Rozdział 24
Oraz ten sen w którym go pocałował. A może... To wcale nie był sen?
Następnego dnia udało mu się zobaczyć z swoją mamą i razem poszli oglądać mieszkania. Zaczęli od tych gorszych i na uboczach kończąc na pięknym mieszkaniu które wczoraj mama mu podesłała
- Bardzo mi się podoba Mikey, weźmy je, może i jest drogie ale warte tej ceny. Pomożemy ci z tatą
- Nie, nie chcę brać od was pieniędzy. Sam na coś uzbieram a na razie wezmę to tanie. Pierwsze które oglądaliśmy
- Taka okazja może się nie powtórzyć skarbie. Te mieszkania szybko się sprzedają
- Ale... To bardzo dużo pieniędzy. Nie mogę tyle
- Mike... Nie odmawiaj sobie pomocy. Zwłaszcza od nas - westchnęła
- Nie chcę byście musieli płacić za mnie i moje wpadki. Zostałem z nim sam ale dam sobie radę mamo
- Nie, to my cię nie zostawimy z tym samego. Będziemy cię wspierać
- Dziękuję - mruknął tylko i mocno ją przytulił - więc... Bierzemy je?
- Tak, jeśli to właśnie to które chcesz - uśmiechnęła się
- Jest śliczne i jest miejsce na pokój dla księżniczki. Podoba mi się
- I łazienka razem z sypialnią. Będziesz miał bliżej
- Więc weźmy je. Bardzo mi się podoba
- Dobrze, w takim razie płacimy zadatek - spojrzała na mężczyznę sprzedającego mieszkanie i uśmiechnęła się
- Zaraz przyniosę umowę i można się wprowadzać - uśmiechnął się i wyjął wszystkie dokumenty na stół
- Oczywiście - pokiwała głową i spojrzała na szczęśliwego Michaela. Ten od razu zabrał się za oglądanie wszystkiego
- Dwie duże łazienki, w jednej jest wanna w drugiej prysznic - powiedziała jego mama
- To dobrze, mamy też małą pralnie z tego co widziałem, sypialnię, kuchnię i pokój małej
- I to blisko twojego, będziesz mieć ją przy sobie
- Mhm, bardzo mi się podoba
- W salonie jest wyjście na balkon - poszła w tamtą stronę
- Tu jest ślicznie. Kupię parę mebli i będzie ślicznie
- Już jest idealnie, i blisko do szpitala, w razie czego - dodała
- Mhm - pokiwał głową - muszę teraz wracać do szpitala
- Odwiozę cię, źle się poczułeś?
- Nie, ale obiecałem że wrócę przed godziną siódmą a na jutro postaram się przygotować wypis
- Nie chcesz zostać jeszcze z tydzień? Tak... Zapobiegawczo? - zapytała
- Nie. Mam go dość, ciągle tylko badania i inne takie. Tak zyskam wolność
- Naprawdę jest tam aż tak źle? - westchnęła
- Tak, jutro tutaj zostanę na noc - wymamrotał cicho
- Ale przecież, - rozejrzała się - Tutaj jeszcze nic nie ma
- Są podstawowe meble. Poszukam jakiś w katalogach i kupię
- może prześpisz się u nas? Albo u babci? Tutaj jest chłodno
- Wiem, dzisiaj jestem w szpitalu jutro zobaczymy. Kocham cię mamo i chodźmy
- Dobrze - otworzyła mu drzwi po czym wyszli z mieszkania
Zamknęli je i wrócili do samochodu. Stamtąd jechali prosto do szpitala gdzie czekał na niego blondyn
- Jak szukanie mieszkania? - zagadnął blondyn na jego widok
- Dobrze, właśnie jedno kupiliśmy i chciałbym jak najszybciej w nim zamieszkać. Oczywiście brakuje paru mebli ale jest śliczne i w centrum
- Mogę pomoc ci w przeprowadzce. Jako ciężarna omega nie możesz się przemęczać
- Nie musisz Lukey. Mój tata się zaoferował z pomocą, zresztą zamówię je do tego mieszkania a tam tylko je poskładamy
- W takim razie twojemu tacie na pewno przyda się pomoc, a ja... Zerwę się z pracy
- Co to to nie. Nie możesz sobie wychodzić z pracy by skręcać moje meble. Nie żartuj sobie
- Przecież nie powiem ordynatorowi że jadę je skręcać, tylko... Powiem że zajmuje się twoimi postępami w związku z ciążą
- Nie kłam Lukey. Poradzę sobie a teraz możesz mi pomóc wybrać jakieś ładne
- Nie zbyt się na tym znam. Może dlatego jestem lekarzem
- Ale moja mama się zna. Zresztą mam na laptopie strony z meblami. Coś sobie wybierzemy
- Mam teraz przerwę. Więc mogę ci coś podoradzać jeśli chcesz
- To chodź, widziałem cudowne kołyski dla małych księżniczek
- Widzę że jesteś podekscytowany swoim maluszkiem - uśmiechnął się i spojrzał na jego brzuch - Mogę?
- Tak - kiwnął głową i spojrzał na dłonie blondyna który powoli dotknął brzucha
- Czuje jak kopie, urocze...
- Ona jest urocza. Chodźmy ją zobaczyć - złapał go za dłoń
- Dobrze, po za tym musiały porozmawiać Mike - powiedział nieco poważniej czy chłopak wstał
- O co chodzi? Coś nie tak? - mruknął cicho a Luke zabrał go do swojego gabinetu
- Jesteś w szóstym miesiącu ciąży Mike, masz duży brzuszek bo maleństwo rośnie, niedługo zaczną towarzyszyć ci bóle kręgosłupa
- I co z tego? Dam radę je nosić
- Ale nie możesz się tak przemęczać. Może tego nie czujesz ale... Twój kręgosłup będzie znosił to coraz gorzej a ty nie chcesz nawet pomocy pielęgniarek
- Nie chcę jeździć na wózku jak jakiś stary dziadek. Jestem młody i daje rade
- Mike zrozum to co ci mówię, to dla twojego dobra. Zaakceptuj to
- Wiesz, znalazłem mieszkanie jak już wspominałem i chcę się wypisać na życzenie
- Czy to na pewno dobry pomysł? - Luke się zasmucił. Czy to znaczy że będzie rzadziej go widywał
- Jeśli jest taka opcja. Nie chcę cię urazić ale nie chcę już tu "mieszkać" Obiecuję że zrobię wszystkie badania i nie tylko
- Jasne - westchnął - Rozumiem cię
- Będę przyjeżdżał do ciebie - mruknął cicho - o ile tego chcesz
_________________________________________
Hejo!
Dawno nic tutaj nie było więc zrobię wam mini maratonik xD bo czemu nie + mamy już gotowe, przepisane, sprawdzone nowe ff i tylko czekam aż wybije te 300 follow
Jaram się kochani
Miłego dzionka!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top