Kociaki w akcji!
Stałam pod salą z (już tylko) garstką dziewczyn. I czekałam na Ryoucchan. Dziś ten "trening" był zamknięty bo nowi mają pokazać swoje umiejętności i żeby ich nie stresować
zamknęli sale. Ale ja byłam w 100% pewna, że Ryota zostanie przyjęty do pierwszego składu. Jest jednym z Cudownej Generacji. Szkoły walczyły aby choć jeden do nich przyszedł. Nawet nie muszę dzwonić czy pisać do nich, ja jestem w 1000000% pewna że dostali wszyscy się do klubu koszykówki. Tak znam każdego członka Kiseki no Sedai. Z każdym byłam w klasie. Tylko z Midorimą miałam kiepski kontakt. Z Akashim tylko w pierwszej klasie miałam w miarę dobry kontakt bo oboje byliśmy przewodniczącymi klasy. Z Kuroko było dobrze, od pierwszej klasy do połowy trzeciej. Z Murasakibarą od drugiej klasy. A z Ahomine poznaliśmy się na dachu szkoły i w trzeciej klasie byliśmy razem z Kuroko i Midorimą w klasie. No nic. Z bratem ani razu nie byłam w klasie. Ale od czego są przerwy? Gdy ja sie zastanawiałam nad pokoleniem tenczy i nad tym co zrobić na obiad..ba może zamówić coś? Nie usłyszałam pisków z zamyślenia wyrwał mnie dopiero ogromny ciężar na ramionach i plecach.
- Co to za piękna istotka? Czy to moja siostrzyczka?
-heeee? Że niby ja?
-Tak ty
-No ja.
Ah, czułam ten mord w oczach dziewczyn.
-Kasamatsu-senpai! To moja młodsza siostra!
Z sali gimnastycznej wyszedł chłopak był trochę niższy od Ryu miał czarne włosy dziwne brwi i jakiś takiś dziwny wyraz twarzy, na sobie miał klubowy strój z nazwą szkoły i numerem 4. Kapitan
-Kise Livianellla, młodsza o 62 minuty siostra Ryouty. Miło mi.
Plan czas zacząć. Wyciągnęłam dłoń w jego stronę i uśmiechnęłam sie tak miło ze nawet ja słyszałam te jednorożce.
-Kasamatsu Yukio. Trzecioklasista
Aż nie mogłam sie powstrzymać, wiec dałam upust swoim emocjom. Skoczyłam na senpaja i mocno sie przytuliłam do niego, gdyby nie jego refleks pewnie skończyli byśmy na ziemi. dusiłam go przez chwile a potem oderwałam sie od niego był cały czerwony, plastiki nawet nie zauważyły tego za plecami chłopaka było kilka zdziwionych chłopaków, a na brata wolałam teraz nie patrzeć. Pewnie był zły.
-Daj znać gdyby mój brat opuszczał treningi lub gdyby coś się działo. Tu jest mój numer- podałam mu małą karteczkę z numerem, nwm czy to możliwe, ale był jrszcze bardziej czerwony- Postaram się być na każdym meczu. I nie bój sie napisać.
Chwyciłam brata za nadgarstek i pociągnęłam go w stronę wyjścia szkoły. Szedł za mną posłusznie, jednak czułam że robi to niechętnie. Jest zły. W końcu stanęłam w miejscu i spojrzałam na brata. Musiałam podnieść głowę aby złapać z nim kontakt wzrokowy. Jego oczy były inne niż te które znają wszyscy, nie były roześmiane, tylko poważne.
-Czemu to zrobiłaś? Co miałaś na celu?
-Nic takiego...- kłamałam
-Dowiem się w swoim czasie?- zapytał podejrzliwie
-Tak.- Uśmiechnęłam się bez krztyny radości
-Jag byś czegoś potrzebowała pisz, dzwoń, mów. Zawsze jestem po twojej stronie.
-Wiem. I mam małą prośbę.
-Hmmm..? Jaką?
-Dasz mi numer do twojej agencji modeling-owej?
-Dam, ale odpowiedz mi na jedno pytanie.- kiwnęłam głową na tak- Czy to ma coś wspólnego z rodzicami?
Jego oczy zabłyszczały niebezpiecznie, moje pewnie wyglądały tak samo. Gdy chodzi o tych ludzi którzy są naszymi "rodzicami" oraz wrogów, jesteśmy troszkę inni. Nie pokazujemy tego publicznie, bo nie ma zbytnio takiej potrzeby. Z wierzchu dajemy pozory szczęśliwej rodziny oraz osoby tak miłe że nie posiadamy wrogów.
-Ma i to dużo.
-Miło. Choć, przedstawię Cie odpowiednim ludziom. A już jutro będziesz nową modelką.- przytulił mnie i pocałował w czoło.- Ale obiecaj mi, z innymi modelami nie będziesz mieć sesji tylko ze mną.
-Tylko z Tobą.
Oboje się uśmiechnęliśmy i poszliśmy w stronę agencji. W końcu jesteśmy Kociakami w Akcji!
-.-.-.-.-.-.-.-.--.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-
Nie bijcie mnie za tą "ciemną" stronę Kise ^^
Jeżeli chcecie wiedzieć co sie stało i co będzie dalej to pozostańcie :3
665 słów
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top