brakowało mi tego - przyznała radośnie.
- Nie musisz dziękować, przecież zawsze jestem do twoich usług - ukłonił się lekko, a dziewczyna się zaśmiała.
- TaeYeon nie będzie zła, że jesteś ze mną zamiast być w domu? - zapytała po chwili.
- Nie, wie że dawno się nie widzieliśmy, po za tym jej przyjaciółka przyleciała z Japonii i zostaje u nas na kilka dnia, mam dość tych damskich pogaduszek - wzdrygnął się.
- Zupełnie zapomniałam o naszym wspólnym wyjeździe do Japonii - powiedziała, przypominając sobie o tym.
- Wyjazd za parę dni, co zamierzasz zrobić z Jungkookiem? - zapytał.
- Nie wiem, powinnam zrezygnować z wyjazdu, ale nie chcę zrobić tego Morze. Wiem, że zależy jej na tym wyjeździe - westchnęła głośno.
- Jesteście pokłóceni, masz pewność że dasz radę spędzić z nim aż tydzień?
- Nie jesteśmy pokłóceni, tylko mamy przerwę, zresztą nie jadę tam dla niego tylko dla Mory.
- Nie dacie rady udawać, że wszystko jest w porządku.
- Nie będę udawać, po prostu go zignoruję. Jestem pewna, że nawet nie będzie chciał ze mną rozmawiać - mruknęła ze smutkiem.
- Jungkook jest zaborczy, nie łudź się, że zostawi całą sprawę i po prostu będzie milczał - ostrzegł ją.
- Podjełam decyzję i nie zmieni jej - była pewna swoim słów, chociaż jej sumienie mówiło zupełnie coś innego.
- Twoje zdanie jest tutaj najważniejsze - powiedział i zajął się kończeniem swojego loda.
Mika uśmiechnęła się tylko pół głębkiem i odwróciła wzrok od chłopaka. Spojrzała przed siebie, aby po chwili poczuć ukłucie w klatce piersiowej, które cisnęło ją również gardle, ale nie dała po sobie tego poznać.
Kilkanaście metrów dalej ujrzała idącego Jungkooka, który niósł w dłoni czarną teczkę. Miał na sobie szare spodnie dresowe i zwykłą białą koszulkę, co zdziwiło nastolatkę ponieważ już od dawna się tak nie ubierał, ale nie to najbardziej zwróciło jej uwagę.
Widziała jak uśmiecha się do słuchawki telefonu przez który rozmawiał, a do niej doszło, że całe to zerwanie wcale go nie załamało. Czuła się źle z tym, że zdążył już o niej zapomnieć choć minął tylko jeden dzień, ale jak mogła go obwiniać skoro to ona go zostawiła i odeszła, potwornie go raniąc.
Patrzyła jak pokonuje ulicę, aby przejść na drugą stronę. Dzieliły ich metry, ale on dalej jej nie dostrzegał. Chciała do niego podbiec i móc spojrzeć w jego piękne oczy, ale musiała zostać na miejscu i tylko patrzeć jak oddala się, już o niej nie pamiętając.
Była pewna, że zdążył już pójść do dziewczyny z klubu i powiedzieć jej, że w końcu jest wolny i gotowy stworzyć z nią związek. Próbowała odsunąć od siebie te myśli, ale jej zazdrość była znacznie silniejsza. Owszem, odeszła od niego, ale to nie oznaczało że bezgranicznie go nie kochała.
Po chwili dostrzegała jak chłopak odwraca swój wzrok i spogląda na nią, a później się zatrzymuje. Dziewczyna spuściła swój wzrok, aby nie zauważył że od dłuższego czasu mu się przyglądała. Starała skupić się na Hoseoku, który był zajęty jedzeniem swojego loda, chociaż kątem oka widziała jak Jungkook wciąż stoi w tym samym miejscu i na nich patrzy.
- Mam coś na twarzy? - zapytał chłopak, gdy zauważył że dziewczyna na niego zerka.
- Nie, po prostu lubię na Ciebie patrzeć - powiedziała, nie mówiąc mu że niedaleko nich stoi Jungkook i dlatego się tak zachowuje.
- Dziękuję, to całkiem kochane - uśmiechnął się i objął ją ramieniem.
Jungkook poczuł silny ból w okolicy klatki piersiowej, widząc ten widok. Nie mógł znieść tego, że jego własna dziewczyna przytulała się do swojego przyjaciela, podczas gdy on próbuje poskładać swoje złamane serce i wymyśleć jakiś plan, aby móc ją odzyskać.
Miał ochotę podbiec tam i odepchnąć go od niej, ale wciąż wstał w miejscu. Ona już nie należała do niego, przecież zostawiła go, mówiąc mu że już go nie kocha, więc jak mógł teraz o nią walczyć. Potrafiła pocieszyć się innym chłopakiem, całkowicie o nim zapominając, a to zabijało go od środka.
Był wściekły, załamany i jednocześnie szczęśliwy. Widok jej pięknego uśmiechu był dla niego jak lekarstwo, choć wcale nie uśmiechała się do niego. Uwielbiał widzieć ją uradowaną, a w tym momencie śmiała się wraz z Hoseokiem i zupełnie nie zwracała na niego uwagi. Próbował panować nad swoją agresją, ale kochał ją zbyt mocno, aby chcieć pozwolić innemu chłopakowi ją uszczęśliwiać.
W końcu odwrócił głowę, aby oszczędzić sobie bólu i ruszył z miejsca, nie chcąc dłużej na to patrzeć. Zostawiał w tyle cały sens swojego istnienia, po trochu gubiąc cząstki siebie, ale szedł dalej. Zaciskał pięści na swoich spodniach, ale nie odwrócił już głowy. Kroczył żwawym krokiem, przegryzając swoją dolną wargę, aż poczuł w ustach gorzki smak metalu, lecz pozwolił aby najważniejsza część jego życia odeszła i zabrała jego serce ze sobą..
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top