Co to znaczy być modelką

Co jest gorszego niż pierwszy dzień szkoły? Drugi dzień. A raczej pobudka. Mam własny osobisty budzik. Brata.
-Lilvicchi.. Wstaaaawaj...
Otworzyłam powoli oczy a jedyne co zobaczyłam to umięśniony tors brata. Czułam że coraz mocniej mnie przytula. Było mi z tym dobrze. Przy bracie czułam sie najbezpieczniej.
-Która godzina?
-6.32
Nieeee. Nie chętnie oderwałam sie od ciepłego brata i łużeczka, wzięłam mundurek, poszłam do łazienki sie ogarnąć. Wyszłam po kilkunastu minutach a ten leń ciągle w łóżku. O nie tak nie bedzie! Wzięłam kołdrę i jednym plynnym ruchem zerwałam ją z brata. Jego widok po prostu rozwala. Poczochrane włosy, zły wzrok, jego koszulka leży przy nogach a na sobie ma jedynie spodenki i jedną skarpetke.
-Wstawaj leniu! Do szkoły.- wyjęłam telefon- Wstawaj albo wyśle wszystkim twoim fankom i fanom twoje zdjęcie... Do gazety też ono trafi!
Ha! Nie minęło pięć sekund a ten już na nogach i biegnie do łazienki. Zeszłam na dół do kuchni która była urządzona dość modnie. Kuchenka obok lodówka kilka bialych blatów, na górze były szafki wszystko było ustawione w pół kole, na przeciwko kuchenki była wysepka z czterema wysokimi krzesłami, sprzęty kuchenne ciemno brązowe kafelki na scianach i jasne kafelki na podłodze. Jadalnia była połączona z kuchnią i salonem. Była takim łącznikiem. W jadalni w centrum stoi szklany stół i 8 krzeseł wszystko w jasnych barwach za to ściany są koloru jasnego brązu i ciemne panele. Jedna strona jadalni jest cała przeszklona i widać piękna panoramę Tokio. Potem jest salon w którym aktualnie się znajduje. Salon ma ciepło-żółte ściany, ciemne panele i tak jak w jadalni jedna strona jest przeszkolna, w centrum stoi biała ogrona kanapa z dwoma fotelami a przed nimi ogromny telewizor, zaś pod nim widac rozne sprzęty do grania. Na wprost wejścia głównego stoi czarny fortepian na ścianach wisi dużo zdjęć, moich, Ryu, naszej siostry rodziców. To wszystko było z czasów kiedy jeszcze byliśmy szczęśliwą rodziną. Cała ściana jest tym zawalona. Jest też tu i kominek w rogu, na przeciwko naszego wielkiego "okna na świat" a obok stoi duży regał z książkami i fotel. Schody przy których stoje są tuż obok drzwi. Prowadzą na pietro na którym jest 5 pokoi. Po prawej stronie od schodów jest pokój rodziców, obok były pokój siostry a naprzeciwko tych pomieszczeń są sypialnie dla gości na wprost schodów jest pokój mój i braciszka. Jest największym pokojem w domu. Bo tak jakby tylko my tu mieszkamy. Siostry nie ma a rodzice są, ale nom stop w pracy. Fajnie prawda? Opisałam to tak pięknie, a zapomniałam opisac ten syf panujący w salonie. Heh. No cóż poszłam do kuchni a tam niespodzianka... Psy rozwaliły sie tuż przed wejściem do kuchni. Gdyby to były małe pieski to nic by się nie stało jednak to jest Lablador i Huski. No a na nich wyleguje sie jeszcze kot. No po prostu świetnie. Musiałam pójść przez jadalnię. Gdy tylko weszłam do kuchni ich wzrok spoczął na mnie. Wzięłam karme dla każdego z nich i nasypałam im do misek, nalałam im też wody. Zazwyczaj zajmuje sie nimi gosposia (daje jeść, pić i wyczeszcze je) ale na ten tydzień wzięła se wolne. Pech. Zawsze przychodzi o 8. Hmmm... A jeśli chodzi o ludzi, to gdzie to zloto-włose chodzące szczęście? Zdążyłam zrobić sniadanie i bento. A jego dalej nie ma! Już miałam go wołać gdy nagle zobaczyłam ja psy podnoszą pyszczki. Wszedł cały w skowronkach, jak taki typowy on.
-Co dziś na śniadanie??
-Tosty, jajecznica oraz dobra herbata.
-mniam. A bento? Czy to niespodziankaa?
Usiadł a ja postawiłam przed nim duzy talerz z jedzeniem.
-Niespodzianka! Tak jak codziennie.
Ryu jak je wyglada jak małe dziecko, Jego oczy błyszczą, tęcze i ten słodki uśmiech. No po prostu dziecko. Była 7.20 czas wychodzić, wzięłam torbe, zostawiłam pamiętnik bratu na blacie dałam mu buziala na pożegnanie, założyłam sweter, buty i wyszłam. Na autobus nie czekałam długo bo prawie w ogóle a nawet biegłam by zdążyć. Weszłam do szkoły, niby nic, a jednak. Dziewczyny patrzyły na mnie dziwnie, zazdrość pomieszana z nienawiścią. Aha... Fajnie.... W ich dłoniach było widać gazetki. A tam ja i Ryu a dopisek był "Słodkie rodzeństwo." UPS, no tak wczorajsza sesja... Szłam dalej, zmieniłam buty i poszłam do klasy. Po kilku minutach od mojego wejścia do klasy W biegły moje cudowne przyjaciółki i rzuciły mi gazetą w twarz. Już wiem co to znaczy być modelką

-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.
Dziś to sie rozpisałam.. 725 słów
Ha! Rozdzial z samego rana :3. Kto się cieszy?
Mam nadzieję że nie spierniczyłam opisów domu ;-;. Jak tak to z góry przepraszam. A i przypominam o tych zamówieniach na One-Shoty. Ciagle czeeekam ;)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top