Rozdział 15

- Może cię odprowadzę? Nie możesz tyle dźwigać synku

- To jest lekkie, naprawdę - cmoknął ją w policzek - dziękuję za wszystko, kocham cię mamo ale muszę już iść

- No dobrze, zadzwoń jak dojdziesz do sali. Żebym wiedziała że nie zasłabłeś

- Dobrze, kocham cię mamo - pomachał jej i ruszył do swojego pokoju

Po chwili dotarł na piętro kładąc wszystko na łóżku po czym uśmiechnął się. Usłyszał kroki i odwrócił się patrząc na pielęgniarkę - Gdzie pan był panie Clifford? Nie może pan samodzielnie bez uprzedzenia opuszczać szpitala - westchnęła

- Byłem z mamą - wymamrotał - nie wiedziałem, przepraszam panią

- Nie mnie przepraszaj po prostu... Pan Hemmings dość mocno się na mnie zdenerwował że nie pilnowałam pana - dodała przygryzając wargę

- Przepraszam - westchnął i usiadł na łóżku - nic mi nie jest, ale chciał bym odpocząć

- Oczywiście. Tylko poinformuje o tym pana Hemmingsa - uśmiechnęła się lekko - I przegapił pan kolacje

- Nic nie szkodzi - pokręcił głową i wziął czyste ubrania by iść się wykąpać

- Napewno nie chce pan niczego zjeść? W ciąży to bardzo ważne by odżywiać się regularnie

- Zjadłem na mieście, dziękuję - posłał jej duży uśmiech i zamknął za nią drzwi by w iść pod prysznic na końcu korytarza

- Mike? - usłyszał nagle w korytarzu na co odwrócił się widząc Luke'a - Gdzie ty byłeś Michael?!

- Przepraszam - wyjąkał cicho i zacisnął usta - na zakupach z mamą...

- Dlaczego mi nie powiedziałeś? Nie możesz opuszczać szpitala samemu. - odetchnął kręcąc głową

- Przepraszam - wydusił a jedną z rąk położył na brzuchu - teraz chciałem się umyć...- wyjąkał - więc dasz mi czas?

- Oczywiście, czekam w twoim pokoju i porozmawiamy dobrze? - westchnął i odszedł

- Jasne - wydukał i poszedł się umyć bojąc się tej rozmowy. Czy Luke chciał odwołać ich randkę?
Odetchnął głęboko spuszczając głowe przed umywalką. Nie chciał żeby tak było. On zaczął wierzyć że ktoś się nim zainteresował, ktoś spojrzał na niego bardziej niż na przyjaciela

Dlaczego znów wszystko zepsuł? Dlaczego? - jego oczy się zaszkliły gdy zrzucił z siebie ubrania. Umył się jednak nie był szczęśliwy, otarł łzy i ubrał się w zwykłe dresy czy koszulkę. Nie miał dla kogo się stroić

Powoli ruszył w stronę swojego pokoju gdzie o dziwo zobaczył blondyna. Odetchnął głęboko po czym powoli tam wszedł

- Jestem - wychrypiał i usiadł na swoim łóżku podciągając nogi pod klatkę piersiową, w tej chwili chciał się schował przed wszystkimi i nawet brzuch mu w tym nie przeszkadzał

- Coś się stało Mike? - zmarszczył brwi mężczyzna patrząc na zaszklone oczy chłopaka

- Nic takiego, hormony - wydusił i otarł policzki - poprostu mam ochotę płakać

- Co się stało? - uniósł jego podbródek

- Nic naprawdę - wymamrotał i odwrócił się tyłem do niego - chciałbym już zasnąć - wymamrotał cicho - dobranoc...

- Mike widzę że coś jest nie tak powiedz mi. Źle się czujesz? Coś cię boli?

- Nie, jest dobrze Lukey - wymamrotał - chciałeś o czymś porozmawiać prawda?

- Racja... Posłuchaj martwiłem się o ciebie - zaczął poważnie - Wyszedłeś nic nikomu nie mówiąc

- Przepraszam, wiem to było nieodpowiedzialne ale wyleciało mi z głowy by ci powiedzieć. Przepraszam...

- Nie możesz tak robić. Równie dobrze mógł cię ktoś porwać. Już miałem wołać ochronę gdybyś przyszedł chwile później

- Wiem - wymamrotał i otarł łzy z policzków - Lu? Czy...czy nasze wyjście jest aktualne?

- Oczywiście a... Czemu miałoby nie być? Masz jakieś plany? - zmartwił się

- Nie - pokręcił głową z uśmiechem - w takim razie muszę się przygotować

- Niby czemu? Przecież wyglądasz najpiękniej - dotknął jego brzucha - Jesteście idealni

- Jestem w dresach Luke - zachichotał - daj mi dwie minutki

- W takim razie ja już pójdę. Czekam przy dyżurce

- Dobrze - pokiwał głową zarumieniony i wziął torbę z wybranymi wcześniej na tę okazję rzeczami

Odetchnął. Jego humor od razu wrócił a jego usta rozszerzyły się w uśmiechu gdy zaczął się przebierać. Ubrał również na siebie jedne z tych bielizn wyszczuplających i uśmiechnął patrząc jak jego pośladki i brzuch wyglądają w tym idealnie

Chyba nawet lepiej niż przed ciążą

Założył na to granatową koszulę i czarne spodnie oglądając się po raz kolejny w lustrze. Czuł się piękny w takim wydaniu. Wziął portfel, telefon i wysłał wiadomość do swojej mamy po czym zjechał windą na parter od razu widząc Luke'a. Stał na środku z kwiatkiem w dłoni a jego codzienne ubrania były zamienione na koszulę i czarne spodnie

Poczuł jak oddech więźnie mu w gardle. Kąciki ust same się uniosły a on trzymając dłoń na brzuchu powoli podszedł do Hemmingsa

- Wyglądasz śliczne - Luke cmoknął go w policzek i podał mu kwiatek - to dla ciebie Mikey

- Och, N-nie musiałeś - wymamrotał - Naprawdę...

Luke podał mu ramię które ten złapał i razem wyszli z budynku - to, zaraz za rogiem jest ta restautacja - cmoknał go w czoło

- Dziękuje - wymruczał szczęśliwy - Naprawdę

- Nie masz za co, to ja dziękuję że zgodziłeś się ze mną wyjść

- Ym... Nie przeszkadza ci to że... - znów dotknął swojego podbrzusza

- Co miałoby mi przeszkadzać? - uniósł brew - jesteś idealny

__________________________________________

Hejka!

Ogólnie to mam taki sobie dzień ale chętnie wam go umile i dodam jakieś ff. Wstarczy że pokomentujecie i napiszecie na co chcecie rozdział!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top