Rozdział 29
- Nie pozwól go skrzywdzić! Ż-żeby nic jej się nie stało!
- Nic mu nie będzie kochanie, za kilka godzin będziesz trzymał malutką w ramionach - cmoknął go w czoło a Michael tylko delikatnie pokiwał głową
- Ale jak n-nie... To... Zaopiekuj się nim dobrze? - załkał
- Wszystko będzie dobrze
Chłopiec przymknął oczy i załkał cicho z bólu. Po ośmiu godzinach Michael krzyknął po raz ostatni i zemdlał a Ashton delikatnie wziął na ręce małą istotkę. Zapłakany maluch trząsł się w ramionach a Ash od razu zabrał ją do zważenia i zmierzenia
W tym czasie Michael balansując na skraju świadomości i nieprzytomności leżał z przymkniętymi oczami
- Już po wszystkim Mike, jestem z ciebie cholernie dumny - Luke zaczął jednak Michael słyszać to jak przez mgłę.... Czuł się słabo więc szybko odleciał a Luke tylko okrył go kołdrą i pozwolił spać
Otworzył powoli oczy. Chwile nie wiedział co się dzieje, dopiero gdy rozejrzał się wokół widzieć sale szpitalną krzyknął
- Gdzie moje dziecko?
Od razu krzyknął też z bólu wywołanego bólem. Luke na łóżku obok przebudził się i powoli wstał - wszystko dobrze Mike, odpoczywaj
- Dziecko?! Gdzie mała?
- Jest w sali noworodków. Wszystko z nią dobrze. Pielęgniarką są przy niej
- Dobrze? Jest cała? M-ma rączki i nóżki? Wszystkie paluszki?!
- Ma wszystko kochanie. I rączki i nóżki. Jest prześliczna, jak tylko będziesz mógł pójdziemy ją zobaczyć
- Daj mi ją... Luke prosze - szepnął
- Jesteście jeszcze bardzo osłabiony, musisz się zregenerować
- Nie nie nie, daj mi ją proszę
- Nie mogę Mike - pokręcił głową - nie jestem twoim lekarzem ani ojcem dziecka, nie dadzą mi jej. Bardzo tutaj tego przestrzegają
- Jesteś lekarzem, proszę Luke, chce zobaczyć maleństwo
Luke tylko pokręcił głową - nie mogę ci jej przywieź, musi zostać w tej sali ale możemy ją tam zobaczyć. Dasz radę wstać?
- Nie, strasznie wszystko mnie tam boli to... Tak ma być?
- Będzie bolało i to jeszcze bardzo długo, nie chcesz wiedzieć jak to wygląda - zmarszczył nos i cmoknął go w policzek - ale byłeś dzielny
- N-naprawdę? - wyszeptał - Nic jej się nie stało? Była bezpieczna?
- Była bardzo bezpieczna, Ashton naprawdę dobrze się nią zaopiekował tak samo jak pielęgniarki. Ja tym razem byłem po tej stronie i widziałem jak dzielny byłeś kochanie, odpocznij i pójdziemy zobaczyć małą
Chłopak skinął powoli głową - Chyba... Chyba zaraz zasnę
- Śpij kochanie, odpoczywaj - wymamrotał a Michael tylko kiwnął głową i zamknął oczy
- Bądź przy mnie - poprosił cicho
- Zostane, jak wstaniesz to zobaczysz malutką
Mike jedynie kiwnął niemal niezauważalnie głową po czym przymknął oczy zasypiając. uke został przy nim utuląc go delikatnie do snu. Wstał i otworzył okno po czym znów usiadł przy łóżku Michaela
Patrzył na stwarz śpiącego chłopaka. Był z niego dumny. W końcu urodzenie dziecka nie było łatwe i bezboleśnie a wręcz odwrotnie.
Przeczesał włosy dłonią. Sam również się stresował. Dużo bardziej niż gdy sam odbierał lub asystował przy porodzie
Po dwóch godzinach Michael obudził się i od razu podniósł się chcąc zobaczyć malutką
- Powoli, poczekaj - Luke nachylił się nad nim
- Proszę Luke, zabierz mnie do niej. Chciałbym ją zobaczyć
- Już, poczekaj chwile - pomógł mu wstać - Na pewno dasz rade? - podstawił wózek obok niego i pomógł mu na nim usiąść
- Tak, chcę ją zobaczyc Lukey
Po chwili powoli już ruszyli na odpowiednie piętro i korytarze
- Gdzie mała - wymamrotał i podszedł do ogromnej szyby. Od razu przyczepił do niej nos i dłonie widząc kilkanaście noworodków w małych kołyskach
- Ta w różowym beciku - wskazał na maleństwo przy ścianie - Widzisz?
- W-widzę - wymamrotał z łzami w oczach. Otarł je a Luke objął go ramionami i pogładził po szyi
- Jest śliczna Mike, najpiękniejsza na świecie. Obiecuję że za niedługo weźmiesz ją na ręce i zabierzesz do domu
_________________________________________
Hejo!
Zostało jakieś +- 8 rozdziałów więc w przyszłym tygodniu koniec tego ff
Miłego dnia!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top