32. Jesteś zazdrosna.
Od spotkania z Lukiem nie minęło dużo czasu. Zaledwie dzień, a ja przez te kilkanaście godzin tak cholernie za nim tęskniłam. Dlatego bardzo się cieszę, że dziś idę na ich występ. Ashton'a nie ma już w domu, bo już od dawna jest na próbie z chłopakami. Podobno zarezerwowali mi stolik i Layli, ponieważ z nią się tam wybieram.
Będąc już gotowa, wyszłam z domu, oczywiście zamknęłam go i ruszyłam prosto do pizzerii. Po drodze spotkałam Laylie, z którą razem szłyśmy do miejsca, w którym chłopcy będą mieli występ. Co chwilę kolejna z nas narzucała temat, ponieważ dawno nie rozmawiałyśmy, bo ja spotykałam się z Lukiem, a ona z Ashtonem. Już znalazłyśmy się przy pizzerii, ale ja naprawdę się zdziwiłam, bo niespodziewałam się takich tłumów. W środku zapewne już nie było miejsc, bo dziewczyny stały za szybą i się przyglądały. Dla mnie to wszystko wyglądało komicznie, ale czułam dużą dumę, że to mój brat jest w tak bardzo rozpoznawalnym zespole w naszym mieście. Nie wiedząc czy możemy wejść, ponieważ w środku jest tłoczno, spojrzałam bezradnie i na moją przyjaciółkę. Trochę się zlękłam, bo przez głowę przyszła mi myśl, że nie zobaczę ich występu. Ona parsknęła śmiechem na moją minę. Złapała mnie za nadgarstek i ciągnąć mnie za sobą, dumnie weszła do środka. Od razu zauważyłam podest, na którym właśnie najczęściej zespoły dawały występy, które były w tym miejscu co dwa tygodnie. Nie dość, że chłopcy będą bardziej dzięki temu rozpoznawalni, ale jeszcze dostaną zapłatę.
- Nie widzisz? Tu już nie ma miejsc dla was. - powiedziała jedna dziewczyna do nas mierząc szczególnie mnie wzrokiem.
Laylia w odpowiedzi prychnęła i wyszukała mojego brata wzrokiem, a następnie go zawołała radośnie:
- Ashton!
On od razu zareagował i biegiem ruszył w kierunku Layli, a następnie uniósł ją i obkręcił się z nią dookoła. A ja stałam obok i patrzyłam na to całe zamieszanie.
- Cześć skarbie. - powiedział i ucałował ją w usta, na co ona zachichotała.
Złapał ją za dłoń i chyba dopiero mnie zauważył.
- Cześć siostra, nie zauważyłem cię. - przewróciłam oczami i przytuliłam go na przywitanie. - Chodźcie, mamy dla was stolik.
Podążyłam za nimi, unikając spojrzeń innych dziewczyn w tym lokalu. Okazało się, że stolik dla nas, był bardzo blisko sceny, dokładnie naprzeciwko mnie, stał stojak z mikrofonem Luke'a. Mój brat pocałował jeszcze Lay na odchodne, ja natomiast zastanawiałam się gdzie jest blondyn z niebieskimi oczami. Czekałam tak zniecierpliwiona dziesięć minut, aż zespół znajdzie się na już na swoich miejscach. Był już Calum, który wesoło mi machał ręką, Michael, który skinął do mnie na przywitanie głową i Ashton. Zajęli swoje miejsca, ale jeszcze brakowało jednego członka zespołu, Luke'a. Wstukiwałam w stół palcami jakiś nieznany mi rytm. W tym czasie Laylia zamówiła średnią pizzę dla nas. Nagle do pomieszczenia wparował Luke ciężko dysząc. Mimo woli szeroko się uśmiechnęłam w jego stronę. Jego włosy nadal były perfekcyjne jak zawsze, co dziwne, bo zapewne biegł. Miał ubrany na sobie czarny sweter i na długości rąk były białe gwiazdki, w dodatku ten ciuch świetnie na nim wyglądał, ale w końcu to Luke. Na twarzy przybrał przepraszający uśmiech. Ponadto zauważyłam, że większość dziewczyn tutaj posyłała do niego zadziorne spojrzenia, przez co byłam niemało zazdrosna. Szybko podbiegł do reszty kapeli i nawet usłyszałam jak tłumaczył się, że ktoś mu przeciął hamulce w samochodzie. Zauważył to wtedy gdy samochód zjechał z górki, a przecież zaparkował go jak zawsze, więc od razu nabrał podejrzeń. I z rozmowy wynikło to, że Luke powiedział, że całą drogę biegł. Tylko kto do cholery przeciął mu hamulce? Postanowiłam zostawić to pytanie na później i skupiłam się na czymś innym. Luke kiedy mnie zauważył, mrugnął do mnie, powodując u mnie rumieniec. Przynajmniej mam nadzieję, że to było do mnie, a nie do całej publiczności. Ashton przed występem zabrał głos i wyjaśnił spóźnienie.
Chłopcy zagrali na sam początek piosenkę "She looks so perfect", potem wykonali covery. Cały występ z szerokim uśmiechem wsłuchiwałam się w muzykę, ale najbardziej swoją uwagę skupiłam na Hemmingsie. Gdy skończyli piosenkę, właśnie on zabrał głos.
- Teraz chciałbym podziękować za cierpliwość jaką dało mi moje Słońce.- czułam jak oblewam się szkarłatnym rumieńcem.
Luke skupił całą swoją uwagę na mnie.
On totalnie mnie zaskakując, zeszedł z podestu i skierował się w moją stronę. Jeszcze zwrócił się w stronę Ash'a, mrugnął do niego, a ten zza siebie wyciągnął bukiet czerwonych róż. Mój brat rzucił mu te kwiaty, a on zręcznie je złapał. Podchodził do mnie z uśmiechem, a gdy znalazł się przede mną ukląkł, a ja wzruszona i trochę rozbawiona szepnęłam:
- Nie wygłupiaj się.
On nie posłuchał i zaczął głośno mówić:
- Holiday Irwin, czy uczyniłabyś mi ten zaszczyt i została moją dziewczyną?
- Nie.
- Co? - spojrzał na mnie z widocznym szokiem.
- Żartuję, oczywiście, że tak. - zaśmiałam się.
Poderwałam się z miejsca, on także wstał. Szybko wzięłam w jedną dłoń kwiaty, a on szczelnie mnie objął, po chwili uniósł i zakręcił. Ucałował mnie w usta.
- Gołąbeczki rozwinęły skrzydła, a my właśnie kończymy występ i dziękujemy, że mogliśmy go tutaj dać. - przemówił Mike, a ja stałam w objęciach Luke'a. Rozejrzałam się po sali i zauważyłam skierowane na mnie spojrzenia dziewczyn, a one wcale miłe nie były.
- Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś nadarzy się okazja, aby tu jeszcze raz zagrać. - dopowiedział Calum.
Więc oficjalnie można było uznać za koniec występu.
Luke zostawił mnie na moment, aby zebrać swoje rzeczy, czyli w tym wypadku to była tylko gitara. Ashton'owi o wiele dłużej to zajęło, dlatego ja z Lukiem wyszłam wcześniej od reszty, ale przed tym pożegnałam się z nimi. Blondyn po wyjściu z pizzerii złapał mnie za rękę, co bardzo mi się podobało. Szliśmy moment w ciszy, napawając się swoją obecnością. Rozmawialiśmy o tym, jak Ashti uczył mnie grać na perkusji. Byliśmy naprawdę pochłonięci tematem, ale usłyszałam pisk dziewczyn z drugiej strony ulicy. Zwróciłam wzrok na nie i widząc, że biegną w naszą stronę, zmarszczyłam brwi. Trzy dziewczyny otoczyły Luke'a, a ja zostałam za jego plecami, aby uniknąć konfrontacji z nimi. Poprosiły go o zdjęcie, a następnie także o autograf. Dwie wyjęły kartki, które on z uśmiechem podpisał. Spojrzał wyczekująco na ostatnią, bardzo ładną brunetkę.
- Gdzie mam się podpisać? - spytał rozbawiony.
Ona zaczęła rozpinać koszulę, co mnie zaniepokoiło. Pociągnęła koszulkę w dół, odsłaniając kawałek piersi. Pokazała palcem na jedną z nich i powiedziała z zadziornym uśmiechem:
- Tutaj.
- Tutaj to zaraz mogę ci dać w pysk. - warknęłam w jej stronę, nabierając pewności siebie. Zmierzyła mnie wściekłym spojrzeniem.
Luke ostatecznie podpisał się jej na ręce, co spotkało mnie z dużą ulgą.
One już odeszły w pośpiechu, a my poszliśmy dalej. Blondyn patrzył się na mnie z głupim uśmiechem. Posłałam mu pełne zirtyowania spojrzenie, na które on wybuchł śmiechem.
- Jesteś zazdrosna. - powiedział dokuczając mi.
- Wcale, że nie. - prychnęłam, choć sama dobrze wiedziałam, że to nieprawda.
Jeszcze obdarowując mnie melodyjnym śmiechem, uniósł mnie i przerzucił przez ramię. Widziałam spojrzenia ciskające piorunami od starszych osób, przez co byłam zażenowana.
- Luke, postaw mnie na ziemię. - powiedziałam z sykiem.
- Nie. - odpowiedział, a po chwili klępnął mnie w tyłek.
Pozostało mi jedynie tłuc go swoimi małymi pięściami w plecy, ale to dla niego był bardziej masaż, bo wcale go to nie ruszało. Bicie go było dla mnie trudne w tej chwili, po trzymałam także kwiaty, których nie chciałam zniszczyć. Zmęczona postanowiłam się poddać i pozwolić się tak nieść. Luke zauważająć, że przestałam, postawił mnie na ziemię, aby następnie unieść mnie w stylu panny młodej. Niósł mnie tak całą drogę, a ja zaczynałam się od tego potwornie uzależniać.
Niestety nadal miałam w głowie myśl, że teraz zespół ma więcej fanek, a co coraz więcej takich nachalnych jak tamta. Bardzo mnie to niepokoi i staję się naprawdę zazdrosna o Luke'a, aż boję się, że to przyniesie kiedyś złe skutki.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top