Okno(21.09.2019r.)

*jadę z dziadkiem i mamą do Łodzi autem*

Mama: *jęczy z wycieńczenia* Daleko jeszcze?..

Dziadek: Tak.

Ja: Ugh... *odpina pasy myśląc, że zaraz puści pawia*

Dziadek: *nagle chamuje na czerwonym świetle*

Ja: *jebut o przednie siedzenie* Dziadek... *ledwo dyszy* Otwórz... Okno... Proszę... *umiera*

Dziadek: *otwiera okno do połowy*

Ja: *szybko kieruje twarz do otwartego okna wdychając bardzo dużo świeżego i zimnego powietrza przez otwarte szeroko usta* *zamyka gały* *tego mi było trzeba.............*

*jakąś chwilę później*

Mama: *umiera ze śmiechu* Roksia...

Ja: *w tej samej pozycji, już jej nie jest nie dobrze* CZEGO. *odruchowo otwiera oczy*

*czteroosobowa rodzinka w samochodzie obok ma beke z mojej obecnej postawy*

Ja: Chol*ra. *szybko się odsuwa od okna*

Mama: *ma ze mnie beke*

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top