Początek wyprawy i .... Ty jesteś jego siostrą?!

- Halt, muszę ci coś powiedzieć.

Will podszedł do Halta , który siedział na krześle, czytając raport.

- Co tam Willu?- spytał zaciekawiony Halt i popatrzył na niego.

- Muszę wrócić do świata duchów. Może mnie nie być przez kilka miesięcy , a może nawet rok. Mogę już nawet do ciebie więcej nie wrócić.-

powiedział smutnym głosem Will.

Tak naprawdę to chciało się Willowi płakać, ale zdołał jakoś to przezwyciężyć i się nie rozkleił.

Halt popatrzył na niego spokojnie, chociaż gdy zaczął mówić w jego głosie słychać było smutek i troskę :

- Ale dlaczego? Dlaczego na aż tak długo? I dlaczego możesz więcej nie wrócić?

- Nie mogę ci powiedzieć Halt. Przepraszam. Naprawdę nie mogę.

- Ale dlaczego Willu nie możesz?- spytał nic nie pojmujący Halt.

- Bo nie mogę. Nie chcę ci dawać złudnych nadziei. Żegnaj Halt.-  Will, gdy tylko to powiedział zniknął.

- Will nie! - krzyknął Halt.- Nie zostawiaj mnie samego...

------------------------------------------>

Will znów pojawił się na tej samej polance.

- Hej Willu.- przywitała się Tosia.

- Cześć.- powiedział Will.- Przyszedłem dać ci odpowiedź.

- No to jak będzie? Jedziemy czy zostajesz z Haltem?

- Jedziemy i tak, jestem tego pewny.- powiedział Will z determinacją w oczach.

- A więc dobrze. Jutro z samego rana wyruszamy. No chyba, że wolisz dzisiaj.

- Lepiej wcześniej, niż później. Wolę dzisiaj.- powiedział.

- Okey. To ty poczekaj tu chwilę, a ja pójdę po swoje rzeczy i przy okazji wezmę coś dla ciebie.- powiedziała Tosia i zniknęła.

Dziewczyna wróciła po kilku minutach, niosąc dwa plecaki, miecz w pochwie i łuk refleksyjny.

Plecak i łuk podała Willowi, a miecz w pochwie, przypasała sobie do pasa, obok pochwy mieszczącej w sobie dwa krótkie noże.

- Skąd ty wytrzasnęłaś łuk refleksyjny?- spytał zdziwiony Will.

- Lepiej nie pytaj, nie chcesz wiedzieć.

- Może i tak.- powiedział Will.- Ale skąd wiedziałaś, że strzelam z łuku refleksyjnego?

- Bo powiedziałeś, że jesteś uczniem zwiadowcy i to jeszcze samego Halta. A uczniowie zwiadowców strzelają właśnie z takich łuków.

- Ale skąd ty to wszystko wiesz?- spytał zdziwiony już do granic możliwości Will.

- No bo miałam brata zwiadowcę.

- A jak się on nazywał?- spytał zaciekawiony Will.

- Gilan , kiedy żyłam terminował u Halta.- powiedziała Tosia.

- Cooooooooooooooo? Czekaj to Gilan miał siostrę? 

- Tak miał. A co znasz go?- spytała ciekawska Tosia.

- Czy ja go znam?! Czy ja go znam?! Oczywiście, że tak!On jest dla mnie jak brat! Jeździliśmy razem na misje. Byłem wtedy z nim w Celtii z poselstwem! Uczył mnie techniki dwóch noży! Ja nie mogę! Gilan ma siostrę ! APOKALIPSA!!!!!!!!!!!! Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!- Will zaczął biegać w kółko wrzeszcząc ile sił w płucach.

Po minucie biegania w kółko staną wreszcie w miejscu i zapatrzył się na rozbawioną Tosię. 

- Skończyłeś? - spytała się go rozbawiona Tosia.

- Nie.- i znów zaczął biegać w kółko  i wrzeszczeć.

Po upływie około pięciu minutach, stanął wreszcie cały zdyszany.

- A teraz skończyłeś ? - spytała się go dziewczyna.

- Tak. - odpowiedział zmachany Will.

- No nareszcie. A teraz powiedz mi :  ile ma teraz lat i czy dostał swoje własne lenno?

- Gilan ma teraz 22 lata i dostał w przydziale lenno Meric.

- Mhm tak też myślałam. No dobrze to teraz ruszamy.

- Nie czekaj! - powiedział Will.- Jak ty umarłaś i po co ci ten miecz i noże?

- Gdy umarłam miałam 10 lat a Gilan miał wtedy 16 i zaczął naukę u Halta. Ja gdy miałam 10 lat chciałam się nauczyć walczyć mieczem i powiedziałam to tacie. Owszem był trochę tym zdziwiony , ale pozwolił mi się uczyć. Posłał mnie na naukę do mistrza sztuk walki  MacNeila i tam poznałam jak się walczy . W ciągu roku opanowałam podstawy walki i niektóre zaawansowane ruchy. Gdy skończyłam 12 lat byłam już doskonałą rycerką i byłam nawet lepsza od Gilana. Mój mistrz zaproponował mi , że nauczy mnie walki dwoma krótkimi nożami, podobnymi do tych waszych zwiadowczych.-  tu wskazała ręką na pochwę z dwoma nożami do rzucania i saksą. 

Will popatrzył na swoje biodro, tam gdzie pokazywała Tosia i otworzył szerzej oczy ze zdumienia.

- Skąd one się tu wzięły?- spytał zaskoczony.

- Gdy umieramy, to trafiamy tutaj w tych samych ciuchach co byliśmy przed śmiercią i z tymi samymi rzeczami. Dlatego pewnie masz przy sobie broń.

- Mhm.- mruknął pod nosem Will.- Ale co było dalej?

- Oczywiście przystałam na tą propozycję. - kontynuowała dziewczyna.- I tak uczyłam się  jeszcze przez rok nauki walczenia nożami. Później nadeszła wojna z Morgarathem. Wszyscy żołnierze poszli na wojnę, ale mnie tato kazał zostać w domu. Oczywiście, gdy tylko wyjechał, od razu ruszyłam za nim. Gdy dotarliśmy na polanę , na której miała rozegrać się pierwsza z bitew, ustawiłam się w szeregu razem z innymi żołnierzami i zaczęłam walczyć. Pech chciał, by właśnie w tej chwili dojrzał mnie mój ojciec  i ze swojego stanowiska, którego nie mógł opuścił wykrzyczał do mnie, że mam wracać. Oczywiście nie posłuchałam, dalej walczyłam. Później nadeszło więcej wargali i wokół mnie zaczęło się robić pusto, bo wargale zabijali każdego żołnierza. Zaczęłam walczyć z trzema wargalami naraz. Nagle jeden z nich wykonał szybki zwrot i wbił we mnie swoją włócznię. To tyle co pamiętam z tego czasu. Później trafiłam tutaj i dostałam taką samą propozycję co ty. Szukać rzeczy , których nikt nie zdołał jeszcze znaleźć, albo pójść do nieba. Jak zapewne się domyślasz wybrałam to drugie. Po roku tutaj, dostałam status przewodniczki i czekałam na osobę,  której mam pomagać. Minął jeszcze jeden rok tutaj i tak właśnie pojawiłeś się ty. I no cóż to koniec mojej historii,bo  sam  już wiesz co było dalej.

- Łał , nigdy bym się nie domyślił, że potrafisz tak dobrze walczyć.- powiedział Will, na którym ta historia zrobiła ogromne wrażenie.- Ale czekaj... powiedziałaś, że jesteś tu już dwa lata. Ale na ziemi minęło ile już...6lat od twojej śmierci? To w takim razie czemu ty jesteś tu tylko dwa lata?

- Nie zauważyłeś jeszcze? Tutaj czas płynie wolniej.- powiedziała zdziwiona Tosia.

- A no tak zapomniałem...- powiedział Will i zamilkł.

- A jak ty umarłeś ?- spytała ciekawa Tosia.

- Byłem na misji razem z Haltem. Mieliśmy złapać takich zbirów. Zabiliśmy dwóch przed ich domem, ale trzeci gdzieś się zapodział. Nagle zobaczyłem, że trzeci zbir schował się w krzakach za Haltem i rzucił w niego nożem. Odepchnąłem go na bok, a sam przyjąłem na siebie cios. Dostałem w brzuch i kilka minut później umarłem.- powiedział Will z ledwo słyszalną nutką smutku w głosie.

- Tęsknisz za nim co?- spytała się go ze współczuciem dziewczyna.

- Mhm, Halt był dla mnie jak ojciec, którego nigdy nie miałem.- powiedział smutnym głosem Will. Gdy zauważył pytające spojrzenie Tosi dodał.- Jestem sierotą.

- Aha.- powiedziała tylko i dalej już szli w milczeniu.

Po godzinie marszu ( a w ich wykonaniu , raczej fruwania) Tosia kazała im się zatrzymać.

Przed nimi stał wielgaśnych rozmiarów mur.

Dziewczyna podeszła do niego położyła na nim rękę i za chwilę się cofnęła. 

W miejscu, gdzie przed chwilą miała rękę, pojawiła się wielka , niebieska, wirująca, dziura.

- To jest magiczny portal, czyli przejście między krainami.- wytłumaczyła zdziwionemu Willowi.- No dobra ruszamy.

I zanim Will zdążył zaprotestować, chwyciła go za rękę i pociągnęła w stronę portalu. 

Wskoczyli do niego, a później portal się zamknął i nikt kto go nie widział, nie pomyślał by , że był tam jeszcze kilka sekund temu.

C .D.N.

No nareszcie skończyłam pisać. No to teraz zacznie się prawdziwa zabawa.

Willu i Tosiu, trzymajcie się! Wahahahahahaah

willtreatyandhalt



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top