Kawa z miodem? Fuu.... A nie jednak pycha!

Willa i Tosie obudziły pierwsze promienie wschodzącego słońca. Wstali i zaczęli się powoli zbierać. Tosia zaczęła przygotowywać dla nich śniadanie, a Will pakował ich rzeczy do plecaków.

- Willu chodź już ! Śniadanie!- zawołała go Tosia, gdy skończyła.

Will zostawił wszystko co robił i głodny jak wilk podbiegł do dziewczyny.

- Melduję się na służbie pani generał!- powiedział Will stojąc na baczność przed Tosią i salutując.

- Oj ty, przestań się już wygłupiać, bo ci jedzenie wystygnie.- zganiła go dziewczyna, choć z uśmiechem na ustach.

- Tak jest!- powiedział Will i śmiejąc się, usiadł koło niej i wziął swoją porcję.

Na śniadanie mieli chleb z bekonem i do popicia kawę.

- Masz może miód?- spytał się Will z nadzieją w głosie.

- No mam, ale po co ci?- spytała się go dziewczyna.

- Chcę sobie dodać do kawy.- powiedział Will.

- Do kawy? Ale po co?- zapytała się go zdumiona Tosia.

- Bo lepiej, wtedy smakuje. To mogę?- powiedział Will.

Tosia już bez słowa sięgnęła do plecaka , wyjęła mały słoiczek i podała go Willowi. Ten tylko z wdzięcznością skinął jej głową i dodał sobie do kawy, dwie duże łyżki miodu.

Gdy wymieszał to wszystko , spojrzał na Tosię i zapytał :

- A ty nie chcesz?

- Nie dziękuję, ja nie przepadam za kawą z miodem.

- No proszę cię! Chociaż spróbuj! Nawet twój brat pije kawę z miodem!- powiedział.

- Naprawdę? No dobrze, skoro Gil spróbował i się tym nie otruł, to ja chyba też mogę.- powiedziała Tosia i wzięła dwie łyżki miodu i dodała je do kawy.

Upiła mały łyczek i aż otworzyła szeroko oczy.

- Jakie to pyszne!- powiedziała zaskoczona i tym razem wzięła większy łyk.

- A nie mówiłem?- spytał ze śmiechem Will.

Po tym oboje dokończyli swoje śniadanie i Tosia wyciągnęła swoją mapę i położyła ją na ziemi, przed nimi.

- A więc tak, mamy już za sobą widma, teraz czas odwiedzić wargali.- powiedziała i wskazała na miejsce na mapie.- Wargale leżą tu, więc musimy teraz przejść parę metrów wzdłuż muru i odnaleźć tamto wejście. Myślę, że pamiętam gdzie to było.

-Mhm, no dobrze, a kiedy tam idziemy?- spytał się Will.

- Dziś wieczorem, kiedy słońce będzie im świeciło w oczy i nic nie będą mogli widzieć, a my wykorzystamy wydłużające się cienie, by przemknąć obok nich niezauważalnie .

- Will pokiwał głową, na znak , że rozumie o co jej chodzi.

- No okey, ale co będziemy przez ten czas robić?- spytał się .

- No a jak myślisz ? Będziemy trenować!- zaśmiała się Tosia.

- Mam ci znowu skopać tyłek?- zawtórował jej śmiechem Will.

- Tak ! haha- powiedziała ze śmiechem dziewczyna.

- No to do roboty!- powiedział Will i wstał.

Gdy tylko zobaczył, że Tosia wstała, rzucił się na nią atakując.

Dziewczyna ledwie zdołała uskoczyć, ale po chwili odzyskała rezon i wkrótce wywiązała się prawdziwa walka.

Tak jak wczoraj, Will wygrał.

Przez resztę godzin walczyli ze sobą i za każdym razem Will wygrywał.

Wieczorem padli zmęczeni na ziemię, ciężko dysząc.

- Gratu... luję.- wysapała Tosia.

- Dzięki... ty też... świetnie walczyłaś. - Willowi udało się po między szybkim łapaniem oddechu wystękać odpowiedź.

Leżeli tak jeszcze przez chwilę łapiąc oddechy, po czym Tosia wstała i wyciągnęła z plecaków, bukłaki z wodą i jeden z nich podała Willowi, drugi zaś zachowała dla siebie i zaczęła z niego pić.

Will skinieniem głowy podziękował jej i zaczął łapczywie pić wodę.

Gdy się już napili Tosia schowała z powrotem bukłaki z wodą do plecaków i powiedziała :

- No to za kilka minut wyruszamy.

C.D.N.

Nie mam siły więcej pisać coś pod rozdziałem , no i w sumie nie mam co napisać.

paaaaaa

willtreatyandhalt

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top