•|epilog|•
-Dzisiaj jest wyjątkowy dzień dla was i dla waszych fanów, prawda? - zapytał prowadzący z szerokim uśmiechem.
Calum i Ashton spojrzeli na siebie i uśmiechnęli się lekko. Calum przekładał mikrofon z dłoni do dłoni ze zniecierpliwieniem.
Minął rok od zakończenia trasy zespołu, także minął rok od rozmowy Ashtona i Caluma. Między nimi nie zmieniło się dosłownie nic, nadal kochają się równie mocno i pragną ciebie i swoich uczuć tak samo, jak rok temu.
Tylko...
Fani nadal o nich nie wiedzą.
Do wydania ich czwartego albumu jeszcze tylko miesiąc, a ten wywiad traktowany jest jako wstęp do promocji ich dzieła.
-Ten wywiad jest dla nas ważny, bo... dopiero teraz otrzymaliśmy zgodę na to, co za chwilę się stanie.
Prowadzący spojrzał na spiętego Caluma, opierającego się o jedną z poduszek.
-Jest stres? - uśmiechnął się szerzej.
-Zawsze na żywo jest stres - mruknął zażenowany.
Po chwili na ekranie pojawiło się pytanie od widza z twittera. Calum poczuł ciepło na policzkach.
-Czy Cashton jest prawdziwy? - zapytał prowadzący.
Wtedy jedna z kamer zrobiła zbliżenie na splecione palce chłopców oraz kciuk, który pocierał uspokajająco dłoń Caluma. Irwin odchrząknął i złapał mocniej mikrofon.
-Pamiętasz może ten koncert... Ostatni na naszej trasie? - spytał z uśmiechem - Po tym koncercie poważnie ze sobą porozmawialiśmy, co zresztą fani zdążyli udokumentować.
-Och, tak, widziałem filmik, gdzie wciągasz Caluma do swojego samochodu - zaśmiał się - Dość brutalnie, nie sądzisz?
-Lubię tak - zachichotał - A tak całkiem poważnie to... Okazało się, że jesteśmy w sobie zakochani. Fani już od dawna to widzieli, ale my baliśmy się porozmawiać.
-Debile z was - skomentował cicho - Czemu powiedzieliście o tym dopiero teraz?
-Bo dopiero teraz się na to zdecydowaliśmy. Marzyliśmy, wiesz... - zamyślił się Calum - O jakimś wielkim show, wybuchy, nadzy faceci machający fujarkami, ogień i...
-Serio? - przerwał mu prowadzący i uniósł brew.
-Nie, jaja sobie robię - westchnął Hood - Chcieliśmy powiedzieć wszystkim przez twittera, ale uznaliśmy, że wywiad będzie czymś pomiędzy, dlatego tu jesteśmy.
Ashton spojrzał na młodszego chłopaka z szerokim uśmiechem, a w jego oczach zabłysnęły wesołe ogniki, które utwierdziły wszystkich w przekonaniu, że Ashton teraz jest najszczęśliwszy na świecie. Ze swoim chłopakiem.
-Macie jakieś plany co do swojej przyszłości? - zapytał na koniec.
-Zabieram go dzisiaj na randkę - uśmiechnął się szerzej, patrząc na Caluma - Wreszcie odważę się wyjść gdzieś jako ujawniony homoseksualista, jestem podekscytowany.
Calum nie wierzył w to, co dzieje się już przez rok. Dzisiaj ma być ich pierwsza randka, której już nie mógł się doczekać. Chciał, żeby to było najbardziej magiczne przeżycie na świecie, pierwsza randka z miłością swojego życia.
Gdy siedzieli już przy stole i jedli swoje desery, popijając wino, podeszli do nich mężczyźni, którzy jeszcze chwilę temu grali na scenie. W całej sali zrobiło się cicho, gdy pierwszy z nich zaczął grać na swoich skrzypcach, a chwilę później reszta do niego dołączyła. Ashton przełknął ślinę i uśmiechnął się lekko.
"Nie spieprz tego, Irwin" - pomyślał i wstał ze swojego krzesła, by następnie klęknąć przed chłopakiem.
Ujął jego dłoń i spojrzał na niego, uśmiechając się lekko. W jego oczach zalśniły łzy szczęścia.
-Dobrze wiesz, że nie jestem dobry w przemowach, ale... Chciałbym, żebyś wiedział, jak bardzo cię kocham. Robię to, odkąd tylko mieliśmy pierwsze próby w garażu, kochałem patrzeć na ciebie, kochałem patrzeć jak bardzo wciąga cię gra na twoim basie i jak bardzo zatracasz się w muzyce, gdy śpiewasz. Chciałbym też, żeby to nigdy się nie zmieniło, nasza silna miłość i nasze inne uczucia, którymi dzielimy się wzajemnie pozostały już na zawsze. Dlatego... - wyciągnął z kieszeni małe, czerwone pudełeczko w kształcie serca - Nie mam pojęcia, czy ci się spodoba, ale... - otworzył pudełeczko - Cally, mój chłopaku, przyjacielu i bratnia duszo. Wyjdziesz za mnie?
Calum przymknął oczy i odetchnął głośno. Szepnął ciche "tak", bo doskonale wiedział, że zaraz zaleje się łzami i nie będzie w stanie nic wypowiedzieć. Wszyscy w lokalu zaczęli bić brawo, a Calum przytulił mocno swojego narzeczonego, prawie go przewracając.
-Kocham cię, Irwin - zaszlochał - Ale nienawidzę cię, bo rozryczałem się przy ludziach.
I pomyśleć, że gdyby znów postawili na odrobinę mniej rozmowy ze swojej strony, to nadal byliby gdzieś z dala od siebie i swoich uczuć.
•••
Chciałabym skierować do was teraz kilka mądrych słów, ale wierzę, że mam bardzo inteligentnych czytelników i sami wyciągną wnioski.
Ode mnie tylko tyle: Nie bójcie się ze sobą rozmawiać, bo może wasza historia będzie podobna do tej, którą właśnie przeczytaliście. Rozmowy nigdy za wiele, a co najważniejsze nigdy jej nie unikajcie.
Dziękuję wszystkim, którzy wiernie czytali tą historię, która (mam nadzieję) chociaż w małym stopniu osłodziła wam ten gorzki początek roku szkolnego.
Do zobaczenia w innych pracach, na pewno za niedługo znów coś pojawi się na moim profilu.
Kocham, Jednorożec.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top