Rozdział 13
- Nie powinnieneś iść sam Mike, może ci się zrobić niedobrze albo mógłbyś zasłabniesz - westchnął
- Wybacz ale jestem głodny a ta kantyna na dole nie wygląda dobrze - schował portfel do kieszeni - w razie czego zadzwonię
- Dobrze, i przyjdź później do mnie. Musimy zrobić kilka badań
- Jakieś konkretne? - mruknął zakładając cieplejszą bluzę ładnie podkreślającą jego wypukły brzuch
- Nie martw się, na razie idź zjedz i smacznego - puścił mu oczko i odszedł do swojego gabinetu a Michael do wyjścia z szpitala. Odetchnął głaszcząc swój brzuch. Zastanawiał się co będzie dalej. Rozejrzał się po okolicy. Wydawała się spokojna, idealna do mieszkania jednak czy udało by mu się znaleźć tutaj dom?
Czy uda mu się wychować malca samotnie? Mieszkanie, czynsz później przedszkole... Nie miał tylu pieniędzy
Musiał mieć jakąś prace. W końcu z czegoś musiał utrzymać rodzinę. Wtedy musiał zdecydować się na oddanie maluszka do żłobka czego również nie chciał. Wolał sam być prz nim jednak nie połączy
Teraz jednak najważniejszy był obiad, już po chwili wchodził do bistro i usiadł przy jednym z stolików oglądając ulotkę z daniami do wyboru
- Coś podać? - zapytała po chwili kobieta patrząc na omegę
- Ten zestaw z burgerem, frytki i colę - wskazał te dania na karcie - dziękuję
- Oczywiście - uśmiechnęła się do niego i odeszła od jego stolika. Clifford chwilę zastanawiał się czy aby na pewno to co zamówił nie zaszkodzi jemu dziecku jednak po chwili odgonił od siebie te myśl. Nie umiem przeciwstawić się ochocie na coś niezdrowego. W czasie czekania na zamówienie przejrzał social media oraz napisał do swojej mamy z prośbą o pomoc w szukaniu mieszkania
Westchnął, gdy po dłuższym czasie nie otrzymał od niej odpowiedzi. No tak pewnie była bardzo zapracowana. I tak musiał pożyczyć od nich trochę pieniędzy na mieszkanie, mimo pracy bał się że mu nie starczy
Nigdy nie lubił tego robić. Zawsze wolał być samodzielnym i nie chciał prosić ich o pieniądze. Wydawało mu się to bardzo dziecinne. Tym razem jednak nie miał wyboru. Odłożył telefon na stolik gdy kelnerka postawiła przed nim zamówienie. Ten podziękował i zaczął jeść
Był tak głodny i jadł tak łapczywie jakby ktoś miał mu zabrać to jedzenie. Nie umiał jednak nad tym zapanować. Widocznie jego maluszek będzie małym łakomczuszkiem. Po skończonym posiłku jak zawsze musiał się pogładzić się po brzuszku - mam nadzieję że ci smakowały mały
Poczuł kopnięcie. Czy to znaczyło że tak?! Jego oczy rozbłysneły. Jego maluszek kopał. Poczuł jego malutką nóżkę a na jego dłoni,to było magiczne. I nie wiedział czemu ale musiał jak najszybciej powiedzieć o tym Luke'owi
Najchętniej ogłosił by to tu i teraz całemu światu. Jego małe szczenię się odzywało!
Zapłacić za posiłek i od razu ruszył do szpitala. Gdyby mógł to by pobiegł ale nie chciał ryzykować. Powoli ruszył w stronę szpitala by po chwili pojawić się przy gabinecie lekarza. Zapukał do niego i rozemocjonowany czekał na odpowiedz
- Wejść! - krzyknął blondyn porządkując jakieś papiery
- Lukey! Musisz to zobaczyć
- Co się dzieje? - od razu do niego podszedł zmartwiony
- Patrz - wziął jego dużą dłoń i położył na swoim brzuchu - Czujesz?! Kopnął!
- Czuję - uśmiechnął się i położył drugą dłoń na jego brzuszku - jest śliczny
- Nie mogę się doczekać aż wezmę go w ramiona. Przytulę i powiem że kocham
- Masz już imię? Mam teraz czas i możemy poszukać tego mieszkania
- Imienia... nie koniecznie. A co do mieszkania rozglądałam się po okolicy. Jest naprawdę ładnie, chciałbym tu mieszkać, jest tak spokojnie
- Też podoba mi się ta okolica, możemy czegoś poszukać razem, i chciałem cię też zaprosić na kolację
- Ym? Ja już dziś jadłem - zarumienił się - Mój maluch jest małym żarłokiem
- Chodziło mi o naszą wspólną kolację, tylko nasza dwójka
- Em... Tak nasza dwójka? Sama? Bez nikogo? Tylko my i maluch?
- Mhm - pokiwał głową - zarezerwowałem stolik w bardzo miłej restauracji. Tylko nasza dwójka
- Oh, jasne - wymamrotał - Bardzo chętnie
- Będę po ciebie o ósmej Mikey - dotknął jego brzucha - teraz muszę niestety jeszcze popracować
- Jasne... Rozumiem - powiedział rozpromieniony - To ja się położę
- Nie będę ci przeszkadzać - puścił go i cmoknął w policzek - do później Mike
- D-do później L-Lu - jego usta rozszerzyły się w ogromnym uśmiechu
Wyszedł z jego gabinetu z ogromnym uśmiechem od razu pisząc wiadomość do swojej mamy iż musi mu dowieść ubrań
Położył się na łóżku. Był taki szczęśliwy że nic go już nie obchodziło, jakby... Wszystkie jego smutki i zmartwienia zniknęły
Po chwili jego telefon rozbrzmiał i zadzwoniła jego mama
- Mikey kochanie, jestem pod szpitalem. Jedziemy na zakupy!
- C-co? - wydusił - Ale jak to? Co ty tu robisz?
- Wzięłam wolne, twój tata to poparł. Nie możesz tam ciągle siedzieć. Czekam na ciebie na parkingu
- Ale... No dobrze zaraz zejdę
- Chodź - rozłączyła się a Michael szybko się przebrał i ruszył na parking
Zszedł po schodach po czym podszedł do auta swojej mamy wpadając w jej ramiona
- Mikey kochanie - wyściskała go mocno - jedziemy po odpowiednie ubrania na twoją randkę
- Oh o to chodzi - uśmiechnął się lekko - Przecież mam ubrania
- Musisz wyglądać jak milion dolarów kochanie, poza tym i tak musisz mieć ubrania bardziej ciążowe
- To znaczy... Wielkie majtki i leginsy pod sam brzuch? - uniósł brew - Będę wyglądać okropnie
- Tak, musimy ci kupić wygodne ubrania i spodnie ciążowe, grubsze skarpetki i koszulki dostosowane do ciąży
- Ale moje bluzy są okej. I chyba aż tak mnie nie pogrubiają - wymamrotał
- I tak jesteś okrągły Michael, a ubrań potrzebujesz
_______________________________________
Hejka!
Bardzo bardzo wam dziękuję za trzy tysiące wyświetleń. To naprawdę dużo i dziękuję każdemu z osobna
Po drugie zmieniłam okładkę na taką zrobioną przez @5sos_fanfiction
N
apiszcie czy bardziej wam się podoba❤
Ja wolę tą nową i mam nadzieję że wam też się spodoba!
Miłego dnia kochani ❤
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top