♤Airplane memories♤

Nie rozmawiałem z Taehyungiem podczas podróży na lotnisko, po prostu chłopak był milczący i prawdopodobnie dużo myślał o tym co mu powiedziałem. Ugh! Ale ja jestem głupi..Kiedy widział Jungkooka patrzył na niego z takim szokiem, który zaraz zamieniał się w grymas i przerażenie. Jungkook nie byłby Jungkookiem, gdyby nie zapytał Kima o co mu chodzi, jednak zostawał bez odpowiedzi. Musiałem powiedzieć Jeonowi o moim błędzie, żeby był przygotowany na rozmowę z Tae, kiedy owy fakt przetrawi.

W samolocie usiałem obok Yoongiego, który nakładał poduszeczkę na swojej szyi, a za nami siedział Hoseok z dalej nieobecnym Taehyungiem. Hobi hyung próbował z nim rozmawiać, a kiedy nie widział reakcji machał mu dłonią przed twarzą, jednak nawet to nie dawało żadnych rezultatów. Pokręciłem głową wiedząc, że poplątałem nie tylko moje życie, ale teraz również Jeona. Oparłem się fotel i cicho westchnąłem. Miałem już dosyć tych kłamstw i być może teraz kiedy przez cały lot siedzę z Yoongim hyungiem, może uda mi się powiedzieć mu prawdę. 

Spojrzałem ukradkiem na niego, a widząc jak odpręża się, prawdopodobnie szykując do snu, nie zamierzałem mu przeszkadzać. Spojrzałem na szybę, za której mogłem zobaczyć jedynie chmury, ładny widok. Chciałbym być chmurą..pomyślałem.

- Chciałbym być chmurą - nie powiedziałem tego ja, a osoba obok mnie. Spojrzałem na Yoongiego hyunga z zaskoczeniem. Czy my mamy takie same myśli, czy co? 

- Dlaczego? - zapytałem wpatrując się w jego osobę. Oczy hyunga były znużone jakby w półprzytomne, ale wtedy wyglądał jak taki zmęczony kotek. 

- Bo nie musiałbym robić nic..- odpowiedział jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. No w sumie i była, bo chmura to nic ciekawego nie robiła i może dlatego teraz wolałbym taką chmurą być. Nie mieć żadnych zmartwień, a po prostu być niczym istotnym. Nie Parkiem Jiminem, a bezimienną chmurką. 

- To w sumie pasuje do ciebie, hyung - uśmiechnąłem się, po czym ułożyłem na fotelu, przodem do starszego, który zdążył w tym czasie zamknąć swoje oczy. Wyglądał spokojnie i szczerze powiem, że zazdrościłem mu tego spokoju. Wiem z czym mierzył się Yoongi, a widząc go teraz takiego, byłem szczęśliwy. Teraz to ja chciałbym mieć tyle odwagi do zmierzenia się z moimi problemami. 

Spojrzałem na jego usta i w sumie nie wiem dlaczego, ale ciekawiły mnie. Żałowałem tego, bo obraz z wczorajszej nocy ukazał mi właśnie te usta, które zbliżały się do tych moich. Przypomniał mi się nawet ich delikatny dotyk i potem pustka. Poczerwieniałem na twarzy i automatycznie objąłem dłońmi moje policzki. Co za wstyd! Jak mogło do tego dojść? Dlaczego Yoongi hyung tego chciał? Przecież mógł mi po prostu przywalić i sobie wyjść. Zaraz...to nie ja to inicjowałem, a on! Zerknąłem na starszego i naprawdę nie rozumiałem dlaczego akurat to on tego chciał. 

Skuliłem moje nogi, gdzie oparłem na nich mój podbródek. Myślenie o tym wszystkim było cholernie upierdliwe, tym bardziej jeśli w grę wchodzi Suga hyung.

Lubi mnie?

Kocha mnie?

Nienawidzi mnie?

Czy któraś z tych opcji ma sens? Ta ostatnia owszem, po wyznaniu mu prawdy o Jisoo, wiadomo że mnie znienawidzi. Wgryzłem się w moją dolną wargę, wstrzymując cisnące się do moich oczu łzy. Miałem dosyć.

- Dlaczego chcesz płakać? - pytanie Yoongiego, spowodowało że spojrzałem na niego.

- Skąd wiesz, że chce? - zapytałem unosząc brew.

- Bo zawsze jak chcesz to brwi ci tak dziwnie się poruszają i gryziesz wargi - odpowiedział patrząc na mnie. Widziałem, że był w humorze w przeciwieństwie do mnie.

- Okej...nawet ja nie wiedziałem, że tak robię - podrapałem się po karku.

- Może dlatego, że to ja często na ciebie patrzę - rzekł z uśmiechem.

- Patrzysz na mnie? - zapytałem zaskoczony.

- Po prostu cię obserwuję, Jiminie - odpowiedział jakby to było normalne. Ale dlaczego to dla mnie znaczyło tak wiele? Serce biło mi tak niespokojnie szybko, a zarazem ściskało na myśl o tym krótkim pocałunku. Musiałem wiedzieć dlaczego to zrobił.

- Hyung? - spojrzałem na niego niepewnie.

- Mhm..

- D-dlaczego mnie pocałowałeś? - zapytałem czując się bardzo nieśmiało. To nie był temat w którym jestem obeznany. Yoongi wydawał się być chwilę zaskoczony, ale zaraz jego wyraz twarzy przebrał neutralność.

- Bo tego chciałem - odpowiedział jakby to było coś normalnego. Dla mnie to wiele znaczyło i wierzyłem, że może dla niego również. W końcu nie całuje się kogoś bez powodu, prawda? 

- Nic to dla ciebie nie znaczyło, hyung? - zapytałem starając się panować nad moim głosem, który łamał się przez grodzący się w moim sercu smutek. Nie chciałem płakać, ale byłem coraz bliży tego.

- Sam nie wiem, Jimin. W jakiś sposób znaczyło, ale sam nie wiem, naprawdę - westchnął ciężko.

- To przez to, że padłem? - spytałem ze smutkiem w oczach.

- Nie, to akurat było zabawne - uśmiechnął się mimowolnie. - Ty nie jesteś niczemu winien. To ja nie powinienem tego robić, znając twoje uczucia, jednak wczorajszej nocy mówiłeś takie rzeczy, że trudno było się oprzeć ciekawości - dodał patrząc na mnie. Pokiwałem ze zrozumieniem głową, jednak byłem zły na samego siebie, że bardziej nie mogłem się wykazać w tym pocałunku.

- Pocałujesz mnie jeszcze raz? - zapytałem, a oczy starszego powiększyły się. W sumie przesadziłem z moją bezpośredniością.

- Chcesz tego? - zapytał niepewnie.

- Chcę..Boże ja tego pragnę, hyung - wypaliłem bez namysłu i kurde aż się zawstydziłem. Yoongi hyung patrzył na mnie z zaskoczeniem i niemałym rozbawieniem. Odkaszlnąłem. - Po prostu nie chce żeby nasz pocałunek był dla ciebie zapamiętany jak tamten wczorajszy - dodałem nieśmiało. Co za wstyd. Nawet nie zauważyłem kiedy pogoda zza oknem się zmieniła w taką ponurą. W końcu zobaczyłem błysk pioruna, ale wolałem się tym nie przejmować.

- Lepiej.. - przerwał, ponieważ turbulencje samolotu nie umożliwiły mu tego. Wystraszeni spojrzeliśmy na biegnące stewardessy. Naprawdę zaczynałem się bać. 

- Yoongi hyung, boję się - powiedziałem wystraszony.

- Proszę zapiąć pasy - rzekła w naszą stronę stewardessa. Nie posłuchaliśmy jej, bo Yoongi przytulił mnie, a ja schowałem moją twarz w zagłębieniu jego szyi. Słyszałem jak Hoseok histeryzuje i w sumie mu się nie dziwiłem. 

- Pomocy! - krzyczał.

- Hyung! Uspokój się! - podniósł na niego głos Taehyung, który starał się zachować rozważnie.

- Yoongi-hyung jak umrzemy to nigdy się nie dowiesz prawdy.. - powiedziałem czując jak moje serce biło cholernie szybko ze strachu. Wiedziałem, że przed swoją śmiercią muszę powiedzieć Yoongiemu prawdę.

- Jakiej prawdy? - zapytał, a ja podniosłem głowę, by spojrzeć w jego oczy.

- O Jisoo - odpowiedziałem.

- A co znowu z nią jest? - zapytał patrząc na mnie z niezrozumieniem.

- Nie wiem od czego zacząć..może od randki..- rzekłem niespokojnie, a Yoongi chwycił za mój podbródek.

- Jeśli mamy zrobić coś po raz ostatni, to raczej nie rozmawiać o Jisoo - powiedział patrząc w moje oczy, po czym poczułem jego ciepłe wargi na tych moich. Byłem zaskoczony tym czynem, ale to mnie jakoś uspokoiło. Mogłem umierać. Oddałem pocałunek, a hyung go nawet pogłębił, właśnie teraz smakowaliśmy siebie nawzajem i powiem, że usta Yoongiego są cukrem. Starszy objął mnie w pasie i wsunął delikatnie swój język do mojej jamy, gdzie spotkał się z moim językiem i zaczął się między nimi wolny taniec. Było mi tak dobrze, myślałem że śnie, ale to było prawdą. Przed moją śmiercią całuje się z Yoongim, któremu podoba się to tak samo jak mi. Jest magicznie, a z drugiej strony tragicznie. 

Kiedy przestało trząść samolotem, oderwaliśmy od siebie swoje usta, a ścieżka naszej zmieszanej śliny pozostała na mojej wardze, którą starł kciukiem starszy. Byłem zaskoczony, bo przeżyliśmy i się pocałowaliśmy.

Co dalej? 

Może coś więcej?

Bo chyba nie tylko mi coś urosło w spodniach..

- Super! Genialne! - twarz Taehyunga uniosła się nad naszymi fotelami. - Mamy to nagrane! 

- Co?!

~

Witajcie! 

Podobał wam się rozdział? ^^ 

Widzimy się w następną środę, a może jeszcze w weekend? Kto wie..kto wie heh :D

Zostawcie:

Głosy i Komentarze

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top