13. Wyprowadzka.

Tuż przed północą Jungkook wchodzi w końcu do domu, doszczętnie wykończony dzisiejszym dniem, zwłaszcza że jego ojciec zmusił go, aby zjawił się w firmie i podpisał jakieś papiery. Miał jedynie ochotę rozebrać się i paść do łóżka, gdzie za pewne leżała już jego dziewczyna i dawno spała.

Mika jednak siedziała na kanapie w salonie tępo wpatrując się w fotografię, która leżała na przeciwko niej na stole. Usłyszała jak chłopak wchodzi do domu i ściąga swoje buty, na co jej serce pękało jeszcze bardziej.

Zupełnie nie miała pojęcia jak powinna rozpocząć rozmowę z nim. Z jednej strony chce usłyszeć jego tłumaczeń, ale z drugiej wolałaby oszczędzić sobie upokorzenia i po prostu stąd wyjść.

Jungkook widząc palące się w salonie światło, tuż po tym, gdy odstawił buty ruszył tam. Zdziwił się widząc nastolatkę siedzącą na kanapie, skoro była późna godzina.

- Czemu nie śpisz? - zapytał podchodząc do niej, aby pocałować ją w policzek, ale dziewczyna odsunęła się nie dopuszczając do tego, co bardzo go zaskoczyło.

- Stało się coś? - usiadł obok niej i objął ją ramieniem, lecz Mika strąciła jego rękę i wstała z kanapy.

Nic nie rozumiał z jej zachowania, obawiał się że dziewczyna jest na niego zła, za to że ponownie wrócił późno do domu i zostawił ją samą.

- Przepraszam, że znowu musiałaś spędzić wieczór sama, ale musiałem załatwić ważną sprawę - powiedział smętnie, a dziewczyna lekko prychnęła.

- Ważną sprawę? Co było tą ważną sprawą? - zapytała beznamiętnie, chociaż ból jaki czuła wyniszczał ją.

- Wolałbym powiedzieć Ci w odpowiednim czasie - mruknął.

- Dość, Jungkook - spojrzała na niego - dość tych kłamstw.

Jungkook zmarszczył swoje brwi, widząc niezrozumiałą reakcję dziewczyny. Był zdziwiony słysząc jej osądy, którymi zaczęła go obrzucać.

- Kłamstw? O czym ty mówisz? - był już zupełnie wybity z tropu.

- Gdzie byłeś wczoraj wieczorem? - skrzyżowała ręce na piersiach.

- Z TaeHyungiem w klubie, przecież wiesz - odpowiedział spokojnie.

- A dzisiaj? - dopytywała, dławiąc się bólem jego oszustwa.

- Z Jiminem. Mika czemu zadajesz mi takie pytania? - martwiło go jej zachowanie.

- Cały czas coś ukrywasz Jungkook, nie mówisz mi całej prawdy - powiedziała, a jej głos pod koniec lekko się załamał.

- Nic nie ukrywam, dlaczego mnie o to osądzasz?

Mika chwyciła fotografię w dłoń i rzuciła w chłopaka, który szybko ją przechwycił, aby na nią spojrzeć. Otworzył szeroko oczy widząc na niej go wraz ze znaną mu dziewczyną. Był w szoku, że Mika posiadała to zdjęcie, ponieważ ukrył przed nią fakt, że tamtego wieczoru towarzyszył mu ktoś jeszcze oprócz TaeHyunga.

- Skąd masz to zdjęcie? - zapytał wstając.

- Nie istotne, wytłumacz mi kim jest ta dziewczyna i czemu spędziłeś z nią wieczór w klubie nic mi o tym nie mówiąc?

- To zupełnie nie jest tak jak myślisz - potrząsnął głową - owszem byłem z nią wtedy w klubie, ale nasze spotkanie było przypadkowe.

- Przytulacie się, a tak nie zachowują się obcy sobie ludzie! - podniosła głos, słysząc jego marną wymówkę.

- Byłem pijany, zresztą to nie tak, że jej nie znam - powiedział drapiąc się po karku.

- Kim ona jest? - bała się odpowiedzi, ale chciała ją usłyszeć.

- Koleżanką Jimina, tego dnia poznałem ją w klubie, ponieważ rozpoznała mnie ze zgłoszenia, które wysłałaś. Zaczęła ze mną rozmawiać i skończyło się na tym, że spędziliśmy razem cały wieczór - zaczął wyjaśniać, a Mika czuła jak z każdym słowem jest jej coraz mniej.

- Czy między wami do czegoś doszło? - zapytała z niepewnością. Te słowa ledwo przeszły przez jej gardło.

- Co? Oczywiście, że nie! Mika nigdy bym Cię nie zdradził, przecież kocham Cię nad życie - powiedział z bólem w głosie, że mogła choć przez chwilę pomyśleć, iż dotknął by innej dziewczyny w taki sposób.

- Słyszałam damski głos przez telefon, gdy rozmawialiśmy. Powiedziałeś, że umówiłeś się z Jiminem, a wówczas okazuje się, że była tam jakaś dziewczyna! - starała się zachować spokój, ale wizja jej ukochanego w objęciach innej dziewczyny wyprowadzała ją z równowagi.

- Masz urojenia, Mika. Głos, który usłyszałaś należał to koleżanki Jimina - powiedział, po czym do niej podszedł - nie ma innej dziewczyny, wiesz że nigdy nie zrobiłbym czegoś takiego.

- Okazuje się, że jednak nic wiem Jungkook - powiedziała ledwo słyszalnie - czuję, że przestaje Ci ufać.

Jungkook przymknął oczy i zacisnął szczękę, słysząc jej słowa. Nic nie bolało go jak to, że nastolatka mu nie ufa, ale nie mógł jej obwiniać. Prawdą było, że od jakiegoś czasu coś przed nią ukrywa, ale nie sądził że może na tym ucierpieć ich związek.

Nie chciał jej krzywdzić.

W końcu otworzył oczy i podniósł wzrok, aby napotkać jej mokre od łez policzki.

- Musisz mi uwierzyć, a kiedy nadejdzie odpowiedni czas wszystko Ci powiem, ale nie możesz tracić do mnie zaufania - patrzył jej głęboko w oczy.

- Okłamujesz mnie, a potem prosisz, abym Ci uwierzyła i zaufała? Jungkook byłeś z inną dziewczyną, podczas gdy ja siedziałam sama w domu i martwiłam się o Ciebie - chciała go popchnąć, gdy dotknął dłonią jej ramienia, ale nie miała na to sił.

- Wyjaśniłem Ci, że było to przypadkowe spotkanie, a tą dziewczyną jest koleżanka Jimina - próbował ją przekonywać, ale Mika była zbyt zraniona, aby go słuchać.

- Nie chcę już z Tobą rozmawiać, pójdę spakować walizkę - mruknęła, chcąc odejść.

- Walizkę? Chcesz się wyprowadzić, zostawić mnie? - zapytał z bólem.

- Muszę odpocząć i to przemyśleć. Kiedy będziesz gotowy wyznać mi prawdę, wtedy będziemy mogli porozmawiać.

- Mika, nie pozwól, aby ta głupia sytuacja doprowadziła do naszego rozpadu - jęknął błagalnie.

- To nie ona doprowadziła do naszego rozpadu, tylko ty - powiedziała nie patrząc na niego i wyszła z salonu, aby w pokoju spakować swoją walizkę.

Jungkook opadł na kanapę chowając twarz w dłoniach. Nie mógł uwierzyć, że całe to zamieszanie spowodowało, że Mika postanowiła się wyprowadzić. Owszem, ryzykował wszystko swoimi tajemnicami, ale gdyby tylko ona mogła mu zaufać, wiedziała by że jej podejrzenia są fałszywe.

Nie chciał, aby odeszła, zawsze uczyła go, aby starać się rozwiązywać problemy wspólnie, a teraz planuje się wyprowadzić i to przemyśleć, skoro nawet nie zrobił nic złego.

Wstał z kanapy i ruszył na górę do pokoju, aby jeszcze raz z nią porozmawiać i spróbować ją przekonać, aby została.

Mika pakowała swoją walizkę, co chwilę ścierając łzy z policzków. To nie było tak, że nie ufała Jungkookowi, bardziej nie ufała samej sobie. Wciąż w głowie brzmiały jej słowa Jisoo, która mówiła, że prędzej czy później diabeł się nią znudzi i znajdzie sobie o wiele lepszą niż ona. Skoro był zdolny bawić się z inną dziewczyną podczas imprezy, to oznaczało że Mika przestawała być w jego sercu kimś szczególnym i koniec końców zostawi ją, tak jak ona robiła to w tej chwili.

Nawet jeśli Jungkook rzeczywiście nie zdradził jej tamtego wieczoru, Mika była pewna że Jisoo nie cofnie się przed niczym i nadejdzie taki dzień, w którym dostanie to czego pragnie, a to tylko dlatego, iż Mika nie jest zbyt dobra, aby diabeł mógł być z nią szczęśliwy.

Musiała na parę dni uciec od tego życia, w którym ponownie pojawiały się problemy, a największymi z nimi była JiSoo, ojciec Jungkooka oraz ona sama.

Poczuła nagle jak chłopak łapie ją za rękę, w której trzymała koszulkę i wyrywa ją z jej drobnej dłoni, aby rzucić z powrotem do szafy.

- Przestań pakować tę walizkę - powiedział odstawiając ciężki przedmiot na drugi koniec pokoju.

- Przepraszam, ale tak będzie lepiej - wróciła po walizkę, którą jej zabrał.

- Lepiej? Kilka dni temu wszystko było w porządku, a teraz uwierzyłaś w jakieś głupie zdjęcie i chcesz odejść?

- Nic nie rozumiesz, Jungkook! - podniosła głos - ja się duszę w tym domu, cały ten natłok problemów, ile jeszcze będę przez to przechodzić?!

- Dusisz? Skoro nie chciałaś ze mną zamieszkać, mogłaś mi powiedzieć - burknął.

- Oczywiście, że chciałam z Tobą zamieszkać, ale nie możesz zaprzeczyć że od pewnego czasu nie jest między nami za dobrze. Może wspólna decyzja zamieszkania ze sobą była zbyt wczesna - wzruszyła ramionami i ponownie zaczęła się pakować.

- To prawda, były przeszkody, ale świetnie sobie z nimi radziliśmy.

- Ty sobie świetnie radziłeś - podkreśliła - mnie to przerasta.

- Porozmawiajmy, powiedz co Cię trapi, czego się tak bardzo boisz - jego głos był błagalny.

Dziewczyna oparła się rękami o walizkę, aby zaczerpnąć powietrza i choć trochę się uspokoić. Nie była gotowa powiedzieć mu o powrocie JiSoo i o zemście jaką dla niej przygotowała. W rzeczywistości chciała go chronić, a dzisiejsza wizyta czarnowłosej dziewczyny, utwierdziła ją w przekonaniu, że jeśli nie zrobi tego czego ona chce, jej bliscy będą cierpieć.

- Boję się samej siebie, muszę przemyśleć czy w ogóle dalej Cię kocham - powiedział cicho, po czym wzięła walizkę i opuściła pokój, nie patrząc na chłopaka, który rozpadał się pod wpływem jej słów.

Płakała, gdy wkładała swoje buty, ale nie miała odwagi zawrócić. Była tchórzem, który boi zmierzyć się ze swoimi problemami. Nie umiała walczyć, skoro w grę wchodziło zdrowie jej przyjaciół i ukochanego.

JiSoo była podła, lecz w tym momencie mogła być z siebie dumna. Zdobyła to czego chciała.

Ostatni raz rozejrzała się po domu, nawet nie łudząc się ich Jungkook będzie stał gdzieś w progu i patrzył jak odchodzi, skoro chwilę temu potwornie go skrzywdziła. Westchnęła głośno i opuściła dom, próbując walczyć ze sobą, aby do niego nie wrócić.

Wyjęła telefon z kieszeni spodni i wykręciła numer do Mory. Miała nadzieję, że dziewczyna odbierze i pozwoli jej zostać u siebie chociaż na jedną noc.

- Halo? - usłyszała po drugiej stronie jej zaspany głos.

- Mora? Wybacz, że Cię budzę, ale musisz mi pomóc - załkała.

- Co się stało? - zapytała zmartwiona.

- Mogę do Ciebie przyjechać?

- Oczywiście, będę na Ciebie czekać - przystała od razu, więc Mika rozłączyła połączenie.

Wiedziała, że będzie musiała Morze o wszystkim powiedzieć. Czuła, że miała już serdecznie dość duszenia w sobie całej prawdy, a Mora była jedyną osobą, której teraz potrzebowała. Była pewna, że blondynka zbeszta ją za jej czyny, ale liczyła, że  zrozumie, jeśli tylko postawi się w jej sytuacji.

Kochała Jungkooka, ale widziała, że kłócą się zbyt często, a ich związek zaczyna być pełen kłamstw, nie tylko ze strony diabła, ale jej samej.

Miała zamiar pokonać Jisoo w tej walce, ale potrzebowała do tego sił, dlatego musiała chronić swoich bliski, aby ostatecznie wszystko wróciło do normy.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kończyła dopijać swoją zieloną herbatę myślami błądząc po wczorajszej nocy. Nie mogła spać odkąd padła na kanapie w domu Mory, tuż po wyczerpującej rozmowie z nią.

Tak jak Mika przypuszczałam, Mora nie była zadowolona z tego jak postąpiła, ale nic nie robiła sobie z jej kazań. Przyznała, że za całą sprawą stoi JiSoo, lecz nie obwiniała jej za wszystko, co stało się między nią, a Jungkookiem.

Uważała, że czarnowłosa nie myliła się, iż nastolatka nie jest godna Jungkooka. Była z nim szczęśliwa, ale sądziła że diabeł zasługiwał na kogoś lepszego, skoro nawet ona była zdolna go zostawić, bo zwyczajnie się bała.

Zaspana blondynka weszła do kuchni, gdzie siedziała Mika przecierając swoje oczy. Jej włosy były potargane, a różowa piżama okrywała jej zgrabne ciało, jednak wyglądała uroczo.

- Dzień dobry - powiedziała ziewając.

- Nie wiem czy taki dobry - odpowiedziała szatynka wstawiając kubek po herbacie do zlewu.

- Spałaś coś, słyszałam że chodziłaś po domu - Mora wyjęła z szafki kubek, aby sporządzić sobie kawę.

- Nie, nie dałam rady zasnąć, mam głowę pełną myśli - powiedziała szczerze.

- Jungkook się odzywał?

- Nie, po co miałbym to robić? - wzruszyła ramionami.

Wciąż grzmią jej w uszach słowa jakie do niego wypowiedziała. Była pewna, że skrzywdziła go na tyle mocno, aby nie chciał on z nią więcej rozmawiać.

- Powinnaś mu powiedzieć prawdę, Mika - skwitowała sypiąc czarny proszek do kubka.

- To nie jest dobry czas, zresztą co to zmieni, między nami nie jest w porządku - opadła z powrotem na krzesło.

- Nie jest w porządku, ponieważ pozwoliłaś to sobie wmówić. Jisoo to świetna manipulantka, a ty godzisz się na jej zagrywki - zbeształa ją.

- Co jeśli ma rację? Co jeśli nie jestem zbyt dobra, aby dać Jungkookowi szczęście?

- Jesteście ze sobą trzy lata, a przez ten czas tworzyliście parę dla siebie stworzoną. Czemu nagle uważasz, że jest inaczej? - odwróciła się do niej, dając wodzie czas na zagatowanie się.

- Nie wiem, od jakiegoś czasu nie mam o niczym pojęcia. Okłamałam Jungkooka w sprawie zgłoszenia do wytwórni, spowodowałam że Jimin był zmuszony go oszukiwać, a potem dowiedziałam się, że spędził fantastyczny wieczór w klubie z jakąś dziewczyną, której nigdy nie widziałam na oczy - nie mogła powstrzymać się od prychnięcia pod nosem.

- Wyjaśnił Ci, że była to koleżanka Jimina - przypomniała.

- Nie interesuje mnie to, że jest koleżanką Jimina - zaprzeczyła - interesuje mnie to, że mój chłopak spędził z nią czas, podczas gdy ja siedziałam sama w domu i nic mi o tym nie powiedział.

- Prawda, to było głupie z jego strony, ale przyznał że ich spotkanie było przypadkowe.

- Może nie chciał się przyznać, może wydarzyło się między nimi coś co chce przede mną ukryć - w głowie miała najgorsze scenariusze.

- Jak możesz w ogóle tak myśleć? Jungkook nie widzi po za Tobą świata, a ty osądzasz go o zdradę - miała ją za osobę nie myślącą racjonalnie.

- Jisoo nie spocznie póki ja i Jungkook się nie rozstaniemy.

- Więc tego właśnie chcesz? Odejść od chłopaka, którego kochasz, ponieważ jakaś suka postanowiła się w Tobą zabawić? Wyniszcza Cię, a ty dopuszczasz do tego, że tracisz najważniejszą dla Ciebie osobę - nie dowierzała jej poczynaniom.

- Próbuje go tylko chronić, dopóki Jisoo nie poczuje się pewna tego, czego dostała, ja i Jungkook nie wrócimy do siebie - powiedziała stanowczo.

- Tracisz zmysły i postępujesz okrutnie. Nie podobna mi się to - przyznała z bezsilnością.

Mika spuściła wzrok, nie mówiąc nic więcej. Jakaś jej część chciała przyznać Morze rację, ponieważ sama ona wiedziała, że do póki w jej życiu nie pojawiła się Jisoo, wszystko świetnie ze sobą współgrało, a teraz całe jej kolorowe życie, które stworzyła, zaczyna przybierać dawne, czarne barwy..

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top