18. Loli, kurna forever!

Siedziałam w pokoju sama. I ta samotność mi odpowiadała. Leżałam bezradnie na łóżku słuchając muzyki. Zatraciłam się we własnych myślach. Oczywiście, dotyczyły znanego mi blondyna o cudnych niebieskich oczach. Rozmawiałam na dłużej z Ashton'em i powiedział mi, że także zauważył, że Luke tak naprawdę nie cieszy się ze związku z Kylie. Więc czemu z nią jest?

Okej, przyznaje jest piękna, ale przystaje do słów Ash'a, które wypowiedział tamtego wieczora "Piękna twarz, nie znaczy o pięknym sercu, Luke"

Zgadzam się z tymi słowami, ponieważ ona już pokazała jaka jest. Zaczęła zaczepiać mnie we własnych domu! Tamtego dnia poczułam chwilową odwagę, ale szybko zanikła.

Przekręciłam się na brzuch z jęknięciem kiedy do mojego pokoju wparował mój brat. Przychodził często, a ja nie chciałam, by ktoś się nade mną litował. Z drugiej strony to miło, że tak się o mnie troszczył. Po chwili Ashton do mnie podszedł i pacnął mnie dosyć mocno w głowę.

- Czego chcesz? I nie bij mnie nigdy więcej. - powiedziałam z westchnięciem, a po chwili znowu dostałam tym razem w ramię. 

- Może wstaniesz? - mruknął Ash, a po chwili znowu mnie uderzył, ale tym razem zaczepnie.

- Zostaw mnie debilu. - odmruknęłam, a po chwili Ashton wyszedł z pokoju.

Napawałam się spokojem i delikatnie rozmasowałam bolącą mnie głowę, przez tego głupka. Powyzywałam go cicho, narzekając na to jaki bywa irytujący. Zaczęłam rozmyślać ponowie nad tą sprawą, ale usłyszałam skrzypnięcie drzwi, oznaczające, że ktoś wszedł do pokoju. 

- Wynocha. - syknęłam głośniej, ale odpowiedział mi tylko denerwujący śmiech mojego brata.

Odwróciłam się do niego twarzą i natychmiast tego pożałowałam. Zobaczyłam tylko głupi uśmieszek Ashton'a, który miał swoją ulubioną bandamkę założoną na głowie i zaśmiałam się delikatnie gdy zobaczyłam, że namalował sobie kreski na policzkach moją szminką.  Po chwili zostałam oblana lodowatą wodą z wiadra. Pisnęłam z powodu zimna. Zmrużyłam oczy, zacisnęłam usta i spojrzałam na niego. Powiedziałam z lekkim rozbawieniem:

- Uciekaj, Irwin. - on pisnął i wyrzucił za siebie wiadro, a ja szybko wstałam i zabrałam je w moje ręce. Pobiegłam szybko do łazienki i napełniłam wodą do pełna, a sama namalowałam sobie kreski na policzkach. Chciał wojny będzie miał wojnę. Może trochę przesadziłam z ilością wody, bo wiadro chybotało się, ponieważ nie miałam nad nim panowania i wylewałam wodę, ale się tym chwilowo nie przejmowałam. On zaczął, on posprząta.

Na moją twarz wlazł głupi uśmieszek i zaczęłam go szukać. Wyszłam z łazienki, a po chwili usłyszałam jak coś porusza się w przed pokoju. Przemknęłam do ściany na schodach, na której na pewno mnie nie zobaczy. Usłyszałam zbliżające się kroki więc pewniej złapałam wiadro. Coś mi nie grało, bo jakbym słyszała kroki więcej niż jednej osoby, ale nic z tego sobie nie robiłam. 

Złapałam lepiej uchwyt wiadra i kiedy zobaczyłam osobę przede mną wylałam na nią całą zawartość wiadra. 

Jej rude włosy były teraz całe mokre, a makijaż zaczął się rozmazywać.

Czekaj, co?

Wiadro wypadło mi z rąk kiedy uświadomiłam sobie kogo ochlapałam. 

Zaśmiałam się cicho, gdy Kylie zaczęła gromić mnie wzrokiem.

- Przepraszam? - powiedziałam śmiejąc się, a po chwili podszedł do nas Luke'a. Tak w ogóle co oni tu robią? Luke zaśmiał się cicho, ale po chwili był zmieszany tą sytuacją.

- Ładny makijaż, Holiday. - zaśmiał się cicho, a ja spłonęłam rumieńcem. Po chwili z góry przyszedł do nas Ashton, a gdy zobaczył Kylie wybuchł siarczystym śmiechem.

- Rozumiem, że bitwa na wodę? - znowu Luke się zaśmiał, ale Kylie wściekła się, że nikt nie zwracał na nią uwagi i pobiegła do łazienki. 

- Luke, wybaczyłem ci, ale to nie znaczy, że możesz ją tu sobie sprowadzać. Ale w sumie, ten widok był tego wart. Suka jest teraz mokra. - powiedział Ashton podchodząc do mnie, a Luke zgromił go wzrokiem na ostatnie zdanie, ale po chwili sam się zaśmiał. 

- Ja myślałam, że to Ashton, bo on mnie oblał wodą, więc chciałam się odegrać... - powiedziałam tłumacząc się niezręcznie. Mimo, że ucieszyłam się na widok mokrej Kylie, postanowiłam wytłumaczyć się ze swojego zachowania. 

Spuściłam głowę na dół, ale Luke się zaśmiał, więc podniosłam ją zdezorientowana. Spojrzałam na niego, a on powiedział śmiało:

- Widać, że Ashton cię oblał, bo twoja koszulka... - spojrzałam na nią szybko i zauważyłam, że zaczął mi prześwitywać stanik. Przegryzłam wargę speszona, a Ashton'a ukarałam złym spojrzeniem i szybko pomknęłam na górę. Przebrałam się w suche ciuchy i zmyłam z twarzy te paski. Może i Ashton wybaczył Luke'owi, bo oni odbyli jakąś długą rozmowę i wszystko się wyjaśniło. Dla mojego brata się wyjaśniło, ja nadal niczego nie rozumiałam.

Przebrana zeszłam na dół. Mimo tego, że nie lubię Kylie nadal chce mieć kontakt z Lukiem. Tak samo sądzi Ashton, ale on dodał, że będzie specjalnie próbował ją zdenerwować.

Powędrowałam do salonu, bo tam zazwyczaj przesiadywali. Gdy tylko weszłam do tego pomieszczenia, Kylie zaczęła gromić mnie wzrokiem, na co zachichotałam. W końcu to mój dom, robię co chcę. Mówiąc szczerze wyglądała w tym momencie gorzej ode mnie. Cały makijaż musiała zmyć, a ja włosy były teraz przemoczone. 

Usłyszałam dzwonek do drzwi więc wstałam i pokiwałam Ashton'owi na znak, że ja otworzę.

Podeszłam do drzwi żwawym krokiem i wpuściłam do środka Michaela i Calum'a. 

Powiedzieli do mnie krótki "Cześć", a Cal wręczył mi siatkę, w której były moje spodnie i weszli w głąb mieszkania Po chwili usłyszałam krzyk Hood'a, więc szybko pobiegłam do salonu.

Cal miał zamknięte oczy i pokazywał palcem na Kylie.

- O co chodzi idioto? - powiedział zirytowany Luke.

On otworzył zdziwiony oczy i podszedł do tej jakże przeuroczej parki. Chwycił za włosy Kylie i podstawił pod nos Luke'owi, a ten spojrzał na niego nie rozumiejąc o co mu chodzi.

- Ona jest ruda! - pisnął Calum, a ja się zaśmiałam razem z Michaelem. 

Dziewczyna Luke'a natychmiastowo wstała i zaczęła wyzywać Calum'a. On skorzystał z okazji i usiadł na jej miejsce. Posłał jej pełny zwycięstwa uśmiech, a ja z Michaelem rechotaliśmy ze śmiechu. Hood przełożył nogę na nogę i spojrzał na Luke'a. 

- Lucas Robert Hemmings. - powiedział niczym prezenter pogody, przez co wzbudził we mnie jeszcze większe rozbawienie.

Blondyn posłał mu zdezorientowane spojrzenie, a brunet uderzył go z liścia, ale nie wyglądało to na mocny cios. Luke o dziwo zachował spokój i pozwolił Calum'owi kontynuować. 

- Co robi ta rudowłosa istota w mieszkaniu Ashton'a Irwin'a? - spytał, a ja dosiadłam się do Ashtona, wraz z Michaelem.

- O co ci chodzi, pacanie? - mruknął zirytowany Luke.

- O to, że miałeś być ze Słoneczkiem! Loli, kurna forever! - fuknął obrażony, a ja znieruchomiałam po ta rozmowa zaczęła być dla mnie niezręczna.

- Co? Jaka Loli? - spytał Luke, nie rozumiejąc go. 

- Połączenie twojego i Słoneczka imienia, deklu! Może być Huke, jak wolisz. - powiedział Calum.

Kylie ciągle się gapiła na bruneta ze złością. No, Calum nagrabiłeś sobie tak samo jak ja. Ups? Brunet dostrzegł to, że ona się na niego gapi, więc powiedział do niej:

- Co się patrzysz? Moja uroda cię olśniła? - zachichotałam, a Kylie spojrzała się na mnie z nienawiścią.

Luke prychnął, a ja poczułam się teraz naprawdę niezręcznie. Blondyn pociągnął Kylie za rękę, aby po chwili siedziała mu na kolanach. Poczułam ukłucie zazdrości, a Michael spojrzał się na mnie współczująco. Uśmiechnęłam się do niego słabo. 

Ogarnęłam się i ponownie spojrzałam na tą parkę.

- Nie przejmuj się nim, księżniczko. - powiedział i cmoknął ją w usta, a ja nie wytrzymałam i pobiegłam do swojego pokoju.

Walnęłam się na łóżka przygnębiona. Myślałam, że już potrafię na nich patrzeć. Myliłam się. Nadal strasznie mnie to boli. A to jak nazwał ją księżniczką totalnie mnie załamało. Leżałam tak bezradnie na łóżku próbując wymazać obraz Luke'a i Kylie. Zaczęłam cicho popłakiwać, choć naprawdę chciałam jak najszybciej się ogarnąć. Nie potrafiłam. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top