♤First Date♤
Dni mijały, a Jimin czuł się z każdym następnym dniem coraz gorzej. Być może to stres powodował, że jego żołądek co chwila wywijał jakieś nieprzyjemne fikołki? Jego mały kalendarzyk miał już nakreślone sześć krzyżyków, a dzisiejszego dnia pojawił się już siódmy co oznaczało, że dzisiejszego dnia spotka pana S. Nie wiedział czy krzyczeć ze szczęścia, czy może strachu przed odtrąceniem? Wiedział na pewno jedno, nie może tego popsuć.
- Dzisiaj wychodzimy z Jinem do kina idziesz z nami? - zapytał Hoseok ubierając swoją kurtkę.
- Nie, jakoś nie mam ochoty na seanse - odpowiedział leżąc na brzuchu, a Hoseok patrzył na niego z niedowierzaniem.
- Leń - prychnął, po czym wyszedł z ich wspólnego pokoju.
Jimin miał ochotę z kimś porozmawiać o tym, a mógł jedynie z Taehyungiem, który na jego nieszczęście poszedł na spotkanie z chłopakami z Hwarang, a Jungkook wyśpiewuje na balkonie piosenki Biebera. Westchnął ciężko wstając z łóżka, gdzie podszedł do okna zamykając go, by nie musieć słuchać ballad aka Jk i tak miał już dramę w sercu jak i głowie.
Wyszedł z pokoju udając się do kuchni, gdzie wlał do swojego kubka wody i usiadł na krześle cicho rozmyślając. Nic nie mógł nawet przełknąć z tego stresu. Do kuchni wszedł Yoongi, który ukradkiem zerknął na bladego Jimina, który kolorem skóry mógł nawet mu dorównać.
- Coś się dzieje? - zapytał siadając naprzeciwko blondyna, który podniósł ze zdenerwowaniem swój wzrok na starszego.
- N-nie - pokiwał głową.
- Widzę, że coś ci jest. Możesz mi powiedzieć, Jiminie - rzekł ze spokojem i jakąś dziwną troską, którą już nie raz mógł wyczuć Jimin z jego strony.
- Źle dzisiaj spałem, hyung - odpowiedział mu chcąc jakoś uspokoić starszego, który wydawał się przejmować jego złym samopoczuciem. Przecież nie powie mu , że założył sobie konto na portalu "Randka w ciemno" i dzisiaj ma spotkać się z panem S, który nawet nie wie, że jest on chłopcem i boi się jego reakcji. Jak wtedy Yoongi-hyung na niego spojrzy? Musiał milczeć, wystarczyło, że już Taehyung o tym wie.
- Sen jest najważniejszy. Musisz przestać siedzieć po nocy, Jiminie - powiedział Yoongi patrząc w oczy Jimina, który w zdenerwowaniu spuścił wzrok.
- Dobrze - uśmiechnął się słabo.
- To tylko dla twojego dobra - dodał wstając z krzesła, po czym spojrzał na zegar. - Dzisiaj mamy wolne, więc możesz sobie trochę odespać - powiedział zerkając na Jimina.
- Na pewno wykorzystam ten czas na spanie - uśmiechnął się, co Yoongi odwazjemnił i bez słowa opuścił kuchnie. Jimin miał ochotę przywalić swoją głową w stół. Bał się tego wyjścia.
Przez resztę dnia siedział w swoim pokoju, gdzie przygotował się do wyjścia na spotkanie z panem S. Już dzisiaj dowiedzą się kim są, a Jimin wiedział że będzie musiał się grubo z tego tłumaczyć.
Chciałby był z nim teraz Taehyung, który jakoś by go do tego wyjścia zmotywował, ale musi radzić sobie sam. W końcu jest dorosły i w pewnych sytuacjach jak ta, musi zacząć sam sobie radzić.
Gotowy do wyjścia na randkę w ciemno wyszedł ze swojego pokoju. Musiał przejść obok salonu, gdzie siedział tam Namjoon z Jinem, którzy rozmawiali i śmiali się, prawdopodobnie z jakiegoś żartu Seokjina.
Jimin uśmiechnął patrząc w ich stronę, po czym udał się na korytarz. Ubierając buty czuł jak jego serce bije za szybko z tych nerwów.
- Dokąd idziesz? - zapytał Jungkook, który wystraszył Jimina.
- Na spacer - odpowiedział patrząc na najmłodszego.
- Mogę iść z tobą? - zapytał, a Jimin nie wiedział co robić, musiał jakoś zbyć najmłodszego żeby pójść na tą randkę w ciemno.
- Nie możesz - powiedział szybko, a Jungkook uniósł swoje brwi.
- Dlaczego? Hyung...no nudzi mi się - jęknął żałośnie, patrząc maślanymi oczami na Jimina.
- To sobie znajdź jakieś twórcze zajęcie Jungkook. Ja potrzebuje teraz samotności - powiedział z westchnięciem, bo mimo wszystko było mu głupio tak spławiać Jungkooka.
- Każdy jej dzisiaj potrzebuje...dobra to ci nie przeszkadzam. Posłucham sobie żartów Jina-hyunga - odszedł ze spuszczoną głową w stronę salonu.
Jiminowi było przykro, bo dzisiejszego dnia Jungkook był smutny i z pewnością potrzebował rozmowy.
Wyszedł niechętnie z domu, gdzie podbiegł do taksówki, którą wcześniej sobie zamówił. Wsiadł do pojazdu i wskazał mężczyźnie odpowiedni adres.
Gdy dojechał na miejsce, zapłacił za podróż i udał się w stronę rzeki Han, gdzie miało odbyć się spotkanie. Niebo się ściemiało i było już mniej ludzi, co oczywiście zadowolało Jimina, który jakoś nie chciał być rozpoznany przez ludzi.
Szalem i tak zakrył większość swojej twarzy, więc był spokojnieszy o to czy ktoś go przypadkiem rozpozna.
Udał się na miejsce spotkania, gdzie już z pewnej odległości mógł dostrzec jakąś osobę siedzącą na ławce. Jednak wpatrzona była w swój telefon. Im bliżej Jimin się do niego zbliżał, tym bardziej rozpoznawał osobę siedzącą na ławce. Zatrzymał się i wyciągnął swój telefon.
Pani J.
Jesteś już na miejscu?
Wysłano.
Napisał, a w tym momencie osoba siedząca na ławce otrzymała powiadomienie i coś zaczęła pisać, zaraz po tym Jimin otrzymał odpowiedzieć.
Pan S.
Tak siedzę na ławce i czekam na ciebie. Kiedy będziesz?
Odczytał i wręcz jego serce zatrzymało się, gdy wiedział kim jest pan S.
Odwrócił się napięcie szybko ruszając swoimi nogami drogą powrotną.
- To nie może być on... - prawie zapłakał. - Panem S nie może być Suga-hyung...- pokręcał głową i pośpiesznie złapał taksówkę na ulicy, by podać mężczyźnie adres. Jego telefon co chwilę wibrował w jego kieszeni, a on naprawdę nie był w stanie nawet tego sprawdzić. Był w zbyt wielkim szoku, by to zrobić. Gdyby podszedł tam i powiedział kim jest jak Suga-hyung by zareagował?
Czy naprawdę takie przypadki chodzą po ludziach i to właśnie Jimin musiał trafić na tym portalu na Yoongiego-hyunga?!
Gdy dojechał pod dorm, zapłacił za podróż i szybko udał się w stronę domu, gdzie spotkał na drodze Taehyunga.
- Jak randka? - zapytał go z uśmiechem, a Jimin pokręcił głową i minął go wchodząc do domu, a Taehyung spojrzał na niego z zaskoczeniem. Jimin rozebrał się i zdjął buty.
- Ten żart o Titanicu w ogóle nie był śmieszny - burknął z niezadowoleniem Jungkook.
- Nie znasz się - powiedział z urazą Seokjin.
- O Jimin, wróciłeś już? - zauważył go Namjoon przez co wszyscy spojrzeli na niego, a zaraz obok niego przystanął Taehyung. - O ty też już wróciłeś - dodał Namjoon.
- Jimin pogadamy? - zapytał Taehyung zerkając na Jimina, który miał spuszczoną głowę, co naprawdę martwiło Taehyunga. Jimin nie odpowiedział, pobiegł do swojego pokoju, gdzie zamknął się rzucając na łóżko. Dopiero teraz mogąc się rozpłakać. Bo to było jak jakiś pech. Zawsze lubił Yoongiego-hyunga ale teraz kiedy on dowie się, że to on z nim pisał, to go znienawidzi. A Jimin nie chciał stracić jego przyjaźni.
- Co mu się stało? - zapytał z zaskoczeniem Namjoon.
- Porozmawiam z nim - powiedział Taehyung zawieszając swoją kurtkę na wieszaku, po czym udał się w stronę pokoju Jimina, a Jungkook poszedł za nim. - Jimin otwórz drzwi i pogadajmy - zapukał do drzwi, które na jego nieszczęście były zamknięte.
- Zostaw mnie teraz samego, Taehyung ! - zawołał płaczliwie Jimin.
- Hej! Jak któremuś z nas jest smutno, to wspieramy się. Otwieraj Jimin - powiedział Taehyung nie chcąc odpuścić Parkowi.
- Chyba nie jest w humorze do rozmowy - odezwał się Jungkook podchodząc do Taehyunga. - Możesz za to porozmawiać ze mną, hyung - dodał z nadzieją w oczach.
- Nie widzisz, że chce porozmawiać z Jiminem, bo tego potrzebuje? Nasza rozmowa może poczekać, Jungkook - westchnął ciężko, a najmłodszy spojrzał ze smutkiem na Taehyunga, by zaraz bez słowa odejść. Taehyung widząc, że swoimi słowami jakoś uraził Jungkooka uderzył się w czoło. - Czekaj Jungkook... - poszedł za nim, a w tym czasie słyszący wszystko Jimin pokręcił głową.
- Kretyn..Jungkook cały dzień na niego czekał - westchnął ciężko i schował twarz w poduszce.
Co on teraz ma zrobić z Yoongim hyungiem? Jak się teraz przyznać do tego, że to on jest panią J? Czy może lepiej się usunąć i udać, że nigdy niczego nie było?
Tylko, że on nie chciał zranić uczuć Yoongiego..
■
Witajcie
Wybaczcie, że nie dodawałam tutaj rozdziału. Niektórzy myśleli, że zostawiłam to ff, ale nie, nic z tych rzeczy będę to dalej pisała ^^
Zostawcie:
Głosy i Komentarze
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top